W serwisie You Tube (Channel AIIAvision) ukazał się ponad 1.5 godzinny filmowy zapis spotkania z ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim, które odbyło się w poniedziałek 6 maja w siedzibie Australian Institute of International Affairs (AIIA) przy Kent Street w Sydney. Podczas tego spotkania szef polskiej dyplomacji wygłosił kluczowe przemówienie w trakcie swej oficjalnej wizyty w Australii.
Sikorski uwypuklił w swym wystąpieniu pn. Poland and the European Union in the Asian Century, ważne punkty polityczno - gospodarcze jakie łączą Europę i Australię. 30 % inwestycji zagranicznych w Australii pochodzi z Europy i tyle samo zagranicznych inwestycji australijskich jest ulokowanych w Europie. Wskazał też na elementy polityki, ktore istotne są dla interesów Australijczyków i Europejczyków w czasach gwałtownego wzrostu znaczenia Azji.
Przedstawił rownież Polskę jako znaczący kraj w Europie, zajmujący już 20. miejsce wsród najbardziej rozwiniętych gospodarek świata.
W konkluzji referatu szef polskiego MSZ-u powiedział, że Polska i Australia są naturalnymi partnerami w budowaniu relacji między Europą i Azją.
BumerangMedia
środa, 22 maja 2013
wtorek, 21 maja 2013
Media Launch "Quo Vadis Sydney 2013" - wideo
W 2009 roku Polacy zamieszkujący w Kanadzie zebrali się razem w Ottawie na pierwszą konferencję liderów młodej Polonii “Quo Vadis” (QV). W tym roku odbędą się trzy takie konferencje: w Montrealu, w New Britain w amerykańskim stanie Connecticut i w Sydney.
Jak już informowaliśmy, w piątek 18 maja w konsulacie RP w Sydney odbył się Media Launch sydnejskiej konferencji QV, ktora zorganizowana będzie od 4 do 6 października b.r. na którą bardzo serdecznie zapraszana jest młodzież polonijna w wieku 18-35 lat.
Teraz w Bumerangu Polskim fragmenty nagrań z tego spotkania (BumerangMedia YT Channel):
Jak już informowaliśmy, w piątek 18 maja w konsulacie RP w Sydney odbył się Media Launch sydnejskiej konferencji QV, ktora zorganizowana będzie od 4 do 6 października b.r. na którą bardzo serdecznie zapraszana jest młodzież polonijna w wieku 18-35 lat.
Teraz w Bumerangu Polskim fragmenty nagrań z tego spotkania (BumerangMedia YT Channel):
Oto oficjalne Press Release organizatorów po piątkowej konferencji medialnej:
poniedziałek, 20 maja 2013
WE R YOU w Ballarat jak Inside Out w Nowym Jorku
W ubiegłym tygodniu miała miejsce ostatnia z siedmiu zewnętrznych instalacji 25 dwu-metrowych portretów w centrum miasta Ballarat. Na 29 metrowej bardzo widocznej ścianie na wjeździe do miasta - Bakery Hill i Centrum Handlowego Bridge Mall widnieją teraz zróżnicowane kulturowo portrety ludzi związnych z tym miastem. Od połowy stycznia projektem tym zarządza Aldona Kmieć, profesjonalny fotograf, której fotoreportaże wielokrotnie gościły na Bumerangu Polskim.
Portrety zmieniają się co jakiś czas w zależności jak
długo przetrwają wandalizm i pogodę. Drukowane na papierze są tanie i łatwe do
zainstalowania jak i usunięcia.
Jak podkreśla w swej korespondencji Aldona, ważne jest
przede wszystkim to żeby włączyć i zachęcić do dyskusji mieszkańców Ballarat
poprzez wyrażanie swoich pomysłów, dzielenie się z innymi i przedstawianie
swojej opinii poprzez aktywne uczestnictwo w dyskusji. Bez uczestnictwa w
dyskusji, ściany te i wiele innych pozostaną puste. niedziela, 19 maja 2013
Quo Vadis - Sydney 2013. Media launch
Komitet organizacyjny Quo Vadis Conferences Australia w Sydney. Fot.K.Bajkowski |
Australijska konferencja Quo Vadis odbędzie się w dniach od 4 do 6 października w prestiżowym miejscu Sydney CBD,w hotelu Rydges - World Square u zbiegu Pitt I Liverpool Streets. Główne założenia tegorocznego sydnejskiego spotkania młodzieży polonijnej przedstawił Maciek Fibrich - przewodniczący Quo Vadis Conferences Australia. Szczegóły omówili pozostali członkowie komitetu.(Fragmenty z konferencji przedstawimy na wideo Bumeranga Polskiego wkrótce). Wszystko wskazuje na to, że młodzież polskiego pochodzenia chce się odnaleźć i stworzyć network, który pozwoli na poszukanie wspólnych zainteresowań, celów i zbudować sieć wspierania się na terenie Australii i na świecie w różnych dziedzinach takich jak kultura, nauka czy biznes.
Od lewej: wiceprezes RN -Leszek Wikariusz, przewodniczacy Quo Vadis (Australia) - Maciek Fibrich, Konsul Generlny RP w Sydney - Daniel Gromann, czlonek komitetu org. - Szymon |
Od lewej: Asia Rogala, Karina Katsipodas, Nicole Kuszner i edytor sydnejskiego Expressu Wieczornego - Marek Weiss podczas media launch Quo Vadis Sydney 2013 |
sobota, 18 maja 2013
"Ostatni koczownicy" - Czarna przyszłość
Mam przed sobą książkę W.J. Peasleya „Ostatni koczownicy”, w przekładzie Aleksandry Brożek, z doskonałą przedmową znanego podróżnika i pasjonata Australii, Marka Tomalika. W jakiś dziwny sposób dotarła do mnie tu na antypody i zupełnie niespodziewanie zostałem poproszony o napisanie do niej recenzji. Przyznaję, że robię to z wielką przyjemnością, gdyż darzę tę tematykę nieprzemijającą miłością i zainteresowaniem. Ośmiela mnie również fakt, że w dzisiejszych czasach każdy może napisać kilka ciepłych słów, mniej lub bardziej zgrabnie poukładanych w zdania, i zamieścić w odpowiedniej rubryce oficjalnego portalu wydawnictwa.Moja recenzja wymaga nieco dłuższego wstępu, ale na pewno istotnego dla ukazania szerokiej perspektywy, w której wspomniana książka stała się dla mnie ważna.
Przede wszystkim muszę ze skruchą wyznać, że w pewnym momencie mojego życia zdecydowałem przenieść moje bytowanie na ląd australijski. Nie żebym, broń Boże, czuł się winny deptania aborygeńskiego sacrum, kolonizowania go mą osobą i ubogacania umysłem Białego ciemiężcy. Pomimo że przybyłem tu jako obcy, chciwy nowego bogactwa i przygody, ląd ów utkwił we mnie jak miły cierń od pierwszego z nim spotkania w podręczniku do geografii klasy czwartej. Jawił się w snach, jakby budząc ukryte nici przeznaczenia. Obłąkał w końcu miłością nie do przezwyciężenia. Porywał, prowadził, aż w końcu przeciągnął w samolocie czarterowym Polskich Linii Lotniczych ćwierć wieku temu.
Wiele lat później miałem okazję rozmawiać z aborygeńskim przewodnikiem turystycznym w Cairns – Północne Queensland – i stwierdziłem buńczucznie: „Jak mało nas różni. Czy przynajmniej w miłości do tej ziemi jesteśmy sobie równi?”. Muszę wyjaśnić, że używam Kolorów bez uczucia rasizmu. Mają znaczenie opisowe i jednocześnie uwypuklają nasz wrodzony, biały, podły punkt widzenia o wyższości gatunkowej i cywilizacyjnej. Czarny, jak zwykle, pozostał milczący, ze wzrokiem utkwionym w najgłębszy punkt mojej jaźni. Zawsze poraża mnie podobna odpowiedź. Czy mam czuć się winny ich upodlenia? Wielki duch tego lądu odnalazł mnie w dalekiej Polsce, przywołał, pozwolił wykreślić ścieżki mego bytu
i wymieszać je z tymi, do których należały w czasach pradawnych, więcej, mój duch pozostanie z tymi, którzy po raz pierwszy je tworzyli.
Czy rozumiem Aborygenów? Czy poprzez te lata analizy historii i przypadkowych spotkań jestem bliżej prawdy? Książka „Ostatni koczownicy” tę prawdę przybliża. To nie jedyna, która próbuje usprawiedliwienia naszego upierdliwego charakteru poprawiania świata i skażania go błędami niedokładnej percepcji.
Przede wszystkim muszę ze skruchą wyznać, że w pewnym momencie mojego życia zdecydowałem przenieść moje bytowanie na ląd australijski. Nie żebym, broń Boże, czuł się winny deptania aborygeńskiego sacrum, kolonizowania go mą osobą i ubogacania umysłem Białego ciemiężcy. Pomimo że przybyłem tu jako obcy, chciwy nowego bogactwa i przygody, ląd ów utkwił we mnie jak miły cierń od pierwszego z nim spotkania w podręczniku do geografii klasy czwartej. Jawił się w snach, jakby budząc ukryte nici przeznaczenia. Obłąkał w końcu miłością nie do przezwyciężenia. Porywał, prowadził, aż w końcu przeciągnął w samolocie czarterowym Polskich Linii Lotniczych ćwierć wieku temu.
Wiele lat później miałem okazję rozmawiać z aborygeńskim przewodnikiem turystycznym w Cairns – Północne Queensland – i stwierdziłem buńczucznie: „Jak mało nas różni. Czy przynajmniej w miłości do tej ziemi jesteśmy sobie równi?”. Muszę wyjaśnić, że używam Kolorów bez uczucia rasizmu. Mają znaczenie opisowe i jednocześnie uwypuklają nasz wrodzony, biały, podły punkt widzenia o wyższości gatunkowej i cywilizacyjnej. Czarny, jak zwykle, pozostał milczący, ze wzrokiem utkwionym w najgłębszy punkt mojej jaźni. Zawsze poraża mnie podobna odpowiedź. Czy mam czuć się winny ich upodlenia? Wielki duch tego lądu odnalazł mnie w dalekiej Polsce, przywołał, pozwolił wykreślić ścieżki mego bytu
i wymieszać je z tymi, do których należały w czasach pradawnych, więcej, mój duch pozostanie z tymi, którzy po raz pierwszy je tworzyli.
Czy rozumiem Aborygenów? Czy poprzez te lata analizy historii i przypadkowych spotkań jestem bliżej prawdy? Książka „Ostatni koczownicy” tę prawdę przybliża. To nie jedyna, która próbuje usprawiedliwienia naszego upierdliwego charakteru poprawiania świata i skażania go błędami niedokładnej percepcji.
Subskrybuj:
Posty (Atom)