- Będzie źle, jeżeli nie dojdzie do zmian w stosunku Polski czy krajów bałtyckich wobec Rosji. Sytuacja jest dość absurdalna, bo przecież Polska ma z Rosją znacznie więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać. - mówi Alexander Rahr – niemiecki politolog i historyk, ekspert ds. polityki wschodniej w rozmowie z Mateuszem Piskorskim dla Mysli Polskiej.
Jak Pan myśli, o czym kanclerz Angela Merkel rozmawiała najpierw z prezydentem Władimirem Putinem, a następnie z prezydentem Aleksandrem Łukaszenką w związku z kryzysem na granicy polsko-białoruskiej?
– Są na ten temat różne wersje, pogłoski, ale też pewne wiarygodne informacje. Unia Europejska była zszokowana obrazkami z granicy polsko-białoruskiej. Początkowo nie wiedzieli, co robić. Inicjatywę wzięła w swoje ręce Polska, czego Niemcy nie do końca chciały. Merkel, będąc przywódcą Niemiec, ale i Europy, zareagowała na ten problem w inny sposób. Gdy zaczął się pierwszy kryzys imigracyjny w 2015 roku wypowiedziała słynne słowa, że za jej rządów nie powstanie w Europie żaden nowy mur berliński. Powiedziała to Węgrom, Chorwacji i innym krajom, które wtedy zaczęły wznosić na swoich granicach takie mury, jakie dziś buduje Polska na granicy z Białorusią, by zatrzymać tych nieszczęsnych imigrantów. Teraz zrozumiała, że to jej hasło legło w gruzach.