Zabójczy sojusz tronu i ołtarza dzieje się na naszych oczach. Co ciekawe, jak pokazuje jeden ze ślubów ważnego dostojnika dobrej zmiany w Krakowie w ostatnich dniach, dzieje się jawnie z wielką atencją i rozdmuchaniem. To samo w sobie jest intrygujące, albowiem normalnie, wszelkim satrapią zależało na tym zawsze, żeby zachować sojusz w dyskrecji. Tak samo zależało na tym zawsze Kościołowi. Mechanika była prosta, bo wiadomo „co ludzie powiedzą”.
Tymczasem już sam dawny poddany rzymski z I w n.e. w dawnej prowincji Judea – Jezus, syn cieśli Józefa dobrze wiedział, że największym zagrożeniem dla powstającego Kościoła jest pokusa pieniądza i władzy. Sposobem na przeciwstawienie się temu mariażowi MUSI być rozdzielenie spraw świeckich od boskich. Dlatego też, jak podają źródła wpadł w szał widząc handlujących w świątyni pobił ludzi, a stoły powywracał.