Ten składający się z trzech słów polski termin – nie do pomyślenia – można wyrazić jednym angielskim słowem – unthinkable, które ma nawet szerszy zakres przenoszonych znaczeń i określa coś niemożliwego do przeprowadzenia, wyobrażenia, akceptacji. Właśnie czymś takim, wręcz laickim bluźnierstwem dla euroentuzjastów, jest pomysł przeprowadzenia w Polsce jakiegoś referendum w sprawie przynależności do UE.
Z takim pomysłem wystąpił poseł Solidarnej Polski – Janusz Kowalski. Wyznaczył nawet możliwy termin takiego referendum: „2027 r., kiedy zakończy się obecna perspektywa budżetowa, to będzie czas, kiedy może być referendum w sprawie wyjścia Polski z UE. Jeśli nie zatrzymamy eurokratów, koszty życia w Polsce będą zbyt duże. Wyjście Polski z UE uderzy w gospodarkę niemiecką, dlatego musimy zacząć grać twardo. Polska nie może być żebrakiem UE”.