|
Płk Douglas Macgregor |
Rozmowa Mateusza Piskorskiego z Płk Douglasem Macgregorem - amerykańskim wojskowym i analitykiem, absolwentem Akademii Wojskowej w West Point. Macgregor jest obecnie jednym z najbardziej cenionych komentatorów mediów internetyowych omawiających sytucję międzynarodową zwiazaną z konfliktem na Ukrainie. Zacznijmy od Ukrainy. Pojawiły się nowe narracje, oparte oczywiście na spekulacjach. Są podobno różne obozy na Ukrainie. Z jednej strony, niektórzy wskazują, że Walerij Załużny, szef sztabu generalnego, prawdopodobnie jest bardziej kontrolowany przez Stany Zjednoczone. Z drugiej strony – Zełeńskiego i szef jego biura, Andriej Jermak ma być kontrolowany przez Wielką Brytanię. Mam pytanie o Wielką Brytanię – czy są jakieś różnice pomiędzy Londynem i Waszyngtonem, jeśli chodzi o konflikt ukraiński?
– Powiedzmy, że Kijów jest wężowiskiem, a Pan mnie pyta, który wąż jest najbardziej niebezpieczny, który jest największym problemem. Nie wiem. To wszystko są spekulacje. Przypomina mi to opowieści w latach 1970. i 1980., gdy ludzie spekulowali kto był kim na Kremlu i kto miał władzę, a kto nie. Szczerze mówiąc, zazwyczaj się mylili. Generalnie Londyn i Waszyngton są bardzo ściśle powiązane na dobre i na złe. Możliwe, że Londyn próbuje wyprzedzić Waszyngton w wielu obszarach. Często to akceptujemy, bo lubimy używać brytyjskich wojsk specjalnych w miejscach, w których użycie naszych sił powietrznych zdenerwowałoby opinię publiczną w Stanach Zjednoczonych. Są momenty, w których polegamy na Brytyjczykach, bo mają lepszy wywiad i im ufamy. Natomiast co do sedna sprawy – dziś opowiedzieć na Pana pytanie jest bardzo trudno. To jak obstawianie w mistrzostwach świata w piłce nożnej kto prawdopodobnie strzeli następnego gola. Nie mogę zrobić czegoś takiego. Sądzę natomiast, że oba rządy są w złej kondycji. Wielka Brytania – ich rynek obligacji to katastrofa. Ich gospodarka się rozpada. Wojsko brytyjskie jest zaledwie cieniem tego, czym było 20, 30, 40 lat temu. Śmiechu warte jest to, czym chwalą się Brytyjczycy, bo nie mają nic, żeby się podeprzeć w kwestii wojskowej. Nasze własne wojska nie są w najlepszej kondycji, i szczerze mówiąc, jak już nieraz wspomniałem, armia jest za mała na jak na rzeczy, które ma robić. Wciąż używamy wyposażenia, które zaprojektowaliśmy w 1970. latach do eksploatacji w latach 1980. i 1990. Jesteśmy przygotowani na kolejną II wojnę światową, a to nie ta wojna, którą widzimy teraz na wschodniej Ukrainie.