Pamiątkowa tablica na pomniku w Singapurze Fot. A.Siedlecki |
Zob. poprzedni odcinek
Poza morzem i statkami świat dla Konrada nie istniał!
W „Godłach nadziei” Korzeniowski tak pisze: „Byłem strasznie przejęty swym pierwszym dowództwem...Najbardziej ze wszystkich moich oficerów ufałem Panu B. Miał rude wąsy, chudą czerwoną twarz i niespokojne oczy. Był to marynarz pełnowartościowy. Obaj kochaliśmy mały bark bardzo serdecznie. Ogniwem między nami był statek... Każdemu z nas zależało niezmiernie na pięknym wyglądzie ukochanego obiektu...B. posuwał się tak daleko w przywiązaniu do małego stateczku, że chodził i otrzepywał kurz osiadły na politurowanej poręczy z tekowego drewna - i to jedwabną chustką do nosa, darem pani B, jak mi się zdaje”.