Warszawski plakat bożonarodzeniowy. Świateczny? |
Zestawienie wiary z obchodzeniem świąt i ich „magią” manifestowaną poprzez nowe kolekcje mody lub artykuły „made in China” z elementami powiązanymi z popkulturowymi świętami stwarza paradoks - nie wierzę, ale obchodzę brzmiący jak „wierzący, niepraktykujący” w odwróconej wersji. To drugie sformułowanie odnosi się do wszelkiej maści wierzących w dogmaty wiary, bądź de facto deistów (gdzie stawiam, że to właśnie stanowi większość przypadków) antyklerykałów żyjących na zasadzie „wierzę, ale nie podoba mi się XYZ w (najczęściej polskim) kościele”. Z kolei grupa tych, którzy obchodzą święta nie będąc katolikami praktykującymi cechuje się działaniem „nie wierzę, ale podoba mi się to”. Niestety, analogia ta jest błędna- żaden z tych ludzi, który włączy największe przeboje popkultury dotyczące (najczęściej amerykańskich) świąt nie będzie „praktykował świąt” jak katolik, a nawet jeśli zje Mincowskiego karpia, to nie w ramach postu, ale w ramach tradycji. Chociaż i to bywa zwodnicze.