Polscy siatkarze mistrzami świata. Jak w eliminacjach,
tak w finale pokonali Brazylię. Wcześniej 3:2, w finale 3:1. Efektownie,
pewnie. Za Antigi, jak w dawnym pokoleniu – za Wagnera… Dzięki dzisiejszej
reprezentacji przypomnianego…
Drużyna świetna. Sportowo – jakby faszerowana dynamitem.
Kapitalnie wyszkolona, zgrana, odporna na stres – w każdej z trudnych sytuacji,
zawsze gotowa do ataku, albo kontrnatarcia. Prezentująca impet, ale też jakże
często – okraszony na boisku uśmiechem. Napięcie a równocześnie luz. Pewność
siebie, a nic z zarozumialstwa. Sportowa złość, a nic z histerii, gdy trudne
chwile…A przecież takiego turnieju truchtem się nie przebiega…
Ładne obrazy. I spokojny trener. Też na swój sposób
fenomen. W szkoleniu – debiut, a w debiucie – mistrz. Umiał p. Antiga dobrze
dobrać ludzi do zespołu (tu np. – as nad asami, Mariusz Wlazły, przez kilka lat
pomijany przez trenerów i zarząd wykonał życiowy koncert), potrafił ich
zjednoczyć mentalnie i wydolnościowo świetnie przygotować.