Fot. Social media |
Ze wschodu dochodzą coraz głośniejsze pomrukiwania, rosyjski niedźwiedź, mimo że spadł już pierwszy śnieg, ani myśli o zimowym śnie. Głos z Kremla jest spokojny, ale brzmi groźnie. Tylko nasza rodzima grupa wojskowych celebrytów, dorabia sobie dalej poprzez wierszówki w poszczególnych mediach i wciąż nie zauważają zbliżającego się zagrożenia, jakim wkrótce może być zupełny upadek naszego kraju, nie chcą zauważyć, że z PAŃSTWOWOŚCI pozostał nam jeszcze tylko prezydent i prezes NBP. Rosjanie będąc w obliczu możliwości utraty swojego funkcjonowania w wypowiedziach wielu swoich decydentów, wyraźnie daje nam do zrozumienia, że ŚWIAT NIE MOŻE ISTNIEĆ BEZ ROSJI. Mnie takie ostrzeżenie nie podoba się i nie chcę go lekceważyć. Historia nam przypomina, że Rosjanie byli zdolni podnieść się z gorszego położenia.
Dlatego poważnie chcę traktować ostatnie informacje głoszone w Moskwie. Szczególnie niepokoją mnie doniesienia o nowelizacji doktryny jądrowej Rosji, z której wyraźnie słychać, że odpowiedź atomowa jest możliwa również w obronie integralności terytorialnej państwa. A ponadto, że Rosja może użyć broni jądrowej nie tylko wobec państwa, które na nią napadło, ale także wobec państwa, które w tej agresji pomogło, udostępniając terytorium lub środki. To tak, jakby prezydent Putin groził palcem Tuskowi i Polsce. Czas wspólnych spacerów pana Tuska z prezydentem Putinem na sopockim molo czy palenie papierosów pana Sikorskiego z ministrem Ławrowem na balkonie w Łazienkach, to bardzo dawne i jedynie wspomnienia. Musimy pamiętać, ze to Rosjanie będą interpretować ustalone przez siebie zasady.
Wobec wielkiego i realnego zagrożenia, jakie niesie sobą eskalacja wojny na Ukrainie, w Warszawie ze strony rodzimych decydentów, sytuacja przypomina atmosferę panującą na Titanicu. Orkiestra wciąż gra, a czołowi politycy zdają się być zajęci swoimi gierkami. Oto pan prezydent A. Duda, wciąż nie ustaje w okazywaniu bezgranicznej miłości wobec Ukrainy i w swoich wystąpieniach zupełnie zapomina o problemach ze swojego podwórka. Wykorzystuje pozostający do jego dyspozycji czas, by odwiedzić atrakcyjne w okresie zimowym państwa. Po Arabii Saudyjskiej może pojechać na Bali. Nie tylko nie widzi zewnętrznego zagrożenia, czy pogarszającej się sytuacji swego narodu, ale również nie dociera do niego widmo coraz większej tragedii ludzi dotkniętych na Dolnym Śląsku powodzią.
D. Tusk organizuje sobie prawybory, a jego propaganda usiłuje przekonać zwolenników PO do wielkiego szczęścia, jakim ma być ich możliwość wyboru między Sikorskim a Trzaskowskim. Za kilka dni znana mniejszość ma zdecydować czy opowiedzieć się za tym, co główny problem widzi w zwalczaniu pytających się dziennikarzy o narodowość jego żony, czy poprzeć tego, co nie radzi sobie nawet z zarządzaniem stolicą.
Dziś D. Tuska nie przeraża panująca w kraju BEZPRAWOŚĆ, niekompetencja, brak umiejętności, a nawet wręcz dyletantyzm większości jego ministrów, którzy nie mają pojęcia o zarzadzaniu państwem. Dziś tego człowieka zupełnie nie interesują pogarszające się warunki życia obywateli, klęska finansowa i tragedia powodzian, których przyszłość powierzył zupełnie niezdolnemu do żadnych pozytywnych działań, ministrowi Kierwińskiemu. Jego głównym celem, jest zgodnie z brukselską i berlińską dyrektywą, domkniecie tego bezprawia i zupełne pozbawienie Polski oznak PAŃSTWOWOŚCI.
Mamy więc coraz więcej propagandowego przykrywania istotnych problemów. Nikt nie chce zauważać rosnącego bezrobocia, wzrostu cen, pogłębiających się oznak niezadowolenia kolejnych grup społecznych i walenia się kolejnych obszarów naszej gospodarki.
Dziwnym zbiegiem okoliczności, do tego rytmu zaczyna przystosowywać się opozycja, a prezes Kaczyński, niby losujący w grze liczbowej, wciąż nie ma kandydata na prezydenta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy