Moja ulubiona publicystka napisała niedawno: warto, by Polacy wyjeżdżali za granicę, tam zobaczą, że nie mamy się czego wstydzić..
Cóż… Tak się składa, że spędziłem ponad 13 lat w Australii i mam jakieś podstawy do porównań. Nie tylko w oparciu o wakacyjne wojaże. To fakt, że są rzeczy, z których mamy prawo być dumni. Nie tylko to, że za sprawą Polaków rozpadł się system komunistyczny.
Takim jest np. standard nauczania matematyki: zupełnie przeciętne dzieci polskie, które przyjeżdżały do Australii często „robiły tam za geniuszy”.
Faktem jest, że sporo poszliśmy do przodu od upadku komunizmu. Ale oczekiwania, jak i realny potencjał „doganiania świata” były i są znacznie większe… W blisko ćwierć wieku od upadku komunizmu mamy prawo odnosić nasze aspiracje do poziomu krajów zachodnich…
Prawda, wielu cieszyło niedawno porównanie tempa wzrostu dochodu narodowego Polski z innymi krajami Unii Europejskiej. Ale to bez sensu. Absurdem jest bowiem powoływanie się na gołe liczby przyrostu dochodu narodowego bez systemowego kontekstu. Zupełnie inne jest „dobre tempo” rozwoju dojrzałej gospodarki, zupełnie innego tempa rozwoju oczekiwania należałoby mieć wobec kraju, który goni sąsiadów, mając możliwość eksportu do całej Unii Europejskiej z jej znacznie wyższymi kosztami pracy…
Wydaje się, że Polska ma cztery podstawowe problemy: biurokracja, egoizm grup, brak korygującego systemu i brak rzetelnej debaty.
sobota, 28 września 2013
Książka: 121 dni w rękach somalijskich piratów
5 października rozpocznie się sprzedaż książki (książka drukowana i e-book w wersji polskiej) o
dramatycznych dniach porwanej przez piratów załogi statku Hansa Stavanger.
Książka zatytułowana "Hansa Stavanger - 121 dni w rękach somalijskich piratow" napisana została w formie dziennika pokładowego przez kapitana Krzysztofa Kotiuka. Wydanie polskie jest pierwszą pełną wesją. Książka ta była wcześniej wydana w języku niemieckim, jest też tłumaczona na język włoski i angielski.
W dniu premiery książki rozpocznie się również w Sydney festiwal filmowy Antenna Documentary Festival na którym wyświetlany będzie wielokrotnie nagrodzony w Europie film Kapitan i jego piraci. Autor książki i zarazem jeden z głównych bohaterów filmu Kpt. Krzysztof Kotiuk, będzie gościem festiwalu. Szczegóły projekcji filmu tutaj.
Fragment ksiązki
Sobota, 4 kwietnia
Piękny, słoneczny poranek. Półtora dnia do Mombasy. Wszyscy cieszą się
zaplanowanym na dziś grillem. Mały prosiaczek już zamarynowany przez
Filipińczyków czeka na rozpoczęcie grillowania.
Książka zatytułowana "Hansa Stavanger - 121 dni w rękach somalijskich piratow" napisana została w formie dziennika pokładowego przez kapitana Krzysztofa Kotiuka. Wydanie polskie jest pierwszą pełną wesją. Książka ta była wcześniej wydana w języku niemieckim, jest też tłumaczona na język włoski i angielski.
W dniu premiery książki rozpocznie się również w Sydney festiwal filmowy Antenna Documentary Festival na którym wyświetlany będzie wielokrotnie nagrodzony w Europie film Kapitan i jego piraci. Autor książki i zarazem jeden z głównych bohaterów filmu Kpt. Krzysztof Kotiuk, będzie gościem festiwalu. Szczegóły projekcji filmu tutaj.
Tłumaczenie
na język angielski ukaże się w styczniu 2014.
Zapraszamy
do lektury.
Siedzę w kabinie, przygotowuję ostatnie miesięczne rozliczenia do wysłania
z Mombasy pocztą do kompanii.
– Panie kapitanie, proszę szybko na mostek – krzyczy do słuchawki
telefonicznej wachtowy, trzeci oficer - Speedboat przybliża się z dużą szybkością,
z SW, z naszego kontra kursu.
piątek, 27 września 2013
Sikorski dla "Die Zeit": Nie chcemy zimnej wojny
Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski. Fot. K.Bajkowski |
Nie chcemy zimnej wojny” – pod takim tytułem niemiecki tygodnik „Die Zeit” opublikował wywiad nt. europeizacji Rosji z szefem polskiej dyplomacji. Czasopismo przypomina, że Radosław Sikorski był korespondentem wojennym brytyjskich mediów w Afryce i Afganistanie. Na pytanie, czy byłby dziś gotów przesyłać reportaże z Syrii, Sikorski odpowiada, że to zadanie dla młodego człowieka. Poza tym diametralnie zmieniła się sytuacja w tym kraju, o czym świadczy przetrzymywanie polskiego reportera jako zakładnika. Zdaniem Sikorskiego inicjatywa ministrów spraw zagranicznych Kerry’ego (USA) i Ławrowa (Rosja) wydaje się optymistyczna, choć w opinii ekspertów zniszczenie arsenału broni chemicznej tej wielkości jest procesem „złożonym i długotrwałym”. „Znaleźliśmy się w takim momencie, który służy interesom wszystkich. Po pierwsze, sprawom Syryjczyków i ich ochronie przed użyciem broni chemicznej. Po drugie, uniknięciu ataku na syryjski reżim. Rosjanie wydają się po raz pierwszy konstruktywni w konflikcie syryjskim” – konstatuje Sikorski i podkreśla, że głównym celem jest teraz rozwiązanie podstawowego problemu, czyli wojny domowej.
środa, 25 września 2013
Widziane z Canberry (8) - Skład rządu Tony'ego Abbotta
Liczenie głosów oddanych w
federalnych wyborach 7 września br wreszcie
dobiega końca. Pozostały tylko nieliczne przeliczenia zasadniczych i
preferencyjnych głosów w wyborach do federalnej izby niższej. M. in. w okręgu
Fairfax w Queensland gdzie wyszczekany, zaczepny, nieraz pajacujący kiedy to
może być bilioner/miliarder Clive Palmer
wyprzedza swego liberalnego rywala Ted'a O'Brien mniej niż setką głosów (38
kiedy to piszę).
Na bardzo ważne tym razem wyniki głosowania do Senatu musimy
jeszcze trochę poczekać. Ale ponieważ zwycięska liberalno-narodowa (agrarna)
koalicja odniosła zdecydowane zwycięstwo w izbie niższej, Generalna Gubernator
Quentin Bryce już zaprzysiężyła w swojej rezydencji nad jeziorem Burley Griffin
w Canberze nowy federalny rząd premiera Tony Abbota. Przy zaprzysiężeniu obecna
była cała rodzina nowego premiera, włącznie z rodzicami. Nowy premier
natychmiast rozpoczął swoje urzędowanie od wzrastujążcych z dnia na dzień
drastycznych zmian, budżetowych cięć, czystek i polityczno-personalnych
rozliczeń. zaspowiadanych, uzasadnionych z polityczno-społecznej perspektywy
zwycięskiej liberalno-narodowej koalicji. Jednak, niestety moim zdaniem, wcale
nie zawsze a nieraz wręcz wadliwie. Są też inne, nieraz istotne powody do
zaniepokojenia. M. in. wdziedzinie
powyborczego, dziękczynnego "'moharyczu' za wsparcie". Jak
wiemy, wszystkie należące do koncernu News Ltd australijskiego Amerykanina
Ruperta Murdocha australijskie środki przekazu, zwłaszcza dzienniki (m. in.
"The Daily Telegraph", "Courier Mail","Herald
Sun") od dłuższego czasu stale, systematycznie, stanowczo popierały Tony
Abbotta i liberalno-narodową koalicję przeciwko laburzystom. Atakowały i
wyszydzały Julię Gillard i Kevina Rudda (co czasami nie było trudne). Zwłaszcza
przez cały czas kampanii wyborczej. Murdoch nawet wydelegował do Sydney swego
pełnomocnika do kontrolowania i nastawiania kadry redakcyjnej. Wiemy, że
Murdoch niec nie robi bezinteresownie. Wskutek tego krążą liczne plotki i spekulacje o tym co teraz zażąda Murdoch od
Abotta i jego rządu. Wymieniane są m. in.: wprowadzenie opłat za korzystanie z
niektórych świadczeń internetowych, radiowych i telewizyjnych powiązanych z
koncernami Murdocha, faworyzowanie Foxtel oraz zlikwidowanie serwisów SBS oraz
rozczłonkowanie i cześciowe zlikwidowanie telewizji i radia ABC. Oczywiśćie
również zasilanie pism i TV Murdocha federalną reklamą. O tym i innych
politycznych plotkach na powyborcze tematy i czystki poniżej bądź następnym
razem. Najpierw skład nowego federalnego
rządu.
wtorek, 24 września 2013
Szozda - legenda
Stanisław Szozda (1950 - 2013) |
Walnęła mnie ta wiadomość. Ale najpierw – jądro informacji – tego wymaga klasyczne dziennikarstwo… „Mistrz kolarski, Stanisław Szozda, to dwukrotny mistrz świata i dwukrotny srebrny medalista olimpijski w wyścigu drużynowym na 100 km. Stawał na podium na igrzyskach w Monachium 1972 (z Ryszardem Szurkowskim, Edwardem Barcikiem i Lucjanem Lisem) i w Montrealu 1976 (z Ryszardem Szurkowskim, Tadeuszem Mytnikiem i Mieczysławem Nowickim). Był także wicemistrzem świata w wyścigu ze startu wspólnego z Barcelony (1973). Zwyciężał w Wyścigu Pokoju i Tour de Pologne. Pochodził z Dobromierza, ale od wielu lat mieszkał w Prudniku, gdzie prowadził m.in. własny sklep. Od kilku miesięcy zmagał się z poważną chorobą. W latach 70 był prawdziwym idolem polskich kibiców. W 1973 roku zajął drugie miejsce w plebiscycie „Przeglądu Sportowego” na najpopularniejszego sportowca Polski. Karierę zakończył w wieku 28 lat, po upadku w Wyścigu Pokoju w 1978 roku.”
Ze Staszkiem Szozdą wiele mnie związało. Opowieści i wspomnień osobistych.
Z opowieści choćby tak, jak trenował, gdy jeszcze była moda kończenia szosowych etapów na stadionach. Wielokrotnie losy podium ważyły się właśnie podczas wjazdu. Tunel, zakręt, wąsko i ciasno… O pozycję trzeba było umieć zawalczyć. Szozda to trenował. Podobno ubierał się w kilka dresów, swetry, żeby łagodzić skutki ewentualnych zderzeń w tłoku. I nie bał się atakować. Właśnie wtedy… Nie bał się nikogo i niczego. Wielki wojownik!
Wspomnienia osobiste. Gdy przez pewien czas współdyrektorowałem Wyścigowi Pokoju, przyszło mi m.in. uczestniczyć w finale kariery Pana Staszka. Był etap w Czechach i jakoś posypały się kraksy. Czesio Lang uszkodził obojczyk, Szozda wylądował w rowie. Ból był taki, że dr Rusin z miejsca powiedział: Pasujesz… Mam ten epizod na zdjęciu. Zamieszczę na Facebooku…
Subskrybuj:
Posty (Atom)