Od kilkunstu dni mamy w Australii nie tyle nowego ile raczej doraźnie, boleśnie dla wielu politycznie wskrzeszonego premiera wraz z prawdopodobieśtwem powrotu do niedawnej przeszłości, konkretnie 23-24 czerwca 2010. I od poniedziałku 1 lipca nowy skład federalnego rządu.
W przedostatnim dniu obrad niższej izby laburzystowskiego federalnego rządu do władzy nagle powrócił Kevin Rudd. Prawie dosłownie w trzecią rocznicę swego wysiodlania przez Julię Gillard - którą teraz sam wysiodłał. W znacznej mierze przy pomocy tych samych ludzi którzy poprzednio jego usunęli. Teraz zamiast jego łez zobaczyliśmy na ekranach telewizyjnych bardzo szeroki, radosny uśmiech. Data wyborów została zmieniona bez wyznaczenia nowej. Po wielu zabiegach, odmowach, targach oraz personalmych i frakcyjnych rozgrywkach "zmartwychstały" premier-Łazarz Kevin Rudd wreszcie skompletował nowy skład swego rządu po odejściu sześciu czołowych ministrów i szeregu odmów jego ofert ministerialnych tek w jego nowym federalnym rządzie który potrwa najwyżej tylko do listopada br. Pierwsze reakcje w mediach i wśród wyborców są mieszane lecz na razie wyraźnie korzystne dla laburzystów którzy według najnowszych ankiet opinii wyborczej może nawet odzyskali szansę utrzymania się u władzy. Bardzo niemile zaskoczyło to liberalno-narodową opozycję, która od razu rozpoczęła energiczną o nie przebierającą w środkach kampanię przeciwko Ruddowi. M. in. błyskawicznie produkując propagandowy filmik składający się z bardzo krytycznych, dosadnych wypowiedzi na temat Rudda i jego stylu rządzenia oraz traktowania swoich partyjnych i rządowych kolegów i koleżanek a szczególnie podwładnych. Filmik już został puszczony w obieg jako narzędzie propagandowe. Bardzo denerwuje opozycję wzrost ankietowych notowań rządu, a szczególnie osobistych notowań Rudda. M. in. według Newspoll z 29% do 35% pod względem zasadniczych głosów oraz 43% do 49% po teoretycznym podziale preferencji. Kevin Rudd również wyprzedza w stosunku 49% do 35% przywódcę liberalno-narodowej opozycji (LNP) Tony Abbotta jako polityk preferowany na stanowisko federalnego premiera.