Bizantyjski fresk przedstawiający Zmartwychwstanie (fot. Gunnar Bach Pedersen, domena publiczna). |
Gdyby spróbować chronologicznie ułożyć poszczególne obrzędy Triduum, uwzględniając które z nich były najbardziej pierwotne, to ich kolejność musielibyśmy odwrócić. Pierwszy nie był przecież Wielki Czwartek (bo tu zwyczaje ukształtowały się najpóźniej), ani Wielki Piątek. Wszystko zaczęło się od jednej wielkosobotniej nocy, która każdego roku stawać się miała świadkiem niezwykłej liturgii wprowadzającej chrześcijan do świąt Zmartwychwstania. Odpowiedź dlaczego tak układały się losy liturgii Triduum wydaje się być niezmiernie prosta i logiczna. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa dla wierzących centrum ich wiary było zmartwychwstanie Jezusa. To ono nadawało sens nowej religii i napełniało ją treścią. Bez silnego przekonania, że Chrystus pokonał śmierć, jedynym wymiarem chrześcijaństwa byłoby rewolucyjne nauczanie mistrza z Nazaretu. Tu jednak chodziło o coś więcej – przewrócenie logiki życia do góry nogami i otworzenie perspektywy życia wiecznego. Dlatego Pascha dla chrześcijan przestawała być jedynie wspomnieniem wyzwolenia Żydów z niewoli egipskiej, ale zyskała wymiar uniwersalny i transcendentalny. Człowiek – w ich opinii – wyzwalany był z niewoli dotychczasowego życia i rodził się na nowo. Dlatego Niedziela Zmartwychwstania była świętem świąt i istotą chrześcijańskiej wiary.