polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Donald Tusk odniósł się do wydarzeń ostatnich godzin. Premier podczas spotkania z nauczycielami podkreślił, że wojna na Wschodzie wchodzi w "rozstrzygającą fazę". — Czujemy, że zbliża się nieznane, Szef rządu wskazał, że zagrożenie jest naprawdę poważne i realne, jeśli chodzi o konflikt globalny. * * * AUSTRALIA: Premier Anthony Albanese i prezydent Chin Xi Jinping odbyli 30-minutowe spotkanie dwustronne na marginesie szczytu G20. Xi Jinping wezwał premiera Anthony'ego Albanese do promowania "stabilności i pewności w regionie" oraz przeciwstawienia się protekcjonizmowi. Chiński prezydent zwrócił uwagę na niedawny "zwrot" w stosunkach z Australią, po zakończeniu gorzkiego, wieloletniego sporu handlowego, w wyniku którego zablokowano dostęp do ponad 20 miliardów dolarów australijskiego eksportu. Pekin wcześniej nałożył szereg karnych ceł handlowych na australijski węgiel, wino, homary i inne towary po tym, jak napięcia osiągnęły punkt krytyczny pod rządami Morrisona. * * * SWIAT: Prezydent Rosji Władimir Putin oficjalnie podpisał nową narodową doktrynę nuklearną, która nakreśla scenariusze, w których Moskwa byłaby upoważniona do użycia swojego arsenału nuklearnego. Dwa głowne punkty odnoszą się do agresji któregokolwiek pojedynczego państwa z koalicji wojskowej (bloku, sojuszu) przeciwko Federacji Rosyjskiej i/lub jej sojusznikom. Będzie to uważane za agresję koalicji jako całości. Agresja jakiegokolwiek państwa nienuklearnego przeciwko Federacji Rosyjskiej i/lub jej sojusznikom przy udziale lub wsparciu państwa nuklearnego będzie uważana za ich wspólny atak. Federacja Rosyjska zastrzega sobie prawo do użycia broni jądrowej w odpowiedzi. * Rosyjskie Siły Zbrojne po raz pierwszy użyły hipersonicznej rakiety balistycznej średniego zasięgu Oresznik przeciwko celom wojskowym na terytorium Ukrainy. Celem był teren produkcyjny zakładów wojskowych Jużmasz w Dniepropietrowsku.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

wtorek, 31 stycznia 2012

Rok Smoka - chińska parada w Sydney

Co nas czeka w mitycznym roku 2012?  Naprawdę zapowiadany od dłuższego czasu koniec świata? Same problemy? Nie będzie aż tak pesymistycznie, bowiem Rok 2012 w chińskim kalendarzu jest Rokiem Smoka. W niedzielę o zmierzchu ulicami Sydney przeszla barwna parada  w ramach odbywającego sie na rozpoczęcie azjatyckiego roku księżycowego Chinese New Year Festival.
Wg wierzeń chińskich  Ognisty Smok wnosi do ich życia porządną dawkę zmian. Rok Smoka w Chinach tradycyjnie uważa się za korzystny na zawarcia małżeństwa a także urodzenie dziecka.
Rok Smoka napełnia ludzi życiową energią i optymizmem, dodaje siły i odwagi do podjęcia najtrudniejszych zadań.
W niedzielę  wieczorem ulicami Sydney CBD od Town Hall do Chinatown przeszło prawie 3000 uczestników – artystów, performerów, członków spoleczności chińskich, koreańskich i wietnamskich przy aplauzie dziesiątek tysięcy mieszkańcow Sydney.
W Australii mieszka ponad 600 tys ludzi przyznających się do pochodzenia chińskiego w tym ponad połowa mieszka w Sydney.

Fotoreportaż Krzysztofa Bajkowskiego















poniedziałek, 30 stycznia 2012

Stadion Narodowy w Warszawie otwarty

Wreszcie Warszawa doczekała się oficjalnego otwarcia  Stadionu Narodowego jednego z czterech polskich obiektow zbudowanych  na zbliżające się czerwcowe Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej EURO 2012. W zeszłym roku otwarte zostały stadiony we Wrocławiu, Poznaniu i Gdańsku na których odbęda sie mecze eliminacyjne. 
Obiekt w stolicy powstał w niecce Stadionu Dziesięciolecia, który zasłynął jako miejsce rozgrywania piłkarskich i lekkoatletycznych meczów międzypaństwowych oraz finiszów słynnego Wyścigu Pokoju a także największego pchlego bazaru Środkowej Europy. Pierwsze prace budowlane zaczęły się we wrześniu 2008 roku, a zakończyły się 30 listopada 2011. Koszt inwestycji to blisko 2 miliardy złotych. 16 grudnia stadion otrzymał pozwolenie na użytkowanie. Warszawski obiekt może pomieścić 58 tys. widzów i stanowi największą arenę budowaną w Polsce na Euro 2012. Jest to jeden z niewielu obiektów na świecie wyposażony w ruchomy dach, przykrywający w razie złej pogody całą płytę boiska.  Na Stadionie Narodowym rozegrane zostaną trzy spotkania fazy grupowej (w tym mecz otwarcia), ćwierćfinał oraz półfinał turnieju.

Oto relacja i fotoreportaż Bogdana Sadłowskiego z wczorajszego otwarcia Stadionu Narodowego w Warszawie. 

Z otwarcia Stadionu Narodowego na którego waliły dzikie tłumy młodzieży i starszych  chyba prawie każdy był zadowolony.
Ja na stadion mam kilka linii tramwajowych więc jechałem sobie siedząc 25 minut, a na każdym przystanku dosiadało się coraz więcej kibiców. Policja od 18.oo  zamknęła most Poniatowskiego i al. Jerozolimskie więc ludzie szli sobie całą szerokością jezdni. Zastanawiam się co to będzie się działo jak na mecz będzie szło 60 tysięcy ludzi ?
Było mnóstwo ludzi zewnątrz, kontrola osobista i wreszcie po raz trzeci w środku. Po wejściu olbrzymi huk grających kapel i gdy wszystko obejrzałem i zrobiłem kilka zdjęć siarczysty mróz wygonił mnie ze stadionu, pod którym kłębiła się masa ludzi chętnych zobaczyć jak to jest wewnątrz.
Mogę powiedzieć, że widziałem sporo różnych stadionów, w tym sławne Ptasie Gniazdo w Pekinie na 110 tysięcy ludzi i dziś mogę powiedzieć, że nie mamy czego się wstydzić , bo dziś mi się stadion bardzo podobał.
Miałem jeszcze chęć pojechać o 20.oo na pokaz ogni sztucznych „ ponoć takich jakie jeszcze Warszawa nie widziała”, ale tak mi zmarzły nogi, że nie chciało mi się powtórnie jechać raz jeszcze w to samo miejsce.

Tekst i zdjęcia: Bogdan Sadłowski



Polskie Szkoly zapraszają

Wszystkich zainteresowanych nauką języka polskiego
 
Zapraszamy do Polskich Szkół w Roku 2012
 
Żegnajcie letnie przygody.
Czas już powracać do szkoły.
 
Chcę Wam życzyć na początek,
by nauka jak zpłatka,
żeby tyle było piątek,
ile pszczół na polnych kwiatkach.
 
Żeby pochwał było tyle,
ile szyszek w gęstym borze,
żeby w szkole było milej
niż nad rzeką lub nad morzem.
 
Długopisy, wszystkie pióra
niechaj piszą mądrze, ładnie
i niech skrzypią tak jak żuraw,
kiedy błąd się gdzieś zakradnie.
 
 
Szkoły podstawowe
 
Szczegółowych informacji udzielają i przyjmują zapisy następujące szkoły:
 
1. POLSKA SZKOŁA SOBOTNIA w ASHFIELD
Info: Marysia Nowak tel: 9875 1572
lub Bernadeta Żukowska m: 0407 073771
[email protected], www.polishschool.net.au
 
2. POLSKA SZKOŁA SOBOTNIA w BANKSTOWN
Info: Barbara Potaczała tel: 9796 7294
 
3. POLSKA SZKOŁA SOBOTNIA w LIVERPOOL
Info: Emila Szczerbjak m: 0425 840670
 
4. POLSKA SZKOŁA SOBOTNIA im. Świetej Rodziny w MARAYONG
Info: Sr Grażyna Roclawska mob: 0420 754733
 
5. POLSKA SZKOłA SOBOTNIA w NEWCASTLE
BROADMEADOW
Info: Ela Radna tel: 49655154 mob: 0423 272045
 
6. POLSKA SZKOŁA SOBOTNIA DZIELNIC PÓŁNOCNYCH
w NORTH RYDE
Info: Elżbieta Cesarski mob: 0402 387034
www.polisheducation.org.au
 
7. POLSKA SZKOŁA w RANDWICK, SYDNEY
Info: Zbyszek Sobota m: 0414 313 478, Gosia Vella tel: 9311 3723 [email protected],   www.polishschool.org.au
 
 
Naukę języka polskiego na poziomie szkoły średniej
Oferują Centra Sobotnich Szkół Języków
 
W języku polskim udzielają informacji:
 
Ashfield -       Marianna Łacek    tel: 02 97988690,
Liverpool -    Barbara Magolan   tel: 02 4685 0254
Randwick -    Gosia Vella            tel: 02 9311 3723
Newcastle -   Ela Rdna                tel: 02 4965 5154
 
Nigdy nie jest za późno na naukę języka - 
Znasz osoby, ktore chcą poznać język polski -
zaproś ich w naszym imieniu - podziel się załączoną informacją
zapraszamy
 
  Centra nauki języka polskiego na poziomie szkoły średniej
 
Ashfield Boys HS
Liverpool Rd Ashfield NSW 2131 Ph/Fax:9716 7049
 
Chatswood HS
Centennial Ave Chatswood NSW 2067 Ph/Fax: 9413 3233
 
Liverpool GHS
Forbes St Liverpool NSW 2170 Ph/Fax: 9822 5420
 
Merewether HS
Chatham Rd Broadmeadow NSW 2292 Ph/Fax: 4962 3112
 
Randwick c/- Open HS
78 Avoca St Randwick NSW 2031 Ph/Fax: 9399 7361
 
The Hill Sports HS
Best Road Seven Hills NSW 2147 Ph/Fax: 9831 1587
 
  informację  opracowała   Elzbieta Cesarski

niedziela, 29 stycznia 2012

Już nikt nie chce ACTA. Nawet rząd i...USA

Mimo przedwczorajszego podpisania przez Ambasadorkę RP w Japonii porozumienia ACTA, nie ustają protesty sprzeciwiające się tej umowie… również wśród parlamentarzystów i strony rządowej.
Ulice znów zostały przeciążone „dużą liczbą spacerujących”. Atak DDoS na polskie ulice został przeprowadzony przez protestantów w Poznaniu i Lublinie. Dziś zostaną zorganizowane protesty w innych miastach, między innymi w Warszawie, gdzie pod Pałacem Prezydenckim demonstranci chcą wyrazić swój sprzeciw wobec ACTA. Jak zapowiadają, do protestu może również dojść podczas otwarcia Stadionu Narodowego. Kolejny protest we Wrocławiu został zapowiedziany na 3 lutego. Jak mówią organizatorzy protestu, chcą być bardziej widoczni, dlatego trasa zostanie zmieniona a demonstranci rozpoczną protest przy Hali Stulecia, aby później przejść wzdłuż Placu Grunwaldzkiego.
Do dużego zaskoczenia doszło w Parlamencie Europejskim, gdzie francuski eurodeputowany Kader Arif zrezygnował ze stanowiska specjalnego sprawozdawcy ds. ACTA. Dlaczego? Jak poseł stwierdził w swoim oświadczeniu „Nie będę uczestniczył w tej maskaradzie”. Według niego, ACTA była negocjowana w sposób „niejawny” i „z całkowitym lekceważeniem społeczeństwa obywatelskiego”. Skrytykował również naciski na Parlament Europejski w sprawie jak najszybszej ratyfikacji kontrowersyjnej umowy. Na deputowanych Parlamentu Europejskiego wrażenie zrobiły protesty jakie wybuchły w Polsce.
Dymisję złożył również prof. Mieczysław Muraszkiewicz, dotychczasowy szef specjalnej rady doradczej, działającej przy MAC (Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji - przyp. red.). Do oświadczenia, jakie rozesłał do swoich współpracowników dotarł dziennik.pl: „Złożyłem na ręce Pana Ministra Michała Boniego rezygnację z funkcji Przewodniczącego Rady oraz członkostwa w tej Radzie. Rezygnacja jest reakcją na podpisanie przez Pana Premiera Rządu RP upoważnienie dla polskiej ambasador w Japonii do przyjęcia umowy ACTA oraz podpisanie tej umowy przez Panią Ambasador.”


Do nietypowych zdarzeń doszło wczoraj w Sejmie. Podczas obrad, część posłów założyła maski Guya Fawkesa, którymi posługują się obecnie Anonimowi. Nietypowe zdjęcie posłów rozgrzało wczoraj do czerwoności Twittera i było ilustracją protestów w wielu zagranicznych serwisów informacyjnych. Do mniej zabawnego wydarzenia doszło jednak o godzinie 11. Jak poinformowała wczoraj stacja TVN24, do Sejmu zadzwonił przedstawiciel ambasady USA w Polsce i pytał o szczegóły głosowania nad dezyderatem Komisji Innowacyjności do Premiera RP. Przedstawiciel wyrażał zaniepokojenie nieobecnością 3 posłów (kworum, pozwalające uchwalić dezyderat jednak było) a także tym, czy podczas głosowania obowiązywała dyscyplina partyjna. Parlamentarzyści w licznych komentarzach wyrażali zmieszanie takim postępowaniem pracownika ambasady.

Według organizacji FFII Stany Zjednoczone ogłosiły, że nie mają zamiaru ratyfikować porozumienia ACTA. Oznacza to tyle, że w USA nie będzie miało obowiązku wypełniania postanowień kontrowersyjnej umowy, właściciele praw nadal będą mogli nadal występować na drodze prawnej, zmuszając do realizacji postanowień umowy przez państwa, które podejmą decyzję o ratyfikowaniu ACTA.

Po raz kolejny okazało się również, że w Internecie nic nie ginie. Nawet sławne już 5 tysięcy komentarzy, które Kancelaria Prezesa Rady Ministrów usunęła ze swojego profilu na Facebooku, argumentując to tym, że były one wulgarne. Jak było na prawdę? Statystykę przedstawił na swoim blogu Fanpage Trender. Usunięto 7774 krytycznych komentarzy, które były pod trzema ostatnimi wpisami. Zespół Fanpage Trender poddał analizie 2547 komentarzy do jednego z usuniętych już ze strony wpisów. 53,04% komentarzy zawierało w swojej treści hasła „Stop ACTA”, „Nie dla ACTA” i podobne. Drugą największą grupą były maski Guy Fawkesa – stanowiły one 35,33% przeanalizowanej treści. Pod trzecią kategorią „inne” (6,53%) znalazły się komentarze takie jak „Hanka Mostowiak ŻYJE!”. Kolejna kategoria to „Merytoryczne”, gdzie znaleźć można było znaleźć komentarze o treści: „Zwracam się z uprzejmą prośbą o NIE PODPISYWANIE ustawy o ACTA”. Ostatnią, najmniej liczną grupą były wulgaryzmy (1,49%). Oznacza to, że tych złych komentarzy było jedynie 38.
Zagotowało się nieco w rządzie. Jak stwierdził Michał Boni Premier łajał mnie i ministra Zdrojewskiego. „Przedstawiłem premierowi gotowość do dymisji, on jej na razie nie przyjął” – stwierdził Boni w wypowiedzi dla Radia Zet. Równocześnie minister w bardzo emocjonalnej wypowiedzi po raz kolejny przeprosił za brak konsultacji ze środowiskami Internautów. „Uważam też, że nie wolno nam w ogóle wejść w procedurę ratyfikacyjną, jeśli nie rozproszymy wszystkich wątpliwości. A jeśli nie będziemy umieć ich rozproszyć, to nie powinniśmy tego dokumentu ratyfikować” – dodał minister Boni w wywiadzie. Premier wczoraj zapowiedział, że będzie oczekiwał szczegółowych wyjaśnień „z kalendarzem w ręku” ze strony ministrów w sprawie ACTA. Dziś na konferencji w Sejmie zaznaczył, że jeśli będzie uzasadniona opinia, że ACTA jest zagrożeniem dla wolności słowa to umowa nawet nie trafi do Sejmu.

Wczoraj w programie „Czarno na białym” w TVN24 ujawniono, że ABW już rok temu zwracało uwagę na fatalny stan zabezpieczeń rządowych stron internetowych. W raporcie przeprowadzonym wśród 100 stron rządowych wykryto 1,3 tys. błędów i niespełna pół tysiąca zagrożeń. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego przyznał, że Polska nie jest przygotowana na cyberatak. W zabezpieczeniu stron nie pomaga jakość haseł kont administratorów, co ujawnił atak na strony Premiera RP. Minister Boni zapowiedział kontrolę w poszczególnych resortach bezpieczeństwa sieci. Jednak zabrał się do tego trochę pechowo, ponieważ rozesłał po ministerstwach… ankiety.
ACTA traci poparcie wśród rządzących, zarówno polscy jak i europejscy politycy szybko wycofują się z prób wprowadzania kontrowersyjnych i zbyt ogólnych zapisów umowy. Podobne protesty, na wzór tych z Polski, choć w słabszej formie, pojawiły się w Austrii, Irlandii oraz Stanach Zjednoczonych. Nie jest jeszcze nic przesądzone, ale ACTA traci siłę, jaką miała na początku. Mimo wszystko pozytywnie można ocenić stopień mobilizacji Internautów, którzy dotychczas znali się jedynie z nicków, a obecnie mogli poznać się osobiście. Dobrze to też wróży na przyszłość, jeśli osoby o skrajnie różnych poglądach na świat potrafią pod jednym hasłem stanąć obok siebie, nie doprowadzając przy okazji do zamieszek.

Do dosyć zaskakującego wyznania doszło ze strony Ministra Administracji i Cyfryzacji. Michał Boni w wywiadzie dla Moniki Olejnik był uprzejmy stwierdzić: „Ja u siebie w domu poprzez świat internetu kontaktuję się z różnymi rzeczywistościami, także muzyczną, którą sobie ściągam, i filmową [...]„. Kontynuując wypowiedział się o zasadzie „dozwolonego użytku”: „Oczywiście kiedy to się dzieje na skalę komercyjną, ktoś tym handluje to trzeba go ścigać, natomiast jeśli to się dzieje indywidualnie to oczywiście nie powinno być żadnego poczucia zagrożenia.” Pytany o to, czy uda się na dzisiejszą demonstrację przeciwników ACTA odpowiedział, że się nad tym zastanawia. „Muszę najpierw skalkulować swoje dzisiejsze obowiązki. Nie odwracam się od różnych możliwości dialogowania.” – zakończył wypowiedź minister Boni. Szczerze powiedziawszy… powoli można się zgubić w różnorodności stanowisk, wypowiadanych przez przedstawicieli administracji rządowej.

Tomasz Janusz (tomick)
Wolne Media

Uwaga! Pirat!

Pro­te­sty wokół pod­pi­sa­nia umowy ACTA skła­niają do zasta­no­wie­nia: komu potrzebna jest ta umowa, w jakim celu i z jakich powodów.
Naj­prost­szą odpo­wie­dzią jest odpo­wiedź na pyta­nie w jakim celu powstała ACTA. Wyja­śnia to tytuł doku­mentu: „Umowa han­dlowa doty­cząca zwal­cza­nia obrotu towa­rami pod­ro­bio­nymi między…”
W tytule umowy nie ma nic o tzw. pirac­twie, jest o pod­rób­kach. Czy to nie­do­pa­trze­nie, czy przy­pa­dek, czy dzia­ła­nie zamie­rzone – trudno usta­lić. Ale, na samym początku umowy jest coś w rodzaju pre­am­buły, w któ­rej czy­tamy m. in.:
Stwier­dza­jąc, że docho­dze­nie i egze­kwo­wa­nie praw wła­sno­ści inte­lek­tu­al­nej ma decy­du­jące zna­cze­nie dla trwa­łego wzro­stu gospo­dar­czego we wszyst­kich gałę­ziach prze­my­słu oraz na całym świecie;
Stwier­dza­jąc, że roz­po­wszech­nia­nie towa­rów pod­ro­bio­nych i pirac­kich oraz usług pole­ga­ją­cych na dys­try­bu­cji mate­ria­łów sta­no­wią­cych naru­sze­nie osła­bia pro­wa­dzony zgod­nie z pra­wem han­del i zrów­no­wa­żony roz­wój świa­to­wej gospo­darki, powo­duje zna­czące straty finan­sowe dla posia­da­czy praw i dzia­ła­ją­cych zgod­nie z pra­wem przed­się­biorstw oraz, w nie­któ­rych przy­pad­kach, sta­nowi źró­dło docho­dów dla prze­stęp­czo­ści zor­ga­ni­zo­wa­nej oraz zagro­że­nie dla spo­łe­czeń­stwa;
(…)
Zamie­rza­jąc zapew­nić sku­teczne i odpo­wied­nie środki uzu­peł­nia­jące w sto­sunku do poro­zu­mie­nia TRIPS, słu­żące docho­dze­niu i egze­kwo­wa­niu praw wła­sno­ści intelektualnej…
Pra­gnąc zapew­nić, aby środki i pro­ce­dury słu­żące docho­dze­niu i egze­kwo­wa­niu praw wła­sno­ści inte­lek­tu­al­nej…
Pra­gnąc roz­wią­zać pro­blem naru­sza­nia praw wła­sno­ści intelektualnej…
(całość TUTAJ)
W pre­am­bule tej raz (słow­nie: jeden raz) wspo­mniano o pod­rób­kach, reszta doty­czy piractwa.
Tak więc cel umowy wydaje się być dość jasny: walka z pirac­twem a w szcze­gól­no­ści z pirac­twem upra­wia­nym w sieci. W związku z tym ja rów­nież pro­blem pod­ró­bek zosta­wiam na boku i sku­piam się jedy­nie na piractwie.
Według piszą­cych umowę – dziwne, ale jakoś nikt nie chce się ofi­cjal­nie i gło­śno przy­znać do autor­stwa – pirac­two jest zagro­że­niem dla roz­woju gospo­dar­czego całego świata, przy­nosi zna­czące straty finan­sowe dla posia­da­czy praw oraz – o zgrozo – sta­nowi zagro­że­nie dla społeczeństwa.
Auto­rzy umowy potrak­to­wali to jako aksjo­mat nie pod­le­ga­jący dys­ku­sji. Przyj­rzyjmy się pirac­twu z innej strony, mia­no­wi­cie z takiej, jakiej auto­rzy umowy nie chcą widzieć.
raportu GAO (jest to w USA odpo­wied­nik naszego NIK) przy­go­to­wa­nego na zle­ce­nie Kon­gresu USA, z kwiet­nia 2010, dowia­du­jemy się, że - UWAGA, pro­szę usiąść – pirac­two wpływa pozy­tyw­nie na gospo­darkę. Dzięki pirac­twu wzra­sta sprze­daż odtwa­rza­czy mp3, zara­biają na nim (na pirac­twie) firmy świad­czące usługi dostępu do tre­ści, firmy tele­ko­mu­ni­ka­cyjne, zara­bia także rząd (w tym przy­padku rząd USA) pobie­ra­jąc od tych firm poda­tek. Auto­rzy raportu stwier­dzają, że zyski (trudne do wyli­cze­nia, o czym póź­niej) mają także „okra­dane” firmy! Stwier­dzono, że w wielu przy­pad­kach piraci po wypró­bo­wa­niu gry, odsłu­cha­niu utworu muzycz­nego lub obej­rze­niu filmu decy­do­wali się na zakup legal­nych kopii.
Auto­rzy raportu kon­klu­dują, że nie da się jed­no­znacz­nie usta­lić czy pirac­two przy­nosi straty, tym bar­dziej nie da się stwier­dzić w jakiej wysokości.
Z kolei bada­nia prze­pro­wa­dzone przez BI Nower­gian School of Mana­ge­ment wska­zują, że osoby ścią­ga­jące utwory muzyczne z sieci kupują 10 razy czę­ściej, niż osoby nie „pira­cące”, legalne płyty i nagra­nia muzyczne. Jeśli tak, to kon­cerny wydaw­ni­cze zara­biały na nich 10 razy wię­cej niż na nie­ścią­ga­ją­cych muzyki.
Naukowcy z Uni­ver­si­dad Car­los III de Madrid, KOM Lab TU Darm­stadt i Uni­ver­sity of Ore­gon prze­pro­wa­dzili bada­nia pod nazwą „Is Con­tent Publi­shing in Bit­Tor­rent Altru­istic od Profit-Driven„. Bada­jąc IP ludzi udo­stęp­nia­ją­cych w sieci Bit­Tor­rent tre­ści (muzykę, filmy, opro­gra­mo­wa­nie itp) do ścią­gnię­cia odkryli, że z pierw­szych 50 tys. pli­ków naru­sza­ją­cych prawa autor­skie, 67% zostało wsta­wio­nych (udo­stęp­nio­nych do ścią­gnię­cia) przez 100 (słow­nie: sto) osób z całego świata.
Jako cie­ka­wostkę godną uwagi można tu podać, że ok. 30% pli­ków w Bit­Tor­rent zostało udo­stęp­nio­nych przez agen­cje anty­pi­rac­kie. Były to fał­szywe pliki zawie­ra­jące nie­kiedy zło­śliwe opro­gra­mo­wa­nie a naj­czę­ściej jedy­nie ostrze­że­nia antypirackie.
Zda­niem naukow­ców pro­du­cenci mogliby w dość krót­kim cza­sie skoń­czyć z pirac­twem poprzez obniżkę cen pro­duk­tów.
Podob­nego zda­nia są rów­nież naukowcy z nowo­jor­skiego Insty­tutu Badań Nauk Spo­łecz­nych. Według nich ceny mediów i opro­gra­mo­wa­nia na tzw. ryn­kach wscho­dzą­cych są 5 – 10 razy wyż­sze niż w USA.
Zwró­cili oni także uwagę na mani­pu­la­cje jakich dopusz­czają się firmy lob­bu­jące za zaostrze­niem prawa anty­pi­rac­kiego. Ich zda­niem celowo we wszel­kiego rodzaju opra­co­wa­niach i dys­ku­sjach przed­sta­wi­ciele tych firm zacie­rają róż­nicę mię­dzy pirac­twem a ścią­ga­niem pików do legal­nego użytku. Stąd biorą się osza­ła­mia­jące liczby. Fak­tem jest, że w tej kwe­stii nie ma moż­li­wo­ści na dokładne wyli­cze­nie, moż­liwe są bar­dziej tra­fione lub nie­tra­fione szacunki.
Podob­nie jest z poten­cjal­nymi zyskami firm pro­du­cenc­kich (o czym wspo­mnia­łem wyżej) jak rów­nież z wyli­cze­niem ewen­tu­al­nych strat.
Wytwór­nie pozy­wa­jące pira­tów do sądu nie podają ofi­cjal­nie jaką metodą wyli­czają straty. Auto­rzy raportu GOA stwier­dzają nawet, że w wyniku kon­troli ujaw­nili, że wytwór­nie wyli­cza­jąc straty powo­ły­wały się na nie­ist­nie­jące źró­dła.
Obec­nie stan­dar­dowa metoda wyli­cza­nia strat wygląda w ten sposób:
Legalna płyta (z tre­ścią objętą pra­wami autor­skimi) w skle­pie kosz­tuje np. 100 zł., plik z ta samą tre­ścią został ścią­gnięty 1000 razy.
Straty – 1000 x 100 = 100000 zł.
Bar­dzo to ułomny, wręcz pry­mi­tywny spo­sób wyli­cza­nia, pro­po­no­wany rów­nież w umo­wie ACTA.
Metoda ta nie bie­rze pod uwagę wielu czyn­ni­ków. Z jed­nej strony są poważne wąt­pli­wo­ści czy pirat kupiłby w skle­pie płytę, czy zde­cy­do­wałby się wydać na nią pie­nią­dze. Może raczej zre­zy­gno­wałby z kupna? Jak duża część osób ścią­gnęła pliki tylko dla­tego, że były za darmo i nie wyda­łaby na nie ani złotówki?
Z dru­giej strony brak jest danych czy, a jeżeli tak to ile osób, po ścią­gnię­ciu utworu jakie­goś wyko­nawcy stało się jego fanem i zaku­piło oraz nadal legal­nie zaku­puje ory­gi­nalne płyty, jeź­dzi na kon­certy, spo­tka­nia, kupuje gadżety itp. – jed­nym sło­wem daje zara­biać i rekla­muje twórcę. Podob­nie z grami czy fil­mami. Ile osób po obej­rze­niu filmu-pirata stało się fanem reży­sera, aktora, aktorki i teraz regu­lar­nie cho­dzi do kina i daje zara­biać? Tutaj nieco pomocne mogą być jedy­nie dane uzy­skane przez BI Nor­we­gian School of Mana­ge­ment, które poda­wa­łem wyżej.

