Zbigniew Makomaski, Roman Korban i Roman Wszoła - wszyscy trzej absolwenci AWF w Warszawie. Fot. M.Petruczenko |
Przypomnijmy: ROMAN KORBAN, urodzony 23 maja 1927 roku w Nadwórnej (województwo stanisławowskie). Lekkoatleta OMTUR Gdynia (1947), Zrywu Gdańsk (1948), Spójni Gdańsk (1949-1953). Mistrz Polski w biegu na 800 metrów (1951, 1952) i 1500 m (1951). Trzykrotny wicemistrz na tym pierwszym dystansie (1949, 1950, 1953). Halowy mistrz Polski na 800 m (1950). Akademicki wicemistrz świata na 800 m (Berlin 1951). Uczestnik igrzysk olimpijskich (Helsinki 1952): odpadł w przedbiegu 800 m z czasem 1:54.7.
Rekordy
życiowe: 400 m – 50.01 (Warszawa, 20.9.1953); 800 m – 1:51.8 (Moskwa,
15.7.1951); 1000 m – 2:27.0, rekord Polski (Zabrze, 12.7.1953); 1500 m – 3:55.8
(Warszawa, 18.7.1953); 4x400 m – 3:17.2, rekord Polski (Gerard Mach, Bogdan
Lipski, Zygmunt Buhl, Korban), Berlin, 15.8.1951.
W 1981 roku
obronił pracę doktorską na temat historii sportu polonijnego w gorzowskiej
filii AWF Poznań. W latach 1972-1975 przebywał w USA, a od 1981 mieszka w
Australii. Autor kilkunastu książek (m. in. „35 lat dla chwały polonijnego
sportu Eagles of Chicago”, „Sport wśród Polonii amerykańskiej֨”, „40 lat Klubu
Sportowego Polonia – Sydney, sukcesy i wpadki”, „Witajcie w Australii”,
„Australia: Ziemia Obiecana czy pułapka?”.
W nadeslanym
niedawno do redakcji artykule w dziale Historia „Przegladu Sportowego”, Maciej Petruczenko pisze o Romanie Korbanie
jako o chodzącej encyklopedii polskich kresów, polskiego wychodżctwa i
oczywiście polskiego sportu.
W czasie
okupacji hitlerowskiej ten urodzony na Huculszczyźnie biedak toczył tam
partyzanckie walki z Niemcami i banderowcami, w 1952 roku wystartował w biegu
na 800 m na igrzyskach olimpijskich w Helsinkach, w 1965, będąc już
warszawiakiem, został szefem szkolenia PZLA, by potem poprzez Chicago i Los
Angeles dotrzeć do Sydney, gdzie rezyduje od blisko czterech dekad i pisze
książki. – pisał 5 lat temu Petruczenko w artykule w ‘Przeglądzie Sportowym”.
Teraz tak wspomina o ponownym spotkaniu z Korbanem:
Skromnosć w
ubiorze pozostała mu do dzisiaj. I nie zdziwiłem się bynajmniej, gdy pod koniec
maja odebralem 95-letniego Romana na lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie
zobaczywszy gościa, którego wieziono wprawdzie na wózku inwalidzkim, ale
energia, z jaką mnie powitał, była całkowitym zaprzeczeniem wysiłku, jaki
musiał wlożyć w podróż z Sydney do stolicy Polski. ... trzeba było przeżyć
awaryjne lądowanie w Arabii Saudyjskiej, bo samolot sie zepsuł.
Korban to typ
nie do zdarcia – pisze dalej Petruczenko. Urodził się 23 maja 1927 roku i jest
obecnie najstarszym spośrod polskich uczestników letnich igrzysk olimpijskich.
Prosto z
lotniska Chopina na Okęciu zawiozłem Romana na ulicę Foksal, gdzie w bliskiej
mu klimatycznie knajpce Kamanda Lwowska spożyliśmy obiad w towarzystwie dwu innych
lekkoatletycznych weteranów:
91-letniego Zbigniewa Makomaskiego (czołowy biegacz świata na dystansie 800
metrów) i 90-letniego Romana Wszoły (jeden z najbardziej znanych trenerów
lekkoatletyki młodzieżowej).
Nasz gość
honorowy Roman Korban to jednak w porównaniu z „Mahomentem” i Wszolą-seniorem człowiek, który
wyszedł daleko poza polski obszar kulturowy. Na przełomie lat 40. I 50. ubiegłego
wieku należał do ścislej czołówki krajowej w biegach na 800 i 1500 metrów, trzykrotnie
zdobywając na tych dystansach mistrzostwo Polski.
W 1952
posłano go na igrzyska olimpijskie w Helsinkach bez rozpoznania, że ten biedak
ze Spójni Gdańsk ma otwartą gruźlicę.
Karierę sportową faktyczny repatriant, urodzony w miejscowosci Nadwórna
w rejonie Stanisławowa, rozpoczął skuszony tym, że za zwyciestwo na 400
metrów dostanie ćwierć litra wódki, a na 800 metrów - nawet pół litra. Mimo
sukcesów sportowych pewnie przymierałby głodem, gdyby nie przyjął go pod swój
dach i nie zaczął dokarmiać przedwojenny mistrz biegów Klemens Binakowski.
(...)
Teraz przyleciał
do kraju ojczystego, żeby przygotować tu sobie lokum na ostatni etap życia. Ten
pełen niesłychanej żywotności przyszywany Australijczyk mówi po prostu: -
Gdziekolwiek mnie niosło po świecie, zawsze miałem w sercu Polskę i to się nigdy
nie zmieni...
Tak kończy
swój artykuł po spotkaniu z Romanem Korbanem w Warszawie Maciej Petruczenko.
Za jedenaście
dni, 23 maja Pan Roman ukończy 96 lat. Mieszka nadal w sydejskiej dzielnicy
Blacktown sam ale chętnie wynajmie nawet za centy przylegajace do jego domu
mieszkanie. Po prostu potrzebuje kogoś w pobliżu dla bezpieczeństwa i opieki. Ktoś,
kto zdecyduje się zamieszkać obok niego, będzie miał z pewnoscią niezapomniamy honor być przy legendzie polskiego sportu i
człowieku o niezwykłej umysłowości.
Z okazji 95 rocznicy
urodzin Stephen Bali – członek Parlamentu
NSW przesłał mu oficjalne życzenia urodzinowe. Pan Roman jest z tego bardzo
dumny, że i Australia pamięta o nim.
oprac. Krzysztof Bajkowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy