W czwartek odłoszono wyrok w sprawie autorów stanu wojennego. Gen. Czesław Kiszczak został skazany na 4 lata więzienia, Stanisław Kania uniewinniony a sprawa gen. Wojciecha Jaruzelskiego zawieszona.
Według sądu generałowie Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak, Florian Siwicki i Tadeusz Tuczapski stanowili związek przestępczy o charakterze zbrojnym, który przygotował i doprowadził do nielegalnego wprowadzenia stanu wojennego w 1981 r. Sąd uznał, że wybrali taką formę, aby z zaskoczenia rozwiązać sytuację wynikłą w PRL po zalegalizowaniu NSZZ "Solidarność".
Sprawy gen. Jaruzelskiego i gen. Siwickiego zostały wyłączone z tego procesu i pozostają zawieszone. Powodem jest zły stan zdrowia obu. Gen. Tuczapski w 2009 r. zmarł.
Jaruzelski powiedział PAP, że nie będzie wypowiadał się ws. wyroku.
Jak mówiła w ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia Ewa Jethon, jakkolwiek dotąd w praktyce spotykano się z grupami przestępczymi o charakterze mafijnym, popełniającymi pospolite przestępstwa kryminalne, to Kodeks karny przewiduje sankcje dla każdego nielegalnego związku przestępczego - "niezależnie od tego, czy się jest zwykłym obywatelem, czy wysokim funkcjonariuszem państwa" - dodała sędzia.
W ocenie sądu są podstawy, aby przyjąć, że generałowie Wojciech Jaruzelski - (premier i I sekretarz KC PZPR), Czesław Kiszczak (najpierw szef Wojskowej Służby Wewnętrznej, a potem minister spraw wewnętrznych kontrolujący zbrojne formacje takie jak MO czy ZOMO), Florian Siwicki (jako wiceszef MON i szef Sztabu Generalnego LWP) oraz Tadeusz Tuczapski (wiceszef MON i sekretarz Komitetu Obrony Kraju) tworzyli taki zbrojny związek przestępczy. Doprowadził on do uchwalenia przez Radę Państwa PRL przygotowanych wcześniej dekretów o stanie wojennym - co też było nielegalne, o czym generałowie wiedzieli.
Sąd podkreślił, że grupa ta miała swoją strukturę, a przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego trwały od marca 1981 r.
Według sądu generał Jaruzelski był przywódcą tej grupy. Sąd wyłączył z tego grona Stanisława Kanię - poprzednika Jaruzelskiego na funkcji I sekretarza KC PZPR. "Nie działał on z zamiarem nielegalnego wprowadzenia stanu wojennego; opowiadał się za politycznym rozwiązaniem sytuacji w kraju, nie akceptował rozwiązań siłowych" - uznał sąd i uniewinnił go.
Sąd stwierdził w uzasadnieniu, że wprowadzenie stanu wojennego było efektem realizacji z góry powziętego planu, nie zaś próbą zapobieżenia interwencji z zewnątrz - o czym mówił wielokrotnie generał Jaruzelski. Również Stanisław Kania twierdzi, i powtórzył to po wyroku, że groźba interwencji była realna do końca.
Prokurator IPN Piotr Piątek, który oskarżał Kanię i pozostałych podsądnych, zapowiedział, że będzie składał apelację od wyroku uniewinniającego b. szefa MSW.
86-letni dziś generał Czesław Kiszczak w 1981 r. był szefem Wojskowej Służby Wewnętrznej, potem został ministrem spraw wewnętrznych. Sąd uznał go za winnego zbrodni komunistycznej, jakim był jego udział w związku przestępczym o charakterze zbrojnym, który doprowadził do uchwalenia przez Radę Państwa PRL dekretów o stanie wojennym.
Kiszczak został skazany na karę 4 lat więzienia za udział w związku zbrojnym. Jako okoliczność łagodzącą sąd wskazał podeszły wiek generała i stan jego zdrowia. Na mocy przysługującego mu prawa do amnestii wyrok zmniejszono o połowę, a kara 2 lat więzienia została zawieszona na okres próby 5 lat.