Reasu­mu­jąc:

Po pierw­sze – wcale nie jest pewne, jak chcą tego auto­rzy ACTA, że pirac­two przy­nosi straty dla gospo­darki, według GAO jest odwrotnie.
Po dru­gie – wcale nie jest pewne, że pirac­two przy­nosi straty wytwór­niom, pro­du­cen­tom i twór­com. Według naukow­ców może być dokład­nie odwrotnie.
Po trze­cie – metoda walki z pirac­twem pro­po­no­wana przez auto­rów ACTA jest cał­ko­wi­cie nie­sku­teczna. Sto osób da się łatwo usta­lić i uka­rać, nie potrzeba do tego roz­bu­do­wa­nych umów skie­ro­wa­nych na ogra­ni­cze­nia doty­ka­jące całego spo­łe­czeń­stwa. Wystar­czy obni­że­nie ceny. Nie­stety, firmy zara­bia­jące na tym nie są skłonne do obni­żek cen. Na ile pazerne są te firmy niech świad­czy przy­kład SGAE i SDAE – orga­ni­za­cji, które miały chro­nić arty­stów przed pirac­twem a w rze­czy­wi­sto­ści okra­dały ich.
Po czwarte – zagro­że­nie i skala pro­blemu pirac­twa jest przez firmy pro­du­cenc­kie, wytwór­nie i inne lobby (w tym auto­rów ACTA) osza­co­wana w spo­sób (będę deli­katny) wysoce nie­pre­cy­zyjny, ponie­waż:
poda­wana jest ogólna liczba pli­ków do pobra­nia jako liczba pli­ków pirac­kich a w licz­bie tej miesz­czą się rów­nież (ok. 30%, jak poda­wa­łem wyżej) pliki fał­szywe; ogólna liczba ścią­gnięć poda­wana jest jako ścią­gnię­cia pirac­kie, a w licz­bie tej miesz­czą się rów­nież ścią­gnię­cia do celów legal­nych; spo­sób wyli­cza­nia strat (nie mówiąc już poda­wa­niu nie­ist­nie­ją­cych źró­deł) jest pry­mi­tywny i niewiarygodny.
O tym wszyst­kim nie chcą sły­szeć ani auto­rzy umowy ani poli­tycy popie­ra­jący tę umowę.
Jest tak jak pisa­łem poprzed­nio: stwo­rzono pro­blem, wmó­wiono ludziom, że jest on auten­tyczny i teraz kosz­tem ogra­ni­cze­nia praw jed­nostki pró­buje się ten pro­blem rozwiązać.
Komu mają słu­żyć takie roz­wią­za­nia? Arty­stom, twór­com? Pomyślmy. Film Agnieszki Hol­land jest nomi­no­wany do Oscara. W kinach całego świata będą oglą­dać go masy ludzi. Mam nadzieję, że pani Hol­land zarobi na tym porządne pie­nią­dze, bo jej się należą. Ile może stra­cić poprzez pirac­two? Ile osób ścią­gnie nie­le­gal­nie film z sieci i go obej­rzy? Ile z tych osób poszłoby na pewno do kina gdyby nie mogły ścią­gnąć filmu z netu? Jaki to będzie pro­cent w sto­sunku do tych, któ­rzy legal­nie pójdą do kina lub kupią legalną płytę? A ile z tych osób, gdyby nie pirat, nie obej­rza­łoby tego filmu w ogóle? Są prze­cież osoby, które miesz­kają w miej­sco­wo­ściach gdzie nie ma kin. A ile osób po obej­rze­niu na ekra­nie moni­tora pój­dzie potem do kina żeby zoba­czyć film w całej oka­za­ło­ści? Moim zda­niem strata pani Hol­land, jeśli będzie, to mini­malna w sto­sunku do korzy­ści. I taka jest – jeśli jest – strata każ­dego artysty.
Kto więc na tym traci? Jeśli ktoś, to tylko firmy opie­ku­jące się arty­stami, typu pol­ski ZAiKS. U nich te ewen­tu­alne mini­malne straty każ­dego poje­dyn­czego twórcy sumują się i dla nich – jeśli strata jest – jest to poważna strata. Kochani auto­rzy i kom­po­zy­to­rzy sce­niczni nie daj­cie się wpusz­czać w maliny i nie pozwól­cie, aby ci, któ­rzy żerują na Waszej twór­czo­ści usta­wiali Was w kontrze do społeczeństwa.
Ale prze­cież to nie Polacy są auto­rami umowy ACTA. Według osób obe­zna­nych z tema­tem jed­nym z głów­nych auto­rów jest RIAA. To taki ame­ry­kań­ski odpo­wied­nik ZAiKS-u. RIAA ma sporo suk­ce­sów w walce z pirac­twem: w latach 2006–2008 wywal­czył w sądach i postę­po­wa­niach polu­bow­nych odszko­do­wa­nia w wyso­ko­ści 1,4 miliona dola­rów. Nie­zła sumka, ale w tej beczce miodu jest rów­nież łyżka dzieg­ciu. W tym samym cza­sie RIAA wydał na praw­ni­ków około 64 milio­nów dola­rów (cie­kawe ile ZAiKS na to prze­zna­czył?). Tak się cał­kiem przy­pad­kiem skła­dało, że pię­ciu z  wyna­ję­tych przez RIAA praw­ni­ków pra­cuje w depar­ta­men­cie spra­wie­dli­wo­ści USA i w ame­ry­kań­skiej pro­ku­ra­tu­rze gene­ral­nej.
Kto jesz­cze może stra­cić? Stra­cić mogą por­tale inter­ne­towe, tele­wi­zje oraz wszy­scy ci, któ­rzy udo­stęp­niają usługę VOD. To roz­wi­ja­jąca się coraz pręż­niej usługa. Jeśli ich wła­ści­ciele przyjmą kąt widze­nia skut­ków pirac­twa pre­zen­to­wany przez takie orga­ni­za­cje jak auto­rzy ACTA jako praw­dziwy, mogą czuć się zagrożeni.
Kto może zyskać na umo­wie? Ci wszy­scy, któ­rych wyżej wymie­ni­łem. Gene­ra­li­zu­jąc – wszy­scy ci, któ­rzy czer­pią zyski z twór­czo­ści auto­rów. Wąt­pli­wo­ści też budzi pyta­nie czy im naprawdę zależy na likwi­da­cji pirac­twa. Prze­cież to kura, która przy tym spo­so­bie licze­nia strat, będzie zno­sić złote jajka.
Nasuwa się pyta­nie: dla­czego poli­tycy tak dążą do pod­pi­sa­nia umowy ACTA i podob­nych umów. Czy oni mogą coś z tego mieć a jeśli tak to co?
Dla poli­ty­ków z takiej umowy mogą rów­nież wyni­kać korzy­ści. I nie myślę tutaj o ”nama­cal­nych dowo­dach wdzięcz­no­ści” cho­ciaż na pewno są przy­padki, że wyklu­czyć tego nie można. Myślę raczej o zyskach fiskal­nych i poli­tycz­nych.
Jeżeli poszcze­gólni mini­stro­wie finan­sów przy­jęli optykę widze­nia orga­ni­za­cji lob­bu­ją­cych za ACTA itp. to wie­rzą rów­nież, że dra­styczne ukró­ce­nie pirac­twa spo­wo­duje więk­sze wpływy do budże­tów z tytułu podat­ków od legal­nych zaku­pów tre­ści. To by była ta korzyść finan­sowa. A korzyść poli­tyczna? Posłużę się przykładem.
W grud­niu ubie­gło roku w rzą­do­wym Por­talu Inno­wa­cji uka­zała się notka na temat umowy ACTA. W notatce tej, pod­pi­sa­nie przez Radę UE umowy ACTA zostało okre­ślone jako wielki suk­ces pol­skiej pre­zy­den­cji. Tytuł brzmiał: „ACTA suk­ce­sem pol­skiej pre­zy­den­cji”. Po tym, gdy roz­po­częły się pro­te­sty tytuł (i treść) notatki został zmie­niony na: „ACTA a pol­ska pre­zy­den­cja”. Pisze o tym por­tal pclab.pl
Załóżmy, że umowa ACTA już obo­wią­zuje. Załóżmy, że na dole rzą­do­wej strony Por­talu Inno­wa­cji umiesz­czony jest taki napis:
„Wszel­kie rodzaje kopio­wa­nia i roz­po­wszech­nia­nie moż­liwe jedy­nie po uzy­ska­niu pisem­nej zgody”.
Czy por­tal pclab.pl mógłby wtedy umie­ścić w tre­ści swo­jego arty­kułu to co umie­ścił? Chyba nie. Czy jeśli jed­nak by umie­ścił, to upo­waż­niony przed­sta­wi­ciel Por­talu Inno­wa­cji mógłby doma­gać się natych­mia­sto­wego zablo­ko­wa­nia strony? Chyba tak. Czy jest to moż­liwe w świe­tle obo­wią­zu­ją­cego obec­nie pol­skiego prawa. Być może jest ale jakie wywo­ła­łoby obu­rze­nie. Po pod­pi­sa­niu ACTA każdy przed­sta­wi­ciel każ­dego rządu mógłby wygło­sić ulu­bione przez rzą­dzą­cych uspra­wie­dli­wie­nie: „Nie chcem ale muszem, Unia każe, obo­wią­zują nas umowy międzynarodowe”.
Poli­tycz­nie bar­dzo opła­calne. Że tro­chę spi­skowe? Może i tak, ale ja nie mogę zapo­mnieć tego jak na jed­nym z ostat­nich posie­dzeń Sejmu poprzed­niej kaden­cji, tyl­nymi drzwiami został wpro­wa­dzony do ustawy zapis o moż­li­wo­ści utaj­nia­nia nie­któ­rych nie­taj­nych doku­men­tów rzą­do­wych i admi­ni­stra­cyj­nych. Nie mogę zapo­mnieć też tego, że nikt z rządu nie potra­fił wytłu­ma­czyć o jaki rodzaj doku­men­tów cho­dzi i dla­czego nie­tajne ma być tajne.

Maciej Rewicz
Studio Opinii