 |
Petro Poroszenko nowym prezydentem Ukrainy? Dziś wybory.
Fot. Kathrin Mobius (Wikimedia Commons) |
„Żyć po nowemu” – proponuje Ukraińcom Petro
Poroszenko, w ogólnym przekonaniu właściwie pewny zwycięzca wyborów, zwany
„Królem Czekolady”. Z twarzy łudząco podobny do kilkanaście lat młodszego
Wiktora Janukowycza, w polityce zaczynał w 1998 roku jako poseł prokuczmowskich
postkomunistów.
Potem założył własną lewicową partię o nazwie
„Solidarność”. W 2001 roku brał udział w tworzeniu Partii Regionów, do której
nigdy nie przystąpił, przystąpił za to do Juszczenki i Pomarańczowej Rewolucji.
Były prezydent jest ojcem chrzestnym jego dzieci, a także
rozkwitu jego politycznej kariery: za czasów Juszczenki, Poroszenko był szefem
MSZ, banku centralnego, Narodowej Rady Bezpieczeństwa i Obrony. Za Janukowycza
z kolei został ministrem rozwoju ekonomicznego i handlu. W sumie, trudno oprzeć
się wrażeniu, że wybranie na prezydenta oligarchy, od kilkunastu lat obecnego w
polityce, nie jest gwarantem radykalnej zmiany. I też nikt tak naprawdę takiej
zmiany nie oczekuje. Jeśli ludzie na coś liczą, to na to, że okres przejściowy
się wreszcie skończy, że kraj będzie miał prezydenta zdolnego do podejmowania
decyzji. Czy z prawdziwą legitymacją demokratyczną? O tym można dyskutować.