Fot. Pixabay |
Rzadko zdarza się, aby stosunki międzynarodowe uległy wstrząsowi, tak jak w 2022 roku. A to jeszcze nie koniec. Rozpoczęty proces nie zatrzyma się, nawet jeśli pewne wydarzenia go zakłócą i być może przerwią na kilka lat. Kończy się dominacja Zachodu, zarówno Stanów Zjednoczonych, jak i byłych potęg kolonialnych Europy (głównie Wielkiej Brytanii, Francji i Hiszpanii) oraz Azji (Japonia). Nikt już nie jest posłuszny Przywódcy, w tym państwa, które pozostają wasalami Waszyngtonu. Teraz wszyscy zaczynają myśleć samodzielnie. Nie jesteśmy jeszcze w wielobiegunowym świecie, który Rosja i Chiny próbują stworzyć, ale jesteśmy świadkami jego budowy.
Wszystko zaczęło się od rosyjskiej operacji wojskowej
mającej na celu wykonanie rezolucji Rady Bezpieczeństwa 2202 i ochronę całej
ludności ukraińskiej przed jej „integralnie nacjonalistycznym” rządem. Jednak
zupełnie inaczej postrzega się to w Stanach Zjednoczonych, Unii Europejskiej,
Australii i Japonii. Zachód jest przekonany, że Rosja napadła na Ukrainę, aby
siłą zmienić jej granice. Nie zostało to jednak zapowiedziane ani przez
prezydenta Władimira Putina, ani przez rosyjskie wojsko, ani nie wskazuje na
rozwój wydarzeń.
Zostawmy na boku kwestię, kto ma rację, a kto się myli.
Wszystko zależy od tego, czy ktoś zdaje sobie sprawę z wojny domowej, która
rozdziera Ukrainę od obalenia demokratycznie wybranego prezydenta Wiktora Janukowycza
w 2014 roku. Ludzie Zachodu, którzy zapominają o 20 000 zabitych w tej wojnie,
nie mogą sobie wyobrazić, że Rosjanie chcieliby powstrzymać rzeź. Tak jak
ignorują porozumienia mińskie, które były gwarantowane przez Niemcy i Francję
wraz z Rosją, tak nie wyobrażają sobie, by Rosja stosowała w praktyce
„obowiązek ochrony” zadeklarowany przez ONZ w 2005 roku.
Jednak była kanclerz Niemiec Angela Merkel [ 1 ] i były prezydent Francji François
Hollande [ 2 ]obaj publicznie
oświadczyli, że podpisali Porozumienia Mińskie nie po to, by zakończyć wojnę
domową, ale wręcz przeciwnie, by zyskać na czasie i uzbroić Ukrainę. Obie te
postacie gratulują sobie, że wrobiły Rosję, jednocześnie oskarżając ją o
ponoszenie wyłącznej odpowiedzialności za obecną wojnę. Nic dziwnego, że tych
dwóch byłych władców szczyci się swoją dwulicowością przed opinią publiczną,
choć ich słowa słyszane w innych częściach świata brzmią inaczej. Większości
ludzkości Zachód pokazuje swoje prawdziwe oblicze: wciąż próbuje podzielić
resztę świata i złapać w pułapkę tych, którzy chcą być niezależni; mówią o
pokoju, ale podżegają do wojen.
Błędem jest wyobrażanie sobie, że najsilniejsi zawsze
chcą narzucić swoją wolę innym. Ta zachodnia postawa jest rzadko podzielana
przez innych ludzi. Współpraca okazała się znacznie skuteczniejsza niż wyzysk i
rewolucje, które wywołuje. To jest przesłanie, które Chińczycy próbowali
propagować, mówiąc o relacjach „wygrany-wygrany”. Nie chodziło o uczciwe
stosunki handlowe, ale o sposób, w jaki rządzili chińscy cesarze: kiedy cesarz
wydawał dekret, musiał dopilnować, aby go przestrzegali gubernatorzy każdej
prowincji, w tym ci, których decyzja nie dotyczyła. Pokazał im, że o nich nie
zapomniał, wręczając każdemu prezent.
W ciągu dziesięciu miesięcy reszta świata, czyli jego
przytłaczająca większość, otworzyła oczy. Gdyby 13 października 143 państwa
podążyły za zachodnią narracją i potępiły rosyjską „agresję” [ 3 ] , nie miałyby już większości w
Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, aby dziś głosować w ten sposób. Głosowanie 30 grudnia
nad rezolucją zwracającą się do wewnętrznego trybunału ONZ, Międzynarodowego
Trybunału Sprawiedliwości, o uznanie izraelskiej okupacji terytoriów
palestyńskich za „okupację” jest tego dowodem. Zgromadzenie Ogólne nie jest już
pogodzone z zachodnim nieporządkiem na świecie.
11 państw afrykańskich, znajdujących się wcześniej w
orbicie Francji, wezwało armię rosyjską lub rosyjską prywatną kompanię wojskową
do zapewnienia im bezpieczeństwa. Nie wierzą już w szczerość Francji i Stanów
Zjednoczonych. Jeszcze inni są świadomi, że ochrona Zachodu przed dżihadystami
idzie w parze z tajnym wsparciem Zachodu dla dżihadystów. Są publicznie
zaniepokojeni masowym transferem broni przeznaczonej dla Ukrainy dżihadystom w
Sahelu lub Boko Haram [ 4 ] , do tego
stopnia, że Departament Obrony USA wyznaczył misję obserwacyjną w celu
sprawdzenia, co dzieje się z bronią przeznaczoną dla Ukrainy aby pogrzebać
problem i uniemożliwić Kongresowi ingerowanie w te mroczne machinacje.
Na Bliskim Wschodzie Turcja, członek NATO, prowadzi
subtelną grę między swoim amerykańskim sojusznikiem a rosyjskim partnerem.
Ankara już dawno zdała sobie sprawę, że nigdy nie przystąpi do Unii
Europejskiej, a ostatnio nie oczekuje się już od niej odbudowy imperium nad
Arabami. Zwraca się zatem ku państwom europejskim (takim jak Bułgaria, Węgry i
Kosowo) oraz azjatyckim (jak Azerbejdżan, Turkmenistan, Uzbekistan, Kazachstan
i Kirgistan) o kulturze tureckiej (a nie tureckiej, jak chińscy Ujgurzy). W
rezultacie Ankara godzi się z Damaszkiem i przygotowuje się do opuszczenia
Zachodu na Wschód.
Przybycie Chin do Zatoki Perskiej na szczycie w Rijadzie
zmieniło sytuację w tej części świata. Państwa arabskie widziały, że Pekin jest
rozsądny, że pomaga im zawrzeć pokój z perskimi sąsiadami. Iran jest odwiecznym sojusznikiem Chin, a
Chiny go bronią, nie pozwalając jednocześnie, by jego ekscesy uchodziły mu na sucho. Różnica z Zachodem polega na tym, że
ten nie przestaje ich dzielić i sprzeciwia się im od 1979 roku.
Indie i Iran intensywnie współpracują z Rosją nad budową
korytarza transportowego, który umożliwi im handel pomimo wojny gospodarczej
Zachodu (przedstawianej na Zachodzie jako „sankcje”, choć są one nielegalne w
świetle prawa międzynarodowego). Bombaj jest już połączony z południową Rosją,
a wkrótce z Moskwą i Sankt Petersburgiem. To sprawia, że Rosja i Chiny
uzupełniają się. Pekin buduje drogi w Eurazji ze wschodu na zachód, Moskwa
wzdłuż długości geograficznych.
Chiny, dla których ta wojna jest katastrofą, niweczącą
plany budowy nitek Jedwabnego Szlaku, nigdy nie trzymały się zachodniej narracji.
Są dawną ofiarą Rosji, która w XIX wieku brała udział w okupacji Tianjin i
Wuhan (Hankou), ale wiedzą, że Zachód zrobi wszystko, by je wykorzystać.
Wspominają swoją dawną historę, by mieć świadomość, że jej los jest związany z
losem Rosji. Nie bardzo rozumieją sprawy ukraińskie, ale wiedzą, że ich wizja
organizacji stosunków międzynarodowych może zostać zrealizowana tylko w przypadku
zwycięstwa Rosji. Nie chcą walczyć u boku Rosji, ale zainterweniują, jeśli
Rosja będzie zagrożona.
Ta reorientacja świata jest bardzo widoczna w
instytucjach rządowych. Zachód upokarzał Rosję w Radzie Europy, dopóki Moskwa
nie odeszła. Ku ich zaskoczeniu Rosja nie poprzestała na tym. Jeden po drugim
opuszczała wszystkie porozumienia zawarte w Radzie Europy, we wszystkich
dziedzinach, od sportu po kulturę. Zachód nagle zdał sobie sprawę, że pozbawił
się hojnego i kulturalnego partnera.
Moskwa powinna uczestniczyć we wszystkich innych
organizacjach międzyrządowych, poczynając od Organizacji Narodów Zjednoczonych.
To stara historia w stosunkach zachodnio-rosyjskich, która sięga wykluczenia
Moskwy z Ligi Narodów w 1939 roku. Sowieci, zaniepokojeni możliwym nazistowskim
atakiem na Leningrad (Sankt Petersburg), zwrócili się wówczas do Finlandii o
wydzierżawienie port Hanko, ale negocjacje przeciągały się i najechali
Finlandię nie po to, by ją zaanektować, ale po to, by umieścić swoją flotę w Hanko.
Ten precedens jest dziś nauczany jako przykład rosyjskiego imperializmu,
chociaż sam fiński prezydent Urho Kekkonen przyznał, że sowiecka postawa była
„zrozumiała”.
Wróćmy do Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wyłączenie
Rosji mogło być możliwe dopiero po przyjęciu przez Zgromadzenie Ogólne reformy
Karty. Było to możliwe w październiku, ale nie dzisiaj. Projektowi towarzyszy
reinterpretacja historii i charakteru ONZ.
Twierdzi się, że członkostwo w Organizacji zabrania
wojny. To nonsens. Członkostwo w ONZ zobowiązuje do „utrzymania
międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa”, ale ludzie, jacy są, upoważniają do
użycia siły pod pewnymi warunkami. Niekiedy upoważnienie to staje się nawet
obowiązkiem w ramach „obowiązku ochrony”. To jest dokładnie to, co Rosja robi
dla mieszkańców Donbasu i Noworosji. Proszę zauważyć, że Moskwa nie jest ślepa
i wycofała się z prawego brzegu (północnej części) miasta Cherson. Rosyjski
sztab generalny wycofał się za naturalną granicę, Dniepr, uznając za niemożliwą
obronę drugiej części miasta przed wojskami zachodnimi, mimo że ludność całego
miasta w referendum wnioskowała o przystąpienie do Federacji Rosyjskiej.
Przede wszystkim kwestionowanie kierownictwa Rady
Bezpieczeństwa zaciemnia funkcjonowanie ONZ. Kiedy powstała Organizacja, jej
celem było uznanie równości każdego państwa w Zgromadzeniu Ogólnym i danie
wielkim mocarstwom tamtych czasów zdolności zapobiegania konfliktom w Radzie
Bezpieczeństwa. Rada Bezpieczeństwa nie jest miejscem demokracji, ale
konsensusu: żadna decyzja nie może zostać podjęta bez zgody każdego z jej
pięciu stałych członków. Ludzie udają zdziwienie, że nie mogą potępić Rosji,
ale czy są zdziwieni, że Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, a czasami Francja
nie zostały potępione za ich nielegalne wojny w Kosowie, Afganistanie, Iraku i
Libii? Bez prawa weta ONZ stanie się zgromadzeniem absolutnie nieefektywnym.
Jednak ten pomysł zyskuje popularność na Zachodzie.
Co więcej, absurdem byłoby sądzić, że Chiny, wiodąca
światowa potęga handlowa, pozostałyby w ONZ, z której wykluczono by Rosję,
wiodącą światową potęgę militarną. Pekin nie będzie odgrywał roli gwaranta w
operacji przeciwko swojemu sojusznikowi, gdyż jest przekonany, że jego śmierć
będzie preludium do własnej. Dlatego Rosjanie i Chińczycy przygotowują kolejne
instytucje, które zamanifestują dopiero wtedy, gdy ONZ zostanie zdenaturowana,
jeśli zostanie przekształcona w zgromadzenie monochromatyczne i tym samym
straci zdolność do zapobiegania konfliktom.
Dostrzegamy, że jedynym możliwym wyjściem jest zaakceptowanie
przez Zachód tego, czym jest. Ale na razie nie są w stanie tego zrobić.
Zniekształcają rzeczywistość w nadziei na utrzymanie swojej wielowiekowej
hegemonii. Ta gra się skończyła, zarówno dlatego, że są zmęczeni, jak i
dlatego, że reszta świata się zmieniła.
Thierry Meyssan
Przekład polski: Marek-M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy