Walczyli w całkowitej ciszy. Ich serca biły jednak głośniej od bomb...
W Powstaniu Warszawskim brał udział oddział, który był fenomenem na skalę światową. Był to oddział złożony z niesłyszących żołnierzy. Znacie historię Plutonu Głuchoniemych Armii Krajowej?
W warszawskim Instytucie Głuchoniemych i Ociemniałych nauczyciel WF-u, ppor. Wiesław Jabłoński "Łuszczyc" (zdjęcie) organizuje konspiracyjną komórkę Związku Walki Zbrojnej. Wstępuje do niej 20 wychowanków Instytutu.
"W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Marii Panny Królowej Korony Polskiej, kładę swe ręce na ten Święty Krzyż, znak męki i zbawienia. Przysięgam być wiernym Ojczyźnie mej..."
Wstępując do ZWZ-AK tekst przysięgi konspiratorzy z Instytutu wypowiadali w języku migowym.
Tegoroczny Grób Pański w Archikatedrze Św. Jana w Warszawie. Fot. FNS
Tam, gdzie byli i są Polacy, tam są tradycje budowania Grobów Pańskich. Emigranci zabierali z sobą zwyczaje. To był nasz wkład w rozszerzanie tradycji Grobów Jezusa - ważny i godny podtrzymywania, bo to część naszej polskiej kultury - powiedział Family News Service ks. dr hab. Marcin Wysocki, prof. KUL, pracownik Katedry Patrologii Greckiej i Łacińskiej tej uczelni. W Wielki Piątek i Wielką Sobotę już od XVIII w. miliony Polaków odwiedzają Groby Chrystusa.
„Grób Pański to wyobrażenie miejsca, gdzie złożono Ciało Chrystusa po Jego śmierci, wyobrażenie przeniesione plastycznie w czasy współczesne - przypomniał rozmówca Family News Service. - To pewna przestrzeń, w której składa się Najświętszy Sakrament, na pamiątkę złożenia Chrystusa do grobu, aby ludzie mogli kontemplować Jego śmierć i oczekiwać na zmartwychwstanie”.
W wielu krajach świata w wiekach XVII i XVIII zaniknął zwyczaj budowania Grobów Pańskich, za wyjątkiem m.in. Polski, Austrii i południowych Niemiec. „W Polsce ta tradycja przyjęła się i stała bardzo ważna. Te Groby, szczególnie w okresie baroku, przypominały całe budowle. To były bardzo bogate wyobrażenia Grobu Chrystusa z Jerozolimy” - zaznaczył ks. prof. Wysocki.
11 lipca 1943 roku – to data wołyńskiej „krwawej niedzieli”, czyli kulminacyjnego punktu ukraińskiego ludobójstwa na Polakach. O tej dacie przez wiele lat nie można było mówić, a nawet teraz przypominanie owych wydarzeń jest co najmniej niepoprawne politycznie. Tak samo niepoprawne będą odbywające się w Warszawie uroczystości organizowane przez środowiska kresowe, które zamierzają przypomnieć o martyrologii Polaków nie tylko na Wołyniu, ale także w Małopolsce Wschodniej, na Podolu, czy nawet terenach obecnych województw lubelskiego i podkarpackiego.
Pamięć o tych wydarzeń jest o tych wydarzeniach jest tym bardziej istotna, gdy najwyższe władze państwowe urządzają przy ich okazji jakąś groteskę. Stawianie drewnianego krzyża w miejscu zniszczonej przez UPA polskiej wsi, czy kuriozalne orędzia wystosowywane przez hierarchię kościelną są dla Kresowian policzkiem. Społeczne obchody, które odbędą się bez zaangażowania władz państwowych, mają być manifestacją prawdy, pamięci i sprzeciwu wobec zakłamywania historii. Czy takie będą? Odpowiedź w transmisji eMisja TV na żywo z uroczystości przed Grobem Nieznanego Żołnierza i marszu do Katedry Polowej.
Rozpoczęcie Zjazdu w sali plenarnej Sejmu RP Fot. printscreen YT
Około 350 przedstawicieli Polonii z ponad 40 krajów wzięlo udział w VI Zjeździe Polonii i Polaków z Zagranicy, który w dniach 29 czerwca do 2 lipca odbył się w Warszawie i Pułtusku. Organizatorami wydarzenia są Rada Polonii Świata oraz Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”.
Zjazd rozpoczął się w czwartek 29 czerwca w Sejmie RP. Pełnomocnik Rządu ds. Polonii i Polaków za Granicą Jan Dziedziczak przypomniał, jak wiele zmieniło się od poprzedniego zjazdu, który miał miejsce w 2018 r.
W niedzielę 18 czerwca ulicami Warszawy przeszedł Narodowy Marsz dla Życia i Rodziny pod hasłem „Dzieci przyszłością Polski”. Podobne wydarzenia zaplanowano tego samego dnia m.in. w Krakowie, Wrocławiu, Katowicach, Poznaniu, Sieradzu i Żarach. Od kwietnia do września marsze pro-life odbywają się w kilkuset polskich miejscowościach.
„Jesteśmy na marszu, żeby Polsce, Europie i światu dawać publiczne świadectwo przywiązania do prawdziwych wartości. Na marszach spotykają się rodziny i swoim szczęściem inspirują i przekonują innych” – powiedział Paweł Ozdoba, prezes Centrum Życia i Rodziny, organizator marszu. „Marsz jest wyrazem poparcia małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Dzisiejsze wydarzenie jest nie tylko okazją do promocji rodziny, ale także pokazania aktualności pewnego wzorca kulturowego. Ważne jest to, aby stanąć w obronie tych wartości” – zaznaczył Paweł Ozdoba. „Rodzina to jest wyjątkowa komórka społeczna – miejsce, gdzie dzieje się cud narodzin” – dodał.
Podobno nawet zwykli ludzie z głębokiej prowincji, Polski B, a nawet C, zmawiali się, by 4 czerwca „zbiorkomem” dojechać do Warszawy i dać odpór wrażej pisowskiej dyktaturze. Mniejsi i więksi polityczni celebryci z szeroko pojętej totalnej opozycji cieszyli się na ten fakt, upatrując powtórki z marszów KOD. Jak się skończył KOD każdy pamięta.
Nie wiem dlaczego większość ludzi przywiązuje do tego marszu, a zwłaszcza frekwencji na nim, wielką wagę. Marsz był niczym więcej niż rytuałem mającym na celu podniesienie morale i zagonienie do partyjnej roboty leniwych szeregowych działaczy, by ci zapewnili kolejną kadencję starej partyjnej elicie. Bo przecież wraz ze wzrostem liczby uczestników marszu nie zmaleje poparcie dla PiS i jednocześnie nie wrośnie poparcie dla opozycji. Oczywiście, po marszu poparcie dla KO chwilowo wzrośnie, ale wybory są prawie za pół roku.
1 maja 2023 r. ulicami Warszawy przeszedł Marsz Pokojowy ponad podziałami. Marsz miał na celu zademonstrowanie sprzeciwu narodu polskiego wobec prób wciągania naszego kraju w cudze wojny oraz bezwarunkowego wsparcia udzielanego Ukrainie przez rząd w Warszawie.
Był to także wyraz sprzeciwu wobec zamilczania przez obecne władze zagrożenia neobanderyzmem. Była to okazja do głośnego przypomnienia o ludobójstwie na naszym narodzie dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów. Glównym organizatorem marszu był Polski Ruch Antywojenny. Na marszu przemawiali m.in. Sebastian Pitoń, Lucyna Kulińska, Jacek Sykulski i Mateusz Piskorski.
1-go maja przeszedł ulicami Warszawy Marsz Pokoju czyli demonstracja sprzeciwu wobec wpychania Polski do wojny na Wschodzie i realizacji polityki Stanów Zjednoczonych przez władze w Polsce.
W październiku przedstawialiśmy w Bumerangu Polskim interesujace opowiadanie urodzonego w Warszawie i mieszkajacego 12 lat poza Polską pisarza Wojciecha Wilczyńskiego pt. "Inny Świat". Dziś pozostajac w światecznym nastroju pisarz przesyła nam słuchowisko wg jego opowiadania pt. "Fotoplastikon", którego premiera miała miejsce dwa dni temu.
Przypomnijmy: pisarz wcześniej pracował na różnych stanowiskach, wykonywał kilka zawodów. Zaczął od urzędnika państwowego (jak mówi - nuda), później był managerem w handlu zagranicznym – dochodząc do stanowiska szefa dużych budów za granicą, prezesem w firmie eksportowo-importowej, tłumaczem literatury technicznej, biegłym sądowym i zastępcą dyrektora instytutu.
W dniach 17-18 września odbył się niezwykle uroczysty Zjazd Absolwentów Akademi Wychowania Fizycznego w Warszawie #AWFWarszawa z okazji 90 lecia istnienia tej uczelni. W ramach zjazdu odbyly się trzy wydarzenia: piknik, defilada i bal absolwentów.
Podczas defilady można było spotkać wyjątkowych gości, niezwykle zasłużonych absolwentów. Swoją obecnością zaszczycił m.in. mieszkający w Australii 𝟵𝟱-𝗹𝗲𝘁𝗻𝗶 𝗥𝗼𝗺𝗮𝗻 𝗞𝗼𝗿𝗯𝗮𝗻, 4-krotny mistrz Polski w biegach na 800 i 1500 metrów, jeden z najlepszych polskich sportowców końca lat 40. XX, olimpijczyk z Helsinek (1952), trener, historyk sportu.
Urodził się 23 maja 1927 r. na Huculszczyźnie (w II RP woj. stanisławowskie - obecnie Ukraina). W czasie okupacji hitlerowskiej tam właśnie, a także na Podolu brał udział w ruchu oporu.
Uczestnicy Kongersu na Zamku Krolewskim w Warszawie
Nie
walka klas tworzy wspólnotę, nie rywalizacja czy nienawiść, ale wspólne
korzenie i wspólne dobro. Nie można żyć jakby człowiek był sam na ziemi.
Wszyscy bierzemy odpowiedzialność za świat i za siebie nawzajem i za Polskę.
Każdy ma coś do zrobienia – podkreślił
delegat KEP ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej bp Piotr Turzyński podczas
trwającego w Warszawie Światowego Kongresu „Kraj-Emigracja”. W spotkaniu, które
potrwa do 6 września, bierze udział ponad 350 Polaków z 34 krajów,
reprezentujących sześć kontynentów. Organizatorem jest Stowarzyszenie
„Wspólnota Polska”, a honorowy patronat nad wydarzeniem objął prezydent Andrzej
Duda.
Wykład
inauguracyjny wygłosił prof. Arkady Rzegocki, szef służby zagranicznej,
politolog i profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ambasador RP w Zjednoczonym
Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej w latach 2016-2021.
Podkreślił m.in. istotę racji stanu i jej znaczenie w kształtowaniu
praworządności demokratycznego państwa.
Drugi
dzień Światowego Kongresu „Kraj – Emigracja” rozpoczął się w warszawskiej
archikatedrze św. Jana uroczystą mszą świętą. Przewodniczył jej ks. kard.
Kazimierz Nycz, metropolita warszawski.
Ulicami Warszawy przeszła pod dwóch latach przerwy, Parada Równości. W tym roku reklamowano ją jako warszawsko-kijowską, z uwagi na fakt, że w samej Warszawie przebywa w tej chwili może nawet 300 000 Ukraińców.
Biorąc jednak pod uwagę fakt, że jest ich w Warszawie tak dużo, raczej na paradzie frekwencją nie dopisali. Owszem był jeden nieduży sektor w którym byli Ukraińcy i mieli nawet jedną swoją platformę na ciężarówce. I gdyby nie to, że umieszczono ich w pierwszym sektorze, czyli na samym początku, mógłbym ich w ogóle nie zauważyć. Zapewne to dlatego, że na Ukrainie parady równości nie są zbyt popularne i nie cieszą się społecznym poparciem.
Konferencja prasowa ambasadora Rosji w Warszawie. Fot. printscreen YT
Ambasador Rosji w PolsceSiergiej Andriejewpełni misję w Warszawie już od prawie ośmiu lat. Zdążył już zatem znakomicie poznać nie tylko język polski, ale również miejscowy klimat polityczny oraz kulturę dziennikarską, a właściwie jej brak.
