W konkursie literackim "Moja Emigracja" oprócz przyznania pierwszej nagrody, równorzędnie wyróżnione zostały dwie prace . Przedstawiamy drugą wyróznioną pracę autorstwa Krzysztofa Deji pt. "Emigrancka Wola". Konkurs zorganizował portal internetowy Favoryta. Bumerang Polski był patronem medialnym konkursu.
- Jaruzelskiemu to się od nas pomnik należy – z entuzjazmem przekonywał mnie Zen, mój druh emigracyjnej doli od ponad dwudziestu lat.
- A z jakież to racji? – zaoponowałem – czyś ty orientację polityczną ostatnio zmienił?
- Nie, to nie to. Chodzi mi o docenienie jego wkładu w ułatwienie naszej emigracji.
- ???
- Chyba nigdy nie było tak łatwo podjąć tę bądź co bądź trudną decyzję, jak za jego rządów. Człowiek nie miał praktycznie nic do stracenia. W ojczystym kraju znalazł się nagle na samym dnie i to w każdej dziedzinie życia. Tak materialnie jak i duchowo stan wojenny wprowadził nas w szambo. Było beznadziejnie i wszystko człowiekowi obrzydło. Na co było liczyć? Tak łatwej decyzji nie miała ani emigracja przedwojenna, ze względu na trudność wymiany informacji w owych czasach, ani powojenna, bo ten łut nadziei... że wszystko się jeszcze odwróci; ani nawet ta marcowa, bo dotyczyła ludzi pochodzenia żydowskiego.
- Masz rację, a poza tym niewiele czasu nam zostawało. Dziesiąta rocznica sławnej wypowiedzi Breżniewa zbliżała się nieubłaganie, a on w 1974 roku proroczo przewidywał: „...za 10 lat komunizm zwycięży na całym świecie”. Wypadało wiać jak najdalej i mieć nadzieję, że tam na końcu świata jednak nie zwycięży. Lub potraktować to jak ten Czech, który oznajmnił: „ja se ne boje, ja mam raka”. W naszym przypadku tylko ta pierwsza ewentualność wchodziła w grę – dodałem.