Obrońca skazanego Kiszczaka mec. Grzegorz Majewski w rozmowie z PAP zapowiedział, że wystąpi o pisemne uzasadnienie wyroku - co zwykle jest zapowiedzią apelacji. "Zapoznamy się z treścią i podejmiemy z generałem Kiszczakiem decyzję, ale nie wyobrażam sobie, by tę sprawę pozostawić tak, bez dalszego ciągu" - dodał. W sądzie nie było w czwartek Kiszczaka, a mec. Majewskiego zastępował inny adwokat.
Z powodu przedawnienia karalności sąd umorzył oskarżenie Eugenii Kempary - członkini Rady Państwa PRL, oskarżonej o przekroczenie uprawnień przez przyjęcie dekretów. Taki sam wyrok zapadł w zeszłym roku wobec wyłączonego z tego procesu innego członka rady - Emila Kołodzieja.
Sąd potwierdził - co wynika już z zeszłorocznego wyroku Trybunału Konstytucyjnego - że dekrety i uchwała o wprowadzeniu stanu wojennego podjęta przez Radę Państwa 12 grudnia 1981 r. były nielegalne.
Ogłoszenie wyroku opóźniło się o półtorej godziny z powodu demonstracji lidera KPN - Obóz Patriotyczny Adama Słomki i innych osób. Słomka wtargnął najpierw za stół sędziowski, został wyprowadzony z sali przez policję, po czym na salę powrócił - już do części dla publiczności. Tam dalej wyrażał głośno swe poglądy, domagając się m.in. ukarania "zbrodniarzy sądowych". Inni zgromadzeni również wykrzykiwali "hańba" i "sąd pod sąd", co uniemożliwiło ogłoszenie orzeczenia i doprowadziło do zmiany sali.
(PAP)
sobota, 14 stycznia 2012
piątek, 13 stycznia 2012
Sydney Festival rozpoczęty
Rozpoczał sie doroczny Sydney Festival. Pierwszy dzień jak co roku pełen jest ulicznych festwalowo - jarmarcznych wydarzeń dla dzieci a późnym wieczorem dla dorosłych. Tym razem strona jarmarczna została tochę przesadzona. Atmosfera raczej zabawy małomiasteczkowej niż wielkiej metropolii. Może to miał być obraz panującego kryzysu światowego?
Fotoreportaż i video Krzyszofa Bajkowskiego z sobotniego wieczoru. Na Macquarie Street i w Hyde Parku.
Fotoreportaż i video Krzyszofa Bajkowskiego z sobotniego wieczoru. Na Macquarie Street i w Hyde Parku.
czwartek, 12 stycznia 2012
Pierwszy srebrny medal upamiętniający Kazimierza Górskiego
W związku ze zbliżającymi się europejskimi mistrzostwami w piłce nożnej - EURO 2012, Skarbnica Narodowa wydaje pierwszy srebrny medal poświęcony najlepszemu polskiemu trenerowi - Kazimierzowi Górskiemu.
Medal "Kazimierz Górski" wybity jest z najwyższej w Polsce próby srebra (Ag 925/1000). Piękno przedstawionych na nim motywów podkreśla najwyższa jakość mennicza - bicie stemplem lustrzanym.
Skarbnica Narodowa jest wyłącznym dystrybutorem medalu wybitego dla uhonorowania jednej z najbardziej zasłużonych postaci polskiego sportu. Nakład tego numizmatu to zaledwie 20012 egzemplarzy. W związku z tym został wprowadzony system rezerwacji -pisze
Adam Zieliński, dyrektor zarządzający Skarbnicy Narodowej.
Spodziewane jest duże zainteresowanie tą wyjątkową emisją. Adam Zieliński radzi dokonać rezerwacji jeszcze dzisiaj.
Więcej w sprawie rezerwacji: Skarbnica Narodowa - Kazimierz Górski
środa, 11 stycznia 2012
Prokurator strzela do siebie przy kamerach
Poznański prokurator wojskowy płk Mikołaj Przybył wczoraj (9.01.12) targnął się na swoje życie. Strzelił sobie w twarz w gabinecie swojego przełożonego, czyli szefa Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Zrobił to w przerwie konferencji prasowej. Strzelił z prywatnej broni. Mógł ją mieć, ale nie powinien jej wnosić do pomieszczenia.
Na konferencji Przybył odniósł się do niedawnych informacji w prasie, że grożą mu poważne konsekwencje za sposób prowadzenia śledztwa, dotyczącego przecieków medialnych w katastrofie smoleńskiej.Oficer oraz podległy jemu prokurator mieli rzekomo nielegalnie dążyć do uzyskania SMS-ów dwóch dziennikarzy: jednego z "Rzeczpospolitej", drugiego z tvn24.pl.W tym celu świadomie miały być przez nich obchodzone procedury.
Ostatni tekst w tej sprawie ukazał się kilka dni temu w "Gazecie Wyborczej". Po nim, na wczoraj, prokurator Przybył zwołał konferencję prasową. Choć stwierdził, że były pewne uchybienia, to zaprzeczył, by inwigilował dziennikarzy, podsłuchiwał ich czy łamał prawo w celu uzyskania SMS-ów. Stwierdził, że on oraz prokuratura wojskowa są ofiarą nagonki, której celem jest likwidacja prokuratury wojskowej.
Dlaczego miałaby być zlikwidowana? Zdaniem Przybyła dlatego, że prowadzi poważne afery korupcyjne, a wojskowi śledczy dochodzą do kolejnych ustaleń w sprawie przekrętów finansowych różnych osób i instytucji. Pod koniec swojego oświadczenia stwierdził, że zawsze będzie bronić honoru oficera Wojska Polskiego i prokuratora.
Po nieudanej próbie samobójczej Przybyła, konferencję zwołał prokurator generalny Andrzej Seremet. Ocenił, że postępowanie poznańskich śledczych w sprawie przecieków miało kilka nieprawidłowości, ale uznał, że nie można mówić o inwigilacji. Ale nie to, w kontekście Seremeta, było najciekawsze.
Wczoraj, przed targnięciem się na swoje życie, prokurator Przybył ogłosił, że wszystkie jego ruchy w sprawie przecieków były akceptowane przez Seremeta. Przybył miał się z nim spotykać z własnej inicjatywy i, jak twierdził, zyskał aprobatę dla swoich działań w wyjaśnianiu źródła przecieków ws. katastrofy smoleńskiej.
Co na to Seremet? Jego rzecznik stwierdził, że do spotkań doszło, ale Seremet miał nie wnikać w szczegóły i dlatego nie miał wyrażać zgody na konkretne działania śledczych z Poznania.
Po konferencji Seremeta głos w sprawie zabrał gen. Krzysztof Parulski, Naczelny Prokurator Wojskowy. W przeszłości wspólnie z Przybyłem pracował w tej samej prokuraturze. Stwierdził, że kierowana przez niego instytucja w pełni zgadza się z ogólnymi tezami oświadczenia Przybyła. Wspomniał również o próbach zastraszania prok. Przybyła.
- Nie były to bezpośrednie zamachy na jego osobę, ale np. na jego mieszkanie czy samochód. To była sugestia, że ma liczyć się z tym, iż może dojść też do ataku na niego. Dlatego w ostatnim okresie posiadał przy sobie broń palną - mówił Parulski.
Generał negatywnie ocenił fakt, iż działania wojskowych śledczych z Poznania w kontekście "przecieków smoleńskich" powierzono cywilnej prokuraturze - Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie. To tylko zaostrzyło spór między Andrzejem Seremetem a Krzysztofem Parulskim. Dziś obaj mają spotkać się u prezydenta Komorowskiego i omówić obecne bardzo napięte relacje.
Być może wkrótce swe zastrzeżenia w konflikcie będzie mógł wypowiedzieć prokurator Przybył.
Wczoraj przeszedł operację w poznańskim szpitalu. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Wyjdzie ze szpitala za dwa dni.
Łukasz Cieśla Głos Wielkopolski
___________________________
Moje zachowanie to żadne bohaterstwo.
