Co stało się w Afganistanie, to każdy widzi, bo media nie szczędzą czasu na pokazywanie tego obrazu chaosu i zupełnego upadku systemu, jaki usiłowały tu budować Stany Zjednoczone z dużym udziałem innych państw Zachodu. Ten projekt, nazywany też „budowaniem narodu” (Nation-building), oparty o wzory amerykańskie, okazał się całkowicie nierealny i niewykonalny. Za to jego uporczywa, trwająca dwadzieścia lat, realizacja pochłonęła olbrzymie środki materialne i kosztowała życie tysięcy żołnierzy. Ta praca całego Zachodu, mająca na celu zbudowanie demokracji w Afganistanie, miała pokazać i udowodnić tezę, że Ameryka i świat Zachodu są nosicielem finalnej i jedynej prawdziwej wizji rozwoju społeczeństw.
Tymczasem, to wszystko rozpadło się w kilka dni, a finał nastąpił 15 sierpnia 2021 roku, gdy Talibowie, bez żadnego oporu, zajęli Kabul. Jaka piękna katastrofa! – można by powiedzieć, cytując znaną frazę, którą wygłosił Anthony Quinn w filmie Grek Zorba. Inni powiedzą, że to było coś w rodzaju zawalenia się biblijnej Wieży Babel, a ci, co preferują bardziej swojskie klimaty, przypomną sobie finalną scenę z serialu mistrza Berei – „Alternatywy 4” – gdzie Anioł na końcu stwierdza: „Wspólnym wysiłkiem całego kolektywu no… my i tak dalej… budowali my”. Adekwatność tego ostatniego przykładu, będzie jeszcze mocniejsza, gdy uświadomimy sobie, że ten afgański Anioł, w postaci prezydenta Ghaniego, także jakoś sobie poradził, i uciekł samolotem z setkami milionów dolarów. Durniami okazali się ci, co na to wszystko przez dwie dekady lat łożyli i wysyłali swoich żołnierzy by tam ginęli.