polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Trybunał Konstytucyjny poinformował w poniedziałek, że Julia Przyłębska nie jest już prezesem, lecz sędzią kierującą pracami Trybunału. W grudniu kończą się kadencje trzech z 15 sędziów zasiadających w TK: 9 grudnia – Julii Przyłębskiej, a 3 grudnia – Mariuszowi Muszyńskiemu i Piotrowi Pszczółkowskiemu. Julia Przyłębska jest sędzią Trybunału Konstytucyjnego od 2015 r. W grudniu 2016 r. została p.o. prezesa, a 21 grudnia 2016 r. – prezesem Trybunału. * * * AUSTRALIA: Nastolatki poniżej 16 roku życia wkrótce zostaną objęte zakazem korzystania z aplikacji społecznościowych, takich jak TikTok, Instagram, Reddit, Snapchat i Facebook. Pierwsze na świecie ustawy przeszły przez parlament australijski w piątek rano. Premier Anthony Albanese powiedział, że zakaz, który wejdzie w życie za rok, pomoże zachęcić młodych Australijczyków do pielęgnowania lepszych relacji z innymi. * * * SWIAT: We wtorek późnym wieczorem czasu koreańskiego prezydent Jun Suk Jeol ogłosił wprowadzenie stanu wojennego a następnego dnia odwołał to, po tym jak Zgromadzenie Narodowe sprzeciwiło się jego decyzji. Yoon Seok-yeol wyjaśnił wprowadzenie stanu wojennego, mówiąc, że od jego inauguracji w 2022 r. złożono 22 wnioski o impeachment przeciwko urzędnikom państwowym. * Nocą na Bałtyku przerwany został kabel telekomunikacyjny między Szwecją a Finlandią. W połowie listopada uszkodzeniu uległy kable telekomunikacyjne łączące Litwę ze Szwecją oraz Finlandię z Niemcami. Niemiecki minister obrony Boris Pistorius uznał przecięcie kabli za sabotaż.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

niedziela, 9 czerwca 2024

Koncert Sydnejskiej Poetralii

Marianna Łacek i klub sydnejskich poetów.
Fot. E. Elismore
 SŁOWEM I NUTĄ MALOWANE czyli Koncert Sydnejskiej Poetralii w Klubie Polskim w Bankstown

 Najpierw kilka słów wyjaśnienia. Poetralia, to klub sydnejskich poetów. Piszą i komponują swoje utwory nie od dzisiaj, ale jako zorganizowana grupa poetycka działają dopiero drugi rok. We własnym gronie spotykają się zwykle raz w miesiącu.

W niedzielne popołudnie 19 maja postanowili uchylić rąbka swojej działalności poetyckiej. Dzięki temu, publiczność zgromadzona w Klubie Polskim w Bankstown miała okazję przeżyć prawdziwą ucztę duchową. Zapowiadał to już nawet sam wystrój klubowej sali. Nastrojowe światła, kwiaty, aranżacje z kolorowych, jesiennych liści… Wygodne foteliki wokół nakrytych nieskazitelnymi obrusami stolików czekały na gości… Aż trudno uwierzyć, że tutaj, poprzedniego, wieczoru odbywała się zupełnie inna sobotnia impreza. Do bardzo późnych godzin bawiła się w tej sali grupa polskiej młodzieży, tańcząc do upadłego przy dźwiękach Kapeli Polskiej.

W niedzielę, na uczestników poetyckiego popołudnia czekała przy barze lampka białego lub czerwonego wina. Z głośników płynęła nastrojowa muzyka… Tak jak było zapowiedziane, o godz. 16.00 na udekorowanej i artystycznie oświetlonej scenie ukazali się artyści dzisiejszego popołudnia: Ela Chylewska, Eliza Anna Falkiewicz, Jolanta Hildebrandt i Bogumił Drozdowski.

Trudno wyobrazić sobie celniejsze, ciekawsze, po prostu lepsze rozpoczęcie Koncertu Poetyckiego, niż uczyniła to Eliza, wierszem ‘Poeci’:

Między nocą a dniem

Duszą i ciałem

Niebem i ziemią

Piekłem i rajem

 

Miedzy myślą a słowem

Głową i sercem

Kłamstwem i prawdą

Życiem i śmiercią

 

Ukryci

Między wierszami

My

Poeci

Rzęsiste brawa nagrodziły Elizę, mobilizując jednocześnie pozostałych Poetów, aby ukazali się widowni spoza swoich strof. Rozpoczęła Ela:

jestem wyspą

wypełnioną po brzegi piaskiem

wasze kroki zostawiają ślady

nie zatrze ich żaden ocean

spokojny

niespokojny

* * *

jestem wyspą

w piaszczystej halce

coraz częściej czuję

jak życie

przesypuje mi się

przez palce

* * *

jestem wyspą

po wielu odpływach

ciągle czekam

na przypływ

 

Kontynuując morską metaforę, przedstawiła się Jola:

 

Jestem jak pusta muszelka,

spienioną bryzą na brzeg wyrzucona.

Piaskiem smagana, wiatrem pędzona,

jestem w swym smutku skupiona.

Za horyzontem słońce się chowa,

czas pędzi gdzieś, nieubłaganie.

Co ze mną będzie, gdy smutna rozpocznę

słów modlitewne rozpamiętywanie?

 

Bogumił poruszył zasłuchaną publiczność mocną recytacją wiersza

Ile jeszcze?

 

Czarne kruki, wrony, gawrony

Rozpostarły złowieszczo ogony

I wydały wzbudzając dreszcze

Chrapliwe tony

Gardłowych trzeszczeń.

 

- Ile jeszcze

Panie,

Ile jeszcze

Pełzał będę tunelem do światła

Gdzie skrzy się nadzieją, gdzie przestrzeń -

Który drogowskaz życie mi zagmatwał?

Droga kręta, grząska, niełatwa.

[…]

- Panie,

Ile jeszcze mi ześlesz bad luck-ów?

Ciągle trzymasz mnie wśród przedszkolaków

Nawet w kącie postawisz na chwilę...

                                                           i tyle? […]

    - Panie,

    Czy nie masz dla mnie programu prostszego?

    Nie żądam

    Proszę

    Przecież nic w tym złego

Choć droga kręta, grząska, niełatwa

Uparcie pełzam tunelem do światła

Gdzie skrzy się nadzieją, gdzie przestrzeń

    - Ile jeszcze Panie,

    Ile jeszcze?

 

Jeszcze echem powracało skierowane do niebios pytanie Bogumiła, kiedy nastąpiła zmiana nastroju… Kolejne wiersze to o poezji, także śpiewanej.

 

Eozpoczęła Eliza:

Nawiedzona przez poezję

Odkąd pamięć przypomina

Zawsze w słownej gotowości

Aby się poezji przydać

    Tak być musi - mam to w sobie

    Wiersze chodzą mi po głowie

    Chciwie patrzą mi na ręce

     Ustawiając się w kolejce

[…]

 

Potem Ela:     

Chodzę po buszu, codziennie chodzę

wsłuchana w zasuszonych liści szelest.

Nagle pomiędzy liście myśl mi spadła

nie podnoszę, czekam, kiedy wiatr zawieje,

    poniesie ją daleko, wysoko, przewietrzy.

    Myśl, gdy z daleka wszystkiemu się przypatrzy

    wróci do liści opadłych, niezdarnych,

    niepotrzebnych nikomu […]

 

Jola recytuje ‘Poetycką Nostalgię’ z podkładem cichutkiej muzyki…

 

Chciałabym wpisać w wiersze

rzeczy niewielkie

kamyk nogą kopnięty

wiatrem liść muśnięty

ziarnko piachu na moim palcu

i mrówkę na puszystym dmuchawcu

 

    Chciałabym zmieścić w mojej piosence,

    malutkie serce w muszelce

    parę chwil z kolorem różanym

    parę mew srebrzystym wiatrem owianych

    i tęsknotę za tobą

    w ciszy tykającej cykady rozgoszczona

Chciałabym zatrzymać czas

długo przed tym kiedy już nie będzie nas

by pamiętać dziecięcy głos radosny

spleciony z zapachem pulsującej życiem wiosny

    I moja dłoń w twojej dłoni

    twój pocałunek na mojej skroni

    A zatem wpiszę nas w proste wiersze

    Słowa tej poezji będą wieczne.

 

Nieczęsto się zdarza, aby poeci potrafili sami recytować swoje wiersze, a już na pewno do rzadkości należy, żeby je śpiewali. Solowa prezentacja najnowszego wiersza Elizy: ‘Narodziny piosenki’ sprawiła niepowtarzalną ucztę dla duszy i dla ucha.

 

Melodia do mnie wyciąga ręce

Klawisze pianina mrugają

W tomikach radośnie tasują się wiersze

A nowe do głowy się pchają

    I znowu natchnienie sen słodki przerywa

    Uparte jak osłów tysiące

    Więc zrywam się z łóżka i chwytam za pióro

    Bo słowa piekielnie kuszące

Melodia śpiewając pod pióro się wkrada

I wersy do tańca zaprasza

Piosenka się rodzi z uśmiechem na ustach

O tytuł się będzie dopraszać

    I znowu natchnienie sen słodki przerywa

    Uparte jak osłów tysiące

    Wiec lecę na oślep w kierunku pianina

    Bo dźwięki piekielnie kuszące

A ja… jak to ja w wianuszku z poezji

Z nutami splecionym figlarnie

Dziękuję swej Muzie za strofy i nuty

Bo życie poety jest fajne!

 

I znowu, leciutki jak muśnięcie orzeźwiającej bryzy wierszyk Joli:

 

Któż ja jestem?

Liść na drzewie, który zaraz spadnie,

Wplącze się w wietrzne wirowanie,

Piruetem zakończy wieczny taniec.

Wspomnieniem zieloności pozostanie.

Wyciszony jak muzyka

Już nie zagra na wietrznych skrzypcach.

O! Za liściem płoche światło umyka –

Drżące zgasło.

I ja zgasnę.

Do widzenia moje zmartwienia -

Mój gryzący koło serca sensie istnienia.

Jutro,

Może,

Coś wymyślę dla ciebie.

Bo dzisiaj nic nie wiem,

Nic nie wiem.

 

Potem Ela i jej urzekający Wschód słońca

Gdy się wynurzasz z ciemności

zacierasz granice między oceanem a niebem,

bielą i czernią, jawą i snem.

Poruszona wschodzę z tobą

i wszystko jasne.

 

Wydawać by się mogło, że o miłości napisano już wszystko… ale strofy, jakie przedstawili sydnejscy Poeci, były niezwykłe…

Rozpoczęła Eliza, aby na końcu wypowiedzieć słowa, które jakże często cisną się na myśl każdemu: „…Jak dobrze byłoby móc zacząć świat od nowa we dwoje Inaczej”

 

Potem Ela i miłość dojrzała: Płomienne drzewo

„…Kobieta co czeka pod szkarłatnym drzewem,

w zachwycie spłonęła dojrzałym rumieńcem

[…]

zapomniała na co tu czeka.

To błogostan chwili nie jakaś demencja.”

A dalej, Bogumił:

Jesteś ze mną

Północ prawie, więc witaj poduszko

Miękka, pulchna, puchowa, puszysta,

Godzin kilka spędzimy znów razem,

[…]

Anioł skrzydłem wnętrze wymościł

Kluczem z puchu serduszko otwierał.

Jesteś ze mną, jest Ciebie tu dużo

Moja dusza jest w Twoją wpleciona

Lustro dumnie maluje Twą aurę

W sen odpływam...

z Tobą w ramionach.

 

Ela z Serenadą, która potwierdza, że „… szept najlepiej słychać nocą…”

I Eliza w niezwykle ekspresyjnym wierszu – piosence: ‘Gra w miłość’

Już tyle lat wiruje nasz świat z miłością za pan brat

Tańczące serca splecione ręce rozstania gorzki smak

Po co to było, źle się skończyło, przyniosło zazdrość gniew

Po to to było, by dobrze było Zanim się skończył śmiech

    Refren: Z toba ze sobą, razem bez siebie

    W piekle na ziemi, na ziemi w niebie

    W życie wkręceni, młodzi szaleni

    Z miłością gramy w grę

Z losem przy stole, życie gra w kości My czekamy na dar

Za wszelką cenę chcemy miłości Nawet gdy łzy nam da

Teraz i zawsze, na wieki wieków Miłość odmierza czas

A ty się męcz z Amorem człowieku Albo ze szczęściem tańcz

    Refren:

Już tyle lat wiruje nasz świat z miłością za pan brat

A my nie chcemy albo nie wiemy Jak sobie miłość dać

Czasem nam przyjdzie pokochać siebie Żeby pokochać świat

Kochając siebie wiemy jak dawać Wiemy jak miłość brać

    Refren:

 

I znowu Ela w nastrojowym wierszu ‘Mgła’:

Mleczne poranki, gdy przez szyby

nie widać nawet kształtu drzew.

Białe papugi na gałęziach,

słychać ich blady, mętny śmiech.

    Oczy szukają choćby cienia,

    wpatrują się w mydlaną bańkę.

    Kawa paruje białym szeptem

    gdy mi podajesz filiżankę.

 

19 maja, to niedziela pomiędzy dwoma świętami. Tydzień wcześniej 11. maja celebrowaliśmy w Australii Dzień Matki, a za równy tydzień, 26 pamiętać będziemy, że to polskie Święto Matki. I właśnie Matce poświęcona została kolejna porcja poezji. Rozpoczęła Eliza:

Nosiłaś mnie w sobie

Nigdy nie oddałaś

Nawet gdy odeszłam

Po swój pierwszy oddech

    Nosiłaś mnie w sobie

    Na zawsze zostałam

    Choć kroczę po ziemi

    Tkając własne szczęście

Nosiłaś mnie w sobie

Nigdy nie przestaniesz

Jak gwiazdy w kosmosie

Będę w tobie wiecznie

    Bom w ciebie wpisana

    Boskim atramentem

    Wibracją atomów

    Duszą mą i sercem

Jola recytowała swój kolejny wiersz z podkładem muzycznym Sonaty Beethovena. Jakże przepięknie prawdziwe są te strofy, które prozę życia potrafią zamienić w poezję, kiedy każda, nawet najprostsza, codziennie powtarzana czynność nabiera innego wymiaru…

 

Jestem matką

gdy tulę małe główki, całuję rączki i wybaczam wszystko

owijam plasterkiem skaleczone paluszki

jestem matką i jestem artystką

    Jestem artystką

    gdy maluję pastelowe obrazy

    piszę wiersze, śpiewam

    w wazonie po raz setny układam kwiaty       

Jestem rodzinna z serwetkami na stole

a z modłami za zmarłych

 a z modłami za zmarłych

jestem niewinna

    Jestem

    w szmerze poranka deszczowego

    sonata Beethovena zanim każdy wstanie

    ślady trosk naszych dotykam ręką

    i rozwieszam bezsilność gdzieś pomiędzy pranie  

Jestem

piorę, sprzątam, gotuję

czaruję na jutro, choć jutro

choć jutro może będzie tak samo trudno          

    A jednak kocham być matką

    W świecie dużym nasz taki mały

    wiec otulam maleńkie ciałka

    by spokojnie spały

 

Kolejny wiersz Eli: ’Mama’ to tęsknota duszy wielu, których koleje życia powiodły daleko… i kazały zostawić Matkę tam, w kraju dzieciństwa…

 

kołyska z listka lub rękawa

w niej wybujałych uczuć lawa

pomiędzy dwoma biegunami

Ty tam ja tu a między nami

    ciche cmentarze, na pomniku

    Twe imię zimne i odległe

    jesienne liście z klonu obok

    zimową tkają Ci kołderkę

jak mam odgarniać je złociste

kiedy chłód ręce me odgania

to nie są byle jakie liście

drzewa ratują od zarania

    kołyszą mnie tak jak Ty kiedyś

    czule szeleszcząc między nami

    wędrowne nieugięte ptaki

    pomiędzy dwoma biegunami

Tę melodię do słów pięknego wiersza nuciliśmy wspólnie z Elizą - Poetką.

 

Mama ci wszystko wybaczy

Od rana do końca dnia

Nawet gdy nie ma już siły

Pogłaszcze i buzi da

    Choćbyś ją znużył do bólu

    Siłę odnajdzie by znów

    Usmażyć Ci naleśniczki

    I ukołysać do snu

    Będzie cię kochać tak mocno jak chcesz

    Tak tkliwie żarliwie tak

    Do ostatka do szału do łez

    Oddana ci będzie jak pies

A kiedy duży urośniesz

Schronienie zawsze Ci da

Obroni przed kolegami

Gdy narozrabiasz jak klaun

    Choćbyś po ścianach rysował

    Królika za uszy rwał

    Mama ci wszystko wybaczy

    Bo mama mój skarbie to ja!

    Możesz jej skakać po głowie

    Latać po domu jak ćma

    Mama ci wszystko wybaczy

    Bo mama mój skarbie to ja!

 

Kolejne wiersze oscylowały wokół egzystencji - to poezja życia.

Oto kilka wersetów z wiersza ‘Celebrowanie urodzin’ w wykonaniu Eli

 

Magnolia przed domem otworzyła pąki, […]

Przy ognisku mężczyźni zajęci rozmową […]

na ruszcie kiełbasa, pies się grzeje obok. […]

W domu kobiety nareszcie ze sobą

rozprawiają naraz o wszystkim i niczym. […]

Goście żegnają się z zachodem słońca,

na trampolinie ciągle skaczą dzieci.

 

 I znowu wiersz Joli. Tym razem pląsający, wirujący z falami

‘Taniec w oceanie’

 

Tańczę w oceanie, jak na scenie, tańczę koła

bo jak tu w wodnej głębi nie tańczyć, nie wirować

    Srebrzy się słońcem woda, fala falę pogania

    muszę się w niej zaczarować, entuzjazm mnie ogarnia

Łapię w dłonie krople wody

I znów złota fala mnie goni

    Z tysiącem maleńkich gwiazdeczek

    w trzeci wymiar mnie niesie

 

Ocean sinym chłodem

na brzeg zabrał moje niepokoje

    Rozpienił, roztrzaskał o kamienie

    czy mnie tam nie było?

Nic nie wiem

    Wiruję z falą

    W taneczne niewiadome

    morze kusi szumem

    zostaw wszystko

    wiruj do mnie

Boże pytam

za ten taniec                       

jaką dasz mi nagrodę

 

Po raz kolejny, zaskakująca metafora Eli

‘pranie pamięci’  

 

domowe porządki

ścieranie kurzu z półek na których

nazbierało się wspomnień

    przeglądanie starych listów

    notatek

    oglądanie zdjęć

    ze znajomym charakterem

    pisma na odwrocie

nowa perspektywa

    pranie pamięci wiruje zdarzeniami

    wyciska każdą chwilę

    z poszarpanej życiem historii

 

‘Zdjęcia sprzed lat’ to także odświeżanie pamięci w wykonaniu Elizy:

 

Oglądam zdjęcia sprzed lat

Takie prawdziwe, papierowe

Które mogę rozłożyć na dywanie

I trzymać w dłoniach

Dotykać, głaskać, całować

Zalewać łzami

Albo odkładać na bok do podarcia

    Uwielbiam tak wspominać

    wszystkimi zmysłami

    Kontemplować w ciszy i zadumie

    Celebrować bez pośpiechu 

    Życie którego już nie zmienię

    Uwielbiam oglądać

Swoje przeznaczenie

 

A niezastąpiony Bogumił, znowu rozjaśnił i ubarwił codzienność wierszem ‘Tęcza’:       

 

Na tle chmur ołowiowych

Fascynuje barwami

Gigant – wstęga – kokarda

Tkana deszczu kroplami

    Kap, kap krople

    Kropelki

    Jak na morzu butelki

    Niosą prośby

    Życzenia

    Marzenia

[…]

Milion marzeń i życzeń

Tuż przed pańskim obliczem

Cherubiny

Amory

Przetwarzają w kolory

    Płyną farby do góry

    Bo fenomen natury

    Wielkim pędzlem maluje

    Sam Pan Bozia zza chmury

Nie żałuj farb Panie

Nie żałuj

W kolorach tęczy mnie maluj

    Pomóż mi Ciebie zrozumieć

    Pojąć co nie do pojęcia

    Spraw jeśli płakać mam kiedy

    To… tylko ze szczęścia

 

Nieuchronna jesień życia w wierszu Eli: ‘Akacje’

żółkną akacje

mija czas na wróżby

wiatr wyrywa liście

przed trudnym rozstaniem

    pożegnały życie

    dwie złote obrączki

    połączone dawniej

    wiosennym kwitnieniem

to palce jesieni

pokrzywione wiatrem

igrają z losem

niepewne pogody

    kocha lubi szanuje…

    oderwane liście

    spadają na ziemię

    w niezręcznym milczeniu

 

Piękno, spokój i dojrzała radość w wierszu Elizy:

Jesieni nadeszłaś - przyniosłaś zadumę

Szelestem liści wabisz mnie do okien

Obnażasz swe wdzięki - zapraszasz na ucztę

Szepczesz: lato odeszło… a ja nie żałuję

    Bo twoja czerwień nie ma sobie równych

    Eksploduje girlandami - kusi swoim sokiem

    Jest jak usta kochanków nabrzmiałe tęsknotą 

    Których dłonie splątane jak twe liście płoną

 

Bogumił także uraczył nas posmakiem jesieni. Najpierw wiersz: ‘List jesienny’

Dojrzał

Mimo tego bardzo się zarumienił

I wirując

Miękko siadł na trawie

Jest piękny w kształcie

I w barwach

Podniosłem

Kroplami wieczornej rosy napisałem

Kocham

W miejsce znaczka złożyłem usta

Dopisałem

“EKSPRES”

Uniosłem

Wiatr dobrze znał adres

Romantyczne są te klony

 

…a potem piosenka – wiersz: ‘Refleksje Jesienne’

Popatrz

jesień nas otula z wolna już

w złoto, w bursztyn

przyodziewa się listowie

Opadają

w Twym wazonie płatki róż

niosąc uśmiech

ten przejęty z Twoich powiek

Każdy płatek

skrywa w sobie nasz sekrecik

taką słodką

tajemniczkę naszą tylko

Więc szybują i wirują

aż dolecą

do kuferka mej pamięci

gdzie nie milkną

Ref. La, la, la. La, la, la. La, la, la, la.

Aksamitny róży płatek

ma też duszę

tak jak my

co przeżywa - w duszę wpisze

Tuli szepty-wyznania do uszek

w romantycznej symfonii kołysze […]

Delikatna, nostalgiczna muzyka… i zwiewne, jak puszek strofy wiersza Joli:

‘Tylko raz’

Dwa razy nic się nie zdarza

czy w środku serca

w kłębku myśli

czy w duszy ołtarza

taki właśnie uśmiech

i oddechu drżenie

tylko raz się zdarza

    Usta na mych powiekach

    wbrew prawom rozsądku

    czas zawieszony w nicości

    tam gdzie koniec wypiera się początku

    jak jakaś zaraza

    tylko raz się zdarza

Zakończonego wątku nostalgiczna nuta

pełna księżyców, słońc, lasów, pól

dla tego kto marzy

wiecznie trwająca minuta

z wiarą szeptaniem powtarza

że to wszystko

tylko raz się zdarza

 

‘Dwie ojczyzny’, Elizy, to strofy wyjęte z każdej emigranckiej duszy…

‘… Z dwóch jedną stałyście się

ojczystą przystanią.’ – kończy Poetka

 

O podobnej tematyce recytuje Ela ‘(Nie)porozumienie’:

Dogadujemy się mimo

dzielących nas tysięcy kilometrów

i różnicy czasu. Gdy ty zasypiasz,

ja wschodzę ze słońcem.

    Dogadujemy się choć

    od lat śnię w innym języku

    i dlatego że obie nadal

    rozmawiamy w rodzimym.

Dogadujemy się mimo tego

że ty przytulasz brzozy,

a ja próbuję objąć

srebrno-zielone eukaliptusy.

    Nie dogadujemy się tylko wtedy

    gdy politycy kneblują nam usta,

    a my z miłości dławimy się,

    każda swoją słuszną prawdą.

 

Jola jest mistrzynią w dostrzeganiu poezji wszędzie. Przykład? – wiersz ‘Kałuża’

 

Uwielbiam po porannej burzy

przeglądać się w morzu kałuży.

I co widzę? Może siebie?

Nie! Widzę rozwiane włosy na niebie.

Plączą się rozwiewają, mieszają z kolorem złota.

Mkną po kałuży chmury niebieskie,

Wołają, gdzie jesteś?

Gdzie jestem? Nie ma mnie tu.

Powędrowałam tam, gdzie mieszka poetycka strofa.

Gdzie jestem?

Miałam z nimi pędzić ponad lasy zielone,

zaraz po tym jak pozbieram szkło w kawałki stłuczone.

W środku brunatnej kałuży słońce się rozprószyło,

na tafli tańcząc iskrami kusiło, kusiło.

Obejmę, pochłonę calusieńką sobą świat w tej kałuży,

gdy już będzie z tobą.

A gdy ciebie nie będzie, a gdy ciebie nie będzie,

niech wiatr na kałuży wiatrem przędzie.

Niechaj rozwieje ją jak marzenie

i niech osuszy, niech nie istnieje.

Zostanie tylko szary dzień po burzy

i ślad po marzeniami wypełnionej, ale już suchej kałuży.

 

Eliza swoim wierszem – piosenką, przenosi nas w krainę wspomnień

‘Warszawskie jesienne wieczory’

 

Uwielbiam warszawskie jesienne wieczory

I chłody więzione pod czerwienią liści

Uwielbiam, kiedy mrok zamyka drzwi światłu

I szal, w którym chowam swoje senne myśli

    Uwielbiam ten moment, gdy herbaty szklanka

    Opuszcza me dłonie z ciepła wysączona

    Uwielbiam, gdy mocniej tuli mnie kanapa

    Szepcząc, że jest latem potwornie zmęczona

Uwielbiam udawać, że nie ma mnie w domu

Gdy telefon drażni nagłym rozkrzyczeniem

Wpatrzona w muśliny złotej mgły za oknem

Pozwalam się pieścić przez jesienne cienie...

 

Każda strofa spod pióra Eli ma swoją głębię.

 

W wazonie więdnie stary rok

czy podlewałeś go codziennie?

Może za dużo lałeś wody,

czarując tak samego siebie.

[…]

W wazonie świeży nowy rok,

młodziutki jeszcze pachnie pudrem

Nie lej mu wody, czułość daj,

żeby szczęśliwie dożył grudnia.

 

Wzruszający, nostalgiczny ‘List’ Joli,

 

Cały świat w dłoniach zmieszczę

włożę go pomiędzy wiersze

dam ci wszystko, jeśli tylko zechcesz

    Pamiętasz naszą porę dnia

    z pomarańczą nad falą Bałtyku

    gdy wyciszył się wiatr

    napuszył ptak

    by po chwili udawać maślany lot motyli

Pamiętasz resztki dnia na piasku rozrzucone

i bladoróżowe blaski na niebie

rozbiegane na brzegu mewy wodną tęczą skąpane

i na muszelce, odciśnięte przed chwilą, paluszki dziecięce

    Czas popędzał to widowisko

    a za czasem było chłodno było mglisto

    nas dwoje ciszą zmierzchu otulonych

    dłoń w dłoni, nas dwoje skupionych           

Pamiętasz?

