Rysunek pochodzący z XII wieku, zapewne kreślony ręką mnicha uzbrojoną w ptasie pióro, ukazuje scenę niezwykle brutalną dla współczesnego odbiorcy, a jednocześnie praktykowaną w okresie średniowiecza i zapewne nie wzbudzająca tak wielkich – jak obecnie – emocji. Zakonnik z wyraźnie zaznaczoną tonsurą pozyskuje relikwię, ucinając dużym nożem rękę zmarłego uznanego za świętego. Wygląd mnichów wskazuje na zakon cystersów, zwłaszcza że rysunek znajduje się we francuskiej bibliotece św. Łukasza, a czas jego powstania to rozkwit kultu relikwii, czyli fragmentów ciał (doczesnych szczątków) świętych, w kręgu kultury chrześcijańskiej zapoczątkowany po śmierci Chrystusa. Kult relikwii znany był już wcześniej w azjatyckim kręgu buddystów, czczących w jednej ze świątyń na Sri Lance ząb Buddy, twórcy wielkiego systemu filozoficznego, którego zasadami kieruje się ponad 300 milionów ludzi. Prochy Buddy spoczywają w wielu krajach, a miejsca ich złożenia wyznaczają tak zwane „stuppy” – świątynie – relikwiarze.
…”wówczas Bóg posłał kruka, który rozdrapał ziemię, aby mu pokazać, jak ukryć zwłoki brata..” – Koran, Sura V, przypowieść o Kainie i Ablu.
Ta piękna koraniczna przypowieść dotyczy pierwszego zabójstwa i konieczności ukrycia zwłok, jednakże jej sens jest zupełnie inny, głównie ze względów biologicznych. Zmarłych chowano w ziemi, w kłodach drzewa, w całunach, w pozycji kucznej, leżącej, niekiedy – jak na przykład na Krecie – umieszczano zwłoki w wielkich, glinianych garnkach i chowano w naturalnych grotach. Pewien odłam tybetańskich buddystów, poddających ciała swych bliskich kremacji, a także zwolennicy Zaratustry w Indiach rzucający zmarłych sępom na pożarcie, wierzyli w nieustanny obieg materii w naturze.
Bardzo ciekawa jest historia Parsów – otóż w VIII wieku Arabowie dotarli ze swą religią do Persji, skąd – ratując się ucieczką przed islamizacją – wywędrowała do Iranu, a także do Bombaju w Indiach spora część Persów, do dziś żyjących w zgodzie ze swymi dawnymi wierzeniami, związanymi z kultem Zaratustry. Nie chcąc kalać istniejących na naszej planecie żywiołów, czyli ognia, wody, powietrza i ziemi zwłokami swych współwyznawców Parsowie – bo tak się ich w Indiach nazywa – oddają ciała swych zmarłych sępom na pożarcie, chowając tylko pozostawione przez ścierwojady kości. Na przedmieściach Bombaju stoi kamienna wieża o wysokości 10 metrów, zwana Wieżą Milczenia, na której dokonuje się – aż do dzisiaj – ten dziwny dla nas, a tak normalny dla Parsów obrzęd. Kilka takich wież zachowało się także w Iranie. Wokół nich są jeszcze budynki, które służyły przygotowywaniu zwłok przed ułożeniem ich na płaskich dachach „wież milczenia”. Różne są i były formy traktowania ciał bliskich, zawsze jednak do pochówku – poza sytuacjami ekstremalnymi – odnoszono się z wielkim respektem i powagą, pamiętając o tym, że ostateczne rozstanie ze światem czeka każdego z nas.