„Dziesiątki osób, które nigdy nie współpracowały z komunistycznym aparatem bezpieczeństwa, widnieją w inwentarzu IPN jako tajni współpracownicy. Ksiądz, którego teczka tajnego współpracownika jest pusta, sąsiad byłego prezesa związku narciarskiego, który nie miał pojęcia, że został zwerbowany, były działacz Ligi Polskich Rodzin, który sam się zdekonspirował, by nie zostać TW. Co ich łączy? Ich nazwiska znajdują się w publicznym inwentarzu Instytutu Pamięci Narodowej wśród osób, które współpracowały z SB. W spisie są ich nazwiska, data urodzenia, imię ojca i pseudonim. Problem w tym, ze jak przyznają sami pracownicy IPN, znajdują się w nim nawet esbeckie fałszywki” – czytamy w dzienniku „Rzeczpospolita” (z 18.12.2019) w tekście Izabeli Kacprzak pt. „Katalog IPN zrównuje ofiary z prześladowcami?”Wśród nich znajduje się także Janusz Sperka, działacz opozycji narodowej w latach 80-ych. Mówi on: „Przez 19 lat prowadzę walkę z Instytutem Pamięci Narodowej o prawdę. IPN zamiast mnie nagradzać za moją działalność opozycyjną w czasach PRL, wbrew faktom historycznym i dowodom – niszczy nadal moje życie w każdym jego aspekcie. IPN twierdzi, że byłem tajnym współpracownikiem …, a to nieprawda, co potwierdza kolejny piąty już wyrok sądów. Prowadzę tę walkę o to, aby zaprzestano mnie szkalować swoimi insynuacjami, a także aby nie prześladowano podobnymi podejrzeniami osób znajdujących się w podobnych do mojej sytuacji”.