Powszechnie wiadomym jest, że Wielka Brytania w ramach styczniowego pakietu pomocy wojskowej, zdecydowała się przekazać Ukrainie 14 czołgów Challenger 2 i 30 haubic samobieżnych AS90. Okazuje się jednak, że w grę wchodzi także dostawa amunicji ze zubożonym uranem. Informację taką przekazała w poniedziałek, w odpowiedzi na pytanie członka Izby Lordów, wiceminister obrony Annabelle Goldie. Jak stwierdziła, takie pociski są „wyjątkowo skuteczne w zwalczaniu współczesnych czołgów i pojazdów opancerzonych”. Jak widzimy Anglosasi otwarcie eskalują konflikt na Ukrainie.
Informacja o planach Brytyjczyków została opublikowana na stronach parlamentu. We wtorek nagłośniły ją szeroko ukraińskie media. To oczywiście, natychmiast spotkało się z ostrą reakcją Kremla. „Dzisiaj okazało się, że Wielka Brytania za pośrednictwem wiceminister obrony zapowiedziała nie tylko dostawę czołgów na Ukrainę, ale także pocisków ze zubożonym uranem. Wygląda na to, że Zachód naprawdę zdecydował się walczyć z Rosją do ostatniego Ukraińca nie słowami, ale czynami.” – oznajmił prezydent Władimir Putin. W opinii przywódcy Rosji, w sytuacji gdy zachód zaczyna używać broni z komponentem nuklearnym, „Rosja będzie zmuszona odpowiedzieć”. Możemy zatem spodziewać się w takiej sytuacji użycia przez stronę rosyjską nawet taktycznej broni jądrowej.
Polskie media i komentatorzy powszechnie lekceważą szkodliwość amunicji ze zubożonym uranem, wskazując na jej konwencjonalny charakter. To manipulacja bądź celowe przekłamanie. Skutki użycia takiej amunicji są szczegółowo opisane w licznych opracowaniach naukowych, także polskich. Jednym z nich jest artykuł Tadeusza Kasperka z Akademii Marynarki Wojennej pt. „Skutki radiacyjne użycia amunicji ze zubożonym uranem” (Zeszyty Naukowe Akademii Marynarki Wojennej ROK XLVII NR 3 (166) 2006). Autor pisze tutaj: „Pociski ze zubożonym uranem (238U) były stosowane w wojnach w byłej Jugosławii i Iraku. Stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia i życia osób mających bezpośredni kontakt z pozostałościami po ich eksplozji. Typowymi objawami są skutki popromienne, które wyrażają się chorobowymi zmianami w organizmie, prowadzą do uszkodzenia genów napromieniowanych i powodują zwyrodnienia u ich potomstwa.”
Jak wskazuje autor, szkodliwość zubożonego uranu dla ludzi wynika z oddziaływania cząstek alfa (α) po wchłonięciu uranu do organizmu drogami oddechowymi i pokarmowymi i promieniowania beta (β) w przypadku bezpośredniego kontaktu. Stąd ich identyfikacja, a tym samym diagnoza przyczyn znacznej zachorowalności osób, które przebywały w obszarze stosowania tego rodzaju pocisków, są niezwykle trudne. Dotychczasowe badania wykazały, że skutkami ekspozycji ludzi na promieniowanie jądrowe (α, δ, γ) są między innymi zaburzenia neurologiczne, kamica nerkowa i bóle nerek, wysypki, pogorszenie widzenia, nowotwory skóry, niewydolność płciowa, ślady uranu w spermie oraz wrodzone wady u potomstwa napromieniowanych (deformacje ciała).
Reasumując użycie amunicji ze zubożonym uranem oznacza radioaktywne skażenie terenu, co stanowi realne zagrożenie dla zdrowia i życia wszystkich osób, które mają kontakt z pozostałościami po eksplozjach. Ich użycie na ukraińskim teatrze walk oznaczać będzie całkowita degradację obszaru walk. W takim przypadku tereny dzisiejszej wschodniej Ukrainy zmienią się na dziesięciolecia w pustynię niezdatną do zamieszkania przez ludzi. I to nawet przy optymistycznym założeniu, że użycie amunicji ze zubożonym uranem nie spotka się z adekwatną reakcją ze strony rosyjskiej.
Tak czy inaczej wyraźnie widzimy, że Anglosasi w celu realizacji swoich strategii globalnych gotowi są poświęcić naszą część świata. I to nie tylko w znaczeniu metaforycznym czy politycznym. Bowiem w przypadku atomowego konfliktu z Rosją, USA, a nawet częściowo Wielka Brytania, za pomocą nowoczesnego uzbrojenia defensywnego będą w stanie powstrzymać część rosyjskiego kontruderzenia atomowego. Jednak Europa kontynentalna, w szczególnie jej środkowa i wschodnia część, nie będzie miała najmniejszej szansy. Konkluzja jest ponura: od zakończenia zimnej wojny ludzkość nie była tak blisko wywołania atomowej apokalipsy jak dziś. Jedyne prytanie to jak daleko w przesuwaniu „czerwonej linii” posuną się prowojenne jastrzębie na zachodzie. Oby nie o krok za daleko.
Przemysław Piasta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy