Ks. Jacek Waligórski z rwandyjską rodziną i zakonnicą. |
Miałam niespełna 12 lat,
kiedy rozegrał się największy dramat w historii Rwandy. Mimo młodego wieku
rozumiałam, że ludzie mordują się tam na potęgę. Pamiętam przerażające obrazy z
telewizji ukazujące sterty zmasakrowanych trupów.
W domu rodzinnym dużo się o tym mówiło, choć początkowo nie byłam świadoma przyczyny. Z czasem dotarło do mnie dlaczego ten trudny temat był poruszany przez rodziców także w mojej obecności. Okazało się, że kuzyn mojej mamy jest misjonarzem, który znalazł się centrum rwandyjskiego piekła. Przez wiele tygodni w rodzinie panowała atmosfera niepewności, gdyż przez brak łączności nie było wiadomo czy ks. Jacek Waligórski jeszcze żyje.