Piotr Dzierzgowski podczas podróży. Whiritoa Beach, NZ |
Zob. poprzedni materiał: Wśród dzikich pastwisk i ogromnych plaż
Drugie dwa tygodnie w podróży.
W
Mitimiti spędziłem ponad 2 dni i mogę powiedzieć że w taki sposób powinno się
odpoczywać. Trochę przeszkadzały mi krowy z okolicznych pastwisk, ale cóż sama
natura. Zastanawiałem się każdego ranka czy nie wejdą mi na namiot i pewnego
dnia mało brakowało. Wyjeżdżam z tego miejsca z miłymi wspomnieniami i mimo że
jest oddalone od większej cywilizacji, pewnie jeszcze tu wrócę. Dalej trasa
prowadzi mnie do Dargaville, które miało być którymś z kolei miejscem do
odwiedzenia. Dojechałem tu wieczorem i jedyne co mogłem zrobić to szybko
zasnąć. Obudził mnie piękny wschód słońca i oczywiście musiałem wyskoczyć z
samochodu i zrobić kilka zdjęć. Chwilę później dołączył do mnie sympatyczny
starczy pan zainteresowany fotografią. Porozmawialiśmy chwilę o tym miejscu i o
życiu. Zostałem tu cały dzień i mimo że nie ma tu wiele do zobaczenia to nikt
mnie nie goni. Drobne ogarnięcie się, zakupy, wysłanie listu do mojej Karoli i
kartek do rodziny, popołudniowy spacer i już myślałem że to koniec, ale…