Ostatni tekst w tej sprawie ukazał się kilka dni temu w "Gazecie Wyborczej". Po nim, na wczoraj, prokurator Przybył zwołał konferencję prasową. Choć stwierdził, że były pewne uchybienia, to zaprzeczył, by inwigilował dziennikarzy, podsłuchiwał ich czy łamał prawo w celu uzyskania SMS-ów. Stwierdził, że on oraz prokuratura wojskowa są ofiarą nagonki, której celem jest likwidacja prokuratury wojskowej.
Dlaczego miałaby być zlikwidowana? Zdaniem Przybyła dlatego, że prowadzi poważne afery korupcyjne, a wojskowi śledczy dochodzą do kolejnych ustaleń w sprawie przekrętów finansowych różnych osób i instytucji. Pod koniec swojego oświadczenia stwierdził, że zawsze będzie bronić honoru oficera Wojska Polskiego i prokuratora.
Po nieudanej próbie samobójczej Przybyła, konferencję zwołał prokurator generalny Andrzej Seremet. Ocenił, że postępowanie poznańskich śledczych w sprawie przecieków miało kilka nieprawidłowości, ale uznał, że nie można mówić o inwigilacji. Ale nie to, w kontekście Seremeta, było najciekawsze.
Wczoraj, przed targnięciem się na swoje życie, prokurator Przybył ogłosił, że wszystkie jego ruchy w sprawie przecieków były akceptowane przez Seremeta. Przybył miał się z nim spotykać z własnej inicjatywy i, jak twierdził, zyskał aprobatę dla swoich działań w wyjaśnianiu źródła przecieków ws. katastrofy smoleńskiej.
Co na to Seremet? Jego rzecznik stwierdził, że do spotkań doszło, ale Seremet miał nie wnikać w szczegóły i dlatego nie miał wyrażać zgody na konkretne działania śledczych z Poznania.
Po konferencji Seremeta głos w sprawie zabrał gen. Krzysztof Parulski, Naczelny Prokurator Wojskowy. W przeszłości wspólnie z Przybyłem pracował w tej samej prokuraturze. Stwierdził, że kierowana przez niego instytucja w pełni zgadza się z ogólnymi tezami oświadczenia Przybyła. Wspomniał również o próbach zastraszania prok. Przybyła.
- Nie były to bezpośrednie zamachy na jego osobę, ale np. na jego mieszkanie czy samochód. To była sugestia, że ma liczyć się z tym, iż może dojść też do ataku na niego. Dlatego w ostatnim okresie posiadał przy sobie broń palną - mówił Parulski.
Generał negatywnie ocenił fakt, iż działania wojskowych śledczych z Poznania w kontekście "przecieków smoleńskich" powierzono cywilnej prokuraturze - Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie. To tylko zaostrzyło spór między Andrzejem Seremetem a Krzysztofem Parulskim. Dziś obaj mają spotkać się u prezydenta Komorowskiego i omówić obecne bardzo napięte relacje.
Być może wkrótce swe zastrzeżenia w konflikcie będzie mógł wypowiedzieć prokurator Przybył.
Wczoraj przeszedł operację w poznańskim szpitalu. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Wyjdzie ze szpitala za dwa dni.
Łukasz Cieśla Głos Wielkopolski
___________________________
Bo w przeciwieństwie do niektórych dziennikarzy nie włączyłem kamery i nie robiłem "gorącego newsa". Bo nie zacząłem zdawać do mojej redakcji relacji na żywo stojąc nad ciałem pułkownika Przybyła. Bo zamiast tego zainteresowałem się człowiekiem i sprawdziłem czy żyje.
Moje zachowanie to żadne bohaterstwo.
Pierwsza pomoc człowiekowi, mimo mojej dość niewielkiej wiedzy teoretycznej w tym zakresie, uznałem za jedyny właściwy odruch. Szkoda, że normalność zaczyna urastać do rangi czegoś niespotykanego.
Rozumiem, że część kolegów po fachu mogła być w pierwszej chwili sparaliżowana strachem, nie wiedziała co robić, musiała ochłonąć. Trudno mieć o to do kogoś pretensje - w końcu tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono. Ale postawa innych pracowników mediów, którzy nie zważając na okoliczności, "grzali newsa" i nie odpowiadali na moje prośby o pomoc, to podłość. A chodziło tylko o to, by przewrócić na bok leżącego twarzą w kałuży krwi prokuratora. Wiem, że ci którzy nie pomogli, teraz tłumaczą się, że są nauczeni, by w takiej chwili robić materiał. I że przecież wszyscy nie mogli rzucić się na pomoc.
Tym, którzy nadal tak twierdzą, dedykuję słowa Ryszarda Kapuścińskiego. Stwierdził kiedyś, że do tego, żeby uprawiać dziennikarstwo, przede wszystkim trzeba być dobrym człowiekiem. Myślę, że to stwierdzenie dotyczy także operatorów kamer, prezenterów oraz innych pracowników mediów...
Tym, którzy nadal tak twierdzą, dedykuję słowa Ryszarda Kapuścińskiego. Stwierdził kiedyś, że do tego, żeby uprawiać dziennikarstwo, przede wszystkim trzeba być dobrym człowiekiem. Myślę, że to stwierdzenie dotyczy także operatorów kamer, prezenterów oraz innych pracowników mediów...
wtorek, 10 stycznia 2012
Spotkanie z polskimi tenisistami - fotoreportaż
Spotkanie z polskimi tenisistami i tenisistkami zorganizowane przez Konsulat Polski w Sydney i Australijsko - Polskie Stowarzyszenie Sports Masters mimo wakacji zgromadziło w konsularnej sali recepcyjnej dużą ilość członków Polonii sydnejskiej i entuzjastów sportu. To drugie tego rodzaju spotkanie polskich tenisistów w historii a na pewno pierwsze w Australii. Poprzednie odbyło się w konsulacie w Nowym Jorku. Jak już wcześniej informowaliśmy przybyli na spotkanie: Alicja Rosolska, Mariusz Fyrstenberg, Łukasz Kubot i Agnieszka Radwańska. Zaproszone zostały rownież czołowe zawodniczki pochodzenia polskiego występujące w barwach innych państw: Monika Adamczak (Australia), Sabina Lisiecki (Niemcy) i młodziutka , 17-letnia Nicole Hoynaski (Australia). Prezentacji zaproszonych gości dokonywali: Małgorzata Kwiatkowska, prezes Sports Masters oraz Andrzej Lubieniecki, dziennikarz radia SBS.
Potem były pytania z sali. Fragmenty tej części można zobaczyć na YouTube BumerangMedia Channel.
Konsul Generalny Daniel Gromann i konsul ds. polonijnych Dominika Mosek wręczyli gościom upominki.
Czytelinkom Bumerang Polskiego przedstawiamy kilka informacji dot. zawodników uzyskanych od Małgorzaty Kwiatkowskiej, prezesa Sports Masters oraz fotoreportaż Krzysztofa Bajkowskiego z imprezy.
kb
Alicja Rosolska - obecnie w rankingu WTA gry podwójnej zajmuje 38. miejsce .
Wierna zawodniczka KS Warszawianka, od początku do tej pory w jednym klubie.
Łukasz Kubot - 7 miejsce w grze podwójnej rankingu WTA ( z Austriakiem Olivierem Marachem) i 57. w grze pojedynczej (41. w kwietniu 2010). Jest pierwszym polskim tenisista od czasów Wojciecha Fibaka we wczesnych latach 80-tych, który osiągnął pierwszą setkę rankingu tenisistów, a następnie pierwszą pięćdziesiątkę rankingu. Od 2005 roku mieszka i trenuje w Pradze lecz jego rodzinnym miastem jest Lubin.Trenerami Lukasza sa Czesi: Jan Stoces i Ivan Machytka. Lukasz reprezentuje dwa kluby: polski KKT Wrocław oraz czeski TK Neridé. W rankingu ATP najwyżej w karierze znalazł się na 41. miejscu. W deblu natomiast doszedl az do 7 miesca z Austriakiem Olivieram Marachem.Jest zwycięzca sześciu turniejów deblowych ATP (w tym 5 w parze z Austriakiem Oliverem Marachem) oraz finalista dwóch turniejów singlowych ATP i pięciu turniejów deblowych ATP. Dwukrotnie grał w turnieju masters ATP World Tour Finals. Reprezentant Polski w Pucharze Davisa od 2001.W 2011 roku byl o jedna pilke od cwiercfinalu Wimbledonu, a w wielkim Szlemie doszedl tez to 3. Rundy Roland Garros. Liczy na to, ze w tym roku polepszy jeszcze te wyniki skupiajac sie na grze w singlu.Jego taktyka to atak, podchodzenie do siatki i zdobywanie punktow z woleja. Niewielu jest dzis zawodnikow grajacych w stylu seris-wolej. Przewaznie graja z koncowej linii kortu.Uwaza, ze stac go na walke o zwyciestwo z kazdym zawodnikiem spoza pierwszej „dziesiatki” swiatowego rankingu tenisistow, a debel bardzo pomaga mu w singlu.Kubot imponuje profesjonalizmem. Jest przykladem sukcesu osiagnietego dzieki intensywnej pracy i samodyscyplinie w konsekwentnym dazeniu do celu.Pochodzi ze sportowej rodziny ,ojciec byl pilkarzem, a teraz jest trenerem Zawiszy Bydgoszcz. Zamilowanie do sportu ma wiec w genach. Głównym celem Kubota w tym roku jest uzyskanie kwalifikacji olimpijskiej na igrzyska w Londynie. W najblizszych Australian Open partnerem Lukasza w deblu bedzie Hiszpan Marcel Granollers.
Potem były pytania z sali. Fragmenty tej części można zobaczyć na YouTube BumerangMedia Channel.
Konsul Generalny Daniel Gromann i konsul ds. polonijnych Dominika Mosek wręczyli gościom upominki.
Czytelinkom Bumerang Polskiego przedstawiamy kilka informacji dot. zawodników uzyskanych od Małgorzaty Kwiatkowskiej, prezesa Sports Masters oraz fotoreportaż Krzysztofa Bajkowskiego z imprezy.
kb
Agnieszka Radwańska |
Agnieszka Radwańska - najlepsza rakieta w Polsce. W rankingu WTA zajmuje 8 miejsce w gre pojedyńczej oraz 16. w grze podwójnej.
Na koncie ma 7 wygranych turniejow WTA w singlu i 2 w deblu, ćwiercfinaly w Wielkim Szlemie w singlu, a półfinaly w deblu.
Reprezentantka kraju w Pucharze Federacji oraz na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie.
Agnieszka jest pierwsza polska zawodniczka, ktora uzyskala kwalifikacje zagrania w Stambule w prestizowym turnieju Mistrzyn na zakonczenie sezonu.
Rowniez została uznana za "ulubioną tenisistkę" roku w głosowaniu kibiców na oficjalnej stronie WTA. Wyróżnienie zawdzięcza przede wszystkim swojemu unikalnemu stylowi gry opartemu na nienagannej technice i finezyjnych zagraniach, a także walce do upadłego w stylu porywającym tłumy m.in. w Stambule na Masters.
Alicja Rosolska |
Wierna zawodniczka KS Warszawianka, od początku do tej pory w jednym klubie.
Pierwszym trenerem była jej mama Urszula Rosolska, a aktualnym Maciej Domka, takze byly zawodnik Warszawianki.
Alicja Rosolska najlepiej czuje sie w rywalizacji deblowej i tu tez moze pochwalic sie sukcesami. W Pucharze Federacji razem z Kludia Jans-Ignacik wygrala 14 spotkan – najwiecej z polskich par deblowych.
Wystapily razem w deblu na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie.
W 2011 roku były siedemnastym duetem świata. Dotarły do finałów w Brisbane i Brukseli oraz półfinałów w Sydney i Seulu. W tym roku postanowily oddzielnie pracować na swój ranking z nadzieją, że pozwoli im to wspólnie zagrać na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie.
(Klaudia byla tez zaproszona, ale nie moga przyjechac, bo w tym czasie grała w Hobart)
Najwiekszy sukces Alicji to 3 zwyciestwa w turniejach deblowych WTA.
Na poczatku stycznia Alicja grala juz w Brisbane, a teraz gra w turnieju w Sydney i Australian Open w Melbourne.
W deblu towarzyszyć jej będzie Słowenka Andreja Klepac.
Sabina Lisicki |
Sabina Lisicki - w rankingu gry pojedyńczej zajmuje 15 miejsce.
Sabina urodzila się w Niemczech, a mieszka w Bradenton na Florydzie gdzie trenuje pod okiem ojca. Ojciec jest on autorem pracy doktorskiej pt. "Metody treningowe przyśpieszenia szybkości serwisu przy zachowaniu precyzji", którą obronił we Wrocławiu.
W Polsce mieszka wciąż jej babcia, z która utrzymuje kontakt.Trenuje od siódmego roku życia. Sabina slynie z nieslychanie mocnego uderzenia.W ubieglym roku wprawila w oslupienie widzow w Londynie, kiedy asami serwowymi podczas Wimbledonu na korcie cenralnym zbombardowala Japonke Na Li, zwyciezczynie French Open.Wygrala juz tw swojej karierze trzy turnieje WTA.W ub. roku wygrała m.in. turniej w Charlton pokonując Venus Williams i Karolinę Woźniacki. Gra na kortach całego świata reprezentując Niemcy.
Monika Adamczak |
Monika Adamczak - sydnejska tenisistka 138 miejsce w rankingu WTA. Trenerem Moniki jest były trener Federer’a – Tony Roche.Debiutowala jako profesjonaly gracz in 1998 roku w wieku 15 lat . W drodze do ćwierćfinalu pokonala inna Australijkę polskiego pochodzenia - Alicje Molik. We wrzesniu 1999 roku Monika wygrala pierwszy turniej z serii ITF rozgrywany w w Indiach.Gra zarowno w singlu jak i w deblu.Trzy razy grala w Australian Open w singlu i siedem razy w deblu, a raz w US Open.
Łukasz Kubot |
Mariusz Fyrstenberg |
Mariusz Fyrstenberg - 8 miejsce w grze zespołowej. Gra razem z Marcinem Matkowskim. Są nieomal rownieśnikami. Są jedną z najlepszych par deblowych na świecie i niewatpliwie najlepszą polską parą tenisową w historii.
Od lat grają z sukcesem w najważniejszych turniejach tenisowych na świecie. W swojej karierze pokonali wszystkie pary światowej czołówki, w tym kilkakrotnie najlepszy debel świata ostatnich lat, braci Bryan.
W ubiegłym roku zaliczyli final w wieloszlemowym US Open.
Pięć razy wywalczyli udział w turnieju Masters w Londynie na który zaproszonych jest 8 najlepszych par deblowych, turnieju rozgrywanym na zakonczenie sezonu. Dwa razy walczyli w polfinale, a pare pare miesiecy temu osiągneli historyczny sukces dla Polski dochodzac jako pierwsza polska para do finału ATP World Tour Finals czyli zostali nieoficjalnymi Wicemistrzami Świata w Tenisie. Nazwano ich „Polish Power”.
Na Olimpiadzie w Pekinie w 2008 r. osiągnęli ćwierćfinał. To najlepszy wynik polskiego tenisa w historii Igrzysk Olimpijskich.
Ich trenerem jest obecny tu Radoslaw Szymanik.
Najwyzej w rankingu ATP w deblu byli sklasyfikowani po sezonie 2010 – ma miejscu 4.
Popularni Matka i Frytka na korcie stanowią mieszankę sprzecznych charakterów, a całkowita odmienność sprawia, że się świetnie uzupełniają w grze. Matka jest praworeczny i tryska z niego wulkan energii, a leworeczny Frytka potrafi kontrolowac emocje i zachowac spokój.
zdjęcia: Krzysztof Bajkowski
Subskrybuj:
Posty (Atom)