czwartek, 16 grudnia 2010
Polski Kościół pięć lat po JP2. List o.Wiśniewskiego
Więcej: Dramatyczny list dominikanina
Przewodniczący Episkopatu Polski , abp Józef Michalik odpisał o. Ludwikowi Wiśniewskiemu, stwierdzajac , że "zapewne warto dyskutowac na różne tematy". Arcybiskupowi Michalikowi brakowało jednak w opisanej wizji Kościoła uwag na temat zakonów.
Więcej: Abp Michalik odpisal o. Wiśniewskiemu
Był duszpasterzem akademickim w Gdańsku, Lublinie, Wrocławiu, Krakowie. Według raportu STASI z 1977 r. uznany został za jednego z najniebezpieczniejszych opozycjonistów w Polsce.
Współtworzył i wspomagał Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO), Komitet Obrony Robotników (KOR), Ruch Młodej Polski. Od 1980 r. był kapelanem Solidarności. W stanie wojennym organizował pomoc represjonowanym i został głównym orędownikiem walki „bez przemocy” z reżimem komunistycznym. Po odzyskaniu niepodległości, w latach 90. XX wieku, pracował w parafii św. Katarzyny w Sankt Petersburgu. W 2005 r. wrócił na stałe do Lublina, gdzie założył szkołę odpowiedzialności obywatelskiej dla młodzieży - Akademię „Złota 9”. W 2006 r. odznaczony został przez Prezydenta RP Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.(Wikipedia, GW)
środa, 15 grudnia 2010
Oprah show przed Opera House
Sydney oszalało w związku z wtorkową sesją nagraniową jednej z najsłynniejszych amerykańskich prezenterek telewizyjnych , Oprah Winfrey , przeprowadzoną przed ikoną architektury australijskiej , Sydney Opera House. Jej najbardziej opiniotworczy program w USA jest transmitowany do ponad 50 krajów a to australijskie wydanie jest pierwszym robionym poza Stanami i zostanie pokazane w telewizji w styczniu w 152 krajach.
12 tys. szczęśliwych Australijczyków wylosowało w specjalnej loterii bilety dające prawo uczestniczenia w nagraniu programu. Nicole Kidman, Keith Urban, Hugh Jackman, Olivia Newton-John, Russell Crowe i Bono byli goścmi australijskiego Oprah Show.
12 tys. szczęśliwych Australijczyków wylosowało w specjalnej loterii bilety dające prawo uczestniczenia w nagraniu programu. Nicole Kidman, Keith Urban, Hugh Jackman, Olivia Newton-John, Russell Crowe i Bono byli goścmi australijskiego Oprah Show.
Hugh uległ wypadkowi podczas programu gdy spektakularnie zjechał na linie z dachu Opera House wprost do zainstalowanego przed budynkiem opery wielkiego studia. Hamulec mechanizmu źle zadziałał i australijski aktor uderzyl twarzą w zawieszony pod dachem sceny reflektor. Po krótkiej przerwie z opatrunkiem na rozciętej pod prawym okiem skórze pojawił się w programie, zachęcając amerykańską gwiazdę telewizyjną do spróbowania pasty Vegemite, przysmaku prawdziwych Aussie, raczej nie do przełknięcia dla obcych. Oprah przeszła na oczach tysięcy widzów próbe smakową Vegemite bez grymasu.
Fot. K.Bajkowski
Więcej zdjęc:The Sydney Pulse
wtorek, 14 grudnia 2010
Prezydent: Nie zmieniam oceny ws. gen. Jaruzelskiego
Prezydent pytany przez PAP, czy nie żałuje zaproszenia na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego gen. Wojciecha Jaruzelskiego, odpowiedział: "nie, absolutnie, uważam, że w polityce warto zachowywać się zgodnie z własnymi zapowiedziami".
