polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Donald Tusk odniósł się do wydarzeń ostatnich godzin. Premier podczas spotkania z nauczycielami podkreślił, że wojna na Wschodzie wchodzi w "rozstrzygającą fazę". — Czujemy, że zbliża się nieznane, Szef rządu wskazał, że zagrożenie jest naprawdę poważne i realne, jeśli chodzi o konflikt globalny. * * * AUSTRALIA: Premier Anthony Albanese i prezydent Chin Xi Jinping odbyli 30-minutowe spotkanie dwustronne na marginesie szczytu G20. Xi Jinping wezwał premiera Anthony'ego Albanese do promowania "stabilności i pewności w regionie" oraz przeciwstawienia się protekcjonizmowi. Chiński prezydent zwrócił uwagę na niedawny "zwrot" w stosunkach z Australią, po zakończeniu gorzkiego, wieloletniego sporu handlowego, w wyniku którego zablokowano dostęp do ponad 20 miliardów dolarów australijskiego eksportu. Pekin wcześniej nałożył szereg karnych ceł handlowych na australijski węgiel, wino, homary i inne towary po tym, jak napięcia osiągnęły punkt krytyczny pod rządami Morrisona. * * * SWIAT: Prezydent Rosji Władimir Putin oficjalnie podpisał nową narodową doktrynę nuklearną, która nakreśla scenariusze, w których Moskwa byłaby upoważniona do użycia swojego arsenału nuklearnego. Dwa głowne punkty odnoszą się do agresji któregokolwiek pojedynczego państwa z koalicji wojskowej (bloku, sojuszu) przeciwko Federacji Rosyjskiej i/lub jej sojusznikom. Będzie to uważane za agresję koalicji jako całości. Agresja jakiegokolwiek państwa nienuklearnego przeciwko Federacji Rosyjskiej i/lub jej sojusznikom przy udziale lub wsparciu państwa nuklearnego będzie uważana za ich wspólny atak. Federacja Rosyjska zastrzega sobie prawo do użycia broni jądrowej w odpowiedzi. * Rosyjskie Siły Zbrojne po raz pierwszy użyły hipersonicznej rakiety balistycznej średniego zasięgu Oresznik przeciwko celom wojskowym na terytorium Ukrainy. Celem był teren produkcyjny zakładów wojskowych Jużmasz w Dniepropietrowsku.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

wtorek, 13 grudnia 2011

Świeca pamięci w oknie Belwederu

Fot.Prezydent.pl
Prezydent Bronisław Komorowski wraz z żoną Anną zapalili wieczorem  w oknie Belwederu   w przeddzień  30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce  symboliczną świecę pamięci o ofiarach tamtych dni.

- Polska jest krajem wolnym. Powinniśmy pamiętać o tych trudnych chwilach, gdy o wolność trzeba było zabiegać, walczyć. Ale również powinniśmy pamiętać o wolności innych, szczególnie tych, którzy są tuż tuż za miedzą, a którzy marzą tak jak my kiedyś o wolności, o demokracji, o wyrwaniu się z kręgów zależności wschodnich, o odnalezieniu swojej drogi ku integracji ze światem zachodnim, zachodnich wartości – mówił  przy tej okazji prezydent Komorowski.
Bronisław Komorowski przypomniał, że 30 lat temu w czasie stanu wojennego w wielu polskich domach zapalano świece na znak solidarności z "Solidarnością",  na znak solidarności z tymi, którzy walczyli o polską wolność.
 - My również dzisiaj z żoną zapaliliśmy w oknie naszego mieszkania świecę, tak jak 30 lat temu z myślą o tych, którzy zapłacili czasami najwyższą cenę za polską wolność. Zapaliliśmy z myślą o ofiarach stanu wojennego, ale też o wszystkich dzielnych ludziach, którzy wtedy potrafili skutecznie zabiegać o to, co w życiu jest najważniejsze - o wolność - podkreślił prezydent.

Więcej: Prezydent.pl

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Tylko z Europą - szansa dla Polski

Fot.K.Bajkowski
Spe­cja­li­ści mają to do sie­bie, że rzadko kiedy potra­fią prze­wi­dzieć sce­na­riu­sze przy­szło­ści, nato­miast dosko­nale potra­fią wytłu­ma­czyć, dla­czego ich pro­gnozy się nie spraw­dziły. Może to wyni­kać z tego, że rzadko posłu­gują się empi­rią i rze­tel­nymi bada­niami, a naj­czę­ściej wie­dzą. Wie­dza ma to do sie­bie, że doty­czy prze­szło­ści. Poza tym jest takie stare, wciąż aktu­alne powie­dze­nie – spe­cja­li­sta z auto­ry­te­tem nie bada – on wie.
Kry­zys eko­no­miczny, który trwa od roku 2008, pró­buje się opi­sać za pomocą pojęć i narzę­dzi z XX wieku. Spe­cja­li­ści chęt­nie się powo­łują na Key­nesa, na Misesa, czy na innych teo­re­ty­ków eko­no­mii. Pró­bują zna­leźć ana­lo­gie do Wiel­kiego Kry­zysu lat 20. i 30. XX wieku. A świat jest zupeł­nie inny, sys­tem finan­sowy, ban­kowy, księ­go­wość… prak­tycz­nie nie ma żad­nych ana­lo­gii z doświad­cze­niami ubie­głego wieku, łącz­nie z tym, że pie­niądz jako war­tość stał się pochodną kre­acji przez roz­bu­do­wane narzę­dzia finan­sowe. Dla­tego kla­syczne recepty na wyj­ście z kry­zysu dają tak słabe rezul­taty, z reguły nieprzewidywalne.
Podob­nie jest w innych dzie­dzi­nach życia spo­łecz­nego, także w poli­tyce. Poję­cia lewica, pra­wica stra­ciły sens, libe­ra­lizm, kon­ser­wa­tyzm, socja­lizm… to wszystko są już hasła ency­klo­pe­dyczne. Nawet poję­cie tak zwa­nej Trze­ciej Drogi, pomysł kre­owany przez Tony’ego Bla­ira i Ger­harda Schro­edera (pod patro­na­tem Billa Clin­tona), które zro­biło furorę w poło­wie lat 90. ubie­głego wieku jest już histo­rią. Ba, histo­rią się stało, kiedy oka­zało się, że za główne narzę­dzie eko­no­miczne bry­tyj­ski pre­mier uznał… libe­ra­lizm. Tracą na zna­cze­niu także poję­cia sil­nie powią­zane z pań­stwem, takie jak wzbu­dza­jąca aktu­al­nie w Pol­sce silne emo­cje suwerenność.
W jakim sta­nie poli­tycz­nym i eko­no­micz­nym jest Unia Euro­pej­ska, sze­rzej, cała Europa, wszy­scy widzą. Dziś, w wyniku kry­zysu eko­no­micz­nego, kry­zysu wspól­nej waluty, euro, ale rów­nież kry­zysu insty­tu­cjo­nal­nego UE, sto­imy my, oby­wa­tele Europy, przed waż­nym wybo­rem. Ten wybór polega na tym, że albo pozwo­limy na roz­pad strefy euro, co auto­ma­tycz­nie skaże Unię na roz­pad, albo pój­dziemy w stronę ści­ślej­szej inte­gra­cji, godząc się na dal­sze odda­nie pre­ro­ga­tyw pań­stwa naro­do­wego w sferę zarząd­czą insty­tu­cji euro­pej­skich. To będzie ozna­czać, a jakże, dal­sze ogra­ni­cze­nie naszej suwe­ren­no­ści. Ale jak to okre­ślił przy­tom­nie Leszek Mil­ler, poli­tyk który nas do Unii Euro­pej­skiej wpro­wa­dził, zrze­ka­jąc się czę­ści suwe­ren­no­ści wła­snej, otrzy­mu­jemy suwe­ren­ność innych państw układu, które dobro­wol­nie nam ją cedują.
Bez zro­zu­mie­nia tego mecha­ni­zmu nie może dojść do roz­wią­za­nia pro­ble­mów, przed jakimi sto­imy. Jedyną drogą dla całej Europy – także państw, któ­rych dziś w UE nie ma – jest dal­sza, głęb­sza inte­gra­cja. Roz­wią­za­nia prawne, eko­no­miczne, prze­kształ­ce­nia insty­tu­cji UE są dopiero pochodną podej­ścia do kwe­stii inte­gra­cji. Rozu­mieją to już przy­wódcy Fran­cji i Nie­miec, pre­zy­dent Nico­las Sar­kozy i kanc­lerz Angela Mer­kel, któ­rzy skła­da­jąc pro­po­zy­cję nowego trak­tatu unij­nego wyraź­nie zazna­czyli – jeżeli nie zosta­nie on zaak­cep­to­wany przez wszyst­kie 27 kra­jów UE, to wpro­wa­dzi go 17. kra­jów strefy euro. A jak zaj­dzie taka koniecz­ność – to będzie to poro­zu­mie­nie dobro­wolne. O ile euro zosta­nie obronione.
Pol­sce powinno zale­żeć na tym, aby być w cen­trum nowego układu, jaki się two­rzy na naszych oczach, czyli takiego, gdzie silne poli­tycz­nie i eko­no­micz­nie pań­stwa two­rzą tak zwane twarde jądro, i te pozo­stałe, pozo­sta­jące na orbi­tach unij­nych. Dziś, dzięki aktyw­nej pol­skiej pre­zy­den­cji, a także dzięki sil­nemu gło­sowi mini­stra Rado­sława Sikor­skiego, jeste­śmy liczą­cym się part­ne­rem dys­ku­sji. Pol­ska zajęła pozy­cję opusz­czoną w wyniku kry­zysu przez Wło­chy, Hisz­pa­nię i zawsze kon­te­stu­jącą roz­wią­za­nia wspól­no­towe Wielką Brytanię.
To jest nie­po­wta­rzalna sytu­acja, być może waż­niej­sza dla naszej przy­szło­ści niż wej­ście do Unii Euro­pej­skiej w roku 2005. Tak, jest to koniec tej UE, do któ­rej weszli­śmy, ale począ­tek cze­goś nowego. Wyraź­nie trzeba powie­dzieć, że roz­pad Unii Euro­pej­skiej skaże całą Europę na rolę pery­fe­rii Świata. Dziś nie możemy liczyć na pomoc trans­atlan­tycką Sta­nów Zjed­no­czo­nych, ale raczej na kon­ku­ren­cję Chin, Indii, być może także Ame­ryki Połu­dnio­wej. Dla­tego Europa potrze­buje nowego trak­tatu, w któ­rym dobro­wol­nie zrzek­niemy się czę­ści suwe­ren­no­ści, na rzecz sil­nej pod­mio­to­wo­ści w struk­tu­rze Unii.
Oczy­wi­ście ist­nieją rów­nież sce­na­riu­sze roz­padu – pierw­szy jest taki, że cześć państw dobro­wol­nie wycho­dzi ze strefy euro, a reszta zacie­śnia rela­cje i kara­wana unijna jedzie dalej. Drugi zakłada, że strefa euro i co za tym idzie, cała Unia Euro­pej­ska, poszcze­gólne kraje wra­cają do walut naro­do­wych. Ozna­cza to nie tylko powrót do sytu­acji z połowy ubie­głego wieku, ale rów­nież wie­lo­let­nią rece­sję. Pol­ska w tej sytu­acji i tak nie sta­łaby na pozy­cji cał­ko­wi­cie prze­gra­nej, mając za sąsia­dów Niemcy i Rosję, o ile oczy­wi­ście potra­fi­łaby pro­wa­dzić roz­sądną, prag­ma­tyczną poli­tykę międzynarodową.
Naj­gor­szym roz­wią­za­niem dla naszego kraju poza roz­pa­dem Unii byłoby to, aby poli­tyka wewnętrzna i zagra­niczna tra­fiła w ręce popu­li­stów, któ­rzy by odgrzali resen­ty­menty anty­nie­miec­kie i anty­ro­syj­skie. Poli­tyka balan­so­wa­nia pomię­dzy Moskwą i Ber­li­nem, która by przy­brała formę poli­tyki dwóch wro­gów, byłaby czymś naj­gor­szym, co mogłoby się przy­da­rzyć. Jej prze­ci­wień­stwem powinna być oś poli­tyczna, roz­pięta pomię­dzy sto­li­cami Rosji i Nie­miec, prze­bie­ga­jąca przez Warszawę.
Poję­cie suwe­ren­no­ści w kate­go­riach wła­snej toż­sa­mo­ści naro­do­wej, kul­tu­ro­wej, spo­łecz­nej ma ogromne zna­cze­nie, pod warun­kiem, że nie pro­wa­dzi do zamknię­cia pań­stwa. Pol­ska przez sześć lat naszego uczest­nic­twa w Unii Euro­pej­skiej nie tylko dosto­so­wała prawo i gospo­darkę do potrzeb wspól­noty, ale rów­nież dalece zmie­niła swoje postrze­ga­nie zasad i ogra­ni­czeń swo­jej swo­body. Dziś jeste­śmy part­ne­rem sil­nych, mamy szansę być part­ne­rem sil­nym poli­tycz­nie – tym, który wska­zuje cele i wie­dzie Europę. Nie możemy zmar­no­wać tej szansy.

Azrael Kubacki

niedziela, 11 grudnia 2011

Polish Christmas Picnic - podziękowania

Społeczny Komitet Organizacyjny ‘Polish Christmas Picnic in Darling Harbour’
D Z I Ę K U J E M Y !!!
Było fantastycznie!” „Doskonale się udało!” „Na scenie ciągle się działo coś ciekawego, nie sposób było odejść.” „Dziękujemy wam. Napracowaliście się, ale efekt był doskonały.” - To tylko niektóre z komentarzy, jakie od ubiegłej niedzieli do nas, organizatorów, ciągle docierają.
Teraz więc nasza kolej, aby serdecznie podziękować wszystkim osobom, które przyczyniły się do niezaprzeczalnego sukcesu niedzielnego pikniku Polish Christmas in Darling Harbour.
Przede wszystkim na podziękowanie zasługują nasi sponsorzy. Ich nazwiska zostały umieszczone w programach i będą jeszcze wielokrotnie powtarzane. To oni zachęcali nas i konsekwentnie dopingowali aby na przekór piętrzącym się trudnościom, kontynuować organizowanie tej największej polskiej uroczystości w Nowej Południowej Walii, jaką jest doroczny Piknik Świąteczny.
Polskie organizacje: Fundacja Polska w NPW; Związek Polski w Newcastle; Australian – Polish Sports Masters Assoc.
Biznesy: Polonez Smallgoods; Wawel Import Eksport; Halina Dumplings Manufacture; Józef Bernecki – opale; Baska-Jon Pty Ltd; Amadeus Jewellery – Bogusław Staszewski; Janusz Olszanicki – Salicitors &Notary Public; Adam Szaładziński – Effective Concrete; Olka – Polka; Karin’s Hair Centre – Bankstown; Promyk – Alina Panter
Lekarze: dr dr Kaya Łukaszewicz; Maria Bijak; Krzysztof Urbaniak; Beata Rumianek; Edyta Borody.
Artyści: Krys Koss; Witek Skonieczny
Osoby indywidualne: Eugeniusz Żebrowski; Adrianna Paczyńska; Andrzej Rosiak; Jerry Knap; Jan Kalbarczyk; Krzysztof Bajkowski; Lidia Zajkowska; Józef Oktałowicz; Dorota Banasiak; Jadwiga Kostrzewa; Grzegorz Starosta; Marian i Mariola Chechelscy.
Podziękowanie i słowa najwyższego uznania kierujemy pod adresem operatorów stoisk – i to zarówno stoisk oferujących informacje turystyczne, edukacyjne, kulturalne oraz medialne, jak też i stoisk z polskimi książkami, dekoracjami, galanterią, biżuterią i kosmetykami. A szczególnie ze stoiskami oferującymi specjały polskiej kuchni, które od rana oblegane były przez tłumy smakoszów. Z satysfakcją dzielimy się informacją, że sprzedane zostało wszystko, dosłownie co do okruszyny.
Nie zabrakło także chętnych do delektowania się polskim piwem – chociaż jak przystało na prawdziwe polskie Boże Narodzenie, chłodzić się w tym roku nie było potrzeby.
Członkowie komitetu organizacyjnego Polish Christmas Picnic 2011: Wiesław Paździor, Marianna Łacek,
Dariusz Paczyński, Małgorzata Kwiatkowska, Bogusława Mokrzycka oraz Maria Koter-Rosiak
wraz z konsulem RP w Sydney, Danielem Gromannem. (Konsulat był patronem imprezy)
Z niekłamanym podziwem patrzyliśmy na Darka Paczyńskiego i Aurelię Stanisławczyk, którzy przez cały dzień w doskonały sposób zapowiadali w dwu językach poszczególne punkty programu artystycznego. Cały zaplanowany program został zrealizowany w stu procentach!
I tutaj wielki ukłon pod adresem naszych wspaniałych artystów. Najpierw indywidualnych, wśród których byli: Sylwester Gładecki, Alex Agaciak, Olivia Kierdal, Magdalena Wołłejko oraz Michał Macioch. Oprócz nich wystąpili jeszcze artyści w dwu sesjach Otwartego Mikrofonu. Aż trudno uwierzyć, że mamy w naszej społeczności tyle talentów.
Wystąpiły także zespoły muzyczne i wokalne: wspaniały Janis Polkas ze swoją Nostos Band; Rhytm and Blues w wykonaniu Ray Woods&Wodzga; oraz Chór Tęcza pod kierownictwem Maji Kędziory.
Szczególne uznanie należy się naszym zespołom tanecznym. Wszystkie cztery: Syrenka; Lajkonik, Podhale i Kujawy spisały się na medal. Widownia oczarowana była każdym z tańców. Właśnie te ludowe i narodowe tańce wykonane w autentycznych kostiumach, często ubogacane jeszcze przyśpiewkami stanowią jeden z niezwykle istotnych aspektów naszej kultury.
Prawdziwą perełką artystyczną okazał się premierowy występ Kabaretu Vis a Vis, pod kierownictwem Darka Paczyńskiego.
Niezwykłym wydarzeniem było pojawienie się na scenie naszych dwu telewizyjnych gwiazd. Były to Sammy i Bella Jakubiak, zwyciężczynie konkursu: My Kitchen Rules. Po krótkim pokazie polskiej sztuki kulinarnej mieliśmy możliwość delektowania się wspaniałymi polskimi deserami w wykonaniu tych dwu artystek polskiej kuchni.
Dziękujemy wszystkim artystom. Dziękujemy każdemu z osobna.

Deszczowy Polish Christmas Picnic (3)

"W czasie deszczu dzieci się nudzą" - śpiewała kiedyś Barbara Krafftówna w Kabarecie Starszych Panów, ale Jola Komicz i Dariusz Paczyński sprawili, że tak wcale nie musi być.
 Na mokrym tegorocznym Polish Christmas festynie na Darling Harbour jedną z nawiększych atrakcji były scenki właśnie z tego słynnego kabaretu Jeremiego Przybory i Wacława Wasowskiego, przygotowane z perfekcyjnie teatralną dokładnością, mimo że warunki pogodowe i sceniczne były fatalne. Festiwalowiczów w końcowej części ponad 5-godzinnego programu rozweselali aktorzy nowego polonijnego kabaretu Vis-a-Vis" - Jolanta Komicz (kier. muz), Piotr Pokorski, Dorota Banasiak, Wiesław Rogaliński, Jaga Nasielska i Andrzej Komorowski.
Piknik zakończył wspólny śpiew kolęd wraz z chórem Tęcza prowadzonym przez Maję Kędziorę.

Trzecia część fotoreportażu Krzysztofa Bajkowskiego z Tumbalong Park.



 



Nowy talent aktorski: Wiesław Rogaliński 

My jesteśmy tanie dranie... Piotr Pokorski, Wiesław Rogaliński, Andrzej Komorowski


Kabaret Vis-a-Vis. Od lewej: Jaga Nasielska, Andrzej Komorowski, Dorota Banasiak,
Wiesław Rogaliński, Jolanta Komicz-Hove, Piotr Pokorski

chor Tęcza z Cabramatty zakończył kolędami  7. Polish Christmas na Darling Harbour

Patronem medialnym Polish Christmas Picnic 2011 był Bumerang Polski. Serdecznie dziękujemy wszystkim odwiedzającym nasze stoisko a także  członkom Stowarzyszenia, autorom książek, patronom, sponsorom  i wszystkim pomagającym je stworzyć.

Wesołych Świąt życzy Bumerang Polski!

sobota, 10 grudnia 2011

Tu Warszawa, tu Sydney - rozmowa z Markiem Krawczyńskim (2)

Sydney, Warszawa - metropolie oczami architekta.

  Ciąg dalszy rozmowy Krzysztofa Bajkowskiego z architektem Markiem Krawczyńskim, który w listopadzie przebywał w Sydney promując nowy  film domumentalny o odbudowie Warszawy " Out of the Ashes".

KB: Najwyższy budynek do tej pory w Warszawie – Pałac Kultury, dar ZSRR dla Polski w latach 50-tych nie darzony jest zbyt dużą sympatią, choć z jego sal chętnie korzystają wszyscy: od organizatorów przeróżnych festiwali po  uczestników spotkań religijnych,  jak zjazd rodzin Radia Maryja i politycznych, jak kongres Ruchu Palikota. Dla turystów jest głównym punktem orientacyjnym w mieście. Warszawa jednak się rozwija, pnie się w górę i niedługo nowe wysokościowce zasłonią ten symbol socrealizmu. Jak Pan ocenia obecny kierunek rozwoju architektury w stolicy Polski?

MK: Jest dużo ciekawych projektów. Podejście do stylistyki architektonicznej w Warszawie jest trochę chaotyczne i nie mówię tego złośliwie ale czasem odnoszę wrażenie, ze miasto traci swoją duszę. W każdym mieście po potwornej dewastacji jest kompleksowe podejście do tych spraw. Pałac Kultury zdecydowanie jest referencyjnym punktem Warszawy i nie sądzę aby zabudowywanie jego było rozsądne. Mimo swej toporności jest dobrze skonstuowanym budynkiem, posiadającym wiele pięknych sal. Jest krytykowany bo kojarzy się z minioną epoką ale trzeba pamiętać, że wieża Eiffla w Paryżu z początku była strasznie krytykowana, że to ochydna konstrukcja, że to inżynieria a nie architektura. Myślano nawet o jej zburzeniu. Teraz jest symbolem Paryża. W Sydney też mamy wiele brzydkich budynków ale mimo to zostały wpisane jako heritage items  ,   bo to pomniki naszej historii, elementy miasta , które świadczą o przeszłości. Nowe projektowane obok budynki powinny mieć jakieś relacje z tym co już powstało wcześniej. I tak powinno być w relacji z Pałacem Kultury: nie zakrywać go, pokazać jego niepowtarzalny charakter w Polsce, tym bardziej że większość nowych wysokościowców konstruowana jest  w nowoczesnych, ekonomicznych technologiach i są one  bardzo podobne do siebie, niczym szczególnym nie wyróżniają się. Pytając się ludzi z całego świata, którzy choć raz byli w Warszawie zawsze usłyszymy wspomnienie Pałacu Kultury jako obiektu, który utkwił im w pamięci. Tak więc powinien być - czy nam się podoba czy nie – postrzegany w historyczny sposób.
Jeśli chodzi o rozwój urbanistyczny Warszawy to istnieje tu problem, bo są miejsca gdzie nie ma nawet planów zagospodarowania przestrzennego, co jest tragedią dla mieszkańców, developerów i chyba tylko rajem dla prawników, którzy na tym zarabiają. Dochodzi problem braku zapisów w księgach wieczystych co do własności. Ciągle toczą się rozprawy dotyczące utraconych po II wojnie światowej majątków.

Jak Pan ocenia rozwój architektury i rozwój urbanistyczny Sydney? Czy rozdrobnione zarządzanie – kilkadziesiąt rad miejskich konkurujących ze sobą o fundusze stanowe sprzyja koordynacji w kreowaniu architektury metropolii. W Warszawie jest naczelny architekt miasta dbający o wygląd stolicy , a takie wielkie  miasta jak np. Tokio mają własny rząd – Tokyo Metropolitan Government,  koordynujący działania poszczególnych gmin metropolii. Sydney czasem traktowane jest jak zbiorowisko samoistnych wiosek. Poza tym miasto kończy się za pierwszą centralną stacją kolejki miejskiej. Potem krajobraz parterowych domeczków z reguły niemiłosiernie zacieśnionych z tysiącami kilometrów wiejskich płotków .Czy nie należałoby pomyślkeć bardziej  kompleksowo o budowie miasta z prawdziwego zdarzenia?

To jest ciekawe porównanie. Nie chciałbym nikogo krytykować, ale czasem trzeba powiedzieć brutalną prawdę. W Sydney są dość przeźroczyste, klarowne prawa. Są wokół nich oczywiście konflikty co do ich interpretacji, ale są to dość uniwersalne prawa budowlane i urbanistyczne obowiązujące wszystkie gminy. Jest jeszcze centralny sąd, który może roztrzygać prawidłowość podejmowanych decyzji. Należy jednak powiedzieć, że Sydney jest trudnym przypadkiem, bo jest rozbite przez trzy wielkie zatoki  i to jest pierwszy problem w opracowaniu dobrego systemu transportu. Skomplikowane ukształtowanie terenu i wielkie problemy geotechniczne powodują, że publiczny transport nie ma szansy rozwoju. Jest tu zupełnie inna sytuacja niż w miastach europejskich. Czy mamy koncentrować się na centrum czy raczej rozwijać poszczególne dzielnice metropolii na samodzielne organizmy miejskie to dylemat dla całego świata. Z punktu widzenia dbania o przyjazne środowisko naturalne można dowieść, że najbardziej ekologicznym budynkiem jest wielki wieżowiec. Dlaczego? Bo tam jest najmniejsza ilość linii infrastruktury – kabli elektrycznych, telekomunikacyjnych, kanalizacji itd. W takim wieżowcu zużywa się najmniej energii na osobę. Może nie wszyscy uwierzą, ale najbardziej ekologicznee budynki to wieżowce 50 – 80 piętrowe! Ale cała radość z życia w miastach europejskich to to, że  wszystko zorganizowane jest na skalę ludzką. Miasta są stosunkowo małe. Tak więc urbaniści mają tam wielką przyjemność w kreowaniu ich wyglądu.
Tu w Sydney mamy problem. Miasto rozrosło się niską zabudową w głab lądu 50 i więcej kilometrów i nie możemy wrócić do tego sprzed 150 lat. Mnie się wydaje, że powinno być w tej sytuacji podzielone na oddzielne samodzielne  środowiska miejskie. Takie np. Chattswood, Parramatta czy Campbeltown to już samowystarczalne miasta. I chyba tak powinno być. Koncentrowanie sie tylko na sydnejskim  CBD to stawianie przed kosztownym rozwiązaniem problemu transportu. Mam kolegów, którzy zajmują ważne stanowiska w CBD i spędzają po 20 godzin tygodniowo w samochodzie aby dojechać do miejsca pracy. To absurd.

Rozumiem, że w takiej sytuacji odejścia od skupiania się tylko na centrum Sydney, te satelitarne  dzielnice  miasta powinny być tak samo - jesli nie lepiej  -  w rządowych planach przydzielania środków na rozwój  urbanistyki i w ogóle miejskiej infrastruktury. Prawdę mówiąc to tam mieszka najwięcej ludzi tworzacych dumną liczbę 4,5 mln mieszkańców Sydney.

To jest trudne zagadnienie nawet dla finansistów i samorządowców. Jako architekt mam za małe doświadczenie w tych sprawach gospodarczych. Ale wydaje mi się, że jesteśmy lepiej przygotowani do takich zmian gospodarczych w Sydney bo jest tu bardziej bezpośrednia odpowiedzialność urzędników. Systemy samorządowe są bardziej przeźroczyste i chyba nie takie skomplikowane jak w Polsce. Tam problemy administracji publicznej wydają się bardzo zawikłane, bo trudno dowieść kto jest odpowiedzialny za specyficzne działania i konkretne rozwiązania. Ciągle szukamy winnych po fakcie, a system jest zawiły, każdy  chowa się za wieloma niepotrzebnymi ustawami. Nawet jak ktoś skradnie cały podkład żużlu w ciągu konstrukcji autostrady, to duża grupa ekspertów nie może przez lata (i za duże pieniądze)  odkryć kto  nadzorował  i jak to wszystko się stało.  Pieniądze są marnowane na nieskuteczne przeszukiwania po fakcie, bo  wciąż obowiązuje zmowa milczenia. To nie miłe co mówię, ale musimy wszyscy poczuć się bardziej odpowiedzialni za wspólne dobro społeczne w Polsce, nie tylko bronić „swojego stołka” aby przetrwać na nim jak najdłużej  dla dobra np. naszej rodziny. Polacy to bardzo pracowici ludzie ale nasze układy są jeszcze za mało przezroczyste, nie tak jak w Australii. To jest spowodowane naszą trudna historią przez kilkaset lat, ale najwyższy czas abyśmy zmienili stare poglądy i zaczęli współpracować dla naszego wspólnego dobra polskiego. 

Mimo tych urbanistycznych problemów mieszkańców metropolia  jak magnes przyciąga turystów odwiedzających Australię. Co Pan jako architekt  poleciłby Polakom  odwiedzającym Sydney?

To długa lista. Oprócz Harbour Bridge i wejścia na łuk konstrukcji mostu zachęciłbym do zwiedzenia wnętrza Opera House. Wszyscy znają zewnętrzne kształty tego symbolicznego budynku Sydney ale wnętrza są równie fascynujące, warte zobaczenia. Poza tym centrum olimpijskie w Homebush Bay i na dalekim, północnym skraju metropolii - Palm Beach z przepięknymi widokami. Oczywiście nie można ominąć rekreacyjnej perełki miasta – Darling Harbour. Ciekawe jest również ZOO. Jako turysta poleciłbym Darlinghurst lub okolice Darling Harbour do zatrzymania się, bo stąd wszędzie blisko.


A co poleciłby Pan z kolei Australijczykom odwiedzającym Warszawę? Jakie obiekty architektoniczne Pana zdaniem godne są uwagi?

 Jest tu dużo obiektów godnych uwagi co mnie bardzo cieszy. Pamiętam 5 lat temu przyjechał do Warszawy Australijczyk, dyrektor hoteli międzynarodowych,  ja go oprowadzalem po mieście i mówił ze zdumieniem: to jest wspaniale, że aż tak dużo miejsc ciekawych jest w Warszawie. Dotychczas wiedział tylko o Krakowie  - jako o jedynym polskim  mieście godnym odwiedzenia przez turystów.
Co by polecić? Stare Miasto, Zamek Królewski i jego wspaniałe wnętrza. W Warszawie mamy teraz nowość architektoniczną: Kopernik Centrum. Bardzo mi się podoba jego usytuowanie nad Wisłą i połączenie trzech elementów okolicy: mostu, stadionu narodowego i właśnie tego centrum. To tworzy taką nową pocztówkę Warszawy. Z przyjemnością polecam zawsze Łazienki Królewskie. To jest napawdę cudo świata. To nie jest wprawdzie Wersal ale coś co jest niezwykle przyjemne do zwiedzania  ze wzgledu na swa ludzką skalę. Do tego niedzielne koncery pod pomnikiem Chopina stwarzają  niepowtarzalną atmosferę.  Tam spacerować to doznawać uczucia , że jest się częścią tego otoczenia, że jest się  w jakiś sposób człowiekiem kultury a nie zwykłym turystą.
Godny zwiedzenia jest też Pałac w Wilanowie oraz siedemdziesiąt warszawskich kościołów pięknie odbudowanych. Pięćdziesiąt cztery z nich były zupełnie zniszczone. Odbudowano je bardzo logicznie i przemyślanie.  No i przede wszystkim Krakowskie Przedmieście. To perełka na skalę światową.

Na zakończenie pytanie futurystyczne: jaki obiekt i w jakim stylu   postawiłby Pan jako architekt w Warszawie a jaki  w Sydney  aby stały się  symbolami architektury XXI wieku?

To bardzo trudne pytanie bo trzeba zrozumieć też co każdy kraj powinien reprezentować dla świata. Ikony architektury to wyznanie tożsamości narodowej. Francja ma wiele takich ikon jak także już Australia, co prawda ten kraj jest jeszcze bardzo „młody”. W Sydney nasza Opera Utzona, jest tak rozpoznawalna że lepszej ikony  już chyba nie znajdę. Ten budynek reprezentuje naszą australijską umiejętność w organizowaniu rzeczy niemożliwych. To był wyskok na pole technologii która wyprzedzała epokę. Popełniliśmy wiele błędów, ale determinacja i współpraca osiągneły swoje.
To był też skutek umiejętności Australijczyków w zapraszaniu do współpracy  ekspertów z całego świata. I to nas także wzmocniło i dało poczucie narodowej wspólnoty. „To jednak ‘nasza’ opera, mimo, że eksperci i robotnicy z całego świata nad nią pracowali”- mówili Australijczycy z dumą.
Co do Polski i Warszawy, to odpowiem w ten sposób. Musimy zdecydować kim naprawdę jesteśmy i kim chcemy być. Już dosyć martyrologii i monumentów dla zaginionych i straconych. Już bardzo dużo takich mamy i hołd jest już złożony. Powinniśmy teraz szukać pozytywnej energii na przyszłość narodu i symbolów naszych nowoczesnych sukcesów. Bądźmy dumni z historii i odwagi naszych przodków, ale teraz budujmy naszą przyszłość.
Jaki budynek może to reprezentować? Może potrzebny jest konkurs narodowy na ten temat, aby sami Polacy zastanowili się i uwierzyli że mają piękną przyszłość i wielkie możliwości. Ale co byśmy chcieli stworzyć aby było symbolem naszej kultury i tożsamości?
Natomiast w  tej chwili jest jeden projekt poza Warszawą, w Łodzi, który bardzo mnie interesuje – rewitalizacja starego rejonu centrum miasta jako Specjalna Strefa Sztuki, tzw. EC1. Tam architekci z wielu krajów skomponowali bardzo ciekawy i futurystyczny projekt na skalę jeszcze większą od naszego Darling Harbour. Jeden centralny element to wielopiętrowa „rura” ze szkła i ze stali gdzie będą biura i galerie sztuki. To ma też być symbolicznym łącznikiem wschodu i zachodu. Bardzo innowacyjna koncepcja która ma unikalny kształt i może być wspaniałym symbolem naszego rozwoju i tożsamości jako harmonijny łącznik dla kultur Azji i Europy. To pokazałoby światu że jesteśmy dynamicznym społeczeństwem,  które ma unikalną tożsamość, ale także że chcemy być efektownym łącznikiem pomiędzy naszymi większymi sąsiadami, z którymi teraz będziemy współpracować na równym poziomie.

To bardzo interesujące i mam nadzieję,że wkrótce zobaczymy plany tego przedsięwzięcia. Dziekuję za rozmowę .

Rozmawiał Krzysztof Bajkowski