|
Baza rakiet radzieckich na Kubie w 1962 r. Fot. Wikimedia commons |
Ciąg dalszy analizy historycznej prof. Pawla Soroki nt. kryzysu kubańskiego 1962 roku.
Drugi rozgrywający się tego dnia incydent wydarzył się nad terytorium Kuby. Podczas kolejnej misji rozpoznawczej, za pomocą najnowszej radzieckiej rakiety przeciwlotniczej S-75 „Dźwina”, zestrzelony został amerykański samolot U-2. Zginął jego pilot – mjr Rudolf Anderson. Dowódca baterii, która opaliła rakietę uczynił to bez konsultacji z Moskwą, mimo, że nakazywały to procedury.
Miał na to zgodę jedynie jednego z generałów przebywających na Kubie. Strona amerykańska odebrała to jako świadomą prowokację i niewiele brakowało, aby Amerykanie zarządzili odwetowe bombardowania radzieckich wyrzutni pocisków przeciwlotniczych, tym bardziej, że nalegali na to wojskowi. Prezydent Kennedy jednak nie uległ ich naciskom [25].W odpowiedzi na presję gen. Taylora wypowiedział wtedy znamienne słowa: „Pierwszy krok nie ma dla mnie znaczenia. Jeśli obie strony pójdą na eskalację i będziemy mieć do czynienia z czwartym, piątym krokiem, to szóstego już nie będzie miał kto zrobić. Rozpoczynamy niesłychanie hazardową grę i trzeba o tym pamiętać. Dlatego musimy mieć całkowitą pewność co do rosyjskich zamiarów. Wstrzymamy się jeszcze jeden raz” [26].