|
Roman Pratasiewicz. kadr z 1.5 godzinnego wywiadu telewizyjnego bialoruskiej stacji ONT |
Zatrzymany 23 maja w samolocie Ryanair Roman Pratasiewicz udzielił wywiadu białoruskiemu kanałowi telewizyjnemu ONT, w którym potwierdził, że od razu przyznał się do stawianych mu zarzutów ws. nawoływania do organizowania niesankcjonowanych akcji po wyborach prezydenckich na Białorusi. Oświadczył, że "Dom Białoruski" w Warszawie kontroluje praktycznie cały program opozycji na Białorusi za pośrednictwem premiera Polski Mateusza Morawieckiego.Pratasiewicz – jak sam przyznał – podczas nieprzewidzianego lądowania samolotu w Mińsku był zszokowany, więc nie miał czasu na usunięcie wszystkich danych z telefonu.
- Pierwszym zadaniem było po prostu się uspokoić. Jest to chyba porównywalne z uczuciem, gdy wchodzisz na szafot. Tylko w moim przypadku ja na nim lądowałem. Bo zrozumiałem, że będę musiał odpowiedzieć za to, co zrobiłem i za te wszystkie szkody, które wyrządziłem krajowi – przyznał.
Dodał, że sądził, iż grozi mu kara śmierci, ponieważ na Białorusi został wpisany na listę osób zaangażowanych w terroryzm. Ponadto przyznał się do wzywania do protestów w sierpniu 2020 roku.