Sala Posiedzeń Sejmu widziana z mównicy Fot. A.Grycuk - Wikimedia commons (CC BY-SA 3.0 PL) |
Nie można się zgodzić na sytuację, w której realnym progiem przydziału mandatów byłoby uzyskanie około 20% poparcia. Takie postawienie sprawy zmusiłoby opozycję do porozumienia, a to w konsekwencji mogłoby spowodować dla rządzących efekt odwrotny od zamierzonego.
Metoda przeliczania głosów D’Hondta powoduje, że system proporcjonalny preferuje, a nawet silnie preferuje zwycięzców – tych z możliwie najlepszym wynikiem. Ma to swoje zalety i wady, prawdopodobnie więcej zalet i się sprawdza, ponieważ dzięki takiemu sposobowi przeliczania głosów z odpowiednio ustawionym progiem wejścia nie mamy rozdrobnienia politycznego. O tym także można dyskutować, albowiem zasada reprezentatywności również jest wartością na której powinno nam zależeć, jednakże przyzwyczailiśmy się do tego modelu i warto go utrzymać. Chociaż oczywiście zwolennicy okręgów jednomandatowych mają swoje zdanie na ten temat, nie bez istotnych i wartych rozważenia argumentów.