Jedynki stojące na baczność jak żołnierze: 11.11.11 o godzinie 11.11 wystartował w Warszawie doroczny Bieg Niepodległości w dzień upamiętniający odzyskanie przez Polskę niepodległości 93 lata temu, 11 listopada 1918 roku po 123 latach zaborów. Ponad 7 tys. uczestników biegu zbierało pieniadze na niepełnosprawnych. Ambasadorem biegu jest Jan Mela, niepełnosprawny zdobywca dwóch biegunów Ziemi.
Dzień w Warszawie pełen wydarzeń. Na Placu Piłsudskiego oficjalne uroczystości na których prezydent Bronisław Komorowski mówi: idą czasy niełatwe i apeluje o porozumienie. Nie kochali siebie nawzajem, ale kochali Polskę. Wielcy rywale – Piłsudski i Dmowski potrafili się wznieść ponad różnice poglądów. Znaleźli wspólny mianownik, którym stała się praca na rzecz Polski .
W godzinę po przemówieniu niemieccy anarchisci zaatakowali policję. Potem doszło do starcia między antyfaszystami a narodowcami. W Warszawie zapowiedzano na dziś 23 manifestacje i kontrmanifestacje z udziałem ok. 60 tys. osób.
Naprawdę gorące Święto Niepodległości. A miało być radosne...
Sytuacja na ulicach stolicy Polski jest rozwojowa.
Zobacz relacje na żywo:
gazeta.pl Warszawa
piątek, 11 listopada 2011
czwartek, 10 listopada 2011
Akcja "Kotylion na 11 listopada"
Fot.Prezydent.pl |
Prezydent Polski Bronisław Komorowski w liście do uczniów i nauczycieli wszystkich szkół w Polsce zachęca, aby w przededniu Święta Niepodległości – w dniu 10 listopada – włączyli się w przygotowanie biało-czerwonych kotylionów, które będą znakiem naszej obywatelskiej wspólnoty:
Podobnie jak rok temu zwracam się do wszystkich szkół w Polsce przed zbliżającym się Świętem Niepodległości. 11 listopada będziemy wspominać ważny moment odbudowania w 1918 roku niepodległego państwa polskiego. Będziemy też myśleć o wszystkim, co współcześnie udało nam się osiągnąć w wolnej Rzeczypospolitej – w naszym wspólnym domu, o który razem zabiegamy i cieszymy się z jego rozwoju.
Polska łączy nas wszystkich i dlatego 11 listopada to święto wypełnione dobrymi emocjami i pozytywną energią. Święto uśmiechnięte. Święto pozytywnie pojmowanego patriotyzmu, przeżywanego z dumą i radością. (...)
W przeddzień Święta Niepodległości, w Pałacu Prezydenckim Bronisław Komorowski wraz z Małżonką gościli uczniów warszawskich szkół oraz aktorów młodego pokolenia, zaangażowanych w projekty promujące dumę z polskich sukcesów i nowoczesny patriotyzm: Karolinę Gorczycę, Agnieszkę Więdłochę, Antoniego Pawlickiego, Jana Wieczorkowskiego. Na spotkaniu był też kpt. Tadeusz Wrona, pilot Boeinga 767, który 1 listopada awaryjnie lądował na warszawskim lotnisku.
Wspólnie przygotowano biało-czerwone kotyliony.
Akcja „Kotylion na 11 listopada” jest kontynuacją inicjatywy rozpoczętej rok temu, w listopadzie 2010 r. – już wtedy po raz pierwszy prezydent Komorowski zaprosił szkoły w całej Polsce oraz polskie szkoły zagranicą do wspólnych przygotowań. Biało-czerwone kotyliony, wpięte do ubrań stały się wyrazistym symbolem nowoczesnego patriotyzmu.
Oto instrukcja jak zrobić kotylion:
Gorączka złota (1)
Gdzie jechać i co zwiedzić? To pytanie, nieraz sobie zadajemy, bo już prawie wszystko w Nowej Południowej Walii wydaje nam się podobne. I małe miasteczka z jedną główną ulicą, pubem, kościołem otwartym lub zamkniętym na cztery spusty, i krajobraz, i małe galerie, i dżemy w lokalnych sklepikach, raz lepsze, raz gorsze, i drogi z Mc Donaldami, i te miejscowe wyroby, które już specjalnie nie dostarczają wystarczających doznań artystycznych, choć czasami „perełkę” się znajdzie - więc frustracja totalna.
Bryłka złota |
-Może do Melbourne – proponuje żonka - podobno bardziej europejskie, niż Sydney – jak się uważa. -Byliśmy! -Więc gdzie? -Hej, po złoto - mówię – do Ballarat! Słowa mogą kreować akcję, tym bardziej, że Ballarat znaczy po aborygeńsku miejsce odpoczynku lub miejsce obozowania, to może sobie „zaobozujemy”, coś wykopiemy i potem odpoczniemy”. -Świetnie, weź worek – mówi optymistyczna żonka. No to jazda! Nie zwykłem jeszcze wstawać o 5-ej rano, ale jak po złoto, to każdy się z łoża poderwie! Dawniej o tej porze, to na grzyby się w kraju wstawało, a teraz motywacja nieco większa, więc budzi się człowiek bez budzika – po prrrrrostu z nerwów, żeby na czas do Melbourne dojechać, wyspać się i wcześnie rano za łopatę złapać. Żeby to inni nie ubiegli!
Jedziemy, droga jak po stole, krajobrazy przyjemne, doliny, pagórki, na nich znajome, zszargane zimą, ale wiecznie zielonkawe eukaliptusy, choć niektóre jednak straszą sterczącymi kikutami gałęzi, a pagórki - pozimową, szarobrązowawą trawą umęczoną trwającą suszą. Oj, gdyby śnieg tu popadał, to by się nieźle na nartach zjeżdżało! I tu, Białka Tatrzańska staje przed oczami i wyłaniają się świerczki pokryte śniegiem bielusieńkim i sypkim. Ale nagle zmienia się obraz i po lewej żółty kolor wyskakuje, i przyciąga oko. I tak od czasu do czasu. To przecież nasz rzepak!
Jedziemy, droga jak po stole, krajobrazy przyjemne, doliny, pagórki, na nich znajome, zszargane zimą, ale wiecznie zielonkawe eukaliptusy, choć niektóre jednak straszą sterczącymi kikutami gałęzi, a pagórki - pozimową, szarobrązowawą trawą umęczoną trwającą suszą. Oj, gdyby śnieg tu popadał, to by się nieźle na nartach zjeżdżało! I tu, Białka Tatrzańska staje przed oczami i wyłaniają się świerczki pokryte śniegiem bielusieńkim i sypkim. Ale nagle zmienia się obraz i po lewej żółty kolor wyskakuje, i przyciąga oko. I tak od czasu do czasu. To przecież nasz rzepak!
Pole rzepaku |
Poniżej napis: „Pomnik ten upamiętnia tysiące poszukiwaczy złota, którzy przybyli do Wiktorii w drugiej połowie 19-go wieku. Gorączka złota zapoczątkowała największą migrację, jaka do tej pory zdarzyła się w historii świata”. Tak więc niewątpliwie zbliżamy się do miejsca złotonośnych skał i strumieni.
Namioty i chatki poszukiwaczy złota |
Bogate złoża aluwialnego złota, wymywanego wodą i osadzającego się w wielu okolicznych rzeczkach, odkryto w okolicach Ballarat i Bendigo w sierpniu 1851-go roku. Złoto niemalże leżało na wierzchu i szczęśliwcy, którzy tu przybyli pierwsi szybko się wzbogacili. Za miesiąc, złota szukało już 1000 osób, a za dwa lata Ballarat liczył już 20.000 poszukiwaczy zdeterminowanych i opętanych nadzieją nalepsze życie. Gorączka złota opanowała świat, z którego przybywało na złotonośne pola w pogoni za bogactwem coraz więcej ludzi. Przyjeżdżają z całego świata, nawet z Chin. Do 1855 roku chińskich górników było już około 19-stu tysięcy. W Sovereign Hill stoi nawet malutka świątynia, w której Chińczycy odprawiali modły. Teraz, przyjeżdżają jako turyści, z których muzeum czerpie „złoty” profit.
Kopalnia w Sovereign Hill |
Tak więc dzięki kopaczom bogaciły i rozwijały się nie tylko australijskie miasta, ale także brytyjskie imperium, do którego w roku 1852 odesłano – tylko! - osiem ton wiktoriańskiego złota!
Idziemy do „żyjącego muzeum” w plenerze, na słynnym wzgórzu Sovereign Hill w Ballarat. Tu właśnie, w owych czasach znajdowała się najbogatsza kopalnia złota, więc zrekonstruowano całe miasteczko, w którym poszukiwacze żyli i szukali szlachetnego metalu. Na głównej ulicy stoją pięknie odrestaurowane drewniane domy, lśniące różnymi kolorami, jak na pocztówce! Ale gdy skręci się w bok, można jeszcze zobaczyć szare namioty i ręcznie zbudowane drewniane budy oraz rzeczkę, gdzie z piasku wypłukiwano złoto. Na końcu ulicy znajduje się stara kopalnia, w której pomieszczeniach widać zatrudnionych ludzi, słychać pracujące maszyny, aż para z komina leci. Jak dawniej! Turyści, wagonikami zjeżdżającymi ciemnym tunelem mogą dostać się do kopalni, a wracając zasiąść na ławach i obejrzeć jak odlewa się sztaby złota. Natomiast ulicami przemykają się ludzie z epoki, spotykamy żołnierza idącego na pocztę, żonę sklepikarza z fioletowym nosem lub karmiącego indyki chłopaka, widzimy także poszukiwacza z workiem na złoto, niestety, jeszcze pustym. Zwiedzający może wejść do każdego sklepu, do apteki by coś nabyć, a spragniony do historycznego baru, by zamówić „drinka” u barmanki w kostiumie z epoki. Głodny wejdzie do piekarni, by kupić wypiekane na miejscu smaczne australijskie „paje” a na deser w sklepie ze słodkościami - słodycze, których przybywające tu dzieci szkolne nie mogą sobie odmówić. Ale na dzieciaków czekają jeszcze inne atrakcje. Nauczyciele prowadzą je do szkolnej klasy, gdzie odbywa się lekcja „na niby”. Uczestniczą w akcji rozgrywanej przez ubranych w kostiumy „aktorów”. Gdy patrzę na ich przejęte buzie, kiedy muszą odpowiadać na zadane pytania, to wyraźnie widać, że dla nich – naprawdę - odbywa się wiktoriańska lekcja. To odtwarzanie dawnej rzeczywistości jest niesamowicie atrakcyjne i dla dzieci, i dla dorosłych. „Aktorami” w większości są woluntariusze pracujący dla muzeum. Jest ich około 200-stu i przebierając się w kostiumy z epoki chętnie odtwarzają różne postaci, kreując atmosferę dawnego życia, w którą turyści łatwo się wtapiają, przenosząc się wyobraźnią w historię „gorączki złota”.
cdn.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Siedlecki
środa, 9 listopada 2011
Inauguracja nowego parlamentu
- Naród polski chce mieć posłów uczciwych, o sercach żarliwych, czułych na sprawy społeczne - powiedział marszałek senior Józef Zych otwierając posiedzenie Sejmu VII kadencji. Marszałek oddał też hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej, w tym b. prezydentowi śp. Lechowi Kaczyńskiemu.
8 listopada odbyło się inauguracyjne posiedzenie Sejmu VII kadencji i Senatu VIII kadencji. Sejm wybrał na marszałka Ewę Kopacz, a Cezarego Grabarczyka (PO), Marka Kuchcińskiego (PiS), Eugeniusza Grzeszczaka (PSL), Jerzego Wenderlicha (SLD) i Wandę Nowicką (Ruch Palikota) na wicemarszałków. Senatorowie zdecydowali, że ich marszałkiem zostanie Bogdan Borusewicz (PO). Tego dnia Donald Tusk złożył dymisję rządu. Przyjął ją prezydent Bronisław Komorowski i desygnował Tuska na premiera.
W nowym parlamenmcie mamy nową siłę: Ruch Palikota - 41 posłów oraz utworzony wczoraj przez solidaryzujących się z wyrzuconymi z partii Jarosława Kaczyńskiego "ziobrystami" 16 posłów PiS, nowy klub parlamentarny - Solidarna Polska. Natomiast nowością wielokulturową w polskim parlamencie jest to, że mandaty poselskie zdobyli dwaj Murzyni - John Godson i Killion Munzele Munyama, obaj z PO.
Więcej: tvn24
wtorek, 8 listopada 2011
Blondynka w Australii
Nakładem Wydawnictwa National Geographic ukazała się kolejna książka autorstwa znanej polskiej podróżniczki. Tym razem Blondynka zabiera czytelnika w podróż do Australii, która zachwyciła autorkę i urzekła ją wielokulturowością i gościnnością.
Sydney, Uluru, Adelajda, Cairns, Canberra to tylko niektóre miejsca na mapie Australii, które odwiedziła znana podróżniczka. Beata Pawlikowska jak zawsze ze szczegółami opisuje swoje podróże. I tym razem również wyjaśnia, w czym tkwi magia podróżowania. Tłumaczy to tak: znaleźć się na obcej ziemi i nie być obcym. Zostać przyjętym do grona tubylców, którzy są z nią zżyci od wieków. Być w pewien sposób jej dzieckiem – tak jak każde z nas jest dzieckiem Boga albo Wszechświata. Dostawać od niej znaki i szansę na poznanie prawdy. Opieka i prowadzenie do celu.
Beata Pawlikowska przedstawia historię Aborygenów, rdzennych mieszkańców Australii, kulturę oraz zwyczaje tego najmniejszego kontynentu, jak i wiele innych ciekawych informacji.
Więcej: Wirtualna Polska, Strona Beaty Pawlikowskiej
Sydney, Uluru, Adelajda, Cairns, Canberra to tylko niektóre miejsca na mapie Australii, które odwiedziła znana podróżniczka. Beata Pawlikowska jak zawsze ze szczegółami opisuje swoje podróże. I tym razem również wyjaśnia, w czym tkwi magia podróżowania. Tłumaczy to tak: znaleźć się na obcej ziemi i nie być obcym. Zostać przyjętym do grona tubylców, którzy są z nią zżyci od wieków. Być w pewien sposób jej dzieckiem
Beata Pawlikowska przedstawia historię Aborygenów, rdzennych mieszkańców Australii, kulturę oraz zwyczaje tego najmniejszego kontynentu, jak i wiele innych ciekawych informacji.
Więcej: Wirtualna Polska, Strona Beaty Pawlikowskiej
Subskrybuj:
Posty (Atom)