Prof. Marian Radny - wiceprezes Rady Naczelnej Polonii Australijskiej w latach 2017 - 2023. Fot. BumerangMedia/K.Bajkowski |
Pan Śmigielski punktuje dyskryminujące Polonię zapisy znowelizowanego w 2023 roku polskiego kodeksu wyborczego. Ubolewa przy tym na brak konsultacji z Polonią odnośnie wprowadzonych zmian. Niestety ani uwagi p. Śmigielskiego i wyrażone ubolewanie, ani postulaty punktu 2 oraz pierwszej części punktu 3 rezolucji VI Zjazdu Polonii i Polaków z Zagranicy niczego już nie zmienią – najbliższe wybory parlamentarne w Polsce odbędą się za kilka miesięcy na nowych zasadach. I rodzi się pytanie, dlaczego podnoszone teraz zastrzeżenia i postulaty nie przedstawiono szerokiej polonijnej publiczności pod dyskusję i opinię w czasie, gdy o zmianach w ordynacji wyborczej zawzięcie dyskutowano w Polsce? Nie zajęła stanowiska w tej sprawie Rada Polonii Świata, aspirująca do roli reprezentanta zorganizowanej światowej Polonii. Również australijskie organizacje polonijne otwarcie popierające koalicję rządzącą w Polsce, jak i te uchodzące za apolityczne, w tym również te pretendujące do przewodniej roli reprezentacyjnej w Polonii australijskiej, zaskakująco jednomyślnie nie zabrały głosu w tej kwestii. Czy do tego, by bronić interesów Polonii w Polsce, potrzeba od tej ostatniej zaproszenia?
Przyglądając się debacie w Polsce, a w istocie ostrego sporu politycznego o konstytucyjność proponowanych w kodeksie zmian, można by oczekiwać kolejnej jego nowelizacji po zbliżających się wyborach (o ile wyborcy zdecydują o zmianie układu sił politycznych). Trudno jednak oczekiwać, by przyniosły one regulacje w pełni zadowalające Polonię, bo zasadniczym problemem pozostaje brak w Polsce reprezentacji politycznej, która mogłaby bądź chciałaby się z polonijnymi interesami utożsamiać. Więcej, jeżeli oszacowanie 2 liczebności Polonii – ok. 20 mln – jest rzetelne, to hasło, jakim w Polsce mami się Polonię – Jest nas 60 milionów – zieje szyderczą pustką z każdego kąta polskiej sceny politycznej. Z tego też powodu powoływanie się na to hasło w postulacie punktu 1 rezolucji VI Zjazdu Polonii i Polaków z Zagranicy brzmi jak żart, bo żeby argumentować w dyskusji o zmianach konstytucji państwa, trzeba posiadać, poza symboliczną przecież liczbą, podmiotowość programową, organizacyjną i instytucjonalną, której obecna Polonia po prostu nie ma.
W wywiadzie p. Śmigielski szacuje liczbę aktywnych polonijnych wyborców i na tej podstawie wnioskuje, że w okręgu warszawskim, w którym formalnie Polonia głosuje, powinno być 5-6 mandatów więcej niż dotychczas. Druga część punktu 3 rezolucji VI Zjazdu Polonii i Polaków z Zagranicy idzie o krok dalej i postuluje wprowadzenie specjalnego okręgu wyborczego dla Polonii i Polaków za granicą. Te postulaty należą jednak do kategorii pobożnych życzeń, bo na silnie spolaryzowanej polskiej scenie politycznej owych kilka „polonijnych” mandatów ma sporą szansę stanowić języczek u wagi w politycznych debatach, zatem żadne z dominujących ugrupowań politycznych na takie rozwiązania po prostu nie pozwoli.
Na zakończenie wywiadu p. Śmigielski snuje wizję prawdziwego partnerstwa Polonii i Polski, i podsumowuje je w pięciu punktach:
1. Przede wszystkim nie przeszkadzać,
2. Pozwólcie sobie pomóc,
3. Traktujcie nas podmiotowo,
4. Bądźcie dla nas partnerami,
5. Nic o nas - bez nas.
Trafne, można by się podpisać. Ale partnerstwo Polski z Polonią, bez nadania podmiotowości organizacyjnej lub instytucjonalnej jego stronom, pozostaje abstrakcją. Jak zatem wyraża się podmiotowość Polski i Polonii w postulowanym układzie?
W stosunku do Polonii często nadużywa się w Polsce słowa – „opieka”. Wprowadził je do obiegu Senat II RP, przyjął Senat III RP, a przypuszczalnie bierze ono swój początek od działalności prof. Józefa Siemiradzkiego (Uniwersytet we Lwowie), usiłującego, poprzez działające wtedy polskie instytucje i organizacje, pomóc chaotycznej, biednej, czasami tragicznej w skutkach emigracji polskiej do Brazylii w XIX wieku. Obecnie termin ten w ma w Polsce wymowę negującą niejako podmiotowości dzisiejszej Polonii (skoro wymaga 3 „opieki”, to gdzie ta jej podmiotowość...). Sprawie nie pomógł kryzys zorganizowanego światowego ruchu polonijnego jaki nastąpił w pierwszej dekadzie bieżącego stulecia. Przed rokiem 1989 tożsamość ruchu, a za tym i jego podmiotowość, jednoznacznie definiowała walka o wolną i niepodległą Polskę. Po jej odzyskaniu Polonia, nie potrafiąc określić się w nowej rzeczywistości, poddała się niemal całkowicie „opiece” wolnej już Najjaśniejszej. Dla przykładu światowa reprezentacja Polonii, za jaką uważa się Rada Polonii Świata, w relacjach z Polską funkcjonuje dzisiaj w trybie roszczeniowym (głównie finansowym) oraz jako petent, i w trybie alienacyjnym w stosunku do swoich organizacji członkowskich. Zwraca uwagę w tym kontekście zapis punktu 5 rezolucji VI Zjazdu Polonii i Polaków z Zagranicy, w którym postuluje się zorganizowanie, przez stronę polską (!), światowego spotkania młodzieży polonijnej. Oczywistym jest, że działając w taki sposób trudno poważnie aspirować do roli podmiotu w postulowanym partnerstwie. (NB. Może warto przyjrzeć się polonijnemu harcerstwu, które działa poza granicami Kraju pozostając w partnerskich stosunkach z harcerstwem w Polsce. Można.)
W Polsce „opiekunem” Polonii pozostawał Senat RP, do roku 2012, kiedy to zlikwidowano Polonijną Radę Konsultacyjną przy Senacie, a fundusze polonijne wraz z „opieką” przekazano Ministerstwu Spraw Zagranicznych. W roku 2015 Senat odzyskał „opiekę” nad Polonią, wraz z funduszami i Polonijną Radą Konsultacyjną, by utracić je ponownie 4 lata później, po przegranych wyborach do Senatu obecnej koalicji rządzącej, a „opiekę” nad Polonią, razem z funduszami, przejął rząd RP w osobie pełnomocnika ds. Polonii. Wszystkie te zmiany, podporządkowane agresywnej polityce partyjnej w Polsce, nie dają cienia szansy na jakiekolwiek działania Polski pod adresem Polonii „ponad podziałami”, jak postuluje punkt 4 rezolucji VI Zjazdu Polonii i Polaków z Zagranicy. Również hasło – nic o nas bez nas – niewiele znaczy, dopóki „opieka” nad Polonią pozostaje narzędziem w realizacji partyjnych interesów. Aby nastąpiła korzystna dla Polonii zmiana, spory polityczne w Polsce muszą odbywać się w atmosferze dialogu z poszanowaniem wspólnych wartości, czego jednak próżno, przynajmniej na razie, oczekiwać.
Polonia jest postrzegana w Polsce jako element jakiegoś egzotycznego krajobrazu, a nie jako licząca się siła społeczna czy polityczna. Wspierane przez Polskę polonijny folklor, sport, etc. również finansowane przez nią zjazdy Polonii i Polaków z Zagranicy, tworzą jedynie ornament dla polonijnej polskości, nie dotykają jednak ani jej istoty, ani jej nie zastąpią. Polonia winna, jako podmiot, sama ją sobie zdefiniować. Wymaga to wysiłku, koordynacji i współpracy możliwie największej liczby organizacji polonijnych na świecie, ich wspólnych 4 działań ponad podziałami, bo trawestując słowa Ignacego Paderewskiego – dla Polonii jedyną partią polityczną jest Polska.
Marian W. Radny
__________________
Marian Radny - profesor fizyki teoretycznej. Od 2017 do rezygnacji w 2023 roku, wiceprzewodniczący Rady Naczelnej Polonii Australijskiej. Z ramienia Rady Polonii Świata koordynator I Forum Nauki Polskiej poza Granicami Kraju (w ramach V Zjazdu Polonii i Polaków z Zagranicy) oraz II Forum Nauki Polskiej poza Granicami Kraju. Były prezes Związku Polskiego w Newcastle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy