Już po raz szesnasty tygodnik „Myśl Polska” współorganizował Debatę Antywojenną z udziałem naukowców, ekspertów i publicystów. Tym razem odbyła się ona w Warszawie przy wsparciu stołecznego Klubu Myśli Polskiej oraz Fundacji Swobód Obywatelskich im. Andrzeja Leppera.
W dyskusji udział wzięli prof. Stanisław Bieleń, dr Edward Karolczuk (publicysta, członek Stowarzyszenia Marksistów Polskich), dr Robert Potocki (politolog, ukrainoznawca), Jan Engelgard (redaktor naczelny „Myśli Polskiej”), Adam Śmiech („Myśl Polska”) oraz dr Mateusz Piskorski („Myśl Polska” i kanał Wbrew Cenzurze). Debatę poprowadził Tomasz Chiliński (FSO im. A. Leppera).
Czy Zełeński jest prezydentem?
Pierwszym zagadnieniem omówionym przez dyskutantów był brak legitymizacji demokratycznej prezydenta Ukrainy, Władimira Zełeńskiego, którego kadencja upłynęła 20 maja. Władze ukraińskie zdecydowały się na nieprzeprowadzanie wyborów w konstytucyjnym terminie, co wzbudza szereg wątpliwości nie tylko w Kijowie, lecz także w stolicach krajów do tej pory jednoznacznie wobec ukraińskich władz przychylnych.
„Ustrój polityczny na Ukrainie jest dyktaturą wojenną. Ta dyktatura wojenna oznacza eliminowanie przede wszystkim, zarówno w sferze publicznej, w przestrzeni medialnej, jak i w układzie sił politycznych, wszystkich tych, którzy mają nie tylko odmienne zdania na temat wyborów politycznych, strategii międzynarodowych, ale wszystkich tych, którzy mają odwagę wyrazić swój sprzeciw” – mówił prof. Stanisław Bieleń.
Dr Edward Karolczuk stwierdził, że kwestie prawne w obecnej sytuacji są drugorzędne. „Problem polega w tym, czyje interesy ta władza wyraża. A dzisiaj nie ulega kwestii, że oligarchia, oligarchia ukraińska wyraża interesy kapitału międzynarodowego i jest przez ten kapitał międzynarodowy wspierana i wykorzystywana. Poza tym jej pozycja jest bardzo słaba na dzisiaj, tej oligarchii ukraińskiej na Ukrainie” – mówił.
Wybory na Ukrainie i tak nie spełniałyby kryteriów demokratycznej elekcji, na co zwrócił uwagę dr Mateusz Piskorski. „Infrastruktura umożliwiająca procedury demokratyczne została tam, stawiam tezę, zniszczona na długo przed rozpoczęciem obecnej fazy konfliktu zbrojnego. Była niszczona systematycznie po roku 2014” – stwierdził.
Mobilizacja, a może mogilizacja?
18 maja weszła w życie nowelizacja ukraińskiej ustawy o mobilizacji, która wprowadza cały szereg drastycznych środków mających na celu przymusowe wcielenie do Sił Zbrojnych Ukrainy tysięcy jej obywateli do tej pory niezaangażowanych na froncie. O jej znaczeniu i wymiarze przekonują Stany Zjednoczone i inni patroni władz w Kijowie.
„Szkoda byłoby, żeby tych świeżo upieczonych absolwentów, dobrze władających językiem polskim, przydatnych na pewno w Polsce już, szkoda byłoby, żeby ich wysłać nieprzygotowanych na front i żeby tam jako to mięso armatnie przysłowiowe po prostu zostali poddani wiadomo, jakim operacjom” – mówił prof. Bieleń , nawiązując do swoich doświadczeń wykładowcy akademickiego z ukraińskimi studentami.
„Kończą się ukraińskie rezerwy i Ukraińcy robią wszystko, co mogą, żeby rozbudować armię w sytuacji, kiedy ten żołnierz jest coraz mniej liczny, coraz gorzej wyszkolony, z coraz gorszą motywacją do walki” – skonstatował dr Potocki.
„W każdej chwili obywatel Ukrainy mieszkający w Polsce może na drugi dzień być w Portugalii. I szukaj wiatru w polu. Także nie widzę tutaj w ogóle dla nich, dla Kijowa dobrego rozwiązania” – podsumował red. Engelgard, odnosząc się do pomysłów wspierania przez władze polskie przekazywania Ukraińców w wieku poborowym ukraińskim komendom uzupełnień.
Czy Ukraińcy zostaną w Polsce?
Kolejnym zagadnieniem ostatniej debaty antywojennej był los Ukraińców, którzy trafili do Polski, szczególnie tych, którzy znaleźli się w naszym kraju po 2022 roku. Większość uczestników zgodziła się, że prawdopodobnie większość dawnych mieszkańców Ukrainy pozostanie już w krajach, do których wyemigrowała w ostatnich latach.
„To jest przede wszystkim anty-Rosja. To jest ten atut geopolityczny. I ziemia. Tego nie doceniamy. Potencjał demograficzny już na Ukrainie nie jest atutem dla Zachodu. Bo wszyscy ci, co aktywni są, już uciekli. A na Ukrainie mieszka 25-30 milionów, głównie starszych ludzi” – mówił Jan Engelgard, opisując istotę znaczenia współczesnej Ukrainy i narodu ukraińskiego dla politycznych patronów Kijowa.
Robert Potocki stwierdził, że „problemem Ukrainy nie jest integralność terytorialna i granice powojenne, tylko potencjał demograficzny, bo bez tego Ukraina się nie podźwignie. I w tym kontekście, bez względu na ostateczny wynik wojny, Ukraina poniosła totalną klęskę”.
Adam Śmiech zwrócił uwagę, że zdecydowana większość mieszkających w Polsce Ukraińców ma obojętny stosunek do kwestii politycznych i historycznych, zajmując się prozaicznymi wysiłkami materialnego zabezpieczenia swego bytu. „Przeszkodą będą działania państwa polskiego, które będzie na siłę próbowało z nich zrobić większych Ukraińców niż są oni sami, a oczywiście zostanie jeszcze część krzykliwa, którą spotykaliśmy na przykład na różnych uroczystościach, czy niedawno w mauzoleum, 9 maja, która przyłączy się po prostu ze swoją krzykliwością do skrajnej polskiej rusofobii i tam będzie się dobrze czuć” – przestrzegał.
Uczestnicy zapowiedzieli kolejne dyskusje z cyklu Debat antywojennych, poświęcone wybranym zagadnieniom i zagrożeniom związanym z konfliktem na Ukrainie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy