Tak sportretowany został Mahomet w filmie będącym przedmiotem kontrowersji. |
Nie same wydarzenia, ale reakcje na wydarzenia w Benghazi, Kairze, a teraz zapewne i w Jemenie, pokazują, że znaleźliśmy się na skraju jakiegoś ogłupienia. Trzeba to sobie wyraźnie powiedzieć. Kiedy w grę wchodzi religia, przestajemy myśleć, a zaczynamy przepraszać.
Po pierwszych zamieszkach, spowodowanych opublikowaniem jakiegoś bzdurnego filmu na drugim końcu świata, ambasada amerykańska w Egipcie przeprosiła, jak gdyby miała cokolwiek z tym filmem wspólnego. Te przeprosiny zostały zdementowane przez Biały Dom, który jednak już wkrótce po zamordowaniu ambasadora, reprezentanta Stanów Zjednoczonych w Libii, pogroził islamistom… na kolanach. Obama zapewniał, że USA robią wszystko, by nie urazić wyznawców islamu. Chciało się krzyknąć: „Człowieku ocknij się, co ty bredzisz, zamordowali wysłannika twojego kraju, pracownika chronionego immunitetem, i to z powodu błahostki!”. Obamie wtórowała Hilary Clinton twierdząc, że to wydarzenie powinno wstrząsnąć sumieniem wszystkich religii. Zaczęło się więc typowe rozmywanie odpowiedzialności, żeby znowu nie skupić się wyłącznie na islamie. Ale to wyznawcy tej właśnie religii, z powodu „ochrony” reputacji jej proroka, dopuścili się linczu i wlekli ciało ambasadora Stevensa przez ulice miasta.