Twórcy filmu „Wołyń” na czerwonym dywanie 41. Festiwalu Filmowego w Gdyni. Fot. Klapi (creative commons) |
Stefan Kisielewski powiedział kiedyś, że socjalizm to taki ustrój, który bohatersko zwalcza problemy, które sam stwarza. Mam jednak wrażenie, że obserwacja polskiego intelektualisty dotyczyła nie tyle socjalizmu, co władzy jako takiej. Często kreuje on sobie problemy, które stara się zwalczać, choć to wyzwania wydumane i pozorne. Tak właśnie jest z historią w kinie, której ponoć nie ma. Mógłbym nawet uwierzyć w tę tezę i domagać się interwencyjnego desantu Mela Gibsona i Toma Cruise'a, gdyby nie 41. Festiwal Filmowy w Gdyni.