Peter Beveridge i Marek Krawczyński. Fot. K.Bajkowski |
Z Markiem Krawczyńskim rozmawia Krzysztof Bajkowski.
Krzysztof Bajkowski: Film był już pokazany na kilku prezentacjach w Sydney m.in. w polskim konsulacie i polskim klubie, ale przeznaczony jest głównie dla widza angielskojęzycznego...
Marek Krawczyński: Nie tylko. Film jest dwujęzyczny, posiada polskie napisy a nakręcony został dla amerykańskiej telewizji bo uważam, że nasz wizerunek w Ameryce powinien się znacznie polepszyć. Film porusza bardzo skomplikowany temat. Generalnie pokazuje tragedię w czasie II wojny
światowej, ale bardziej dotyka spraw wytrzymałości polskiego narodu i odporności Polaków na pojawiające się dramaty a przede wszystkim pokazuje sukcesy jakie Polacy osiągnęli po wojnie m.in. odbudowę Warszawy. Bo ta odbudowa to jeden z największych projektów architektonicznych na świecie. Nie mówię tu o wielkich tamach np. w Chinach, które były jeszcze bardziej kosztowne ale nie tak skomplikowane. Odbudowa Warszawskiej Starówki była największym projektem XX wieku w skali przedsięwzięcia. Tak naprawdę nikt o tym nie wie, nawet sami Polacy raczej nie wiedzą, jakie to było olbrzymie przedsięwzięcie. Skala porównywalna z tym co wydarzyło się w Japonii, przy czym straty spowodowane zbombardowaniem Hiroszymy nie przekraczały nawet 25 procent tego co zdarzyło się w Warszawie! W Warszawie zginęło 4 razy więcej ludzi, o wiele więcej razy zburzonych
zostało budynków niż w Hiroszymie. Świat uznaje powszechie zbombardowanie Hiroszymy jako symbol niewyobrażalnej tragedii wojennej ale przecież to Polska doświadczyła znacznie większej. W filmie pokazujemy, że po takiej tragedii naród odbudował szybko swoją stolicę w ciągu zaledwie 15 lat. To był cud o którym Polacy wiedzą stosunkowo dobrze ale świat nie. Mówi sie raczej o nalotach na Drezno i na Londyn, ale tam zniszczenia były nieporównalnie mniejsze. W filmie nie konfrontujemy jednak rozmiarów tych zniszczeń z innych miast ale pokazujemy cudo architektoniczne jakie Polacy stworzyli w ciagu kilkunastu lat powojennych. Potem pokazujemy jak ten kraj się rozwijał mimo opresji komunistycznych i jak w końcu rozkwitł w tych ostatnich 21 latach.
Niestety te polskie sukcesy mają bardzo małą promocję. Bo np. Australia nie jest takim wielkim graczem z punktu widzenia demograficznego czy nawet osiągnięć intelektualnych, ale mimi wszystko
uważana jest za jeden z najważniejszych krajów na świecie. I zawsze w mediach światowych jest jakiś materiał o Australii. Tymczasem o Polsce, dużym kraju środkowoeuropejskim mało. A my osiągamy dyskretnie ale więcej . To trzeba wyrównać troszkę i pokazać , że Polska jest jednym z czołowych krajów, bo tak naprawdę obecnie jest.
Marek Krawczyński: Nie tylko. Film jest dwujęzyczny, posiada polskie napisy a nakręcony został dla amerykańskiej telewizji bo uważam, że nasz wizerunek w Ameryce powinien się znacznie polepszyć. Film porusza bardzo skomplikowany temat. Generalnie pokazuje tragedię w czasie II wojny
światowej, ale bardziej dotyka spraw wytrzymałości polskiego narodu i odporności Polaków na pojawiające się dramaty a przede wszystkim pokazuje sukcesy jakie Polacy osiągnęli po wojnie m.in. odbudowę Warszawy. Bo ta odbudowa to jeden z największych projektów architektonicznych na świecie. Nie mówię tu o wielkich tamach np. w Chinach, które były jeszcze bardziej kosztowne ale nie tak skomplikowane. Odbudowa Warszawskiej Starówki była największym projektem XX wieku w skali przedsięwzięcia. Tak naprawdę nikt o tym nie wie, nawet sami Polacy raczej nie wiedzą, jakie to było olbrzymie przedsięwzięcie. Skala porównywalna z tym co wydarzyło się w Japonii, przy czym straty spowodowane zbombardowaniem Hiroszymy nie przekraczały nawet 25 procent tego co zdarzyło się w Warszawie! W Warszawie zginęło 4 razy więcej ludzi, o wiele więcej razy zburzonych
zostało budynków niż w Hiroszymie. Świat uznaje powszechie zbombardowanie Hiroszymy jako symbol niewyobrażalnej tragedii wojennej ale przecież to Polska doświadczyła znacznie większej. W filmie pokazujemy, że po takiej tragedii naród odbudował szybko swoją stolicę w ciągu zaledwie 15 lat. To był cud o którym Polacy wiedzą stosunkowo dobrze ale świat nie. Mówi sie raczej o nalotach na Drezno i na Londyn, ale tam zniszczenia były nieporównalnie mniejsze. W filmie nie konfrontujemy jednak rozmiarów tych zniszczeń z innych miast ale pokazujemy cudo architektoniczne jakie Polacy stworzyli w ciagu kilkunastu lat powojennych. Potem pokazujemy jak ten kraj się rozwijał mimo opresji komunistycznych i jak w końcu rozkwitł w tych ostatnich 21 latach.
Niestety te polskie sukcesy mają bardzo małą promocję. Bo np. Australia nie jest takim wielkim graczem z punktu widzenia demograficznego czy nawet osiągnięć intelektualnych, ale mimi wszystko
uważana jest za jeden z najważniejszych krajów na świecie. I zawsze w mediach światowych jest jakiś materiał o Australii. Tymczasem o Polsce, dużym kraju środkowoeuropejskim mało. A my osiągamy dyskretnie ale więcej . To trzeba wyrównać troszkę i pokazać , że Polska jest jednym z czołowych krajów, bo tak naprawdę obecnie jest.
Film miał i ciągle ma prezentacje wśrod Australijczyków. Jak oni odbierają ten dokument?
To jest miła rzecz - muszę to powiedzieć z satysfakcją -Australijczycy są bardzo zachwyceni filmem. Australijski piszarz Michael Moran napisał wiele książek o Australii, Nowej Gwinei, Azji, Anglii i o Polsce. Powiedział o filmie, że jest to najlepszy film dokumentalny o jakimkolwiek kraju europejskim jaki widział . Uważa, że film powinien wziąć udział w festiwalu w Cannes i wygrać nagrodę w kategorii dokumentu. I to jest możliwe. Może nawet tam się zgłosimy. Natomiast nie jest naszym celem robienie sobie sławy, ale pokazanie jak wspaniała jest Polska.
Pokazaliśmy film na preview w Warszawie dla ambasad i ambasadorowie powiedzieli potem, że nie widzieli nigdy lepszego filmu o Polsce w żadnej formie, bo oprócz konkretnej informacji była
pokazana ładnie duchowość Polaków. I to - muszę podkreślić - jest zasługą Australijczyka, Pettera Beveridge. Bardzo mnie cieszy, że australijski producent i reżyser pojechał do Polski, zachwycił się
polską kulturą, polskim stylem życia i zrobił tak interesujący film. Poza tym w filmie wziął udział znany angielski aktor szakspirowski, Simon Callow, który grał w wielu słynnych filmach m.in. w " Cztery wesela i pogrzeb". I on też zakochal się w Warszawie. Jak mówił, nigdy nie przypuszczał, że to takie wspaniałe miasto. Razem z Simonem pracowaliśmy potem w Londynie aby dodać jego charakterystyczny, głęboki głos, który jeszcze bardziej udramatyzował obraz. Muszę dodać, że wspólproducentem filmu jest Maciej Skalski, którego film " Królik po berlińsku" był nominowany do nagrody Oscara. Film był w 80 proc.kręcony w Warszawie, reszta w Australii. Chciałem w filmie pokazać dwie pozytywne filozofie: australijską i polską umiejętność polepszania swojego bytu w różnych okolicznościach.
pokazana ładnie duchowość Polaków. I to - muszę podkreślić - jest zasługą Australijczyka, Pettera Beveridge. Bardzo mnie cieszy, że australijski producent i reżyser pojechał do Polski, zachwycił się
polską kulturą, polskim stylem życia i zrobił tak interesujący film. Poza tym w filmie wziął udział znany angielski aktor szakspirowski, Simon Callow, który grał w wielu słynnych filmach m.in. w " Cztery wesela i pogrzeb". I on też zakochal się w Warszawie. Jak mówił, nigdy nie przypuszczał, że to takie wspaniałe miasto. Razem z Simonem pracowaliśmy potem w Londynie aby dodać jego charakterystyczny, głęboki głos, który jeszcze bardziej udramatyzował obraz. Muszę dodać, że wspólproducentem filmu jest Maciej Skalski, którego film " Królik po berlińsku" był nominowany do nagrody Oscara. Film był w 80 proc.kręcony w Warszawie, reszta w Australii. Chciałem w filmie pokazać dwie pozytywne filozofie: australijską i polską umiejętność polepszania swojego bytu w różnych okolicznościach.
W filmie jest zawarty szeroki wątek mówiący o udziale w odbudowie Warszawy Pana ojca, Zbigniewa Krawczyńskiego.
To był właściwie główny cel filmu w tym sensie, że zaczęło się od tragedii smoleńskiej. Producent dostał zamówienie aby zrobić coś o Polsce w kontekście katastrofy samolotu prezydenckiego pod
Smoleńskiem. To był wielki szok i świat chciał się dowiedzieć coś więcej o kraju, którego ten tragiczny wypadek dotyczył. Do Katynia - jak pamiętamy - leciało 10 kwietnia 2010 roku 96-ciu VIP-ów łącznie z parą prezydencką, aby oddać hołd zamordowanym tam Polakom. Wszyscy pasażerowie zginęli. I to był pretekst do pokazania Warszawy i jej Starówki, która uważam może być ikoną tego miasta, jak wieża Eiffla w Paryżu czy Opera House w Sydney. Szukaliśmy do filmu takiej ikony. Pałac Kultury odpadł, bo to w ogóle nie nasza architektura, a Starówka to projekt od początku do końca polski, wykonany przez Polaków bez funduszy zachodnich, tak jak to było po wojnie w przypadku Francjii i Niemiec. Tak więc warszawskie Stare Miasto grało pierwszoplanową rolę w tym filmie. Mój ojciec natomiast miał zaszczyt uczestniczyć w przygotowaniu odbudowy Warszawy aż do 1959 roku. Musiał przygotować pokaźną ilość dokumentów wraz z potężną panoramą Starego Miasta, którą stworzył ręcznie. Rysunek wielkości 2 x 1,5 m pokazuje z lotu ptaka dokładnie każdy budynek, zanim odbudowa się rozpoczęła. To jest cudo samo w sobie. Od tego czasu rysunek miał ciekawą historię i powstał z nim związany jakby oddzielny melodramat, bo nikt przy tym rysunku nie stracił życia, oprócz mojego ojca. I to subtelnie film pokazuje. Odbudowana Starówka Warszawska dostała się w końcu na World Heritage Listing a my teraz musimy dbać o to, żeby wszyscy o tym wiedzieli.