- Zapowiadałem działania na rzecz zgody narodowej, na rzecz zakończenia wojny polsko-polskiej, staram się być konsekwentny w tej kwestii. Inni też zapowiadali koniec wojny polsko-polskiej i chęć pojednania, okazało się, że nie była to kwestia poglądów, tylko proszków - ocenił.Zdaniem prezydenta, gen. Jaruzelski jest jedną z tych postaci, które nie tylko wiążą się ze złymi wspomnieniami związanymi z okresem stanu wojennego, ale również jest postacią, która wyznacza linię podziału w społeczeństwie, narodzie polskim.
- Generał Jaruzelski jest jednym z tych elementów bolesnego pęknięcia narodowego. Od kogo, jeżeli nie od niego, zacząć realizowanie kursu na zakończenie wojny polsko-polskiej i szukanie tego, co może być wspólne - powiedział prezydent.
Jak ocenił, w historii największą wojną polsko-polską był okres stanu wojennego, a współcześnie jest to konflikt między środowiskiem PiS-u a środowiskiem głównie PO.
Dlatego - tłumaczył prezydent - oprócz generała Jaruzelskiego na posiedzenie RBN był zaproszony także prezes PiS Jarosław Kaczyński.
- Różnica między tymi dwoma postaciami między innymi polega na tym, że generał Jaruzelski zaproszenie przyjął, a Jarosław Kaczyński z góry zapowiedział, że nie zamierza uczestniczyć w żadnych wspólnych działaniach na rzecz zwiększenia zasobu wiedzy przydatnego współczesnemu państwu polskiemu w zakresie oceny relacji polsko-rosyjskich - powiedział Bronisław Komorowski.
Zaznaczył, że zaprosił Jaruzelskiego na RBN nie zmieniając swojej opinii o stanie wojennym, o zbrodniach okresu komunistycznego czy oceny osoby generała.
- Zawsze dla mnie był postacią tragiczną ze względu na uwikłania w bardzo bolesną i trudną historię. Ale trzeba zawsze sobie zadać pytanie: „Gdzie jest w polityce miejsce na chrześcijańskie podejście do drugiego człowieka, zdolność wybaczenia, zdolność miłosierdzia" - mówił.
- Jeżeli zrobiliśmy to za namową Kościoła poprzez słynne słowa „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” w stosunku do tych, którzy mieli tysiąc razy większe winy w stosunku do narodu polskiego, to wydaje mi się, że trzeba też przykładać miarkę bardziej chrześcijańską do rozliczeń polsko-polskich – podkreślił Bronisław Komorowski.
Prezydent zwrócił uwagę, że wyniki badań opinii publicznej pokazują, że 64 proc. Polaków, mimo nawałnicy medialnej, która towarzyszyła zaproszeniu generała Jaruzelskiego do rozmowy o stosunkach polsko-rosyjskich, uważa, że była to decyzja słuszna.
- Czym innym jest ocena stanu wojennego, także ocena procesowa realizowana przez prokuraturę i sąd, a czym innym jest kwestia zakończenia wojny polsko-polskiej w wymiarze symbolicznym - oświadczył prezydent. Jak zaznaczył, są to dwie różne kwestie, które nie mają z sobą nic wspólnego albo bardzo niewiele.
- W przeciwieństwie do moich głównych adwersarzy mam swoje osobiste doświadczenia związane ze stanem wojennym, w wyniku którego trafiłem do obozu internowania - ocenił prezydent.
- Być może część tego wściekłego ataku na mnie to po prostu przejaw jakiegoś kompleksu tych, którzy albo czmychnęli za granicę w okresie stanu wojennego i stamtąd byli bohaterami zza płota, albo tymi, którzy nigdy nie zaryzykowali niczego i stan wojenny przeczekali spokojnie mocząc nogi w miednicy z ciepłą wodą - powiedział Bronisław Komorowski.
Więcej: Prezydent.pl
Australia i świat wg Cejrowskiego
Na początku grudnia znany podrożnik i celebryta polskich mediów , Wojciech Cejrowski przebywał w Sydney i uczestniczył w Polish Christmas Festiwal na Darling Harbour, gdzie udzielił (jego menadżerka pilnująca sprzedaży książek zgodziła sie tylko na 5 minut) krótkiego wywiadu Krzysztofowi Bajkowskiemu dla Bumeranga Polskiego.
-Jeden z pańskich programów "Boso przez świat" był o Madagaskarze w kontekście polskim.
- Filmy zrobiłem tam ciekawe. Natomiast Madagaskar jako taki był rozczarowaniem. To jest była kolonia francuska, a Francuzi zostawiają po sobie zawsze bałegan. Brytyjczycy zostawiają porządek, a Francuzi bałagan. Natomiast w kontekście polskim to wielka szkoda, że Rzeczpospolita przedwojenna nie zdążyla kupić od Francuzów Madagaskaru. Francja wystawiła tę swoja kolonię na sprzedaż w Lidze Narodów i Polska już ją prawie kupiła. Gdyby kupiono wówczas Madagaskar, to Armia Andersa nie musiałaby prosić Brytyjczyków o azyl, tylko rząd polski legalnie osiadłby na wolnym terytorium Rzeczpospolitej po II wojnie światowej.
Teraz znów idą czasy wojny światowej. Widać wyraźnie kryzysy narastające, bomby atomowe. Tu Arabowie, tam Kim Ir Sen. Należy się - uważam – przygotować na taką okoliczność, bo znowu będzie bałagan w Europie. Polska powinna kupić kawał ziemi. Jest wiele zbankrutowanych krajów na świecie, które sprzedają swoje terytoria.
-Na przykład?
- Proszę Pana: Wanuatu proponowało wyspy, na Karaibach można kupic wyspy. A ja gdybym był polskim dyplomatą pojechałbym na Madagaskar i zapytał się, czy temu biednemu rządowi, ktory tam rządzi i potyka się o własne sznurowadła, nie byłoby fajnie stworzyć unię taką jak Unia Polsko-Litewska. Może zechcieliby mieć unię z bogatym krajem europejsklim, jakim jest Polska w tej chwili. Trzeba tylko sprobować.
-Pańska największa niespodzianka podróżnicza.
- Wie Pan co?... rozczarowanie związane z Australią. Tutaj macie tak rozbuchany social, że pracownicy są nieuprzejmi wobec klientów, bo nie zależy im. Kelner w restauracji po prostu jest w pracy. Nie stara sie o to, żeby więcej klientów obsłużyć, bo więcej napiwków dostanie na przykład. Wszedzie indziej kelner ściga klienta, szybko obsługuje, miły jest bo liczy na napiwek. A tutaj? Oni mają swoje pensje, mogłoby pana nie być w restauracji. Oni i tak swoje zarobią.
-Najprzyjemniejsze wrażenie z podróży.
- To bardzo trudno powiedzieć. Tak jak, którą córkę Pan najbardziej kocha? A ma Pan siedem córek. Każdą córkę kocha się trochę inaczej. Proszę Pana. Bardzo lubię Stany Zjednoczone. Bardzo dobrze się tam czuję, wszedzie gdzie się tam znajdę . No i oczywiście Meksyk.
Wojciech Cejrowski - polski dziennikarz, satyryk, podróżnik, publicysta, autor książek, artykułów prasowych i programow telewizyjnych. Cejrowski podróżował dotychczas po 40 krajach na 6 kontynentach. Najczęściej jeździ do Amazonii, dokumentując życie zamieszkujących ją Indian i Metysów.
Wraz z TVP zrealizowal cykl filmów podróżniczych Boso przez świat .
Jest najbardziej wyrazistą a zarazem kontrowersyjną osobowością telewizyjną w Polsce. Obecnie prowadzi w TVN program publicystyczny Po mojemu. Deklaruje się jako konserwatywny chrześcijanin i przeciwnik poprawności politycznej. Wypowiada się otwarcie przeciw ruchom homoseksualnym, protestuje przeciwko aborcji, eutanazji i stosowaniu antykoncepcji.
Jest otwartym krytykiem obrad "Okrągłego Stołu" i przeciwnikiem Unii Europejskiej w jej obecnym kształcie.
-Jaki kraj był dla Pana jako podróżnika najciekawszym?
- Ja najbardziej lubię Meksyk. To nie chodzi o to, który kraj jest najciekawszy, tylko to co się kocha. Jak się kocha kraj to odcinki filmowe wychodzą lepsze, bo uśmiechnięte.
-Dlaczego Meksyk?
- No a dlaczego kocha się tę a nie inną kobietę? Miłość jest niewytłumaczalna. Dlaczgo ktoś lubi budyń, a ktoś inny szpinak? Też niewytłumaczalne rzeczy. Po prostu w Meksyku zakochałem się od pierwszego wejrzenia w 1985 roku. Tak już zostało. W Meksyku podoba mi się wszystko: pejzaż, kultura stara i nowa, sztuka wyższa i niższa, jedzenie, muzyka, klimat. To jak mi się wszystko podoba to odcinki z Meksyku były najlepsze. A merytorycznie to chyba najlepsze byly z Amazoni, bo opisywanie dzikich plemion Amazoni to jest to czym zajmuję się od 25 lat.
Wojciech Cejrowski na Darling Harbour Fot. K.Bajkowski |
- Filmy zrobiłem tam ciekawe. Natomiast Madagaskar jako taki był rozczarowaniem. To jest była kolonia francuska, a Francuzi zostawiają po sobie zawsze bałegan. Brytyjczycy zostawiają porządek, a Francuzi bałagan. Natomiast w kontekście polskim to wielka szkoda, że Rzeczpospolita przedwojenna nie zdążyla kupić od Francuzów Madagaskaru. Francja wystawiła tę swoja kolonię na sprzedaż w Lidze Narodów i Polska już ją prawie kupiła. Gdyby kupiono wówczas Madagaskar, to Armia Andersa nie musiałaby prosić Brytyjczyków o azyl, tylko rząd polski legalnie osiadłby na wolnym terytorium Rzeczpospolitej po II wojnie światowej.
Teraz znów idą czasy wojny światowej. Widać wyraźnie kryzysy narastające, bomby atomowe. Tu Arabowie, tam Kim Ir Sen. Należy się - uważam – przygotować na taką okoliczność, bo znowu będzie bałagan w Europie. Polska powinna kupić kawał ziemi. Jest wiele zbankrutowanych krajów na świecie, które sprzedają swoje terytoria.
-Na przykład?
- Proszę Pana: Wanuatu proponowało wyspy, na Karaibach można kupic wyspy. A ja gdybym był polskim dyplomatą pojechałbym na Madagaskar i zapytał się, czy temu biednemu rządowi, ktory tam rządzi i potyka się o własne sznurowadła, nie byłoby fajnie stworzyć unię taką jak Unia Polsko-Litewska. Może zechcieliby mieć unię z bogatym krajem europejsklim, jakim jest Polska w tej chwili. Trzeba tylko sprobować.
-Pańska największa niespodzianka podróżnicza.
- Wie Pan co?... rozczarowanie związane z Australią. Tutaj macie tak rozbuchany social, że pracownicy są nieuprzejmi wobec klientów, bo nie zależy im. Kelner w restauracji po prostu jest w pracy. Nie stara sie o to, żeby więcej klientów obsłużyć, bo więcej napiwków dostanie na przykład. Wszedzie indziej kelner ściga klienta, szybko obsługuje, miły jest bo liczy na napiwek. A tutaj? Oni mają swoje pensje, mogłoby pana nie być w restauracji. Oni i tak swoje zarobią.
-Najprzyjemniejsze wrażenie z podróży.
- To bardzo trudno powiedzieć. Tak jak, którą córkę Pan najbardziej kocha? A ma Pan siedem córek. Każdą córkę kocha się trochę inaczej. Proszę Pana. Bardzo lubię Stany Zjednoczone. Bardzo dobrze się tam czuję, wszedzie gdzie się tam znajdę . No i oczywiście Meksyk.
Wojciech Cejrowski - polski dziennikarz, satyryk, podróżnik, publicysta, autor książek, artykułów prasowych i programow telewizyjnych. Cejrowski podróżował dotychczas po 40 krajach na 6 kontynentach. Najczęściej jeździ do Amazonii, dokumentując życie zamieszkujących ją Indian i Metysów.
Wraz z TVP zrealizowal cykl filmów podróżniczych Boso przez świat .
Jest najbardziej wyrazistą a zarazem kontrowersyjną osobowością telewizyjną w Polsce. Obecnie prowadzi w TVN program publicystyczny Po mojemu. Deklaruje się jako konserwatywny chrześcijanin i przeciwnik poprawności politycznej. Wypowiada się otwarcie przeciw ruchom homoseksualnym, protestuje przeciwko aborcji, eutanazji i stosowaniu antykoncepcji.
Jest otwartym krytykiem obrad "Okrągłego Stołu" i przeciwnikiem Unii Europejskiej w jej obecnym kształcie.
poniedziałek, 13 grudnia 2010
Przez czerwony kontynent (1)
![]() |
Marcin Gienieczko |
Marcin Gienieczko podsumowuje swą niezwykłą pieszo-rowerową wyprawę (maj-lipiec) przez pustynny interior Australii od Darwin do Adelajdy. Oto pierwsza częśc reportażu przesłana specjalnie dla Bumeranga Polskiego.
Pompuję koła w swoim rowerze. Zamierzam przejechać dwuśladem ponad cztery tysiące kilometrów przez północną, zachodnia centralna i południową Australie. Pot zalew ciało. Najgorsza w Darwin jest wilgotność .Panuje tu klimat tropikalny. Mimo ,że jest już połowa maja i powinna nastać pora sucha wciąż dwa razy dziennie leje. W powietrzu wiszą ciągle gorące mgły. Jest strasznie duszno dzień i noc. Nie lubię air- conditionera, ale nawet ja muszę siedzieć pod zimnym nawiewem. Małgorzata Bowen ,która mnie gości pełniąca rolę ………. Na co dzień prawnik na Terytorium Północnym mówi ,że teraz jest very nice, że dopiero w grudniu zacznie się piekło.
Po dziecięciu minutach przygotowania całego osprzętu rowerowego lepie się cały od potu. T-shirt przykleił się do ciała.
Ciężko naciskam pedał. Po 20 minutach robie pierwsza przerwę .Wypijam litr wody jednym łykiem. Przyczepka z woda buja się na obie strony. Wiozę w 4 workach z cordury po 10 l wody. Pierwszego dnia zrobiłem 90 km , liczyłem na więcej, ale nie dało się. Zatrzymałem się w lesie 30 km przed Adelajdą River, gdzie mieszka około190 osób. Jestem skonany, upał w połączeniu z dużą wilgotnością jest naprawdę zabójczy
Welcome West Australia
Zachodnia Australia ciągnie się pomiędzy dzikim buszem. Busz to wielka dziczyzna, ziemia niecywilizowana, lecz jeszcze nie pustynia. Kraj myśliwych i poszukiwaczy złota.
Docieram do Kununurry, na liczniku 910 km pokonanej trasy, mam problem z drętwiejącą dłonią - nie mogę utrzymać długopisu,
Droga całkiem dobra, asfalt . Najgorzej jest około 12-14 tej, kiedy słońce pali najmocniej. Droga jest dość jednostajna, czerwona i wysuszona. Czasem tę monotonię przerwie przebiegająca dzika zwierzyna, której tu nie brakuje-kangury, psy dingo. Dzisiaj nawet jeden taki osobnik wył nieopodal mojego namiotu, na szczęście wkrótce zniknął w buszu. Niegroźne to zwierzę, wygląda trochę jak lis. Na drodze co20 km można spotkać rozjechanego kangura, ofiary pędzących "road train" .
Dwukrotnie pokonałem dystans110 km . W tej wilgotności to sukces. Droga do Kununurry to również przejazd przez majestatyczny "Gregory National Park", to tutaj kręcono ujęcia do filmu "Australia". Film o wielkich przestrzeniach tego kraju. Może nie tak ujmujących i dziewiczych jak Północna Kanada ale na pewno równie zadziwiających swoim ogromem.
Przed wjazdem do Zachodniej Australii musiałem częściowo pozbyć się żywności-konkretnie owoców i warzyw. Australia ma bardzo rygorystyczne, wręcz dziwaczne przepisy związane z żywnością nawet w środku własnego kraju. Na granicy zapytano mnie czy coś wiozę, powiedziałem że tylko żywność liofilizowaną, sprawdzili i popędziłem dalej. Faktycznie miałem tylko tę żywność-australijską zresztą, która jest nieporównywalnie gorsza od polskiej z "Lyofood. Ta Polska przypomina domowe dania .Cały czas wszyscy przypatrują się mojemu wehikułowi, zwłaszcza Aborygeni dziwią się że "Mercedes -Benz" ma takie rowery ,tłumaczę że to jeden ze sponsorów wyprawy i naklejka tylko, ale oni nie przyjmują tego do wiadomości. Koło Halls Creek rozpoczyna się legendarny szlak "Canning Stock Route". To jeden z najtrudniejszy samochodowych szlaków na świecie, łamią się tam półosie. Trasa do Kununurry to trasa do Timber Creek, bardzo pagórkowata. W przyczepce wiozę dodatkowo worek z żywnością, dziennie piję około6 litrów . Co drugi, trzeci dzień na tej drodze "Victoria Hwy" można spotkać camping, gdzie stoi zbiornik z wodą. Każdy jadący samochodem może się zatrzymać i napić, uzupełnić kanistry z wodą. Zastanawiam się jak będzie na Pustyni Gibsona, na razie dużo nie chcę myśleć, ale już wiem, że mój organizm gorzej znosi upał niż mróz, jednak wolę Północ. Najważniejsza jest motywacja w ekspedycji Zakładam mp3 Philipsa i słucham utworów" Dżemu" i lecę z tą przygodą. Myślę o życiu.
W dniu swoich urodzin docieram do Port Hedland. Ciężki to czas dla mnie, bo spędzony samotnie, z dala od żony i rodziny, która jest dla mnie bardzo ważna. To trudne chwile, trudne doświadczenie dla człowieka w drodze, bo z jednej strony jest się myślami tam, a z drugiej tu i walczy z demonami własnych wyobrażeń.
Droga do Port Hedland to590 km przeprawy wzdłuż Wielkiej Pustyni Piaszczystej. Powietrze wręcz stoi , asfalt jakby parował na drodze. Dwa dni temu rozmawiałem z tutejszymi drogowcami, którzy stawiają znaki ostrzegawcze i informujące o zagrożeniach na drodze. Przestrzegali mnie szczególnie przed wężami, bo w razie takiego spotkania telefon satelitarny na nic się zda. Takiego pechowca zabiera się do Perth helikopterem aby podać surowicę. Albo się zdąży albo nie. Węże są jak ciemna noc- mówią- trzeba palić ognisko, to ich trochę odstraszy.
Droga całkiem dobra, asfalt . Najgorzej jest około 12-14 tej, kiedy słońce pali najmocniej. Droga jest dość jednostajna, czerwona i wysuszona. Czasem tę monotonię przerwie przebiegająca dzika zwierzyna, której tu nie brakuje-kangury, psy dingo. Dzisiaj nawet jeden taki osobnik wył nieopodal mojego namiotu, na szczęście wkrótce zniknął w buszu. Niegroźne to zwierzę, wygląda trochę jak lis. Na drodze co
Dwukrotnie pokonałem dystans
Przed wjazdem do Zachodniej Australii musiałem częściowo pozbyć się żywności-konkretnie owoców i warzyw. Australia ma bardzo rygorystyczne, wręcz dziwaczne przepisy związane z żywnością nawet w środku własnego kraju. Na granicy zapytano mnie czy coś wiozę, powiedziałem że tylko żywność liofilizowaną, sprawdzili i popędziłem dalej. Faktycznie miałem tylko tę żywność-australijską zresztą, która jest nieporównywalnie gorsza od polskiej z "Lyofood. Ta Polska przypomina domowe dania .Cały czas wszyscy przypatrują się mojemu wehikułowi, zwłaszcza Aborygeni dziwią się że "Mercedes -Benz" ma takie rowery ,tłumaczę że to jeden ze sponsorów wyprawy i naklejka tylko, ale oni nie przyjmują tego do wiadomości. Koło Halls Creek rozpoczyna się legendarny szlak "Canning Stock Route". To jeden z najtrudniejszy samochodowych szlaków na świecie, łamią się tam półosie. Trasa do Kununurry to trasa do Timber Creek, bardzo pagórkowata. W przyczepce wiozę dodatkowo worek z żywnością, dziennie piję około
W dniu swoich urodzin docieram do Port Hedland. Ciężki to czas dla mnie, bo spędzony samotnie, z dala od żony i rodziny, która jest dla mnie bardzo ważna. To trudne chwile, trudne doświadczenie dla człowieka w drodze, bo z jednej strony jest się myślami tam, a z drugiej tu i walczy z demonami własnych wyobrażeń.
Droga do Port Hedland to
![]() |
Mijam żólty "road train"... |
Port Hedland jest jednym z największych portów przeładunkowych rudy żelaza na świecie. Klimat jest tu ekstremalny, dlatego co kilka lat ten region nawiedzają cyklony, które niszczą wszystko na swej drodze. Czerwony pył rudy żelaza zwiewany z hałd i jadących pociągów wgryza się wszędzie gdzie się da. To tutaj jest najdłuższy pociąg na świecie- 8 lokomotyw, 7353 długości i tylko jeden maszynista. Trasę z kopalni rudy żelaza w Newman do Port Hedland pokonuje w 10 godzin.
Drogi w Australii ciągnie się jak wąż, aż po horyzont.
Myślę też o tym, że bez mojej przyczepki, trasa przez Australię byłaby niemożliwa. Wiozę zawsze w niej dwa worki po10 litrów wody i żywność w sakwach, sprzęt naprawczy i inne niezbędne rzeczy. Przy takich odległościach, jakie tu są, pokonanie 300km bez wody w upale to śmierć. Mijam żółty ,,road train” ciężarówkę , która zwie się w Australii pociągiem drogowym. Wygląda to niesamowicie, bo zajmuje mniej więcej długość całego tego roadhouse. Robi przy tym niemało hałasu, trudno skupić myśli nie mówiąc o jakiejkolwiek rozmowie. Takie ciężarówki-pociągi pokonują ogromne trasy, bo ok. 7 tys. km w ciągu 7-8 dni. Składają się z dwóch czasami nawet czterech dużych naczep.
Drogi w Australii ciągnie się jak wąż, aż po horyzont.
Myślę też o tym, że bez mojej przyczepki, trasa przez Australię byłaby niemożliwa. Wiozę zawsze w niej dwa worki po
Marcin Gienieczko
c.d.n.
Subskrybuj:
Posty (Atom)