|
Włodzimierz Wnuk |
Z zaciekawieniem śledzę w przekaziorach próby transplantacji na grunt polonijny warcholstwa i kwerulencji, które od ponad ćwierćwiecza najwyraźniej zadomowiły się w Polsce na stałe, trafiając tam na podatny grunt ogólnego malkontenctwa, “bicia piany” i bezrefleksyjnego “jojczenia”.
Być może jest to objaw odreagowywania lub szukania “kompensaty” za wieloletnie krzywdy (domniemane lub rzeczywiste), jakich doznali pokrzywdzeni/niedocenieni, za poniżenie, za szydercze drwiny. Tym bardziej, że obecnie za takie hurra-wyskoki, nawet kłamliwe, wulgarne lub wredne, praktycznie nic nie grozi.
Na gruncie australijskim dobrym tego przykładem jest najwyraźniej celowo reżyserowana “burza” z powodu publicznego oświadczenia Prezydium Rady Naczelnej Polonii Australijskiej (RNPA), a następnie listu prezesa RNPA do marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego. Przypomnę, że chodzi o dwie sprawy:
1) sposób mianowania p. Adama Gajkowskiego (AG) do Rady Konsultacyjnej, reaktywowanej przy marszałku Senatu RP oraz
2) kontrowersyjne, publiczne wypowiedzi AG, zarejestowane w różnorakich mediach (m.in. w Polsce), gdy AG nie precyzuje w czyim imieniu występuje.
A jest to istotne, gdyż AG jest członkiem kilku prominentnych ciał polonijnych, które niekoniecznie mają podobny punkt widzenia na te same sprawy. M.in. jest współzałożycielem i przewodniczącym “Naszej Polonii”, wiceprezesem Federacji NPW (i jej delegatem na zjazdy RNPA) oraz członkiem prezydium RNPA.