Wojciech Malajkat. Fot. J.Fryta (Wikimedia Commons) |
Magda Jethon: Od kiedy PiS przejęło media publiczne, w TVP nie wolno wyświetlać „Pokłosia” Władysława Pasikowskiego, „W imię…” Małgorzaty Szumowskiej i „Obywatela” Jerzego Stuhra. Jak Pan myśli, czym artyści podpadli władzy?
Wojciech Malajkat: Nie mam zielonego pojęcia. Myśli pani, że z powodu jakiegoś „podpadnięcia” można nie wyświetlić czyjegoś filmu? Nie wiem… A może jest to przekonanie i potrzeba ludzi, którzy mają większość w Sejmie, że po latach życia w opozycji mogą teraz wszystko. Może chcą pokazać, jak wiele od nich zależy i co potrafią, żeby przestraszyć tych, którzy – w ich mniemaniu – nękali, nie dawali prawa głosu i nie wysłuchiwali ich. Nie wiem… Może to jednak jakiś rodzaj frustracji i tłumionych przez lata emocji, znajduje teraz ujście. Może to jest potrzeba udowodnienia, że ci wybitni, jeżeli stali po przeciwnej stronie barykady, są teraz niewybitni…