Dni mijają, zawieszenie
broni obowiązuje tylko w mediach, chociaż nie rosyjskich bo zabijanie
przedstawicieli mediów z Rosji jakoś się zdarza, czas najwyższy zapytać – dokąd
zmierzasz Ukraino? Zwłaszcza w kontekście demonstracji nacjonalistów w centrum
Kijowa i innych miastach domagających się wydania i przeprowadzenia rozprawy z
Rosjanami w Donbasie.
Sytuacja jest dla
wszystkich stron konfliktu (a jak twierdzi strona ukraińską są co najmniej
trzy) już bardzo niekomfortowa. Mówimy oczywiście o stronie politycznej
konfliktu, albowiem spoglądając na jego wymiar społeczny mamy do czynienia już
z kryzysem humanitarnym i zorganizowanym ludobójstwem Rosjan. Ten brak
politycznego komfortu przejawia się w braku możliwych scenariuszy
alternatywnych, powrót do status quo jest już niemożliwy. Wszelkie marzenia
prezydenta Poroszenki o korytarzu, którym rzekomi rosyjscy najemnicy mieliby
opuścić Ukrainę to jedynie zawoalowany sposób obrażania mieszkańców Donbasu,
których narodowo-wyzwoleńczy trud jest bezprecedensowo deptany przez jego rząd,
a ukraińska i zachodnia propaganda odmawiają im prawa do samostanowienia, które
wcześniej przyznano Majdanowi. W tych realiach niestety wzajemne komunikowanie
się musi się odbywać za pomocą karabinów, nie ma innej możliwości, zwłaszcza
jeżeli własny rząd nazywa własnych obywateli terrorystami! Co ciekawe, to
kłamstwo zachodniej propagandy jest beznamiętnie powielane, jednakże czy
Amerykanie nazywali tak Konfederatów? W naszym kraju władza nazywała tak
bojowników PPS, potem AK, ale była to władza narzucona z zewnątrz. Czy nie jest
fenomenem ten dramat zakłamania ukraińskiego soft power?