Maria Krystyna Orłowicz - prezes Stowarzyszenia „Kresy we Francji” |
-Pani rodzina pochodziła z Kresów…
...– ze Stanisławowa. Ojciec był tam dyrektorem poczty, a matka historykiem, absolwentką uniwersytetu lwowskiego. Rodziców wygnali Sowieci z ich domu i miasta. Dali im jedną noc na pozbieranie się i spakowanie. Wieźli ich potem w otwartym wagonie przez 3 tygodnie do Przemyśla. To była późna jesień. Codziennie rano budzili się pod pierzyną śniegu. Zabrali ze sobą kozę, która żywiła ich i moich braci w czasie tej podróży. Starszy miał wówczas 4 lata, młodszy 1,5 roku. Skierowani zostali na ziemie zachodnie nazywane wówczas odzyskanymi. Zamieszkali w Nysie koło Opola, gdzie przyszłam na świat.