Zawiedzione oczekiwania sensacji
1 czerwca rosyjski ambasador zwołał w budynku ambasady konferencję prasową. Zdarzenie to dość wyjątkowe, bo przez ostatnie lata tego rodzaju spotkania z mediami odbywał stosunkowo rzadko. Jak sam zaznaczył na wstępie, zazwyczaj z polskimi dziennikarzami rozmawiał w warunkach nadzwyczajnych. Ostatnio, w 23 marca tego roku przed siedzibą polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie wezwano go, by poinformować o wydaleniu pod niejasnymi zarzutami 45 rosyjskich dyplomatów. Później dziennikarze biernie rejestrowali napad na ambasadora Andriejewa 9 maja na warszawskim Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich, gdzie na ich oczach rozjuszony tłum najprawdopodobniej opłaconych, ukraińskich aktywistów dokonał publicznie przestępstwa – agresji na szefa placówki dyplomatycznej.
9 maja przed Cmentarzem-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie doszło do scen, które po raz kolejny karzą zastanowić się nad poziomem cywilizacyjnym państwa polskiego. Trudno przewidzieć, jakie jeszcze inne przejawy całkowitego upadku będziemy mogli obserwować w najbliższych miesiącach. Można tylko skwitować krótko: państwowość polska staje się nie tylko fasadowa, ale i kabaretowa.
Nagonka na uroczystość
Ambasada Federacji Rosyjskiej, jak co roku, również i tym razem planowała zorganizowanie uroczystości upamiętniającej rocznicę zakończenia II wojny światowej. Miały one polegać na złożeniu wieńców i kwiatów pod pomnikiem na terenie cmentarza oraz akcji przypominającej przodków uczestników walczących na frontach II wojny światowej, znanej jako „Nieśmiertelny Pułk”. W związku ze zorganizowaną akcją polityczną mającą na celu zablokowanie tegorocznych uroczystości, ambasada postanowiła odwołać ich część oficjalną. Decyzję tą wiązać można z negatywną odpowiedzią polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które „nie rekomendowało” przeprowadzenia obchodów w tradycyjnej formie. „Chcę jasno powiedzieć, nie wyrażam zgody na uroczystości czczenia rosyjskiego żołnierza, kiedy w tym samym czasie rosyjski żołnierz morduje niewinnych ludzi” – napisał w kuriozalnym piśmie do resortu spraw zagranicznych prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski (Platforma Obywatelska). W egzaltowanych wykwitach na poziomie dwubiegunowej pensjonarki publikowanych przez niedawną nadzieję neoliberalnej opozycji znajdujemy inne, równie kuriozalne stwierdzenia, których egzegeza wychodzi poza nasze zdolności poznawcze.
Atak na ambasadora Rosji w Warszawie 9 maja 2022. Fot. Printscreen NewsFactoryPL
Ambasador Rosji Siergiej Andriejew został oblany czerwoną farbą przed Cmentarzem Żołnierzy Radzieckich w Warszawie. Osoby odpowiedzialne za tą napaść porozumiewały się ze sobą w języku ukraińskim. Zresztą swojej bandyckiej działalności nie ograniczyły do naruszenia nietykalności dyplomaty. Ci sami sprawcy napadli bowiem na polskie delegacje, tradycyjnie składające tutaj kwiaty 9 maja.
Problemu nie widzi minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński. „Zgromadzenie przeciwników rosyjskiej agresji na Ukrainę, gdzie każdego dnia dochodzi do zbrodni ludobójstwa było legalne. – napisał na Twitterze minister – Emocje ukraińskich kobiet, biorących udział w manifestacji, których mężowie dzielnie walczą w obronie ojczyzny są zrozumiałe.”
Santa Putin. Rys. Donkey Hotey (Wikimedia commons)
Nadszedł 6 grudnia, ale w tym roku do naszych domów zawitał nieco inny gość niż zwykle. Jak to jest, że rosyjskiego prezydenta nawet nie było w Polsce, a właśnie stał się głównym bohaterem środków masowego przekazu nad Wisłą?
Szajba liberalnego komentariatu
Ponieważ w Polsce nazwisko Prezydenta Federacji Rosyjskiej jest głównym kontrargumentem we wszelkich dyskusjach (czegokolwiek by one nie dotyczyły), to fakt spotkania europejskich partii prawicowych w Warszawie posłużył na zapleczu Platformy Obywatelskiej do zbudowania kolejnej tezy o sprzyjaniu przez Prawo i Sprawiedliwość Moskwie i tym podobnych bzdur.
Bruce Liu (Kanada) wygral XVIII Międzynarodowy Konkurs Chopinowski w Warszawie. Fot. printscreen YT Chopin Institute
Reprezentant Kanady Bruce Liu został zwycięzcą XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina. Jurorzy ogłosili werdykt późno w nocy po długich obradach.
Drugie miejsce w konkursie zajęli ex aequo Alexander Gadjiev, reprezentujący Włochy i Słowenię oraz Kyohei Sorita z Japonii. Laureatem trzeciego miejsca jest Martin Garcia Garcia z Hiszpanii, czwartą nagrodę otrzymali ex aequo Japonka Aimi Kobayashi oraz Polak Jakub Kuszlik. Piąte miejsce zajęła Leonora Armellini z Włoch, a szóste JJ Jun Li Bui z Kanady.
Koreanczyk Hyuk Lee gra podczas 3 etapu XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Fot. printscreen YT Chopin Institute
Okazuje się, że obok codziennego zgiełku, kłamstwa, podłości i brzydoty polityki istnieje świat równoległy. To świat oparty na zupełnie innych wartościach – świat piękna, refleksji, głębokich wzruszeń; świat oparty o talent, wrażliwość, pracowitość – owocujący mistrzostwem, skromnością, inteligencją.
Odbywający się właśnie w Warszawie XVIII Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina, to niewątpliwie dowód na istnienie świata równoległego, a zarazem lustro prawdy, w którym odbija się obmierzły świat pozorów, obłudy, intelektualnego i etycznego prymitywizmu, którego uczestnikami są politycy, finansiści, dziennikarze i większość internetowych blogerów i komentatorów.
Fragment wystawy przed Domem Polonii w Warszawie. Fot. Joanna Grabek - SWP
Maj to okres ważnych dla Polaków i Polonii świąt. Obok rocznicy pierwszej w Europie, a drugiej na świecie Konstytucji święto najważniejsze ze względu na charakter aktywności Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" - Dzień Polonii i Polaków za granicą. Z tej okazji na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, przed Dom Polonii, otwarto wystawę poświęconą rodakom mieszkającym poza granicami ojczyzny. - informuje PAI.
Według szacunków MSZ i organizacji polonijnych, poza krajem mieszka obecnie co najmniej 20 mln Polaków i osób przyznających się do polskiego pochodzenia. Wynika z tego, że poza Polską żyje obecnie około ¼ wszystkich Polaków. To zaś plasuje nas na czwartym miejscu w grupie najliczniejszych emigracji świata (po chińskiej, niemieckiej i włoskiej).
Zamek Krolewski w Warszawie zimą. Fot.Wikimedia commons / Matis23
„Dla mojego pokolenia odbudowa Zamku to było wielkie narodowe wspólne dzieło, dużo większe, niż to, co zrobili komuniści, czy antykomuniści, rząd czy opozycja. To były lata 80-te, czasy napięć politycznych między władzą a społeczeństwem, ale wszyscy dawali składki na odbudowę zamku, na fundusz społeczny” - mówi politolog Konrad Rękas.
Podczas II Wojny Światowej Zamek Królewski w Warszawie uległ całkowitemu zniszczeniu, najpierw podczas kampanii wrześniowej w wyniku artyleryjskich i lotniczych bombardowań, później na skutek niemieckich konfiskat i grabieży. Po upadku Powstania Warszawskiego pozostałości budowli zostały wysadzone przez Niemców. Ocalały jedynie piwnice, dolna część Wieży Grodzkiej, fragmenty Biblioteki Królewskiej i Arkad Kubickiego. Warszawscy muzealnicy ocalili z Zamku tylko fragmenty wyposażenia i dekoracji, ukryto także dokumentację placówki.
Ostateczną decyzję o odbudowie stołecznego Zamku Królewskiego podjęło 20 stycznia 1971 roku Biuro Polityczne KC PZPR pod przewodnictwem nowego I sekretarza Edwarda Gierka.
Na szczęście jeszcze ktoś pamięta. W 76 rocznicę wyzwolenia Warszawy spod długiej i okrutnej okupacji faszystowskiej przez Wojsko Polskie i Armię Czerwoną, mimo mrozu i mimo lockdownu, warszawiacy składali kwiaty w miejscach, które jakoś wiążą się z tamtymi wydarzeniami.
Robili to indywidualnie lub w małych grupach, ci najczęściej zrzeszeni w jakiś organizacjach. Osobiście wziąłem udział w składaniu kwiatów w kilku miejscach razem z członkami Stowarzyszenia Spadkobierców Kombatantów II Wojny Światowej.