Alina Kubik i Dominik Górny - twórcy kantaty na 25-lecie Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego |
W roku 20-lecia Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego –czołowej instytucji pracy organicznej w Polsce, powstał hymn tej organizacji, który miał swoją chóralną oraz orkiestrowo-chóralną premierę podczas uroczystej gali. Na 25-lecie jest tworzona kantata. Forma utworu jako rodzaj sztuki wokalno-instrumentalnej i rozbudowanej, ma podkreślić uniwersalność i różnorodność patrzenia na ideę pracy organicznej i jej wydźwięk dla życia społecznego. Premiera kantaty jest zapowiedziana na jesień br. a już dziś zapraszamy do przeczytania wywiadu z jej twórcami: Aliną Kubik i Dominikiem Górnym.
Z okazji 25-lecia działalności Towarzystwa
im. Hipolita Cegielskiego i 210. rocznicy urodzin Hipolita Cegielskiego,
Wielkopolsce zostanie podarowane muzyczne dzieło. Autorem muzyki jest Pani a twórcą słów – Dominik Górny. Jaki jest pierwotny zamysł utworu?
Alina Kubik: Dziełem muzycznym
zaplanowanym na tę uroczystość jest utwór
wokalno-instrumentalny na sopran, chór i orkiestrę smyczkową. Słowo wplecione w
muzykę i muzyka jako mowa dźwięków dopełnią się
nawzajem w synergii słów i tonów. Komponując, staram się
tak zespolić warstwą słowną i muzyczną, by wzajemnie się uzupełniały
różnorodnością, podobieństwem lub unifikowały w jedności niczym unisono.
W moim odczuciu muzyka staje się kwestią kontrastu dosłowności i niedopowiedzenia, płynnością subtelnych zmian i dynamizmem zaskoczenia. Komponując, zastanawiam się nad emocjami i uczuciami, nad chwilowym wrażeniem i po nim wspomnieniem. Nawet rymy się wkradają, chyba z powodu wydłużonego czasu na przejście z języka dźwięków na semantykę słów.
Jak do kwestii semantyki odnosi się autor
słów kantaty?
Dominik Górny: Jak wiemy semantyka
skupia się na znaczeniu słów. Noszę w sobie przekonanie, że pisząc teksty o
charakterze scenicznym, należy brać pod uwagę nie tylko to czy dany wyraz lub
określenie wygląda atrakcyjnie na papierze ale również
to jak taka wypowiedź brzmi w chwili wypowiedzenia na głos, recytacji…
Uświadomiłem to sobie
szczególnie w chwili pisania książki pt. „Poemat o moim
Chopinie”, kiedy profesor Jan Miodek, autor przedmowy, zwrócił uwagę na dialog jaki tworzy spotkanie poezji i muzyki
– „Od lat śledzę z wielkim zainteresowaniem i intelektualną satysfakcją twórczość poetycką Dominika Górnego.
Podziwiam jego zmaganie się ze słowem, głębię myśli i warsztatową sprawność.
Skądinąd wiem o jego wyjątkowym wyczuleniu na warstwę brzmieniową tekstu
poetyckiego – tak jak dobrze mi jest znana jego fascynacja językiem”. Poezja i
muzyka jest przykładem „wiecznej syntezy sztuk” – zaznaczył profesor.
Kluczowy wkład dla
rozumienia przeze mnie znaczenia semantyki czy retoryki miał śp. profesor
Tadeusz Zgółka, który pozwolił mi odkryć w mojej poezji to, czego w pełni
mogłem nie dostrzegać. Jeśli można powiedzieć, że autor “uczy się” odkrywania
znaczenia własnych tekstów przez pryzmat percepcji słuchaczy i czytelników, to
na pewno trzeba przywołać refleksję śp. profesora Zgółki, która została
zamieszczona jako wstęp do mojego najnowszego tomu poetyckiego pt. „Kwadrans
dłuższy od piętnastu minut”, by przywołać fragment – „Dla Dominika Górnego
poezja jest sztuką słowa ale nie słowa pięknie brzmiącego – zrytmizowanego,
zrymowanego. Słowa mają się układać według ich znaczeń, sensów, podobieństw (…)
Ulubionym chwytem poetyckim Poety jest bowiem figura zwana w retoryce –
poniekąd i w poetyce – solecyzmem. Najprościej mówiąc jest to zbudowanie
językowej konstrukcji na przekór, ale niekoniecznie na odwrót (…) Aby czytać
jego wiersze konieczna jest wrażliwość na słowo, zwłaszcza na słowo uwikłane w
konteksty codzienności. Równie konieczne jest spojrzenie na te uwikłania okiem
krytycznym, podążającym za Autorem po to, aby dostrzec możliwość zastąpienia
kontekstów – frazemów, konstrukcjami odnowionymi, odświeżonymi”.
