polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Donald Tusk odniósł się do wydarzeń ostatnich godzin. Premier podczas spotkania z nauczycielami podkreślił, że wojna na Wschodzie wchodzi w "rozstrzygającą fazę". — Czujemy, że zbliża się nieznane, Szef rządu wskazał, że zagrożenie jest naprawdę poważne i realne, jeśli chodzi o konflikt globalny. * * * AUSTRALIA: Premier Anthony Albanese i prezydent Chin Xi Jinping odbyli 30-minutowe spotkanie dwustronne na marginesie szczytu G20. Xi Jinping wezwał premiera Anthony'ego Albanese do promowania "stabilności i pewności w regionie" oraz przeciwstawienia się protekcjonizmowi. Chiński prezydent zwrócił uwagę na niedawny "zwrot" w stosunkach z Australią, po zakończeniu gorzkiego, wieloletniego sporu handlowego, w wyniku którego zablokowano dostęp do ponad 20 miliardów dolarów australijskiego eksportu. Pekin wcześniej nałożył szereg karnych ceł handlowych na australijski węgiel, wino, homary i inne towary po tym, jak napięcia osiągnęły punkt krytyczny pod rządami Morrisona. * * * SWIAT: Prezydent Rosji Władimir Putin oficjalnie podpisał nową narodową doktrynę nuklearną, która nakreśla scenariusze, w których Moskwa byłaby upoważniona do użycia swojego arsenału nuklearnego. Dwa głowne punkty odnoszą się do agresji któregokolwiek pojedynczego państwa z koalicji wojskowej (bloku, sojuszu) przeciwko Federacji Rosyjskiej i/lub jej sojusznikom. Będzie to uważane za agresję koalicji jako całości. Agresja jakiegokolwiek państwa nienuklearnego przeciwko Federacji Rosyjskiej i/lub jej sojusznikom przy udziale lub wsparciu państwa nuklearnego będzie uważana za ich wspólny atak. Federacja Rosyjska zastrzega sobie prawo do użycia broni jądrowej w odpowiedzi. * Rosyjskie Siły Zbrojne po raz pierwszy użyły hipersonicznej rakiety balistycznej średniego zasięgu Oresznik przeciwko celom wojskowym na terytorium Ukrainy. Celem był teren produkcyjny zakładów wojskowych Jużmasz w Dniepropietrowsku.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

środa, 4 stycznia 2012

Moja Emigracja - otwarty konkurs literacki

Konkurs Literacki
Moja Emigracja

Favoryta, platforma internetowa poświęcona publikowaniu we własnym
zakresie (self-publishing), wraz z honorowymi patronami, ogłasza Konkurs
Literacki na temat “Moja Emigracja”.

CEL KONKURSU
Celem konkursu jest wzmacnianie integracji społeczności polonijnej.  
Konkurs ma zasięg ogólnoaustralijski i jest otwarty dla wszystkich
w Australii poprzez rozwijanie zainteresowania wzajemną relacją
pomiędzy twórczością literacką i autentycznym międzykulturowym
doświadczeniem wspólnym dla całego środowiska.

WARUNKI UCZESTNICTWA
Konkurs jest otwarty dla uczestników, którzy są polskimi emigrantami, pod warunkiem ukończenia
przez nich 18 lat.
Szczególnie zachęcamy do udziału w konkursie osoby, które jeszcze nigdy
nie opublikowały swoich prac.

DOZWOLONE JEST ZGŁOSZENIE TYLKO JEDNEGO UTWORU PRZEZ

UCZESTNIKA KONKURSU.

Utwory muszą być składane wyłącznie w postaci cyfrowej, w formacie
Microsoft Word .DOC lub .DOCX i przesłane na oba następujące adresy

TERMIN ZGŁASZANIA UTWORÓW

Konkurs trwa od poniedziałku, 30 stycznia 2012r.
Zgłaszane dzieła muszą być złożone do poniedziałku, 27 lutego 2012r.
Z uwagi na prawdopodobieństwo spłynięcia dużej ilości zgłoszeń tuż
przed zamknięciem konkursu, zachęcamy do nadsyłania prac
w odpowiednio wcześniejszym terminie.

WYMAGANA DOTYCZĄCE ZAWARTOŚCI


Składane utwory literackie muszą odzwierciedlać (bezpośrednio lub
pośrednio) emigracyjne doświadczenia uczestników konkursu.
Akceptowane będą wszystkie formy poetyckie, oraz wszystkie krótkie
formy prozatorskie (np. esej, opowiadanie, wspomnienia, dzienniki,
pamiętniki), bądż formy eksperymentalne.
Zgłoszone utwory mogą być tekstami w języku polskim, angielskim,
lub kombinacjami.
Utwory muszą spełniać warunki określone przepisami prawa i nie
mogą zawierać następujących treści: pornograficznych, propagujących
nienawiść i przemoc, szokujących, kradzionych, naruszających dobro osób
trzecich, naruszających prawo do wizerunku osób trzecich, oraz nie mogą
promować żadnej firmy, organizacji, partii politycznej lub grupy interesu.
Wszystkie zgłoszenia muszą być oryginalnymi dziełami.

Zgłoszone prace konkursowe będą oceniane poprzez kryteria
kreatywności w ujęciu tematyki emigracyjnej, wartości literackiej,
i czystości głosu w wyrażaniu własnej prawdy.
SELEKCJA PRAC
Po sprawdzeniu czy zgłoszenia odpowiadają wymaganiom ujętym
w Regulaminie, organizator i członkowie jury wybiorą finalistów.
Pełna lista finalistów zostanie ogłoszona w poniedziałek,
12 marca 2012r. i opublikowana na stronie favoryta.com.
Finaliści wyłonieni w pierwszym etapie selekcji zostaną dodatkowo
poproszeni o dostarczenie krótkiej noty biograficznej (do 100 słów).
Zwycięzca konkursu oraz dwa wyróżnienia zostaną ogłoszeni
w poniedziałek, 26 marca 2012r., na stronie favoryta.com.
Organizator skontaktuje się z nagrodzonymi osobami poprzez e-mail
i skieruje do nich prośbę o dostarczenie dodatkowych informacji.
JURY
Do jury zostały zaproszone znane osobistości polonijnego życia
kulturalnego w Australii, pisarze, publicyści i akademicy.
Pełna lista członków jury zostanie opublikowana na naszej stronie
(favoryta.com) w póżniejszym terminie.
NAGRODY I WYRÓŻNIENIA
Nagroda Główna
Zostanie wybrany jeden zwycięzca konkursu. Autor zwycięskiego utworu
otrzyma prawo do wydania na koszt organizatora konkursu, swoich
utworów w formie własnego tomiku i będzie wymieniony na stronie
internetowej Favoryta (favoryta.com)
Dodatkowo, zwycięski utwór otrzyma zaszczytne miejsce w wydaniu
książkowym prac konkursowych, które znajdą się w finale konkursu.
Wyróżnienia
Zostaną przyznane dwa wyróżnienia: jedno dla poezji, i jedno dla prozy.
Autorzy wyróżnionych prac otrzymają książkę zawierającą kolekcję
utworów, które znalazły się w finale konkursu. Wyróżnione prace
otrzymają zaszczytne miejsce w tej publikacji.
Finaliści
Prace wszystkich finalistów zostaną opublikowane w książce, której
egzemplarze zostaną przekazane m.in do Biblioteki Narodowej w Australii
oraz do Muzeum Emigracji w Gdyni.
PRAWO WŁASNOŚCI I PRAWO WYKORZYSTANIA PROJEKTU
Prawa autorskie wszystkich złożonych utworów powinny pozostać
własnością twórców uczestniczących w konkursie.
Organizator konkursu zachowuje prawo do wykorzystania dowolnego
utworu w dowolnych publikacjach będących rezultatem konkursu.
PYTANIA
Wszelkie pytania dotyczące konkursu należy kierować na adres e-mail

KRYTERIA OCENY

wtorek, 3 stycznia 2012

Morska pasja życia - rozmowa z Anną i Grzegorzem Haremzami (2)

Mieszkające w Sydney polskie małżeństwo, Anna i Grzegorz Haremzowie realizuje przygodę życia, o której marzy nie jeden globtroter czy żeglarz – rejs jachtem dookoła świata. Anna jest grafikiem i malarką, Grzegorz* - fotografem. Oboje łączą pasję podróżowania z życiem zawodowym. Pływanie jachtem po morzach i oceanach to myśl, która od najmłodszych lat zaprzątała głowę Grzegorzowi. W kilkutygodniowej przerwie ponad 5-cio letniego rejsu oboje małżonkowie odpoczywają w Sydney. W przeddzień powrotu do Europy, gdzie czeka  ich pływający dom – jacht La Boheme, z Anną i Grzegorzem Haremzami rozmawiał Krzysztof Bajkowski.

Druga część rozmowy.

Krzysztof Bajkowski: Jak wygląda zwykły dzień na pokładzie jachtu w takim rejsie – na środku oceanu, przy sztormowej pogodzie.

Anna Haremza: Z chwilą otrzymania prognozy mówiącej o sztormie przygotowuję jedzenie , porcjuję i zamrażam, żeby później nic nie gotować,bo przy sztormowej pogodzie wszelkie gotowanie włącznie z wodą na herbatę jest niebezpieczne. Tak więc cały jacht w takiej sytuacji jest zamknięty, a my w kokpicie, przypięci pasami, wszystko jest pochowane, zapięte, przyczepione aby nic nie było luźno. Żagle sztormowe są zawsze na pokładzie gotowe do postawienia. Prowadzimy jacht z najwieksza ostrożnoscia starając się nie popełniac pomyłek.
Grzegorz Haremza: Jest to rutyna wynikajaca z doswiadczenia.  W warunkach sztormowych ta rutyna jest niesamowicie zaostrzona  i jest to tak jakby się prowadziło działania wojskowe. Nie ma możliwości absolutnie popełnienia jakiegokolwiek błędu, bo popełnienie jakieś pomyłki może spowodować uszkodzenie lub zatopienie jachtu czy zranienie człowieka na pokładzie.  Są więc opracowane sposoby poruszania się po jachcie, ubierania się i każdy członek załogi, który z nami jest, jest dokładnie poinstruowany.
W najgorszych sztormach w tej podróży dookoła świata byliśmy tylko we dwójkę, więc było to trochę uproszczone, bo oboje doskonale wiemy jak w takich warunkach się zachowywać. Dowcip polega na tym, aby nie działy się rzeczy przypadkowe, ani rzeczy które nie chcemy żeby się działy. Przede wszystkim dbamy o własne bezpieczeństwo, bezpieczeństwo nawigacji i integralność jachtu. Bo to jest nasz cały świat. Jeśli on zniknie i my możemy zniknąć wraz z nim. Jest to niewiarygodnie skomplikowany system zachowań od technik sztormowania, analizy pogody, gotowania, sprzątania i spania . Zmieniamy się co 4 godziny. Każdy z nas jest na wachcie po 4 godziny.

K.B.: Z waszej opowieści wynika, że zabieracie też inne osoby na pokład.
G.H.: Tak, są to nasi przyjaciele i zarazem doświadczeni żeglarze. Wspomniany wcześniej Benek Rodanski, Jurek Rakowicz (kapitan żaglowca Pogoria) i wielu innych. Nasz jacht ma  dwie osobne kabiny dwuosobowe, tak więc śmiało dwie osoby dodatkowo można zabrać. Zabieramy też miłośników żeglarstwa ale tylko z dużym zdrowym rozsadkiem, odpornością psychiczną i dużym poczuciem humoru, niekoniecznie zaś z dużą wiedzą żeglarską. Te cechy są niewiarygodnie potrzebne. Osoba mająca mniejsze doświadczenie musi przyjąć znacznie większą ilość poleceń i instrukcji niż doświadczony żeglarz, który intuicyjnie i rutynowo wie co robić.

La Boheme - pod pokładem
 K.B.: Jesteście w połowie realizacji swej wielkiej przygody. Jaka jest dalsza trasa i kiedy planujecie jej zakończenie?

A.H.: Zamierzamy ją zakończyć na początku października 2013 roku. W tej chwili jest koniec roku 2011, i przez najbliższe miesiące będziemy zimować w Europie, a w drugiej połowie maja Grzegorz pierwszy wyruszy do Turcji gdzie w marinie w Alanyi nasz La Boheme stoi na betonie , wyciągnięty z wody i czeka na malowanie i przygotowanie do dalszej części podróży. Popłyniemy przez Wyspy Greckie, na Maltę, dalej na Sycylię, Baleary u wybrzeży hiszpańskich a następnie do Madeiry i stamtąd na Wyspy Kanaryjskie i Wyspy Zielonego Przylądka. Pod koniec 2012 roku wpłyniemy na Karaiby. Z Karaibów na archipelag  San Blas Islands. Stamtąd przez kanał Panamski na Galapagos, Wyspę Wielkanocną, Polinezję Francuską i wyspami Pacyfiku w kierunku Australii. Na liście jest m.in. wyspa Tonga, Nowa Caledonia i Vanuatu.

K.B.: Czy o Waszej podróży, która jest wyjątkowa wie świat? Jest zainteresowanie mediów międzynarodowych, choćby polskich lub australijskich?

G.H.: Zainteresowanie jest o tyle, że jako dziennikarz polskiego miesięcznika Jachting regularnie piszę artykuły m.in. o naszej podróży i o sprawach technicznych, jachtowych. Np. jak dokonać wyboru jachtu do podróżowania po oceanach. Jak taki jacht powinien być wyposażony, jak się prawidłowo kotwiczy itd.
A.H.: A ja natomiast piszę bardziej turystyczne artykuły. Ale nie powiem, że jest wielkie zainteresowanie mediów, bo my raczej  nie staramy się o to. Natomiast jesteśmy zainteresowani wydaniem książki ze względu na duża ilość materiału fotograficznego jaki już zgromadziliśmy. Planujemy zatem wydanie książki a potem organizację wystaw fotograficznych i malarskich w Australii. Na pewno chcemy  wykorzystać tę podróż do twórczych zamiarów.

K.B.: Czy sa inne pary małżeńskie , które spędzają część swojego życia podobnie jak Wy?
G.H.: Są, ale jest ich bardzo mało, dlatego, że z ogólnej populacji żeglarzy to są tzw. chartery, czyli ludzie wynajmujący sobie jacht wraz z kapitanem lub bez na powiedzmy dwa tygodnie. Taka jest większość. Później mamy ludzi, którzy posiadają własne jachty, na których pływają dwa tygodnie lub najwyżej miesiąc w roku. Następnie mamy małżeństwa, które pływają na krótkich odcinkach ale żyją na jachcie przez dłuższe odcinki czasu. Następnie są małżeństwa, które pływają na średnich odcinkach tras, np. w ramach jednego akwenu, powiedzmy Morza Śródziemnego, albo pływają w jednym akwenie, później przewożą statkiem jacht do innego akwenu. My natomiast należymy do  ostatniej kategorii pływajac wszedzie sami i zwiedzamy planetę zupełnie na własną odpowiedzialność. Innymi słowy należymy do tych najbardziej awanturniczych.

A.H.: Muszę powiedzieć, że w trakcie naszej podróży nie spotkaliśmy dużej ilości małżeństw czy samotnych żeglarzy z Polski. Spotkaliśmy na wyspach australijskich Cocos Keeling dziewczynę samotnie opływajacą świat. Nazywała się Natasza Caban i wypłynęła z Ustki. Spotkaliśmy również kilka małżeństw australijskich. A tak to na ogół nie spotyka się wielu żeglaży płynacych dookola swiata. Ktoś powiedział, że opłynięcie świata na takim jachcie jak nasz we dwojkę jest wyczynem rzadszym niż wejście na Mount Everest. Mniej ludzi opływa świat, niż wspina się na na najwyższy szczyt Ziemi.

K.B.:  Na pewno  taka wyprawa jest bardzo kosztowna. Skąd macie fundusze na jej sfinansowanie?

G.H.: Przede wszystkim nasza ciężka praca. Całą sprawę finansujemy sami, nie mamy sponsorów. Odkąd przyjechałem do Australii posiadałem różne jachty. W miarę czasu jachty były coraz większe i coraz bardziej nadawały się na dłuższą podróż. Dochodząc do jachtu tej klasy jakiej jest La Boheme pracowaliśmy ciężko przez całe życie.
A.H.: Jacht, który posiadamy należy do czołówki światowej jachtów. Zaliczaja sie do nich Oyster, Halberg Rassy i Amel. Nasz jest właśnie Amel. Amel jest znany bardziej w Europie niż w Australii.
Jachty marki Amel są projektowane i budowane bez względu na koszty właśnie do pływania długodystansowago.Posiadają nawet grodzie wodoszczelne ze wzgledu na bezpieczeństwo.
A.H.: I jeszcze ciekawe jest to, że gdy spotykają się dwa Amele to z reguły dochodzi do wzajemnych wizyt, bo właściciele chcą podzielić się swoimi  doświadczeniami.
G.H.: A ponieważ nasz jacht płynie dookola świata zainteresowanie jest duże, bo interesuje naszych gości to jak ten jacht sprawuje się w ekstremalnych warunkach pogodowych jakich przeróbek dokonaliśmy aby realizować bezpiecznie dłuższe rejsy. Tak więc jesteśmy dość popularni wśrod żeglarzy.
A.H.: Staramy sie pływać oszczędnie. Porty jachtowe, szczególnie w Europie są bardzo drogie, więc zatrzymujemy się w nich tylko na krótkie odcinki czasu, a potem częściowo kotwiczymy na dziko w zatokach...
G.H.: ... co również jest bardzo atrakcyjne. Bo w marinach zatrzymujemy się, gdy chcemy coś zwiedzić , zobaczyć atrakcje miast, a w zatokach  gdy chcemy być bliżej przyrody, popływać, ponurkować itd.

K.B.: Co radzilibyście tym wszystkim ,którzy mając podobne marzenia pływania po morzach i oceanach świata chcialiby pójść w Wasze ślady?

G.H.: Zmienić zainteresowania. Ha, ha, ha...
A.H.: Żartujemy, ale mówiąc serio niech ludzie nie wyobrażają sobie,że taki rejs to są wakacje. To jest przygoda, ale przede wszystkim męcząca, ciężka praca. Dlatego, że w każdym miejscu, gdzie pływamy są różne warunki. Niekiedy trzeba zejść na ląd i dostarczyć na jacht prowiant, niosąc go na własnych plecach przez wiele kilometrów.
G.H.: Poza tym, gdy śpię to mimo wszystko myślę wciąż o różnych sprawach, które na jachcie mogą się wydarzyć: czy nie przetarła sie linka, czy trzyma kotwica, czy włączy się alarm kotwiczny. Jeśli jestem na oceanie, a na jachcie są jeszcze inne osoby, to wciąż martwię się czy aby na pewno ktoś z nich nie zaśnie i nie przeoczy np. przepływającego statku, czy też, czy ktoś nie wypadnie po prostu za burtę. Czyli inaczej rzecz biorąc po roku takiej czujności praktycznie 24 godziny na dobę delikatnie mówiąc jestem zmęczony.

K.B.: To w takim razie co Was pcha  do tego, żeby się tak poświęcać?

A.H.: To pasja. Grzegorza pasja.
G.H.: Ja tego w ogólę nie lubię. Robię to dla Ani...
A.H.: A ja zdecydowanie robię to dla Grzegorza.
G.H.: Chyba to, że mamy możliwość oglądania świata ze strony jakiej nikt ze zwykłych turystów nie zobaczy. Poza tym niewiarygodna przygoda, którą realizujemy na własną odpowiedzialność. Okrążanie planety, na której żyjemy przy pomocy wiatru i prądów morskich to duża satysfakcja.

K.B.: Pasjonatów nikt i nic nie zniechęci więc pozostaje mi życzyć Wam stopy wody pod kilem w dalszej części tej życiowej wielkiej przygody żeglarskiej.

A.H.: Dziekujemy. Dodam, że naszą podróż można śledzić na naszej stronie internetowej: web.me.com/haremza/LaBoheme/    

 Rozmawiał:  Krzysztof Bajkowski

 Pierwsza część wywiadu.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

2012. Rok pełen zagrożeń


Andy Uprock, Planet Nibru 2012
Centrum Akcji Prewencyjnej, dział amerykańskiej, niezależnej Rady Stosunków Zagranicznych (CFR) zajmujący się analizą zagrożeń, opublikował doroczny raport na temat potencjalnych konfliktów i ataków, na które powinien być przygotowany rząd USA.
CFR wyliczył 30 punktów zapalnych na świecie. "The New Yorker" za obszar największych zagrożeń uznaje "niespokojną część świata (...) od północno-zachodniego wybrzeża Afryki, przez północ kontynentu, Półwysep Arabski, po Hindukusz.
Doroczne analizy Centrum Akcji Prewencyjnej CFR opierają się ocenach ekspertów ds. bezpieczeństwa, naukowców i administracji prezydenta USA.
Dla "New Yorkera" przeglądu zagrożeń dokonał Jon Lee Anderson, pisarz i korespondent wojenny, specjalista wojen, terroryzmu i partyzantki ekstremistów.
Stratfor przewiduje, że szczególnie niebezpieczna w 2012 roku będzie eskalacja ataków w Afganistanie i Pakistanie oraz ewentualne umocnienie się wpływów Iranu na rozległym, roponośnym obszarze od zachodniego Afganistanu do - dzięki Hamasowi i Hezbollahowi - Morza Śródziemnego.
Jeśli prezydent Baszar el-Asad przetrwa rewoltę w Syrii, a Irak będzie niestabilny, hegemonem regionu może zostać Iran. Byłoby to niebezpieczne, nawet bez irańskiej broni masowego rażenia. W grudniu Teheran zagroził odcięciem dostaw ropy transportowanej przez strategiczną Cieśninę Ormuz.
Na drugim miejscu rankingu zagrożeń CFR po raz pierwszy znalazł się zmasowany cyberatak na infrastrukturę USA: telekomunikację, sieć energetyczną, rezerwy ropy i gazu, wodociągi etc. Cyberatak włączono do grupy zagrożeń, które mogą spowodować interwencję wojskową USA.
W tej kategorii raportu CFR znajdują się problemy, które mogą prowadzić do wojny ze względu na zagrożenie dla Ameryki, jej sojuszników lub dostaw najważniejszych surowców.
W grupie największych zagrożeń dla CFR umieścił też drastyczne nasilenie się kryzysu strefy euro, prowadzącego do rozpadu unii walutowej, co spowodowałoby głęboką recesję.
Konflikty, prowadzące do poważnych kryzysów, a nawet interwencji militarnej USA mogą zostać wywołane - według CFR - przez destabilizację Korei Północnej, błyskawiczny rozwój programu nuklearnego Iranu, nasilenie się w Meksyku wojny karteli narkotykowych, kryzys w Pakistanie, które zepchnie kraj w chaos lub wręcz otwarty konflikt z USA, wywołany atakiem terrorystycznym na dużą skalę.
W osobnej kategorii CFR grupuje problemy dotyczące sojuszników USA i krajów o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa Ameryki.
Niebezpieczna byłaby więc destabilizacja Egiptu, bo miałoby to złe implikacje dla całego regionu.
Szczególnie groźny byłby wybuch konfliktu między Indiami a Pakistanem, który mógłby się przerodzić w konfrontację militarną. Iskrą, która mogłaby wywołać takie starcie, byłby akt terroru.
Na Morzu Południowochińskim może dojść do konfliktu i starć marynarek wojennych, ponieważ ścierają się tam roszczenia terytorialne Chin oraz Wietnamu, Filipin, Tajwanu, Malezji i Brunei.
Administracja USA powinna też uważnie obserwować sytuację w krajach, w których eskalacja konfliktów, przemocy, czy rebelii może doprowadzić do wojen lub klęsk humanitarnych, jak w Syrii, Jemenie, czy Afganistanie - zaleca Centrum Akcji Prewencyjnej.
Na łamach "New Yorkera" Jon Lee Anderson wylicza podobne zagrożenia i dokłada ostrzeżenie przed wybuchem pierwszych poważnych niepokojów w Rosji, odkąd Putin zbudował tam "neoimperialną, kontrolowaną przez KGB oligarchię".
Krytyczna masa niezadowolenia, zwłaszcza ludzi młodych, bezrobotnych lub niemogących znaleźć pracy na miarę swych kwalifikacji, "którzy czują się obrabowani ze swej przyszłości" może wywołać masowe protesty w wielu miejscach na świecie - "świecie globalnej gospodarki z globalną recesją i globalnym niepokojem o przyszłość" - pisze Anderson.
Jednak najgorzej rokującą częścią świata jest pas ziemi ciągnący się od Maroka po Hindukusz - uważa Anderson. Trwające już konflikty - w Syrii, Pakistanie, Sudanie i Afganistanie - zaognią się niemal na pewno.
Trzeba też uważać na te kraje w regionie, w których wojny mogłyby przybrać wymiar międzynarodowy: Iran, Pakistan, Izrael-Palestyna, Syria, Sudan, Somalia.

"The Economist" bardziej optymistycznie ocenia sytuację w Afganistanie, ale wyróżnia Pakistan, jako kraj, który może stać się epicentrum wielu wstrząsów. Uzbrojony w broń nuklearną Islamabad jest skonfliktowany z Indiami - również mocarstwem nuklearnym. Pakistan jest notorycznym "popularyzatorem broni atomowej (...) bardziej wrogo nastawionym do prób walki z jej rozprzestrzenianiem (...) niż jakikolwiek inny kraj na świecie" - pisze "Economist". Jest targany wewnętrznymi konfliktami, "ma armię tęskniącą do następnego zamachu stanu, wojowniczych islamistów i dysfunkcyjną politykę. Jest sojusznikiem USA. Mając takiego przyjaciela jak Pakistan, kto jeszcze potrzebuje wrogów?" - podsumowuje brytyjski tygodnik.
Optymizm "Economista" wobec Afganistanu nie jest powszechnie podzielany. "Rywalizacja angielsko-rosyjska o Afganistan sięgała początków XIX w i utrzymała się przez część wieku XX" - przypominają autorzy książki "Konflikty współczesnego świata". Trzy wojny później - po inwazji Związku Radzieckiego, wojnie domowej między talibami a mudżahedinami i 10 latach pełzającej rebelii, zwalczanej przez siły NATO - Afganistan nadal jest na szczycie rankingów najbardziej zapalnych punktów świata oraz - według ocen Jane''s Information Group - trzecim najbardziej niestabilnym państwem po Autonomii Palestyńskiej i Somalii - piszą autorzy. Przypominają też, że "globalizacja ułatwia rozprzestrzenianie się konfliktów", a napięcia między obszarami nędzy a Zachodem sprawiają, że sytuacja międzynarodowa bywa coraz częściej postrzegana "w kategoriach konfliktu międzycywilizacyjnego".
Analitycy Stratforu, CFR i innych instytucji dość jednogłośnie określają też fenomen "arabskiej wiosny" jako trudną do jednoznacznej oceny serię rewolucji politycznych, które mogą jeszcze zgotować wiele chaosu w całym regionie i ożywić stare konflikty religijne, etniczne i plemienne. Portale społecznościowe i szybkie komunikatory przyśpieszają dzielenie się frustracją i mobilizowanie bojowników.
Wśród kasandrycznych przepowiedni nadzwyczaj spokojnie brzmi tekst Lisy Anderson z "Foreign Affairs". Przez obszary określane jako punkty zapalne, przetaczały się już liczne konflikty i rewolty. "Nawet arabska wojna nie jest nowym fenomenem" - pisze Anderson i przypomina historyczną relację: „W Tunezji protestujący nasilają się swe żądania w sprawie (...) konstytucji. Tymczasem Egipcjanie wywołali rewoltę i (...) obalili rząd. W Libii regionalni przywódcy walczą o swą nową, niepodległą republikę. Był to rok 1919".

Marta Fita - Czuchnowska (PAP)

sobota, 31 grudnia 2011

Noworoczne orędzie Prezydenta Polski

Szanowni Państwo,

To wielki zaszczyt gościć w Państwa domach w dniu tak szczególnym gdy symbolicznie przeszłość styka się z przyszłością, gdy stare spotyka się z nowym, gdy przywołujemy w pamięci to co w minionym roku najmocniej utkwiło w naszych sercach i umysłach, gdy myślimy o nadchodzącym nowym roku.

Dla milionów Polaków takim wielkim przeżyciem była beatyfikacji Jana Pawła II, naszego rodaka, wielkiego i mądrego człowieka wyniesionego na ołtarze, który przez wiele lat uczył nas miłości, solidarności i wrażliwości na los innych. Który pokazywał nam jak pokonywać słabość, jak nie tracić wiary i ufności, jak zło dobrem zwyciężać.

Mijający rok to także trwająca duma z rozwoju i osiągnięć Ojczyzny. Z jej rosnącego szacunku i znaczenia na arenie międzynarodowej. Możemy być dumni, że dzisiaj oprócz tradycyjnej polskiej odwagi i umiłowania wolności, w oczach świata źródłem naszej pomyślności jest także dobra praca, profesjonalizm i dobra organizacja.

Jestem pewien, że wielu z nas tak właśnie myślało o Polsce i o Polakach, przeżywając awaryjne lądowanie samolotu dowodzonego przez kapitana Wronę. Kiedy samolot bezpiecznie, chociaż w skrajnie kryzysowych warunkach, zakończył szczęśliwie swój lot na warszawskim Okęciu poczułem ulgę, radość i dumę z kapitana, z załogi samolotu i z obsługi naziemnej lotniska. Jednocześnie poczułem, że jest to wydarzenie symboliczne mówiące nam wszystkim, że umiejętność łączenia odwagi z profesjonalizmem, spokoju z konsekwentna pracą i optymizmem, to klucz do pokonania wszelkich przeszkód, wszelkich zagrożeń i wszystkich kryzysów. Że z najtrudniejszych nawet sytuacji można wyjść zwycięsko.

Polskim zwycięstwem ostatnich 20 lat jest trwały wzrost gospodarczy, który tworzy podstawy naszego dobrobytu. Prezydent Obama w maju, na szczycie prezydentów w Warszawie, stawiał nasz kraj za wzór transformacji. I to nie była zwykła kurtuazja, ale prawdziwy podziw i szacunek dla społeczeństwa, które nie tylko wywołało lawinę demokratycznych zmian w całej Europie, ale potrafiło mądrze zagospodarować odzyskana wolność. To było dostrzeżenie, że dzisiaj Polska jest dwudziestą gospodarką świata, jest szóstą gospodarką w Unii Europejskiej i dlatego cenią nas i szanują na świecie. Przekonałem się o tym także podczas grudniowej wizyty w dalekich Chinach.

Ceni nas i szanuje Europa. Dziś dobiega końca historyczny czas polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. I tutaj potrafiliśmy w trudnych czasach profesjonalnie poprowadzić prace Unii. Jestem dumny, że Polacy pokazali się jako dobrzy i skuteczni organizatorzy wspólnych europejskich spraw. To właśnie buduje naszą mocną pozycję na dzisiaj i na przyszłość. Wierzę, że tak jak Solidarność przyniosła Polsce wolność, tak więcej solidarności w Europie pomoże Unii wyjść z kryzysu.

Dla Polski mijający rok był rokiem stabilności i politycznej kontynuacji. Polacy po raz drugi zaufali tej samej ekipie rządzącej. Mam więc nadzieję, że nadchodzący rok będzie czasem odważnych, ale i rozważnych zmian. Że będzie czasem budowania podstaw dobrej przyszłości. Bo zmiany to nie tylko wysiłek, ale przede wszystkim to inwestycja w dobrobyt na przyszłość. Chcemy nie tylko cieszyć się z owoców polskiego wzrostu gospodarczego dzisiaj, ale i zapewnić Ojczyźnie, naszym rodzinom, trwały rozwój i pomyślność na następne lata, następne dziesięciolecia.

Wiemy, że nie dla wszystkich mijający rok był rokiem łatwym i satysfakcjonującym. Wiemy, że nie wszyscy z nas spoglądają w przyszłość z optymizmem i radością. W końcu mijającego roku wszyscy przeżyliśmy przecież tragedię śmierci polskich żołnierzy w Afganistanie, śmierci młodych Polaków, którzy oddali swoje życie w służbie Ojczyzny. Łączymy się serdeczną myślą z Ich rodzinami i z ich bliskimi.

Nikt nie powinien być pozostawiony bez wsparcia. Bądźmy wrażliwi na ludzkie problemy, na potrzeby ludzi w różny sposób doświadczonych przez los. W Polakach tkwią wielkie pokłady ludzkiej solidarności i troski o bliźniego. Trzeba je uruchamiać i wzmacniać. Dobro okazane drugiemu człowiekowi zawsze do nas wraca i wzbogaca wszystkich.

Szanowni Państwo,

Niedługo przywitamy Nowy Rok 2012. Witamy go z nadzieją, wierząc że spełni nasze marzenia i plany, że przyniesie naszym rodzinom spokój, miłość i szczęście.

Dla Polaków ten rok będzie szczególny. Już za kilka miesięcy będziemy gospodarzami Euro 2012, wydarzenia, na które zwrócone będą oczy całej Europy. To dobra okazja do promocji Polski i Polaków w oczach świata, ale i w naszych własnych, polskich oczach i polskich sercach.

Szanowni Państwo,

Życzę nam wszystkim, aby nadchodzący rok napełniał nas nadzieją na dobrą przyszłość i wiarą we własne siły. Życzę, aby w naszych domach gościła miłość, zaufanie i szczęście, by otaczali nas kochający i dobrzy ludzie. Niech radość tych sylwestrowych chwil pozostanie z nami przez wszystkie dni 2012 roku. Niech to będzie dobry rok!

Bronisław Komorowski
Prezydent Rzeczpospolitej Polski




Prezydent.pl