    Cały ten świat w dłoni zmieszczę

    dam ci go raz jeszcze

    jeśli tylko zechcesz

 

Bogumił zaśpiewał swoją żartobliwą piosenkę:

‘Na Antypodzie’

Siedzę ja sobie na Antypodzie,

w czaszkę mnie grzeje,

nóżki mam w wodzie. […]

 

Ta piosenka, to właściwie wstęp do ostatniego segmentu. Popołudnie z poezją zakończyła seria wierszy humorystycznych

Rozpoczęła Ela wyliczeniem tego co nas codziennie spotyka. To wiersz

‘(nie)omijanie’

 

natrętna mucha

pieg na cudzym nosie

pszczoła zakręcona

w kwiecistym ogrodzie

komar co z daleka

grupę krwi wyniucha

[…]

wszystkie one

(nie)omijają człowieka

 

Jola po prostu przedstawia siebie w wierszu ‘Jestem’

Nie boję się pracy i ścian odrapanych

siebie się boję czasami

[…]

A gdy mnie nie będzie?    

Truchleję bo nie wiem

 

Tę piosenkę Bogumiła warto przytoczyć w całości:

Falstart sztafety     (niektórym prezesom)

 

Fair play sportowiec, jak reguła każe,

Pałeczkę innym chętnie przekaże.

Na tym polega prawdziwa sztafeta

By biec w kierunku tym gdzie jest meta.

    Panie prezesie

    Co pana niesie,

    Że pan jak orzeł nie fruwa?

    Jakaż to siła

    W fotelik wbiła

    I mimo burz …nie przesuwa?

Panie prezesie

Jajo pan zniesie

W fotelu siedząc bez ruchu.

W rączkach zdrętwienie

Dzierżąc siedzenie,

Tłuszczyk pączkuje na brzuchu.

[…]

Panie prezesie

Wiatr “nowe” niesie

Pan żagle zwinął na starcie.

Inni gdzie meta,

Szampan i feta,

A pan w fotelu na warcie.

[…]

Kto kogo tresuje - Pani swojego Burka, czy Burek swoją Panią?

Ela przekazała w wierszu: ‘Moja Pani jest najlepsza

 

Wiersz Bogumiła dla tych dbających o linię:‘Profile’

 

I Eliza ‘Zagram wszystko’ w melorecytacji z muzyką

 

Zagram wszystko zagram wszędzie

Nawet kiedy was nie będzie

I za sceną  i na scenie

Tak by spełnić swe marzenie

 

Zagram diabła zagram kota

Astronautę i pilota

Zagram ducha zagram zwierza

Niewiniątko i żołnierza

 

Bo ja umiem chcę i muszę

I za teatr oddam duszę

Bez biletów z biletami

Zagram rolę nad rolami!

 

Będę mówić, tańczyć, śpiewać

I w kostiumy się odziewać

Bez peruki i z peruką 

Będę was olśniewać sztuką !

 

Ja inaczej nie potrafię

Życie inne mnie nie łapie

Tylko granie inne panie

Tylko innych udawanie

 

Aby tylko nie mieć czasu...

Na spotkanie z samą sobą...

Aby tylko nie zwariować

Kręcąc własną pustą głową

 

Tak więc…Panie i Panowie,

Madames et Messieus, Ladies and Gentlemen

 

Zagram węża zagram grzyba

I wielkiego wieloryba

Zagram książkę dwutomową

I meduzę wielogłową

 

Zagram wszystko zagram wszędzie

Nawet tam gdzie was nie będzie

Zagram i pioruny w niebie

Aby tylko nie grać siebie!

 

Kiedy przebrzmiały ostatnie strofy, a główna organizatorka spotkania poetyckiego, Ela Chylewska podziękowała za udział, publiczność brawami wywołała wszystkich czworo Poetów z powrotem na scenę. Z sali posypały się indywidualne podziękowania. Były uściski i kwiaty, a potem wspólna kolacja.

Serdeczne podziękowanie i słowa najwyższego uznania należą się tym czworgu artystom. Poświęcili swój czas, nie szczędząc wysiłku, aby podzielić się pięknem, które wypływa z ich umysłu, wrażliwości – z ich serca..

Kochani, poetyckie strofy przez Was tworzone będą z nami przez kolejne dni, kiedy przyjdzie nam się zmagać z prozą codzienności. Dziękujemy Wam za każde słowo.

Dziękujemy Klubowi Polskiemu w Bankstown za popieranie tak cennych inicjatyw.


Marianna Łacek OAM

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy