Parlament Europejski i kraje
UE praktycznie przyjęły tak zwany
sześciopak, czyli pięć ustaw i jedno rozporządzenie – tj. regulacje prawne mające wprowadzić większą przejrzystość, ale jednocześnie większą kontrolę przy tworzeniu budżetów poszczególnych państw unijnych. Pozwoli to na ograniczenie wydatków budżetowych w krajach zadłużonych i ewentualne sankcje w przypadku pogłębiania nierównowagi budżetowej. A warto pamiętać, że średnie zadłużenie dla krajów Unii wynosi teraz ponad 85%
PKB… Regulacje powinny zostać przyjęte przez Parlament Europejski jeszcze we wrześniu. I będzie to niepodważalny sukces polskiej prezydencji oraz – osobiście – ministra finansów
RP, Jacka Rostowskiego.
Zupełnie inaczej wygląda teraz środowe przemówienie, jakie na forum
PE wygłosił
Jacek Rostowski, a z którego karierę zrobiło ostatnie kilkadziesiąt sekund, które tak naprawdę było tylko osobistym „wtrętem” ministra. Przestrzeganie przed rozpadem strefy euro, a co za tym idzie zachwianiem całe idei
UE, solidaryzmu i federalizmu unijnego, było jego obowiązkiem. To, że minister finansów posłużył się dykteryjką o swoim przyjacielu, wywołało ożywioną dyskusję, ale jednocześnie wzmocniło przekaz o konieczności wprowadzenia regulacji, które zablokują możliwość dalszego życia całych państw i społeczeństw na kredyt. Bo załamanie finansów jednego kraju, wycofanie go ze strefy euro, może spowodować lawinowe skutki w innych państwach: przerwanie systemu przepływu środków finansowych, upadek banków, krach finansów we wszystkich państwach, a co za tym idzie – napięcia wewnątrz państw, wielokrotnie poważniejsze, niż to widzimy na ekranach naszych telewizorów w Grecji.
Jacek Rostowski mówiąc o wojnie, w kontekście doświadczeń i opinii swego przyjaciela, profesora polskiej uczelni, tak naprawdę mówił o tym, że ponad 800 milionowa społeczność Europy może zostać poddana takim napięciom, przy których Wielki Kryzys byłby wspominany nostalgicznie, jako czas harmonii i spokoju. Warto również wspomnieć, że w przemówieniu Jacka Rostowskiego znalazły się sygnały wysyłane w stronę Berlina i Paryża, ostrzegające te kraje przed próbą wykorzystania sytuacji dla swoich celów politycznych i próby budowy na nowo układu politycznego i ekonomicznego tak zwanych „dwóch prędkości”. Nie są tajemnicą napięcia pomiędzy rządem Niemiec i Wielkiej Brytanii, a Europejskim Bankiem Centralnym i jego szefem, Jeana-Claude Trichetem. Dotyczą one zasad i metod pomocy dla Grecji, a także polityki wobec banków, które posiadają papiery skarbowe rządu greckiego, głównie francuskie i włoskie, ale też niemieckie. Sygnałem tego była dymisja niemieckiego głównego ekonomisty
EBC, Juergena Starka. Rostowski stanął wyraźnie po stronie
EBC, miękko, ale stanowczo dając sygnał, że złamanie jedności europejskiej będzie klęską całej Unii.
Mówi się, że Grecja jest już bankrutem. I jest to chyba prawda. Rzecz w tym, aby Grecja pozostała w strefie euro, nawet kosztem osłabienia systemu bankowego
UE. Wypadnięcie Grecji ze strefy może zapoczątkować dezintegrację całej
UE. Utrzymanie Grecji w Unii, poza koniecznością wewnętrznych zmian w tym kraju, wymaga jednak poważnej weryfikacji polityki budżetowej, a także zmian w politykach szczegółowych – podatkowej, socjalnej, regionalnej.
Może się to odbyć tylko na drodze pogłębienia integracji europejskiej, poprzez powołanie tak zwanego „rządu gospodarczego” oraz ściślejszy nadzór nad gospodarkami i budżetami krajów
UE. To być może wymagałoby zmiany Traktatu Lizbońskiego, czego nie da się zrobić w ciągu kilku miesięcy. Polska ma szansę, aby taką propozycję złożyć. Niepowtarzalną szansę. I o tym również, pośrednio mówił minister Jacek Rostowski w swoim przemówieniu. Zwrócił między innymi uwagę na to, że rozluźnienie relacji pomiędzy państwami Europy może doprowadzić do dominacji państw silniejszych i osłabienia solidarności europejskiej.
Niektórzy dziś twierdzą, po wielu latach funkcjonowania euro, że jest to twór sztuczny, że euro nie ma oparcia w realnych wartościach ekonomicznych i nie stała się poważną walutą rezerwową wobec dolara. Tylko, że euro zostało powołane w celu umocnienia integracji gospodarek europejskich i zapewnienia zrównoważonego, harmonijnego rozwoju politycznego i gospodarczego całej Europy. I gdyby nie Grecja, a także inne kraje, głównie Południa, które lekceważyły zalecenia instytucji unijnych co do poziomu zadłużenia wewnętrznego, taką rolę euro spełniałoby doskonale. I musi spełniać, ponieważ w przeciwnym wypadku walutą nie tylko rezerwową, ale i główną stanie się za lat kilkanaście chiński juan. I to może być już zupełnie inna bajka…
Azrael Kubacki
Przemówienie Jacka Rostowskiego w PE: STENOGRAM