Potwierdziło się: Mohamed Morsi nie jest już prezydentem Egiptu. Znajduje się w areszcie domowym w bliżej niesprecyzowanych koszarach wojskowych.
Obok niego zatrzymanych zostało 30 kluczowych działaczy Bractwa Muzułmańskiego. Wśród nich Saad el-Katatni, szef partii Wolność i Sprawiedliwość, Mohamed Badie, przywódca duchowy Bractwa oraz jego zastępca Khairat el Shater. Nie jest do końca jasny status zatrzymanych: czy są aresztowani, czy nie, czy postawiono im jakieś zarzuty i, generalnie, na jakiej podstawie pozbawiono ich wolności.
Wojsko zawiesiło konstytucję; poinformował o tym w telewizyjnym wystąpieniu minister Obrony i szef Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego gen. Abdul Fattah al-Sisi. Po nim przemawiali kolejno: „papież sunnitów”, czyli wielki szejk meczetu i Uniwersytetu al-Azhar, najważniejszy autorytet duchowy i prawniczy sunnizmu Mohamed Ahmed el-Tayeb oraz papież Koptów Tawardos II i obaj poparli wojskowy pucz. Przemówił także Mohamed el-Baradei, były szef MAEA, i współlaureat pokojowej nagrody Nobla, którego, po niepowodzeniach kampanii wyborczej rządzący na placu Tahrir ruch Tamarod (Rebeliant) wybrał na swojego szefa i przedstawiciela. Bez wątpienia El-Baradei wcześniej porozumiewał się z generałem Sisim i prawdopodobnie to właśnie on był autorem scenariusza wydarzeń z wczorajszego wieczora.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jacek Pałasiński. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jacek Pałasiński. Pokaż wszystkie posty
piątek, 5 lipca 2013
niedziela, 23 czerwca 2013
Jacek Pałasiński: Erdogan
Protest na Placu Taksim w Stambule. Fot. M.Czernow/CC |
Od lat piszę, że Erdogan to polityk bardzo niebezpieczny. Szczęściem ludzi rozsądnych jest to, że furiaci i, generalnie, psychole, zazwyczaj chcą realizować swoje ideologie, a raczej swoje idee-fixe, już, natychmiast. Popełniają przy tym tak wiele błędów, że na ogół się bezpowrotnie kompromitują. Przykładem jest tu Jarosław Kaczyński, który swą żałosną „IV Rzeczpospolitą”, chciał mieć z dnia na dzień.
Ale są wyjątki. Są tacy, którzy opanowali sztukę strategii, sztukę cierpliwości, wyczekiwania na najlepszy moment, robienia kroku wstecz. Ukrywania swoich prawdziwych intencji i nazywania tego, co robią inaczej, wiedząc, że prawdziwa nazwa mogłaby być dla ich planów niebezpieczna.
Taki jest Erdogan. Jego celem była islamizacja Turcji i odzyskanie dla niej niegdysiejszej potęgi Imperium Osmańskiego. Do tego celu musiał przekształcić samą Turcję, musiał zerwać z kemalizmem. Gdyby zadeklarował: chce zerwać z kemalizmem – pewnie by tego nie osiągnął. Mustafa Kemal pozostawił kilka istotnych zabezpieczeń przed takimi, jak Erdogan. Po pierwsze wymiar sprawiedliwości, po drugie armię, po trzecie konstytucję. Ci, którzy w przeszłości usiłowali zerwać z kemalizmem, ponosili tego konsekwencje: wojsko przejmowało władzę (a wtedy oburzony i nic nie rozumiejący Zachód grzmiał z oburzenia), a autorzy podobnych puczów lądowali w więzieniu.
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
Getto - 70. rocznica Powstania
Warszawa, Polska, świat oddali hołd Bohaterom Getta.
Oddaliśmy cześć naszym ziomkom, którzy, tak jak my, tutaj się urodzili, wychowali, współtworzyli polskie państwo, kulturę, naukę, sztukę. Polskę, jaką zawsze była: wielonarodowościową, zróżnicowaną kulturalnie, religijnie, nawet językowo.
To nie tylko Polacy, też zresztą znacznie bardziej zróżnicowani niż można to wyczytać w popularnych podręcznikach historii, ukształtowali to, czym jest dzisiejsza Polska, ukształtowali nas, dzisiejszych Polaków, nawet tych najpodlejszych, weszpolaków. To ludzie inaczej ubrani, inaczej się modlący, inaczej mówiący też. I to bardzo.
Ale cześć z nas, synów Rzeczypospolitej, pewnego dnia Niemcy zebrali w części Warszawy, otoczyli wysokim murem, jak 20 lat później Sowieci mieszkańców wschodniego Berlina.
I urządzili getto, po to by tych wszystkich naszych braci wymordować… 19 kwietnia 1943 r. polscy Żydzi powstali. Nie mieli szans. Przegrali, zostali wybici, ci, którzy przetrwali, zostali wymordowani w obozach zagłady.
Mamy obowiązek pamiętać.
Nasza chrześcijańska, wywodząca się z judaizmu religia nakłada na nas też obowiązek rachunku sumienia.
niedziela, 21 kwietnia 2013
Rewolucja w strukturach Kościoła
Czasami oczywiste zdanie, jeśli wypowiedziane przez właściwa osobę we właściwym momencie, ma moc zmieniania rzeczywistości. Takim zdaniem mogą być słowa, wypowiedziane przez papieża Franciszka I w bazylice św. Pawła za Murami w Rzymie:
Niekonsekwencja części pasterzy i wiernych, niezgodność pomiędzy tym, co mówią, a co robią, między słowami a stylem życia podważa wiarygodność Kościoła.
„Dobrze to wszyscy zapamiętajmy: nie można głosić Ewangelii Jezusa bez konkretnego świadectwa życia. Ten, kto nas słucha i na nas patrzy, powinien móc odczytać w naszych działaniach to, co słyszy z naszych ust, i składać dzięki Bogu!” – dodał papież Franciszek.
„W wielkim planie Bożym każdy szczegół jest ważny, nawet moje czy twoje niepozorne i pokorne świadectwo, także to ukryte, kogoś, kto w prostocie żyje swoją wiarą w codzienności relacji rodzinnych, pracy, przyjaźni” bo istnieją także ‘święci dnia powszedniego’, ‘święci ukryci’ czy, jak kto woli, ‘pewien rodzaj klasy średniej świętości’, do której wszyscy mogą należeć”.
Czy te słowa będą miały moc ozdrowieńczą dla Kościoła, dla Kościoła w Polsce zwłaszcza, czas pokaże. Ale papież Franciszek swojego pontyfikatu nie ogranicza do słów. „Rewolucją” nazywają watykaniści decyzję, jaką podjął w sobotę. Oto bowiem papież Franciszek powołał 8-osobowe ciało doradcze, które ma wspierać papieża w zarządzie Kościoła. Spełnił w ten sposób soborowy – chodzi oczywiście o Sobór Watykański II – postulat większej kolegialności w decyzjach. Niektórzy nazywają wręcz 8 kapłanów – po jednym z każdego kontynentu – „wicepapieżami”. Z pewnością jest to określenie na wyrost, ale od soboty część władzy absolutnej następcy Piotrowego została scedowana na organ kolektywny.
wtorek, 19 marca 2013
Wyjątkowo smaczny niedzielny obiad
(18.03.2013). Tak… to już inna epoka…
Dziś gazety włoskie piszą „papież – proboszcz” i trudno o lepszy skrót myślowy. Bardziej jeszcze niż Anioł Pański niedzielna poranna msza w kościele św. Anny, parafii watykańskiej, była kolejnym przełomem w tak krótkiej jeszcze historii pontyfikatu Franciszka.
Przed mszą wyszedł na ulicę, pozdrowić zgromadzony za barierami tłum. Dostrzegł w nim dwóch księży o dość ekstrawaganckim wyglądzie. Jeden miał długie włosy, wyraźnie farbowane, drugi niezadbaną brodę. Wezwał gestem szefa ochrony i kazał im do siebie zaprosić. „Jak to: tych?” – niedowierzali żandarmi. Tak, właśnie tych – powiedział z nuta niecierpliwości papież. I oto po chwili znalazło się przed nimi dwóch księży bardzo nie pasujących do sterylnego wyglądu kapłanów widywanych w pobliżu Watykanu. Ci dwaj, jeden z Urugwaju, drugi z Brazylii, to byli tak zwani „księża z ulicy”. Nie mają parafii, żyją na ulicy z narkomanami, z najbiedniejszymi, z łajdakami i prostytutkami. I papież Franciszek wezwał ich do ołtarza.
Subskrybuj:
Posty (Atom)