Podczas gdy Zelenski bawił w Japonii na szczycie G7, Rosjanie zdobyli Bachmut. |
Szef PMC Wagner, Jewgienij Prigożyn, ogłosił w sobotę, że trwająca 224 dni rosyjska operacja zdobycia strategicznego centrum łączności Artiomowska (ukr. Bachmutu) we wschodnim ukraińskim regionie Donbasu została pomyślnie zakończona wobec oporu ponad 80 000 ukraińskich żołnierzy.
To bolesny moment dla Zelenskiego, który w grudniu ubiegłego roku chwalił się amerykańskim ustawodawcom na Kapitolu, że "podobnie jak bitwa pod Saratogą (w 1777 roku) bitwa o Bachmut zmieni przebieg naszej wojny o niepodległość i wolność".
W międzyczasie, aby odwrócić uwagę publiki, mówi się o możliwej zmianie w polityce USA dotyczącej dostawy myśliwców F-16 na Ukrainę w nieokreślonej przyszłości. W rzeczywistości jednak nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak będzie wyglądało ukraińskie państwo, gdy przylecą do niego myśliwce. Nic dziwnego, że administracja Bidena wciąż wydaje się niezdecydowana. F-16 to gorący towar eksportowy. Co się stanie, jeśli Rosjanie strącą go z nieba swoją zaawansowaną technologicznie bronią i zniszczą jego chwałę?
Wydaje się, że Rosjanie doszli do wniosku, że tylko całkowite zwycięstwo sprawi, że Amerykanie i Brytyjczycy zrozumieją, iż Moskwa poważnie traktuje trzy cele stojące za specjalnymi operacjami wojskowymi, które nie podlegają negocjacjom: bezpieczeństwo i integralność ludności rosyjskojęzycznej oraz jej prawo do życia w pokoju i godności na nowych terytoriach, demilitaryzacja i denazyfikacja Ukrainy oraz neutralna, suwerenna i niepodległa Ukraina uwolniona ze szponów USA i niebędąca już wrogim sąsiadem.
Jednak bezprecedensowa wrogość USA wobec Rosji tylko wzmocniła determinację Moskwy. Jeśli sojusz anglosaski będzie nadal wspinał się po drabinie eskalacji, rosyjska kampania może zostać rozszerzona na cały region na wschód od Dniepru. Rosjanie biorą udział w tej wojnie na dłuższą metę, a teraz przyszła kolej na Amerykanów.
Przypomina to przemówienie prezydenta Władimira Putina, które wygłosił w Dumie w lipcu ubiegłego roku. Powiedział wówczas: "Dziś słyszymy, że chcą nas pokonać na polu bitwy. Cóż mogę powiedzieć? Niech spróbują. Wiele słyszeliśmy o tym, że Zachód chce z nami walczyć 'do ostatniego Ukraińca'. To tragedia dla narodu ukraińskiego, ale wydaje się, że idzie to w tym kierunku. Ale wszyscy powinni wiedzieć, że w ogólnym rozrachunku nie zaczęliśmy jeszcze niczego poważnego".
Cóż, rosyjska operacja w końcu rozpoczęła się 'na poważnie'. Powód opóźnienia jest oczywisty. Putin podkreślił w swoim przemówieniu, że Zachód powinien wiedzieć, że im dłużej będzie trwała specjalna operacja wojskowa Rosji, tym trudniej będzie jej negocjować z Zacchodem.
Najważniejsze pytanie dotyczy zatem ukraińskiej kontrofensywy. Siły rosyjskie mają przytłaczającą przewagę militarną pod każdym względem. Nawet jeśli twardy rdzeń ukraińskich sił wyszkolonych na Zachodzie, liczący około 30-35 000 żołnierzy, zdoła dokonać przełomu na 950-kilometrowej linii frontu, co się wtedy stanie? - Nie ma się co łudzić, nastąpi zmasowany rosyjski kontratak, a ukraińscy żołnierze mogą zostać złapani w ogniową pułapkę i ponieść ogromne straty liczone w dziesiątkach tysięcy. Co wtedy osiągnęłaby oś anglosaska?
Co więcej, ukraińskie siły zbrojne wyczerpią się do tego stopnia, że nie będzie niczego, co mogłoby powstrzymać rosyjskie siły nacierające na Charków i Odessę. Na tym polega paradoks. Ponieważ od tego momentu Rosjanie nie będą mieli z kim rozmawiać.
Jeśli wcześniejsze zachowanie Amerykanów - czy to w Wietnamie, Afganistanie, czy Iraku i Syrii - jest jakąkolwiek wskazówką, Waszyngton nie zrobi nic. Znany amerykański myśliciel strategiczny, emerytowany pułkownik David Macgregor, nie mógł ująć tego lepiej, gdy powiedział na początku tego tygodnia:
"Mogę powiedzieć, że Waszyngton nie zrobi nic. I zawsze ostrzegałem... my (Stany Zjednoczone) nie jesteśmy potęgą kontynentalną, potęgą lądową gdziekolwiek poza naszą własną półkulą. Jesteśmy przede wszystkim potęgą powietrzną, kosmiczną i morską, podobnie jak Wielka Brytania. A co to oznacza? Kiedy sprawy idą dla nas źle, odpływamy, odlatujemy, wracamy do domu... Zawsze tak robimy. W pewnym momencie po prostu odchodzimy. I myślę, że to jest teraz na porządku dziennym".
Kamienne milczenie w oświadczeniu G7 na temat ukraińskiej kontrofensywy jest zrozumiałe. Oświadczenie G7 musi być skontrastowane z raportem, który pojawił się w Politico w przeddzień szczytu w Hiroszimie, cytując wysokich rangą urzędników amerykańskich, opisujących śmiały plan przekształcenia wojny na Ukrainie w 'zamrożony konflikt' na wzór Półwyspu Koreańskiego lub Kaszmiru.
Urzędnik Pentagonu powiedział gazecie, że najnowsze pakiety pomocy wojskowej dla Ukrainy odzwierciedlają 'przejście administracji Bidena na strategię długoterminową'. Amerykańscy urzędnicy podobno już rozmawiają z Kijowem na temat charakteru ich przyszłych stosunków. Zasadniczo, jeśli ukraińskie starania o członkostwo w NATO nie powiodą się, zachodnie gwarancje mogą wahać się od umowy o wzajemnej obronie w stylu art. 5 NATO do umów zbrojeniowych z Ukrainą w stylu Izraela, tak aby 'konflikt zakończył się gdzieś pomiędzy aktywną wojną a chłodnym impasem'.
Rzeczywiście, oświadczenie G7 rozpoczęło się od koncepcji 'europeizacji' Ukrainy poprzez reformy, gospodarkę rynkową napędzaną przez sektor prywatny i zachodnie instytucje finansowe oraz wzmocnienie zdolności Kijowa do odstraszania militarnego.
To dość zdumiewające. Gdy tylko jedna błędna narracja - propagująca militarną porażkę Rosji na Ukrainie i obalenie Putina - została rozwikłana, pojawia się inna narracja, oparta na uproszczonym założeniu, że Rosja po prostu ugnie się i będzie biernie przyglądać się, jak USA integrują Ukrainę z zachodnim systemem sojuszy, tworząc otwartą ranę na zachodnich granicach Rosji, która będzie pochłaniać zasoby i komplikować stosunki z sąsiadami przez nadchodzące dziesięciolecia.
Jednak odpowiedź rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Ławrowa potwierdza, że Moskwa nie wpadnie w pułapkę 'zamrożonego konfliktu'. Ławrow powiedział: "Czy moglibyście spojrzeć na rezolucje debatowane i przyjęte na szczycie G7 w Hiroszimie, mające na celu podwójne powstrzymywanie Rosji i Chińskiej Republiki Ludowej? Głośno i otwarcie ogłoszono cel, a mianowicie pokonanie Rosji na polu bitwy, a następnie wyeliminowanie jej jako rywala geopolitycznego, że tak powiem, wraz z każdym innym krajem roszczącym sobie prawo do niezależnego miejsca na świecie: zostaną one stłumione jako przeciwnicy".
Ławrow zwrócił również uwagę, że społeczność ekspertów krajów zachodnich jawnie omawia misję opracowania scenariuszy mających na celu dezintegrację Rosji i "nie ukrywają faktu, że istnienie Rosji jako niezależnego ośrodka jest nie do pogodzenia z celem Zachodu, jakim jest globalna dominacja". Minister powiedział: "Musimy dać zdecydowaną i konsekwentną odpowiedź na wypowiedzianą nam wojnę".
Nie jest jednak tak, że wszyscy Amerykanie nie są w stanie spojrzeć na wojnę oczami Rosji. Grupa szanowanych byłych amerykańskich dyplomatów i oficerów wojskowych należących do Eisenhower Media Network w swym apelu (*) błaga o rozsądek w Waszyngtonie. Nawiasem mówiąc, zapłacili oni za opublikowanie tego apelu w New York Times, ale reszta mediów głównego nurtu go zignorowała.
oprac. Zbigniew Białas
na podst: Seniora .org
*) Wspomniany list-apel amerykańskich ekspertów można przeczytać na stronie:
https://eisenhowermedianetwork.org/russia-ukraine-war-peace/
Tu przytaczam krótkie fragmenty:
Wojna rosyjsko-ukraińska jest globalną katastrofą. Setki tysięcy osób zostało zabitych lub rannych. Miliony ludzi zostały przesiedlone. Zniszczenia środowiska i gospodarki były nieobliczalne. Przyszłe zniszczenia mogą być wykładniczo większe, ponieważ potęgi nuklearne coraz bardziej zbliżają się do otwartej wojny.
Po upadku Związku Radzieckiego i zakończeniu zimnej wojny przywódcy Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej zapewnili przywódców radzieckich, a następnie rosyjskich, że NATO nie rozszerzy się w kierunku granic Rosji. „Nie będzie rozszerzenia… NATO o cal na wschód” — powiedział sekretarz stanu USA James Baker radzieckiemu przywódcy Michaiłowi Gorbaczowowi 9 lutego 1990 r . Podobne zapewnienia ze strony innych przywódców USA, a także przywódców brytyjskich, niemieckich i francuskich potwierdzają to lata 90. Od 2007 roku Rosja wielokrotnie ostrzegała, że siły zbrojne NATO na rosyjskich granicach są nie do zniesienia.
Rosjanie wyraźnie zaznaczyli swoje czerwone linie. W Gruzji i Syrii udowodnili, że użyją siły do obrony tych linii. W 2014 r. ich natychmiastowe zajęcie Krymu i wsparcie separatystów z Donbasu pokazały, że poważnie podchodzą do obrony swoich interesów. Nie jest jasne, dlaczego nie zostało to zrozumiane przez przywódców USA i NATO; prawdopodobnie przyczyniają się do tego niekompetencja, arogancja, cynizm lub zdradziecka mieszanka wszystkich trzech czynników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy