poniedziałek, 6 września 2010
Rok Chopinowski: Krzysztof Małek
Do łancucha światowych jubileuszowych obchodów dołaczyło Sydney. W sobotę 13 marca w tutejszym City Recital Hall odbył się koncert chopinowski zorganizowany przez Federację Polskich Organizacji w NPW. Salę koncertową centralnie położoną w środmieściu Sydney przy Angel Place - drugą taką po sali Opery Sydnejskiej specjalnie akustycznie zaprojektowaną do wykonywania muzyki klasycznej, wypełniła australijska Polonia i sydnejscy wielbiciele Chopina. Na koncert przybyła m.in. gubernator Nowej Południowej Walii, prof. Marie Bashir , stanowa minister sztuki , Virginia Judge, ambasador Polski, Andrzej Jaroszyński, konsul generalny RP w Sydney, Daniel Gromann a także mieszkająca w Sydney żywa i ciągle aktywna legenda polskiej muzyki skrzypcowej, prof. Wanda Wilkomirska.
To rocznicowe chopinowskie wydarzenie było wyjątkową okazją do posłuchania i zobaczenia na jednej scenie niemal wszystkich aktualnych polskich gwiazd muzyki klasycznej zamieszkałych w Australii i znanych publiczności międzynarodowej.
Kameralne utwory Chopina od Ballady g-moll, po Poloneza Fantazję As-dur i Etiudę Rewolucyjną rozbrzmiewały w doskonałej interpletacji Grzegorza Kindy, Macieja Paweli, Stana Kornela, Michała Wieczorka, Krzysztofa Małka (Video), Karola Kowalika, Ewy Kowalskiej i Tamary Cisłowskiej . Pieśni Chopina wykonały Halina Gadd i Lilija Sile. Muzykę uzupełniały fragmenty listów Chopina czytane przez Michała Maciocha.
Krzysztof Bajkowski
TV Magazyn,The Sydney Pulse
niedziela, 5 września 2010
Makabryczny atak w sydnejskim ZOO
Lew morski zmasakrował dziecko.Wygryzł mu wielką dziurę w brzuchu.
Zwierzę rzuciło się na 11-letniego chłopca w Taronga Zoo w Sydney. Wbiło swoje potężne zęby w jego brzuch. Dziecko cudem przeżyło. Takich ataków nigdy wcześniej nie odnotowano.
Makabryczne wydarzenie miało miejsce podczas jednej z atrakcji pokazu w oceanarium. Chłopiec uczestniczył w bezpośrednim spotkaniu ze zwierzęciem. To niezwykła atrakcja, której może dostąpić tylko jedna wybrana osoba z publiczności - pisze „The Daily Telegaph".
W trakcie "spotkania" lew rzucił się na chłopca. Widzowie zamarli, gdy widzieli jak mały Jack Lister był dosłownie przebijany ostrymi zębami.
Chłopiec cudem przeżył. Operacja w szpitalu zakończyła się sukcesem.
Sfora.pl
Zwierzę rzuciło się na 11-letniego chłopca w Taronga Zoo w Sydney. Wbiło swoje potężne zęby w jego brzuch. Dziecko cudem przeżyło. Takich ataków nigdy wcześniej nie odnotowano.
Makabryczne wydarzenie miało miejsce podczas jednej z atrakcji pokazu w oceanarium. Chłopiec uczestniczył w bezpośrednim spotkaniu ze zwierzęciem. To niezwykła atrakcja, której może dostąpić tylko jedna wybrana osoba z publiczności - pisze „The Daily Telegaph".
W trakcie "spotkania" lew rzucił się na chłopca. Widzowie zamarli, gdy widzieli jak mały Jack Lister był dosłownie przebijany ostrymi zębami.
Chłopiec cudem przeżył. Operacja w szpitalu zakończyła się sukcesem.
Sfora.pl
sobota, 4 września 2010
Polski bumerang - najstarszy na świecie
fot. A.Barnett. |
Dlaczego nowa witryna Polaków w Australii nazywa się Bumerang Polski? Jedną z inspiracji do wybrania takiego tytułu jest historia opisana w portalu pradzieje.pl:
Mu-Mar-Ang to w języku Aborygenów z Australii „powracający kij”. Jednak to nie Australijczycy pierwsi użyli tej broni. Najstarszy bumerang został znaleziony w Polsce i jest przechowywany w Krakowie!
Choć bumerang znany jest jako broń myśliwska rdzennych mieszkańców Australii, nie jest ich wynalazkiem. Przed Aborygenami tą bronią posługiwali się starożytnie Egipcjanie, Indianie z Arizony, Eskimosi, dawni mieszkańcy Nowych Hybrydów. Także myśliwi żyjący ok.30 tys. lat temu na terenach dzisiejszej Polski...
W 1985 roku polscy archeolodzy odkryli w Jaskini w Obłazowej na pograniczu Spiszu i Podhala skupisko cennych przedmiotów obrzędowych. Był wśród nich zakrzywiony, oszlifowany fragment ciosu mamuta.
"Przyznam, że nie od razu wiedziałem, że mamy do czynienia z bumerangiem" - mówi prof. Paweł Valde-Nowak z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Krakowie. "Na początku sądziliśmy, że to starannie wykonany sztylet. Po bliższych badaniach stwierdziliśmy jednak, że z racji wyglądu kojarzonego z narzędziami używanymi przez Aborygenów, musi to być bumerang, tyle tylko, że używany przez człowieka paleolitu" - dodaje prof. Valde-Nowak.
Jedynie w Australii używanie bumerangu przetrwało do naszych czasów. Dlaczego więc nic o nim nie wiemy? "Do 1995 roku trwały prace terenowe w jaskini. Teraz w programie badań nastąpiła przerwa przewidziana na opracowanie wyników pierwszego etapu i nie ma decyzji, kiedy dalsze badania kompleksu stanowisk (Jaskinia w Obłazowej i przylegające do Obłazowej stanowisko ludności ze schyłkowego paleolitu) zostaną podjęte" - wyjaśnia naukowiec.
A polski bumerang ? Przez blisko rok był wystawiany w Paryżu na wystawie „Czasy mamutów”, teraz wrócił do sejfu PAN i będzie tu czekał na decyzję wojewódzkiego konserwatora zabytków, do którego muzeum zostanie przekazany.
Pradzieje.pl
Sydney Fashion Festival
Jackie Frank, edytor najbardziej znanego australijskiego magazynu mody Marie Claire, otworzyła w poniedzialek, 23 sierpnia Rosemount Sydney Fashion Festival. W tym roku festiwal został przeniesiony z Martin Place - gdzie poprzednio w ustawionym tam wielkim namiocie odbywały się prezentacje - do zabytkowych pomieszczeń sydnejskiego Town Hallu.
Na galowym wybiegu poniedziałkowego wieczoru można było zobaczyć najlepsze wzory czołowych australijskich projektantów takich jak Alex Perry, Aurelio Costarella, Jayson Brunsdon, Kate Sylvester, Toni Miticevski czy Akira.
Gwiazdą festiwalu była amerykanska modelka i designerka, Nicky Hilton.
Przez kolejne pięć dni publiczność miała okazję zapoznać się z propozycjami projektantów i stylistów na lato 2010/11 oraz przeglady z majowych wybiegów Australian Fashion Week, kiedy to na Circular Quay odbyła się dla kupców pierwsza odsłona najnowszych propozycji odzieżowych na ten sezon.
Organizowanie od 15 lat Fashion Week a od niedawna Australian Fashion Festival , stawia Sydney coraz bliżej czołówki światowych stolic mody takich jak Londyn, Paryż, Mediolan czy Nowy Jork.
The Sydney Pulse
piątek, 3 września 2010
Kolejowe wspomnienia Edmunda Obiały
Gdy słyszymy, że we wrześniu koleje zlikwidują kolejne lokalne połączenia, nawet przez myśl nam nie przejdzie, kto najwięcej straci.
Zapytajcie Australijczyka, z czego jest dumny. Harbour Bridge, opera w Sydney - powie. - I stadion olimpijski. Trzecią z tych budowli zaprojektował Polak Edmund Obiała.
Zapytajcie Anglika, z czego jest dumny. Wśród paru rzeczy wymieni na pewno stadion Wembley i londyńskie metro. To też Obiała.
I jeszcze stadion piłkarski w Sydney, centrum tenisowe. Ostatnio - koordynacja budowy obiektów na olimpiadę Londyn 2012.
Same wielkie rzeczy. Wszędzie Obiała.
Niszczewice. Wieś położona 30 kilometrów od Bydgoszczy; parę chałup na krzyż. Ale przynajmniej ma nazwę.
W szczerym polu, niedaleko od Niszczewic, stoi chatka. Właściwie nie wiadomo, czy należy do tej miejscowości, czy do Złotnik Kujawskich. Dojście - tylko polem. Jak spadnie deszcz, jest kłopot. Jak zasypie śnieg - też. Właśnie w tej chatce urodził się i wychował Edmund Obiała.
- Nie byłoby mnie tutaj teraz, gdyby PKP zlikwidowała pociągi, jak teraz. Gdyby znikło moje poranne połączenie do Bydgoszczy - wspomina dla Gazety Wyborczej jeden znajsłynniejszych polskich inżynierów-architektów, Edmund Obiała.
Więcej: Gazeta Wyborcza
Zapytajcie Australijczyka, z czego jest dumny. Harbour Bridge, opera w Sydney - powie. - I stadion olimpijski. Trzecią z tych budowli zaprojektował Polak Edmund Obiała.
Zapytajcie Anglika, z czego jest dumny. Wśród paru rzeczy wymieni na pewno stadion Wembley i londyńskie metro. To też Obiała.
I jeszcze stadion piłkarski w Sydney, centrum tenisowe. Ostatnio - koordynacja budowy obiektów na olimpiadę Londyn 2012.
Same wielkie rzeczy. Wszędzie Obiała.
Niszczewice. Wieś położona 30 kilometrów od Bydgoszczy; parę chałup na krzyż. Ale przynajmniej ma nazwę.
W szczerym polu, niedaleko od Niszczewic, stoi chatka. Właściwie nie wiadomo, czy należy do tej miejscowości, czy do Złotnik Kujawskich. Dojście - tylko polem. Jak spadnie deszcz, jest kłopot. Jak zasypie śnieg - też. Właśnie w tej chatce urodził się i wychował Edmund Obiała.
- Nie byłoby mnie tutaj teraz, gdyby PKP zlikwidowała pociągi, jak teraz. Gdyby znikło moje poranne połączenie do Bydgoszczy - wspomina dla Gazety Wyborczej jeden znajsłynniejszych polskich inżynierów-architektów, Edmund Obiała.
Więcej: Gazeta Wyborcza
Subskrybuj:
Posty (Atom)