Derschkos Hut w centrum bezdroży Jagungal. Fot. J.Rygielski |
Jako wiceprezes Zarządu Głównego PTTK w latach 1981-82, odpowiedzialny za turystykę górską w Polsce, lansowałem koncepcję wyrugowania funkcji gastronomicznej z polskich schronisk i miałem nawet licznych zwolenników tej koncepcji. Stan wojenny oraz ogólna bieda sprzyjały temu rozwiązaniu i gdyby nie uprzejmość Biura Paszportów, które wręczyło mi paszport w jedną stronę, pewnie dopiąłbym swego.
Do żadnego z
polskich schronisk nie trzeba wędrować dłużej niż dwie godziny. Jeśli wycieczka
kończy się na drodze powrotnej, to jakim problemem jest przyniesienie własnego
lunchu w plecaku, czy nawet w plastykowej torbie? Jeśli wędrowiec ma w planie
zdobywanie szczytów, to powinien przynieść do schroniska własny suchy prowiant
i przyrządzać z niego posiłki, tak jak na całym świecie w schroniskach
młodzieżowych.