Pisanie muzyki to
również tak złożyny proces?
A.K.: Pisząc muzykę do słów, czerpię z nich potrójną
inspirację, o co w poezji Dominika nietrudno. Pierwsza inspiracja to pragmatycznie
rzecz ujmując – budowa słowa, jego długość i położenie akcentu. Druga
inspiracja to znaczenie wyrazów, a trzecia to
metafora powstała z połączeń słów, to odwieczne „między wierszami” tworzące aurę
całości. W wierszach Dominika jest wystarczająco miejsca na muzykę.
W moich utworach
staram się delikatnie zakodować każdorazowo indywidualną wyjątkowość odczuć i
wskazówki do duchowej celebracji sztuki. Przyznam, że czuję się
w pewien sposób odpowiedzialna za słuchacza i z
możliwie największą czułością pełną życzliwości staram się
kreować każde pojedyncze współbrzmienie. Może to zbyt górnolotne słowa, ale przyglądając się sobie odnoszę
właśnie takie wrażenie. Pewne rzeczy realizuję najpierw empirycznie,
instynktownie, dopiero później zastanawiając się nad użytymi środkami
kompozytorskimi.
To nie pierwsza wspólna kompozycja duetu Alina Kubik i Dominik Górny. Jakie były wcześniejsze?
A.K.: Współpraca z
Dominikiem trwa już kilka lat. Pierwszy wiersz, do którego
napisałam muzykę to Przedpremiera w teatrze cieni. Jego upublicznienie
odbyło się w ramach artystycznego projektu Akademii Muzycznej im.
Ignacego Jana Paderewskiego, gdzie pracuję na stanowisku adiunkta. Wykonawcą
był śp. profesor Tomasz Zagórski. Ten utwór stał się częścią zdumiewającej historii i
to właściwie nie jednej, ale to chyba temat na inną rozmowę…
Muszę przyznać, że
marzyłam, by poznawać żyjących poetów, by wspólnie tworzyć sztukę współczesną, sztukę dnia dzisiejszego, z
której emanuje blask teraźniejszości.
Inne wiersze Dominika,
do których napisałam muzykę to m.in.: Kwiatowa suita na fidel i bas, Wiolinowy pejzaż jeziora na sopran i fortepian, Widok z mojego okna (wykonany w wersji
słowno-muzycznej podczas mojej rezydencji artystycznej w Japonii wraz z
artystami z Korei Płd., Kanady i Japonii) oraz Miniatury świtu na sopran i fortepian. Każdy z tych utworów zbiera pozytywne recenzje od
wykonawców i słuchaczy. Są to
komentarze typu – „chciałbym to śpiewać w kółko, nie mogę się doczekać kolejnej
próby”…
Przytoczę także kilka
słów z dłuższej entuzjastycznej recenzji światowej sławy śpiewaka na temat Przedpremiery
w teatrze cieni. Ze względu na rodzaj korespondencji sposób wypowiedzi jest nieformalny i
bezpośredni – „Nawet nie wiesz co mi zrobiło w głowie to nagranie (…), oprócz tego, że utwór jest taki, wiesz, w mój gust, subtelny i niejednoznaczny,
wielowymiarowy (…), coś dziwnego się ze mną stało (…)
więc mega mi się Twój utwór podoba, znajdę więcej. (…) Ja dziś
zasypiam z harfą”.
Za co Pani najbardziej ceni poezję
Dominika Górnego? Co sprawia,
że chce do niej Pani pisać muzykę?
A.K.: Jak już wcześniej
wspomniałam, poezja Dominika zawiera w sobie przestrzeń na muzykę. Dla mnie również nieregularność wersów i strof jest atutem. Kiedyś nie
wyobrażałam sobie, by móc napisać muzykę do
wierszy bez równych zwrotek.
Przełom nastąpił, gdy postanowiłam napisać muzykę do wierszy Wisławy
Szymborskiej. To doświadczenie otworzyło mnie na kolejne, podobne działania. Ta
nieregularność wydaje się być zaproszeniem dla kompozytora. W twórczości Dominika odpowiada mi również dobór słów kreujących nastrój poprzez dosłowność i metaforę.
Jest też w Jego poezji neutralność w sensie obiektywizmu i spojrzenia z
dystansu, uchwycenie rzeczywistości z perspektywy doświadczonego mędrca. Mnie
jako twórcy muzyki daje to
możliwość ingerencji w dźwiękowy wymiar dzieła i zabarwienie utworu brzmieniem
z odcieniem wybranych emocji.
A za co pan Dominik ceni muzykę pani
Aliny Kubik?
D.G.: Sposób tworzenia i
odczytywania kontekstów artystycznych przez
Alinę Kubik jest mi bardzo bliski. Myślę, że oboje cenimy sobie takie wartości
jak wzajemne wsłuchiwanie się w siebie i pokora wobec twórczego warsztatu, który potrafi wciąż zaskakiwać.
Chcę też podkreślić,
że nie tylko cenię muzykę, ale i osobowość Aliny. To tworzy komfort pracy nad
materią słowną i muzyczną. Dajemy sobie przestrzeń na realizację własnych
pomysłów artystycznych. Ta autonomia daje nam rozwój i radość. Od pewnemu czasu mam
komfort działania z ludźmi, z którymi naprawdę chcę
współpracować, bo poza kwestiami zawodowymi, dobrze się z nimi czuję mentalnie,
lubię rozmawiać na różne tematy i mogę być naturalnym w budowaniu relacji.
Słuchacze naszych utworów to doskonale wychwycili – opowiadają
osobiście np. po koncertach lub piszą w listach, że czują nasze – moje i Aliny
porozumienie mentalne.
Zgodzi się z tym Pani?
A.K.: Tak, my wzajemnie
się inspirujemy i motywujemy. Wsłuchujemy się w siebie. Dominik ma bardzo
uniwersalne podejście do pracy. Dał mi się poznać jako osoba wymagająca co do
innych, a jednocześnie krytyczna co do siebie i mająca duży
dystans. Nie sugeruje się opiniami innych, choć ma do nich szacunek. Kieruje
się własną intuicją i wyczuciem, którego nabywał podczas
medialnej współpracy z ludźmi kultury tej miary co: Placido Domingo, Jan. A.P.
Kaczmarek, prof. Stefan Stuligrosz, Zbigniew Wodecki, Aleksander Maliszewski,
Krzysztof Penderecki…
Jeśli chodzi o tego
ostatniego to otrzymała Pani od niego nagrodę, prawda?
A.K.:
Tak, było to w ramach IV Konkursu Kompozytorskiego im. Krzysztofa Pendereckiego
jako części Międzynarodowego Festiwalu
Sopot Classic. Mój utwór pt. Divertimento na
orkiestrę smyczkową otrzymał w tym konkursie wyróżnienie. Z tej okazji
zaproszono mnie na uroczysty koncert z okazji wręczenia nagród. Był to bardzo
miły wieczór, a urocze przemówienie profesora na zawsze pozostanie w mojej
pamięci. Po zakończonej uroczystości, gdy do pociągu powrotnego pozostało
niewiele czasu, mnie i mojego tatę odwiózł na dworzec osobisty kierowca państwa
Pendereckich. To krótkie spotkanie i otrzymanie nagrody z rąk mistrza było dla
mnie symbolicznym prezentem wynagradzającym wieloletni wysiłek włożony w
kształcenie się w kierunku naukowym i artystycznym.
Co chce Pani przekazać w swojej muzyce
w chwili, kiedy wchodzi w dialog z poezją?
A.K.: Mam wrażenie, że
moja muzyka jest wyrazem miłości do świata i medium dla uczuć i emocji. Mariaż
z poezją jest dla mnie wzbogaceniem mojej muzyki, wartością dodaną, która z jednej strony jest inspiracją, a
z drugiej fragmentem osnowy całości. Podkreślam fragmentem, ponieważ „gościnna”
poezja Dominika oddając miejsce muzyce, staje się konstrukcyjnym elementem, a
nie całym rusztowaniem.
Gdyby miała Pani podać jakąś maksymę –
motto Waszej współpracy – jak by ono brzmiało?
A.K.: Rozmawiając z
Dominikiem mam wrażenie, że co jakiś czas nasze wypowiedzi oscylują wokół
takich haseł. Bywa, że telefonując, wzajemnie się żartobliwie „nakręcamy”,
tworząc coraz to ciekawsze epitety, metafory, a czasem nawet sięgamy,
powiedziałabym, do hobbystycznego słowotwórstwa. Wydaje mi się,
że synergia życzliwości każdego z nas kreuje wartościową sztukę, a motto mogłoby
brzmieć: Sztuką ku przyszłości.
Wracając do tematu
jubileuszu – kto wpadł na pomysł, aby stworzyć utwór jemu dedykowany?
D.G.:
Inicjatywa wypłynęła ze strony pana dr. Mariana Króla, Prezydenta
Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego i jego Zarządu. Pan Prezydent, któregoś dnia poprosił
mnie o napisanie poezji z okazji 25-lecia Towarzystwa. Gdy już tekst powstał,
został zaakceptowany przez tzw. opiniotwórcze środowiska i to
było przyczynkiem do tego, aby rozbudować jego przekaz i formę o muzykę. Pan
Prezydent często daje mi wyzwania, które nie są proste –
muszę to przyznać – ale ich podjęcie daje dobre efekty i za to nie tylko wypada
ale chcę jemu podziękować.
Dziękujemy
również
za wsparcie wszystkim życzliwym nam ludziom, a w szczególności: profesor Hannie
Kostrzewskiej, JM Rektorowi Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderewskiego,
profesorowi Sławomirowi Kamińskiemu, Prorektorowi tej Uczelni, maestro Jackowi
Pawełczakowi…
Efekty
literackiej pracy dostrzegła również Katarzyna Gaertner, autorka najwiekszych
przebojów polskiej piosenki, która swoje uznanie wyraziła na dyplomie o treści
– “Dominik Górny ma nieprzeciętny talent do pisania chwytliwych, mądrych i
godnych zapamiętania tekstów”.
D.G.:
To było dla mnie bardzo miłe a jednocześnie zaskakujące i
motywujące doświadczenie – także w kontekście brania odpowiedzialności za to,
co się pisze i śpiewa na scenie. To wspaniałe obserwować jak obecnie na naszych
oczach i „uszach” powstaje utwór, który za pomocą muzyki i
słów ma oddać szacunek dla etosu pracy organicznej, bo przecież: Praca
organiczna – przysiądź się do niej / Jej idea okrągłym stołem / Dla każdego
wystarczy miejsca / Opłatek że ten ktoś / z pomysłu zrobił różę / Postawił
kwiaty na stole / Nestor i latorośl – mądrość i energia w jednym cytacie.
„Nestor” to nawiązanie do
postaci Hipolita Cegielskiego, tak?
D.G.:
Tak, choć nie tylko… Pośród nas żyją współcześni mistrzowie pracy
organicznej – od nas dojrzalsi i mądrzejsi. I dobrze, że tak jest. Naszym
przywilejem i obowiązkiem jest z nich czerpać… Każdy utwór jak i każde
zdarzenia w życiu mają własną partyturę. Chodzi o to, aby odczytać w niej swoje
miejsce, choćby jedno słowo czy nutę. Chcemy, aby nasz utwór inspirował do
takiego postrzegania jubileuszu 25-lecia Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego
i 210. rocznicy urodzin patrona tej organizacji.
---
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy