polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Donald Tusk odniósł się do wydarzeń ostatnich godzin. Premier podczas spotkania z nauczycielami podkreślił, że wojna na Wschodzie wchodzi w "rozstrzygającą fazę". — Czujemy, że zbliża się nieznane, Szef rządu wskazał, że zagrożenie jest naprawdę poważne i realne, jeśli chodzi o konflikt globalny. * * * AUSTRALIA: Premier Anthony Albanese i prezydent Chin Xi Jinping odbyli 30-minutowe spotkanie dwustronne na marginesie szczytu G20. Xi Jinping wezwał premiera Anthony'ego Albanese do promowania "stabilności i pewności w regionie" oraz przeciwstawienia się protekcjonizmowi. Chiński prezydent zwrócił uwagę na niedawny "zwrot" w stosunkach z Australią, po zakończeniu gorzkiego, wieloletniego sporu handlowego, w wyniku którego zablokowano dostęp do ponad 20 miliardów dolarów australijskiego eksportu. Pekin wcześniej nałożył szereg karnych ceł handlowych na australijski węgiel, wino, homary i inne towary po tym, jak napięcia osiągnęły punkt krytyczny pod rządami Morrisona. * * * SWIAT: Prezydent Rosji Władimir Putin oficjalnie podpisał nową narodową doktrynę nuklearną, która nakreśla scenariusze, w których Moskwa byłaby upoważniona do użycia swojego arsenału nuklearnego. Dwa głowne punkty odnoszą się do agresji któregokolwiek pojedynczego państwa z koalicji wojskowej (bloku, sojuszu) przeciwko Federacji Rosyjskiej i/lub jej sojusznikom. Będzie to uważane za agresję koalicji jako całości. Agresja jakiegokolwiek państwa nienuklearnego przeciwko Federacji Rosyjskiej i/lub jej sojusznikom przy udziale lub wsparciu państwa nuklearnego będzie uważana za ich wspólny atak. Federacja Rosyjska zastrzega sobie prawo do użycia broni jądrowej w odpowiedzi. * Rosyjskie Siły Zbrojne po raz pierwszy użyły hipersonicznej rakiety balistycznej średniego zasięgu Oresznik przeciwko celom wojskowym na terytorium Ukrainy. Celem był teren produkcyjny zakładów wojskowych Jużmasz w Dniepropietrowsku.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

wtorek, 20 grudnia 2011

Fakty i mity o polskich szkołach średnich

Dlaczego o sobotnich polskich szkołach średnich przed wakacjami ?
Otóż szkoły te są częścią Departamentu Edukacji. Nie są jednak nigdzie reklamowane, poza etnicznymi społecznościami. Nabór nauczycieli i decyzje o podziale , łaczeniu klas i naborze nauczycieli zapadają w czasie wakacji na podstawie zgłoszeń przed rozpoczęciem się nowego roku szkolnego. Dlatego też należy zgłosić dziecko do szkoły sobotniej jak najszybciej. Wykorzystajmy nasze podatki , tak skutecznie jak to robią inni. Zapisujmy polskie dzieci do darmowych sobotnich szkół średnich – Saturday School of Community Languages.

A oto kilka faktów o sobotnich szkołach średnich języka polskiego:
- szkoły średnie języka polskiego są bezpłatne
- poziom nauczania języka polskiego jest dostosowany do poziomu naszych uczniów - urodzonych w Australii
- język polski liczy się do australiskiej matury na poziomie „2-Units” i dobrze zdany (co dotyczy znakomitej większosci maturzystów) podnosi ogólną ocenę maturalną
- liczy się wysoko przy punktacji na studia – do 20% ATAR
- rozwija i poszerza możliwości w zglobalizowanym świecie.
- można uczyć się polskiego nie rezygnując z innych zajęć sobotnich (w klasach 7 - 10 to tylko 2 godziny zajęć)
- dla zamieszkałych daleko od centrów nauczania jest możliwoś
uczenia się „na odległość”(w ramach tzw. Distance Education).

NIE ZWLEKAJ. ZADZWOŃ. DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ.

Dokładniejszych informacji udzielają:
- Gosia Vella tel: (02)9311 37 23 email: [email protected]
- Marianna Łacek - Tel: (02) 9798 86 90 email: [email protected]

Protester - człowiek roku

W kilka godzin po naj­więk­szym trium­fie wize­run­ko­wym Pol­ski w ostat­nich dzie­się­cio­le­ciach, w PE odbyła się uro­czy­stość wrę­cze­nia tego­rocz­nej Nagrody Sacha­rowa. Jak wia­domo, przy­znano ją pro­ta­go­ni­stom Arab­skiej Wio­sny: Ahme­dowi as-Sanusiemu – człon­kowi Naro­do­wej Rady Libij­skiej i potom­kowi ostat­niego króla Libii Idrysa I, Asmie Mah­fuz, mło­dej blog­gerce egip­skiej, Syryjce Razan Zaj­tu­nie, wybit­nej praw­niczce i obroń­czyni praw czło­wieka i jej roda­kowi, zna­nemu w świe­cie arab­skim rysow­ni­kowi saty­rycz­nemu Alemu Farza­towi. Nie­stety tych ostat­nich z Syrii nie wypusz­czono… Piątą nagrodę pośmiert­nie przy­znano domo­krąż­nemu sprze­dawcy warzyw Moha­me­dowi Buazi­ziemu, który w grud­niu ub. roku pod­pa­lił się na znak pro­te­stu prze­ciwko bez­ro­bo­ciu, co dało począ­tek rewol­cie w Tune­zji i całym świe­cie arabskim.
„Tota­li­ta­ryzm gnę­bił nas przez 42 lata, pod jego butem doj­rze­wa­li­śmy do rewo­lu­cji - powie­dział odbie­ra­jąc nagrodę Ahmed as-Sanusi. – Naszym celem jest budo­wa­nie pań­stwa opar­tego na demo­kra­cji, pra­wach dla wszyst­kich, pra­wie do gło­so­wa­nia i kan­dy­do­wa­nia, a także praw dla kobiet, które pono­siły ofiary na rzecz lep­szego bytu”.
Hmmm… Bar­dzo tego Libij­czy­kom i wszyst­kim Ara­bom życzymy, ale czy ten sen się ziści?
Jestem zaszczy­cony, wrę­cza­jąc nagrodę Sacha­rowa Par­la­mentu Euro­pej­skiego za wol­ność myśli pię­ciu odważ­nym kobie­tom i męż­czy­znom, akty­wi­stom Arab­skiej Wio­sny - powie­dział prze­wod­ni­czący PE Jerzy Buzek. - Prawa czło­wieka są uni­wer­salne, wszy­scy cenimy ludzką god­ność, swo­bodę poglą­dów i ich wyra­ża­nia, jak rów­nież odpo­wie­dzialne i wia­ry­godne rządy. Wszy­scy mamy do tego prawo”.

Tego samego dnia, ame­ry­kań­ski maga­zyn Time uho­no­ro­wał okładką i tytu­łem czło­wieka roku rebe­lianta, Pro­te­stera. „Pro­te­sters were prime makers of history” – napi­sał TIME w uza­sad­nie­niu … „W latach 60 Ame­ryka masze­ro­wała o prawa czło­wieka i prze­ciw woj­nie w Wiet­na­mie, w latach 70 pro­te­sty zmie­niły Por­tu­ga­lię i Iran, w latach 80 wołały o Europę bez broni nukle­ar­nej, o koniec izra­el­skiej oku­pa­cji Zachod­niego Brzegu i Gazy, prze­ciw komu­ni­stycz­nej tyra­nii na placu Tie­nan­men i w Euro­pie Wschod­niej… Pro­te­sty uliczne zawsze były prze­dłu­że­niem poli­tyki. A potem nad­szedł koniec histo­rii, prze­po­wia­dany przez Fran­cisa Fukuy­amę… Mie­li­śmy dojść do końca ide­olo­gicz­nej ewo­lu­cji, zachodni libe­ra­lizm miał odnieść glo­balny triumf… Dwie dekady, roz­po­częte w r. 1991 były świad­kiem naj­więk­szego skoku w pozio­mie życia, jakiego kie­dy­kol­wiek zaznała histo­ria. Kre­dyt był tani, zapa­no­wało przy­zwo­le­nie i apa­tia, a pro­te­sty uliczne wyda­wały się prze­sta­rzałe i bez­sen­sowne, jak kawa­le­ria w XX-wiecznych woj­nach”.
Aż nade­szła Arab­ska wio­sna i wszystko zmieniła.
To jest pozy­tywna wizja pro­te­stów, pozy­tywna wizja arab­skiej wio­sny. Nie­stety nie jedyna. Jak dotych­czas, arab­ska wio­sna przy­nosi triumfy isla­mi­stom i naj­wstecz­niej­szym nur­tom poli­tycz­nym i inte­lek­tu­al­nym, które naj­praw­do­po­dob­niej cofną w cza­sie objęte rewoltą spo­łe­czeń­stwa o dzie­siątki lat, pod wzglę­dem prze­strze­ga­nia praw czło­wieka, praw kobiet, plu­ra­li­zmu, wol­no­ści… Zaowo­cują gwał­tow­nym wzro­stem wro­go­ści mię­dzy cywi­li­za­cją zachod­nią a ponurą namiastką cywi­li­za­cji arab­skiej… Namiastką tej, która wydała Omaj­ja­dów i Almo­ra­wi­dów, która zaowo­co­wała wspa­nia­łym roz­kwi­tem kul­tu­ral­nym Bag­dadu za cza­sów Haruna al-Raszida – króla z baśni 1001 nocy, która dała nam i Awi­cennę i Alham­brę, która prze­cho­wała nam tro­skli­wie Sokra­tesa i Pla­tona, która dała nam mezqu­itę w Kor­do­bie i alge­brę… To, co teraz pro­du­kuje wielka nie­gdyś cywi­li­za­cja arab­ska, to nie­to­le­ran­cja, fana­tyzm, nie­na­wiść i agre­sja… Może to się kie­dyś zmieni, ale na pewno nieprędko…
W Egip­cie, w ubie­głą środę, ska­zano na dwa lata wię­zie­nia i grzywnę w wyso­ko­ści 200 tysięcy fun­tów „w imię narodu egip­skiego” blog­gera, Maikela Nabila, który poda­wał w wąt­pli­wość pozy­tywną rolę egip­skiej armii w tego­rocz­nej rewo­lu­cji… Cóż, na ulicę nie zawsze wycho­dzą święci. Rewo­lu­cjo­ni­ści nie zawsze mają rację.
Gdyby w latach 80 rządy posłu­chały setek tysięcy mło­dych zachod­nich komu­ni­stów i nie zgo­dziły się na roz­miesz­cze­nie na Zacho­dzie rakiet Per­shingCru­ize, mur ber­liń­ski stałby w naj­lep­sze, a ci, któ­rzy w PE nie wahali się zohy­dzać Pol­ski w oczach świata, mie­liby to, czego chcą. By użyć ich języka „zawo­alo­waną opcję rosyj­ską”. Nawet nie tak bar­dzo zawoalowaną…

Jacek Pałasiński
Studio Opinii

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Vaclav Havel nie żyje



Wczoraj  zmarł Vaclav Havel,  legendarny przywódca czechosłowackiej opozycji, lider  aksamitnej rewolucji, dramaturg, pisarz i reżyser, a po upadku komunizmu ostatni prezydent Czechosłowacji oraz pierwszy prezydent Czech, przyjaciel Polski, zwany często czeskim Wałęsą. Miał 75 lat.
Złota niedziela w Czechach zmieniła się w czarną i smutną. Ludzie nie wstydzą się łez, kiedy wspominają zmarłego byłego prezydenta. W wielu miejscach Pragi, na Placu Wacława, przed domem Vaclava Havla, na ulicy Narodowej przy pomniku aksamitnej rewolucji, a także przed Pałacem Prezydenckim gromadzą się ludzie, by wspominać zmarłego prezydenta. Tysiące zapalonych świeczek i dźwięki dzwonów - tak wieczorem w całych Czechach uczczono pamięć zmarłego tego dnia  wielkiej postaci w historii Czech.
Czeskie stacje radiowe i telewizyjne z powodu śmierci pierwszego przywódcy wolnego państwa natychmiast zmieniły niedzielny program i poświęciły go wspomnieniom o nieżyjącym prezydencie. Vaclav Havel był zawsze wiernym przyjacielem Polski i Polaków. Odcisnął bardzo piękne i wyraźne piętno na współczesnej Europie, zwłaszcza Europie Środkowej - powiedział polskim dziennikarzom w Szanghaju prezydent Bronisław Komorowski. Komorowski przebywa z kilkudniową oficjalną wizytą w Chinach. - Myślę, że wszyscy doskonale czujemy, że ponieśliśmy bardzo wielką stratę. Właśnie straciliśmy wypróbowanego, także w trudnych czasach, przyjaciela - powiedział Komorowski na wieść o śmierci byłego prezydenta Czech.
Na Belwederze i Pałacu Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie flagi zostały opuszczone do połowy masztu.

Pogrzeb Havla odbędzie się najprawdopodobniej w piatek, 23 grudnia.
kb/onet.pl/media

Więcej: TVN24

niedziela, 18 grudnia 2011

Duma prawdziwego Polaka



Lubimy, jak Pol­sce, pol­skiemu rzą­dowi biją brawa… 14 grud­nia było ich szcze­gól­nie dużo. W Stras­b­urgu, przed posłami do Par­la­mentu Euro­pej­skiego wystą­pił pre­mier Donald Tusk, by pod­su­mo­wać semestr pol­skiego prze­wod­nic­twa Unii Europejskiej.
Tusk powie­dział słowa, dzięki któ­rym stał się jed­nym z waż­niej­szych poli­ty­ków euro­pej­skich. Powie­dział słowa, które wpro­wa­dziły Pol­skę do grona państw w UE wio­dą­cych i usta­la­ją­cych kie­ru­nek jej marszu:
Sto­imy na roz­drożu, przed nami jest bar­dzo poważny wybór – czy w cza­sie tego kry­zysu, szu­ka­jąc metod i spo­so­bów na wyj­ście z tego kry­zysu pój­dziemy drogą wspól­no­tową, szu­kać będziemy euro­pej­skiego spo­sobu wyj­ścia z kry­zysu, czy też pój­dziemy drogą ego­izmów naro­do­wych i pań­stwo­wych, szu­ka­jąc ratunku egoistycznie.
Kiedy sły­szę komen­ta­rze nace­cho­wane satys­fak­cją, że Wielka Bry­ta­nia stała się znowu wyspą, że kanał La Man­che na naszych oczach stał się szer­szy, niż kilka tygo­dni temu, to powiem szcze­rze – nie rozu­miem tej satysfakcji.
Poja­wiły się także inne komen­ta­rze. Na przy­kład takie, że jakaś sto­lica wygrała z innymi sto­li­cami i w ciągu tych sze­ściu mie­sięcy byłem świad­kiem tego nie­na­zwa­nego jesz­cze pre­cy­zyj­nie, ale wiel­kiego sporu euro­pej­skiego – czy przy­wódz­two poli­tyczne Europy będzie wyni­kiem bez­li­to­snej kon­ku­ren­cji państw naro­do­wych, a efek­tem tej kon­ku­ren­cji będzie domi­na­cja jed­nej czy dwóch, czy trzech sto­lic nad innymi, czy też wręcz prze­ciw­nie – czy to przy­wódz­two poli­tyczne Europy będzie przy­wódz­twem wspól­no­to­wym na rzecz całej wspólnoty.
To przy­wódz­two nie może być przy­wódz­twem jed­nego, dwóch czy trzech nawet naj­sil­niej­szych państw. Nie może być także przy­wódz­twem tech­no­kra­tów, bo nie mają oni man­datu demo­kra­tycz­nego. To przy­wódz­two musi mieć cha­rak­ter poli­tyczny, musi mieć man­dat demo­kra­tyczny, musi być akcep­to­wane przez wszyst­kich, po to, żeby móc egze­kwo­wać obo­wiązki od wszystkich.
Europa potrze­buje wspól­nego rachunku sumie­nia. Nie możemy dzi­siaj poka­zy­wać pal­cem: o, tam jest źró­dło kry­zysu; o, to jedno pań­stwo na połu­dniu spo­wo­do­wało, że wszy­scy mamy kło­poty. Potrze­bu­jemy także wspól­nej odpo­wie­dzial­no­ści za przy­szłość. Pół­nocna Europa, która szczyci się swoją dys­cy­pliną musi także zacząć lepiej rozu­mieć potrzebę soli­dar­no­ści. Połu­dnie Europy musi także zro­zu­mieć, że wspólna odpo­wie­dzial­ność to także wię­cej dyscypliny.
Dzi­siaj jesz­cze raz powtórzmy: jeste­śmy za inte­gra­cją, prze­ciw dez­in­te­gra­cji. Jeste­śmy prze­ciwko dzie­le­niu na lep­szych i gor­szych, a opo­wia­damy się za wzra­sta­jącą jed­no­ścią poli­tyczną Europy. I dla­tego Par­la­ment Euro­pej­ski, bo wy macie man­dat demo­kra­tyczny, wy powin­ni­ście – jak sądzę – wziąć na sie­bie to wiel­kie zobo­wią­za­nie, to wiel­kie wyzwa­nie. Powi­nien stać się taką nowo­cze­sną kon­sty­tu­antą dla tej na nowo powsta­ją­cej Europy. Nie cho­dzi o to, żeby się stra­szyć. Kry­zys stra­szy ludzi wystar­cza­jąco mocno, ale jeśli temu zada­niu nie podo­łamy, będą przy­szłe poko­le­nia prze­kli­nać nie tylko kry­zys, ale także nas. Albo dziś podej­miemy walkę o tę przy­szłą Europę, abo jutro będziemy pła­kać po tej Europie.
13 grud­nia na uli­cach War­szawy, grupka ludzi wykrzy­ki­wała „Tu jest Pol­ska”. To nie­po­ro­zu­mie­nie. Praw­dziwa Pol­ska nie była wcale tam; była w Strasburgu.
I była sza­no­wana, okla­ski­wana, a co waż­niej­sze, lubiana.

Jacek Pałasiński
Studio Opinii

sobota, 17 grudnia 2011

10 najwyższych szczytów Australii w trzy dni!

Pod pomnikiem Pawła Strzeleckiego
w Jindabyne
Harcerski Złaz Wędrowny "Strzelecki"

9-go grudnia 2011 wędrowniczki, wędrownicy, instruktorki i instruktorzy Australijskich Chorągwii Harcerzy i Harcerek zjechali się na miejsce rozpoczęcia Złazu do Ośrodka Duszpasterskiego im. Jana Pawła II w Kanberze.

Następnego dnia wcześnie rano ruszyliśmy spakowani z całym ekwipunkiem (jedzenie, namiot, śpiwór itd,około  25kg plecak) do Parku Narodowego Kościuszko aby wspólnie wędrować przez 10 najwyższych szczytów Australii. Najwyższym oczywiście jest Góra Kościuszko (2228m).

Złaz nosił nazwę ‘Strzelecki’ i tematycznie obejmował historię odkrywania niezbadanych terenów Australii. Zwyczajem dawnych odkrywców każdy patrol codziennie musiał przedstawić odkrycia dnia, mapę terenu, znalezione próbki geologiczne, flory i fauny, żeby dostać pozwolenie na dalsze wędrowanie od komendy złazu. Patrole przyjęły nazwy szczytów (nazwanych dla upamiętnienia znanych Australijskich osób: Twynam, Carruthers i Etheridge). Każdy patrol musiał wymyślić piosenkę, okrzyk i pokaz o swojej postaci.

Skład Komendy Wędrownej obejmował: Komendant Główny: ks phm Andrzej Kołaczkowski (obecnie kapelan Obwodu Podhale, Melbourne); Komendantka Wędrowniczek: phm Ola Karwaj (hufcowa Hufca Pomorze, Brisbane) i Komendant Wędrowników: pwd Adam Paszkiewicz (Hufiec Podhale; również kwatermistrz Złazu).

Przy porannym rozkazie, Druh Ks. Andrzej podawał instrukcje dotyczącej dzisiejszej wędrówki i tematu wieczornego ogniska. 22 uczestników przeszło około 45km zaliczając szczyty: Twynam (2195m), Carruthers (2145m), Alice Rawson (2160m), Townsend (2209m), Abbot (2145m), 2 nienazwane (2180m i 2159m), Kościuszko (2228m), Rams Head (2190m), Rams Head North (2177m).

Patrole rywalizowały ze sobą zbierając punkty za różne osiągnięcia np. punktualność, wypełnianie dzienniczków, rysowanie map, przedstawienia i pokazy przy wieczornych ogniskach, mowę polską, dobre uczynki, czystość (śmieci trzeba wynieść z parku), i współpracę (patrol chodził razem i gotował razem). Punktacja była w formie nagród lub medali które Edmund Paweł Strzelecki otrzymał podczas swojego życia np. Złoty Medal Odkrywców, Order Łaźni, i Honorowy doktorat prawa cywilnego z Oxfordu – które patrole wygrywały i ‘symbolicznie’ nosiły na szarfie. Na zakończenie, patrol który miał najwięcej punktów, otrzymał Rycerza Orderu Świętego Michała i Świętego Jerzego od Królowej Wiktorii (w tym wypadku komendantki wędrowniczek phm Oli Karwaj).

Harcerze na szczycie Góry Kosciuszki

Na drugi dzień Złazu odbyła się gra. Patrole musiały odnaleźć złoto (schowane przez komendę), i za uzyskane pieniądze (złote dukaty) musieli odkupić cześć kolacji od komendy. Program był przygotowany przez główną komendę wraz z Referentami Chorągwii Harcerzy (hm Krzysztof Dutkowski) i Harcerek (hm Alicja Lew-Tabor). Ala podczas Złazu została blisko w Jindabyne jako pomoc w razie jakiegoś nieszczęśliwego wypadku (do którego na szczęście nie doszło) i trzeciego dnia spotkała się z grupą na szczycie Kościuszki i sprawdziła samopoczucie uczestników.
Zakończenie Złazu odbyło się przy pomniku Strzeleckiego w Jindabyne, ztąd uczestnicy pojechali do Kanberry i już do domów w Brisbane, Melbourne i Sydney.
Pogodę mieliśmy bardzo zmienną, od pięknego niebieskiego nieba, przez gęstą mgłę do burz z opadami deszczu i gradu. Temperatura w nocy potrafiła spaść poniżej zera (co pełniący wartę mogą potwierdzić).
Niejednokrotnie brakowało sił lub tchu w piersiach i wiele kropli potu wylano. Mięśnie bolały od wędrówki i dźwigania plecaków a nogi od pęcherzy i odcisków. Ale żadne z tych trudności lub uniedogodnień nie potrafiły złamać naszego ducha, naszej radości, poczucia braterstwa i podziwu dla terenów przez które wędrowaliśmy. Szkoda, że te dni minęły tak szybko. Czas zacząć odliczać dni do następnego Złazu i następnej wspólnej wędrówki.
Do zobaczeniu na szlak

CZUWAJ!

Ks. Andrzej Kołaczkowski phm, Komendant Złazu;

Ala Lew-Tabor hm, sekretarka Złazu oraz Referantka Wędrowniczek Chorągwi Harcerek w Australii


Poczatek złazu

Komenda gotuje...



Msza św przy Wilkinson Valley

Patrol Carruthers gotowy
  



















CYTATY OSOBISTE:
„Wędrówka ta była jedną z najtrudniejszych rzeczy które kiedykolwiek zrobiłem, ale również jedną z najbardziej satysfakcjonujących i wynagradzających”.
„Po zdobyciu dziesięciu najwyższych szczytów w Australii, czułem się na szczycie świata”
PWD PAWEŁ WŁADYSŁAWSKI (HUFIEC PODHALE, MELBOURNE)

“Często czułam się jak w filmie “Władca Pierścieni” (Lord of the Rings), krajobraz był niesamowity!”, “Jeden z najbardziej wymagających i satysfakcjonujących Złazów w jakich uczestniczyłam”
“Doświadczyliśmy bardzo różnorodne krajobrazy i ekstrymalne zmiany pogodowe, że zdaje się jakbyśmy wędrowali dłużej niż tylko cztery dni”.
PATROL ‘TWYNAM’ (OPIEKUNKA PHM ANNA CHAWA, HUFIEC KRAKÓW, SYDNEY)

“Ogólne doświadczenie było niesamowite. Trudności, które pokonałam i więzi które nawiązałam z członkami mojego patrolu zapamiętam na zawsze. Złaz był wspaniały i każdy uczyniony krok warty bólu. Przypomniało mi to dlaczego należę do Harcerstwa i jakie mam szczęście, że mogę być częścią tego życia.”
AGATA POKORA SAM (HUFIEC POMORZE, BRISBANE)

“Krajobraz był czasem prawie pustynny.”
RITA KURPIEWSKA (HUFIEC KRAKÓW, SYDNEY)

„Byłam już na kilku wędrówkach przed Złazem „Strzelecki”, ale żaden nie był taki trudny ani tak satysfakcjonujący.”
„Jedną z najlepszych chwil na złazie jest koniec złazu; wtedy tylko pamiętamy że zdobyliśmy 10  najwyższych szczytów w Australii z naszymi polskimi przyjaciółmi, i zapominamy wszystkie chwile kiedy myśleliśmy ze nie damy rady iść dalej. Takie jest harcerskie życie.’
MONICA WINCZURA SAM (HUFIEC PODHALE, MELBOURNE)

„Najbardziej wymagająca i jednocześnie najbardziej satysfakcjonująca wędrówka w jakiej kiedykolwiek uczestniczyłam.Widoki były wspaniałe, a uczucie gdy stawałam na kolejnym zdobytym szczycie odbierało mi tchu.”
ANIA POKORA PWD (HUFIEC POMORZE, BRISBANE)

“Szliśmy przez deszcz, grad, słońce, czasem mgłę która ograniczała widoczność do 10 metrów, aby zdobyć 10 najwyższych szczytów. Uczestnicy uważali, że Złaz był wymagający, ale dzięki temu gdy docierali na kolejny szczyt mieli poczucie że coś osiągnęli.
Najbardziej pamiętne chwile to:
1-     rezygnując z szlaku i idąc na przełaj najpierw w dół do doliny i następnie wspinając się na górę zamiast iść dookoła wzdłuż grzbietu, na widoku pozostałych uczestników doszliśmy na szczyt myśląc jacy jesteśmy wspaniali, tylko po to żeby zobaczyć jak mgła się przerzedziła, że prawdziwy szczyt jest jeszcze kilkaset metrów przed nami.
2-     To, że nie musieliśmy chodzić wyznaczonymi szlakami, a raczej nawigować za pomocą mapy i kompasu i sami wyznaczaliśmy sobie trasę sprawiło że napotkaliśmy niesamowite widoki, których w innym przypadku nie mielibyśmy szansy widzieć.
3-     Ostatni szczyt zdobyty w pełnym słońcu ze wspaniałą scenerią i widok uśmiechniętych twarzy wędrowników i wędrowniczek.
4-     W jednej z dolin widok wszystkich patroli wielkości mrówek wędrującyh inną trasą,  widok jednego z patroli bawiącego się w śniegu. Każdy patrol wyznaczał sobie własną trasę aby dotrzeć do obozowiska.
OLA KARWAJ PHM (HUFIEC POMORZE, BRISBANE)

"Najwspanialsza wyprawa i ucieczka od rzeczywistości, która sprowadziła mnie na ziemię i pomogła na nowo odkryć proste przyjemności w życiu”.
OLIVIA WEISS (HUFIEC POMORZE, BRISBANE)

"To był wspaniały Złaz – możliwość tworzenia własnej trasy i chodzenia po miejscach, gdzie może nikt wcześniej nigdy nie wędrował było niesamowitym doświadczeniem.”
ADAM PASZKIEWICZ PWD (HUFIEC PODHALE, MELBOURNE)

„Ponadczasowe!! Jedno z najbardziej satysfacjonujących, wyżywających psychicznie i fizycznie doświadczeń. Wszystko jest możliwe !”
MACIEK FIBRICH PHM (KOMENDANT CHORĄGWI HARCERZY W AUSTRALII)