|
Logo sydnejskiego PolArtu i maskotka Festiwalu - Lajkonik. Fot. mat. prasowe |
W dzień po Świętach Bożego Narodzenia w Sydney rozpoczyna się cykliczny największy festiwal polskiej kultury poza granicami kraju - PolArt. O genezie, historii i specyfice festiwalu, zapraszając na ten obecny w stolicy Nowej Południowej Walii, pisze Ela Chylewska - jedna z organizatorek imprezy. Kiedy w 1975. roku, Związek Polek
w Australii i Nowej Zelandii organizował w Sydney imprezę ArtPol, nikt nie
przypuszczał, że właśnie narodziło się dziecko, które od 1981. roku, co trzy
lata będzie obchodziło urodziny w innej stolicy stanów Australii. Trochę zmieniło swoje imię, jak to robią
dzieci, ale cel od lat ma ten sam. Festiwal Polskiej Kultury i Sztuki PolArt,
propaguje sztukę i kulturę naszego kraju w Australii. Zaliczany do największych
imprez regionu, PolArt ma na celu promocję inicjatyw polonijnych, inspirowanych
ponad tysiącletnim dorobkiem kulturowym Polski oraz prezentację polskiej sztuki
Australijczykom.
Festiwal obejmuje wiele dziedzin
artystycznych, takich jak tańce ludowe, teatr, literatura, film, muzyka i
sztuki wizualne.
Ta niezwykła inicjatywa jednoczy
społeczność w całej Australii i Nowej Zelandii, a głównymi wykonawcami jest
polska młodzież z pierwszego, drugiego, trzeciego, a teraz czwartego pokolenia.
Każdy festiwal przyciąga rzesze artystów: tancerzy, aktorów, literatów,
muzyków, malarzy, rzeźbiarzy, twórców rzeczy wyjątkowych, którzy pragną
podzielić się swoim dorobkiem, pracą, zamiłowaniem, tym co im w duszy gra.
Pierwszy festiwal PolArt w którym
uczestniczyłam odbył się w Sydney w 2003 roku, ostatni w 2018 roku w Brisbane,
a pomiędzy nimi byłam w Adelaide (2009), w Perth (2012) i w Melbourne (2015).
Każdy festiwal był inny, każdy unikalny w swoim charakterze, ale wszystkie
zostawiły wyjątkowe wspomnienia, które pielęgnuję do dziś. Wspaniałym
przeżyciem są występy zespołów folklorystycznych. To nie tylko uczta dla oka,
zachłannego na barwę i piękno kostiumów, ale i dla duszy.
To cudowne i wzruszające oglądać
młodzież polskiego pochodzenia z całej Australii i z Nowej Zelandii, widzieć
jak integrują się na scenie i poza nią.
Od lat obserwowałam dzieci, potem
nastolatków, teraz dorosłych tancerzy zespołów. Osobiście znam kilka małżeństw,
które połączyła taneczna rodzina. Wielu byłych członków zasiada w zarządzie
sydnejskiego festiwalu, a ich dzieci uczą się pierwszych kroków krakowiaka czy
oberka.
Tytuł tegorocznego festiwalu
PolArt to: a Polish tapestry through time. Polski gobelin tkany przez lata.
Znajdziemy na nim trudne początki wnikania w inną kulturę i silne poczucie
przynależności do tej, którą opuściliśmy na zawsze. Wszak by “odnaleźć” się w
nowym kraju, nie musimy rezygnować z własnej tożsamości. Ten gobelin, został
utkany z naszych rozterek, decyzji, niejednokrotnie łez i niepowodzeń. Ale jest
w nim też wiele radości, wytrwałości,
optymizmu i miłości do obu krajów. Ten przysłowiowy polski gobelin to
nasza australijska czy nowozelandzka historia. Przekażemy ją państwu poprzez
taniec, muzykę, sztukę, już od 27 grudnia do 6 stycznia. Przez 10 dni Sydney
będzie wielobarwnym polskim gobelinem, w którym biało-czerwone serca zabiją
mocniej.
Ela Chylewska
Kalendarz wydarzeń: PolArt Sydney 2022
Bumerang Polski jest patronem medialnym Festiwalu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy